Kaszowski: Lech to jest firma


21 września 2008 Kaszowski: Lech to jest firma

Znowu nie udało się Piastowi Gliwice wywalczyć kompletu punktów. Beniaminek ekstraklasy w lidze nie wygrał już od pięciu spotkań. Po raz ostatni sztuka ta udała mu się 9 sierpnia. Pokonał wówczas zespół fatalnie spisującej się Cracovii Kraków. Jarosław Kaszowski po końcowym gwizdku sprawiał jednak wrażenie nie do końca zasmuconego porażką z Lechem, choć to on w 14. minucie nie upilnował Zlatko Tanevskiego.


Udostępnij na Udostępnij na

Semir Stilić (z lewej) oraz Jarosław Kaszowski
Semir Stilić (z lewej) oraz Jarosław Kaszowski (fot. Hanna Urbaniak/iGol.pl)

Kapitan Piasta całą winą obarczył sędziującego to spotkanie Piotra Pielaka, choć ten w ocenie wielu obserwatorów dobrze poprowadził zawody, a poważnie pomylił się tylko raz i to na korzyść gliwiczan. W drugiej odsłonie nie podyktował rzutu karnego za faul Adama Banasia na Semirze Stiliciu. – Naprawdę nie chcę komentować pracy sędziego, bo wiadomo – Lech to jest firma. Myślę jednak, że nie byliśmy wcale zespołem słabszym. Ktoś nam po prostu przeszkodził – powiedział dziennikarzom zaraz po końcowym gwizdku.

Niezadowoleni byli jednak fani Kolejorza. Piłkarze z Poznania przyzwyczaili ich do ładnej gry i dużej ilości goli. Tymczasem w meczu z Piastem Lechici zagrali słabo i, mimo zdobycia kompletu punktów, kibice stadion przy ulicy Bułgarskiej opuszczali w minorowych nastrojach.

Od lewej: Adam Banaś, Marcin Nowak oraz Jarosław Kaszowski
Od lewej: Adam Banaś, Marcin Nowak oraz Jarosław Kaszowski (fot. Hanna Urbaniak/iGol.pl)

Faktycznie, mimo iż to poznaniacy kontrolowali grę, oba zespoły stworzyły podobną ilość sytuacji bramkowych. Także w trafieniach w słupek było na remis. Najpierw w ten element bramki przyłożył Adam Banaś, by za chwilę Robert Lewandowski w sytuacji sam na sam z bramkarzem Piasta także posłał piłkę w tym kierunku. Przy większym szczęściu gliwiczan mecz mógł zatem skończyć się korzystniejszym dla nich rezultatem. – Jestem przekonany, że wszyscy spodziewali się, że z Poznania wyjedziemy z większym bagażem goli. Tymczasem zaskoczyliśmy i stało się inaczej. Chcieliśmy przede wszystkim zaprezentować lepszą grę niż w ostatnich meczach. Walczyliśmy do upadłego i naprawdę zostawiliśmy dzisiaj na boisku całe serce – komentował. – Wszystko ułożyła szybko stracona bramka. Poznaniacy mogli wówczas grać z większym spokojem i kontrolowali sytuację na murawie. Niemniej jednak w kilku sytuacjach mieliśmy po prostu pecha, dlatego też ponownie przełykamy gorycz porażki – dodał Kaszowski.

W najbliższej kolejce podopiecznych Marka Wleciałowskiego czeka kolejny trudny mecz. Zagrają w Warszawie z miejscową Legią. – Nie ma co załamywać rąk. Tak ułożył się terminarz, że mamy teraz same ciężkie wyjazdy. Jestem jednak optymistą i wierzę, że jeśli w każdym meczu będziemy walczyć tak jak dziś, to w kolejnych meczach poprawimy naszą grę – zakończył kapitan Piasta.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze