Kazimierz Moskal – trener od zadań specjalnych zapewni ŁKS-owi utrzymanie?


Doświadczony szkoleniowiec z misją utrzymanie ekstraklasy w Łodzi

11 lipca 2019 Kazimierz Moskal – trener od zadań specjalnych zapewni ŁKS-owi utrzymanie?
Łukasz Sobala / Press Focus

ŁKS awansował do PKO Ekstraklasa. Swoją postawę zawdzięcza przede wszystkim Kazimierzowi Moskalowi. Trener, który od zawsze stawia na ofensywę, postara się zapewnić Łodzi najlepszą polską ligę nie tylko na jeden sezon. Czy jest gwarantem spokojnego utrzymania w najwyższej klasie rozgrywkowej?


Udostępnij na Udostępnij na

Kazimierz Moskal był wychowankiem Gościbii Sułkowice. Jako młody, 15-letni piłkarz trafił do Wisły Kraków. To z tym klubem był najmocniej związany przez całą swoją karierę, zarówno zawodniczą, jak i trenerską. W „Białej Gwieździe” spędził łącznie 12 lat jako gracz. Tuż po zakończeniu kariery, w 2004 roku, Moskal objął stanowisko kierownika drużyny u boku nowego selekcjonera Wisły Kraków, Wernera Liczki, który zastąpił zdymisjonowanego Henryka Kasperczaka. W kolejnych latach szkolił swoje umiejętności trenerskie. Był asystentem kolejnych selekcjonerów „Białej Gwiazdy”: Jerzego Engela, Dana Petrescu, Dragomira Okuki, Adama Nawałki, Macieja Skorży (trenując przy tym IV-ligowe rezerwy i zespół juniorów) oraz Roberta Maaskanta. Między poszczególnymi szkoleniowcami, a także po zwolnieniu Holendra obejmował stanowisko pierwszego selekcjonera. Można więc powiedzieć, że był człowiekiem od zadań specjalnych. Przez ośmioletni okres pracy w Wiśle nabrał sporo wiedzy, wizji trenerskich oraz niesamowitego doświadczenia, które procentują i będą procentować w dalszej pracy.

Trenerskie wzloty i upadki

W 2012 roku Moskal opuścił szeregi Wisły. Szukał trenerskiego spełnienia poza granicami Krakowa. Trafił do Bruk-Bet Termalica Nieciecza. Młody, ambitny i na dorobku – tak pisały o nim lokalne gazety. Czy słusznie? Wszakże „Kazik” zdołał już poprowadzić samodzielnie ekstraklasową drużynę. Mało tego zdołał z Wisłą awansować do 1/16 finału Ligi Europy. Była to jednak pierwsza poważna praca trenerska poza swoim ukochanym klubem, w którym z pewnością czuł się jak w domu.

W Niecieczy cel był jasny – awans do ekstraklasy. Na ostatnie trzy kolejki przed końcem wszystko wskazywało na to, że Moskalowi ta sztuka się uda. Niestety końcówka sezonu spowodowała spadek Niecieczy na trzecie miejsce w tabeli. Brak ekstraklasy w maleńkiej, małopolskiej miejscowości skutkował zwolnieniem trenera. Wszyscy z pewnością zastanawiali się, czy decyzja zarządu o nieprzedłużaniu umowy była słuszna. Do dziś trudno jednoznacznie na nią odpowiedzieć. Mimo wszystko popularny „Kazik” nie miał się czego wstydzić.

Walka o ekstraklasę – podejście numer dwa

Kolejnym przystankiem Moskala był zespół z Katowic. W 2013 roku został trenerem GKS-u. Klub interesował wyłącznie awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Żadne półśrodki nie wchodziły w grę. Szkoleniowiec chciał tchnąć w „GieKSę” nową jakość. Stawiał, jak zawsze, na futbol ofensywny. Jesień wskazywała na to, że plan może wypalić. Niestety w rundzie wiosennej GKS zawodził. Po przegranym meczu z Arką Gdynia, po którym klub definitywnie pożegnał się z szansami na awans, Moskal podał się do dymisji. Zarząd rezygnacji jednak nie przyjął. Zaoferował za to nowy kontrakt. Przygoda z Katowicami nie trwała jednak długo. Już w rundzie jesiennej kolejnego sezonu „Kazik” został zwolniony. Z pewnością trener bliżej elity był w Niecieczy.

Powrót do domu

10 marca 2015 roku „Kazik” po raz trzeci został trenerem Wisły Kraków. Nie wypełnił jednak kontraktu obowiązującego do końca czerwca 2016. Został zwolniony po ośmiu miesiącach pracy. Niestety właściciel klubu, Bogusław Cupiał, wykazał się brakiem cierpliwości. Moskal bardzo przeżywał rozstanie z zespołem. Po derbowej porażce z Cracovią (1:2) musiał pakować walizki. To dotychczas ostatnia przygoda trenera z „Białą Gwiazdą”. Czy powróci jeszcze kiedyś do Wisły? Być może tak. Przecież klub z Reymonta to prawdziwa miłość Kazimierza Moskala.

Sukcesy „Portowców”, porażki Sandecji

W maju 2016 przyszedł czas na kolejną przygodę. Pogoń Szczecin potrzebowała nowego impulsu trenerskiego. Zarząd udzielił Kazimierzowi Moskalowi kredytu zaufania. Selekcjoner pokazał swoje umiejętności, doprowadzając „Portowców” do półfinału Pucharu Polski. W ekstraklasie siódme miejsce również przyjęto jako sukces. 8 maja 2017 roku, wspólnie z zarządem Pogoni Szczecin, poinformował o swoim odejściu po zakończeniu sezonu. Decyzję argumentował powodami osobistymi. Kibice „Portowców” z pewnością byli rozczarowani, ale selekcjonera będą wspominać jako dobrego fachowca.

W pracy trenerskiej jak to w życiu – czasem słońce, czasem deszcz. Sporo chmur gromadziło się nad drużyną Sandecji Nowy Sącz pod wodzą Kazimierza Moskala. Trener objął beniaminka w ekstraklasie po zwolnieniu Radosława Mroczkowskiego. Z 16 spotkań zespół wygrał zaledwie dwa. Na usprawiedliwienie warto dodać, że Sandecja znajdowała się przez cały sezon w trudnym położeniu – domowe spotkania rozgrywała na stadionie w Niecieczy ze względu na brak odpowiedniej infrastruktury w Nowym Sączu. Cel, jakim było utrzymanie się w ekstraklasie, nie został zrealizowany. Ostatni mecz sezonu z Lechią Gdańsk był zarazem ostatnim Moskala jako trenera Sandecji, która jednocześnie spadła z najwyższej klasy rozgrywkowej.

Awans – do trzech razy sztuka

To, co nie udało się w Niecieczy i Katowicach, zrealizowało się w Łodzi. Moskal został w czerwcu 2018 roku trenerem Łódzkiego Klubu Sportowego. Paradoksalnie w ŁKS-ie nikt nie naciskał trenera na awans do ekstraklasy. Celem na sezon 2018/2019 była walka od pierwszej do ostatniej minuty, a także ofensywny futbol – miły dla oka. W tej kwestii kandydatura Moskala wpisywała się idealnie w koncepcję rozwoju klubu. Dzięki temu plany zostały zrealizowane z nawiązką. ŁKS, po siedmiu latach, powrócił do piłkarskiej elity. Trener w dużym stopniu przyczynił się do tego sukcesu. Po awansie twierdził, że to nie jego zasługa, ale piłkarzy, którzy biegali po murawie. Zawodnicy oraz kibice klubu wiedzą jednak, ile zawdzięczają trenerowi. Bardzo to cenią, podobnie jak wszyscy interesujący się futbolem w Polsce.

Teraz czas na utrzymanie ekstraklasy w Łodzi. Biorąc pod uwagę fakt, że Kazimierz Moskal doskonale wpisuje się w filozofię i plany rozwojowe ŁKS-u, dokładając do tego doświadczenie i wiedzę trenera, kibice mogą spać spokojnie. „Kazik” to 50% szans klubu na udany sezon. Pozostałe 50% muszą oczywiście dorzucić piłkarze.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze