11 października 2014 roku. Dla polskiej piłki i w ogóle dla całego polskiego sportu dzień historyczny. Piłkarska reprezentacja wygrywa na Stadionie Narodowym po raz pierwszy w historii z reprezentacją Niemiec. Zapewne po dziś dzień pamiętacie główkę Milika czy wejście smoka Sebastiana Mili. Ale czy pamiętacie Karima Bellarabiego, który wtedy debiutował u naszych rywali i który szalał na prawej stronie boiska? Jeśli nie, nie pozostaje Wam nic innego, jak przeczytać niniejszy tekst.
Zanim jednak doszło do tego debiutu, walkę o jego usługi stoczyli również działacze marokańskiej (z tego kraju pochodzi jego ojciec) i ghańskiej federacji (Ghańczykiem jest natomiast jego ojczym, który związał się z matką Bellarabiego, kiedy opuścił ją jej partner, wtedy też rodzina przeniosła się z Berlina do Bremy). Ostatecznie wybrał grę dla naszych zachodnich sąsiadów. – Kiedy zadzwoniłem do niego i poprosiłem żeby zastanowił się nad grą dla Niemiec, odpowiedział, że jest już zdecydowany i chce grać dla nas – przyznał Joachim Löw tuż po tym, jak jesienią 2014 roku po raz pierwszy wysłał mu powołanie na mecze z Polską i Irlandią.
Wcześniej jednak zanotował spektakularny początek sezonu 2014/2015. Pierwszą bramkę zdobył po… 9 sekundach (!) gry w meczu z Borussią Dortmund na wyjeździe. Była to najszybciej strzelona bramka w historii Bundesligi, choć później ten niesamowity wyczyn wyrównał Kevin Volland z Hoffenheim, który w sierpniu zeszłego roku równie szybko pokonał Manuela Neuera.
W kolejnych tygodniach Bellarabi potwierdzał raz za razem, że posiada wielkie możliwości. W pierwszych siedmiu kolejkach (więc tych rozegranych do pamiętnego meczu z Polską) strzelił trzy gole i zanotował cztery asysty. Kolejni rywale na myśl o nazwisku Bellarabi mieli wręcz ciarki na plecach.
Jak było po pierwszym zgrupowaniu pomocnika Bayeru w koszulce „Die Mannschaft”? Można powiedzieć, że następne tygodnie idealnie oddawały to, z czym ma on największe problemy. Z utrzymaniem stabilnej i równej formy przez długi czas. Jednego dnia potrafił zagrać kapitalnie jak w listopadzie 2014 roku w meczu z FC Köln, kiedy strzelił lokalnemu rywalowi dwa gole i zaliczył dwie asysty, by drugiego już gorzej (tydzień później Bayer uległ Bayernowi w Monachium, a Niemiec o marokańskich korzeniach był jednym z najsłabszych zawodników na placu gry). Ostatecznie sezon 2014/2015 zakończył z łącznym bilansem 13 trafień i 14 asyst. Wynik, mimo wszystkich narzekań, które wcześniej wyartykułowałem, naprawdę bardzo przyzwoity.
Start nowego sezonu nie był jednak tak udany. Urodzony w Berlinie 26-latek dostawał co prawda od Rogera Schmidta szanse regularnej gry, ale w jego statystykach strzeleckich coś drgnęło dopiero na początku października, kiedy strzelił bramkę Augsburgowi (w tym samym meczu zaliczył też asystę). Nic dziwnego, że zaczęto coraz częściej wytykać mu słabą formę, a do słów krytyki „dołączył się” Rudi Völler, dyrektor sportowy „Aptekarzy”, który w grudniu powiedział: – Karim może grać lepiej, inaczej nigdy nie zagrałby w kadrze narodowej.
Ani mocne słowa przedłożonego, ani zimowy okres przygotowawczy nie były początkowo antidotum na szeroko opisywane problemy berlińczyka. Aż wreszcie przyszedł marcowy mecz ze Stuttgartem, w którym Bellarabi strzelił gola, zaliczył asystę, a także stemplował każdą kolejną akcję ofensywną swojego zespołu. Od tamtej pory czwarty w zeszłym sezonie zespół Bundesligi rozegrał cztery spotkania z Wolfsburgiem, FC Köln, Eintrachtem Frankfurt i Schalke.
Imponujące było zwłaszcza ostatnie spotkanie. Bayer po dreszczowcu ograł marzących o Lidze Mistrzów graczy Schalke. Ogromnym architektem tego sukcesu był Bellarabi. Piękna asysta przy bramce Brandta i KOSMICZNY gol na 2:2!. Zresztą co tu więcej mówić, to trzeba zobaczyć:
https://www.youtube.com/watch?v=RKgROfErfAM
Ten mecz, a zwłaszcza gol strzelony przez Bellarabiego fani Bundesligi mają jeszcze świeżo w pamięci. Przypomnijmy to!
Co sprawiło, że 10-krotny reprezentant Niemiec, który oba mecze marcowej kampanii w Anglią i Włochami przesiedział na ławce rezerwowych, zaczął grać tak udanie, notując jeden z najlepszych, a może i nawet najlepszy, okresów swojej kariery. Oglądając mecze Bayeru, można zwrócić uwagę na jego ogromną pewność siebie, która być może bierze się z jego trudnego dzieciństwa, dlatego że wychowywał się na otoczonych złą sławą przedmieściach Bremy, gdzie stawiał pierwsze kroki w futbolu. Mając piłkę przy nodze, nie boi się popędzić do przodu (czasem nawet za mocno i za szybko, bo wielokrotnie dojeżdżał z nią do linii końcowej), dzięki czemu Bayer ma możliwości stworzyć przewagę na połowie rywala. Bellarabi mimo swoich imponujących warunków fizycznych nie boi się także wchodzić w dryblingi. Coraz lepiej wygląda też współpraca na linii zwłaszcza Bellarabi – Brandt. Ten drugi, młody, niespełna 20-letni (2 maja ma urodziny) młodzieżowy reprezentant Niemiec do lat 21, jest także jedną z ikon odrodzenia Bayeru w ostatnich kolejkach. Obaj w trakcie meczu szukają się wzajemnie, czego owocem był wspomniany już wcześniej mecz na Veltins-Arena.
Karim Bellarabi: Has been directly involved in 9 goals (3 goals, 6 assists) in his last 5 Bundesliga appearances
— WhoScored.com (@WhoScored) April 23, 2016
Pytanie co dalej? Wychowanek Werderu i FC Oberneuland ewentualne spekulacje o możliwości zmiany barw klubowych (kontrakt w Leverkusen ma do 2020 roku) ucina krótko: – Chcę zostać w Bayerze. Nie ma tematu. Ma natomiast ogromną szansę pojechać na zbliżające się wielkimi krokami mistrzostwa Europy, bo skoro był regularnie powoływany (nie pojechał z powodu problemów zdrowotnych na zgrupowania marcowe i listopadowe) do kadry, to wydaje się, że w takiej dyspozycji aż trudno sobie wyobrazić, żeby zabrakło dla niego miejsca w samolocie do Francji (dodajmy w tym miejscu, że mocno z kadrą jest łączony także Julian Brandt). Przed Bayerem jeszcze trzy ważne mecze do końca sezonu w kontekście walki o Ligę Mistrzów (z Herthą, Borussią Mönchengladbach i Ingolstadt). Posiadanie w takiej formie Karima Bellarabiego jest wręcz kapitałem nieocenionym.
Nawet same statystyki pokazują, że w porównaniu do jesieni, wiosną Bellarabi zrobił postęp: