Kapitalny mecz Artura Boruca


27 listopada 2010 Kapitalny mecz Artura Boruca

Juventus Turyn po intensywnych atakach ledwie zremisował z drużyną Fiorentiny 1:1. Zespół ze stolicy Toskanii za taki wynik musi przede wszystkim dziękować swojemu bramkarzowi, Arturowi Borucowi, który tym samym udowodnił, iż władze klubu w żadnym wypadku nie popełniły błędu, przedłużając z nim kontrakt. Polski golkiper bezapelacyjnie zasłużył na miano najlepszego zawodnika meczu.


Udostępnij na Udostępnij na

Spotkaniem dwóch zespołów, w których najbardziej widoczne są braki kadrowe spowodowane kontuzjami, czyli meczem Juventus – Fiorentina zakończyły się sobotnie występy w ramach 14. kolejki Serie A. Co również istotne, meczem z drużyną „Violi” drużyna ze stolicy Piemontu rozpoczęła polski sprawdzian przed meczem Ligi Europy z Lechem Poznań. Pierwszą polską przeszkodą na drodze „Bianconerich” był nasz golkiper, występujący na co dzień w ekipie z Stadio Artemio Franchi, Artur Boruc.

Artur Boruc po raz kolejny pokazał klasę z renomowanym rywalem
Artur Boruc po raz kolejny pokazał klasę z renomowanym rywalem (fot. Violchannel.it)

Obie jedenastki zagrały w swoich tradycyjnych trykotach i co istotniejsze, pierwsze minuty meczu od początku zwiastowały masę emocji. Gra od pierwszej chwili była płynna, natomiast akcje przeprowadzane były w szybkim tempie. Jednak na dobrą sprawę pierwsza akcja, po której de facto padł gol, wcale nie zapowiadała takiego przebiegu wydarzeń. Ledwie po 240 sekundach gry na prawym skrzydle boiska dośrodkowaniem zaimponował Peruwiańczyk, Juan Vargas. Zdecydował się na wstrzelenie piłki w pole karne, dograł ją tak, że interweniujący w tej sytuacji obrońca Juventusu, Marco Motta, skierował ją do własnej siatki, dając jednocześnie prowadzenie w meczu swoim adwersarzom.

Juventus zniesmaczony takim obrotem sprawy ruszył do ataku. Naturalnie głównym inicjatorem akcji ofensywnych, którego notabene chyba najbardziej muszą się obawiać defensorzy poznańskiego Lecha, był Serb Milos Krasić. Piłkarz występujący z numerem 27 na pasiastej koszulce „Starej Damy” dawał się we znaki zarówno Alessandro Gamberiniemu jak i Manuelowi Pasqualowi. Obaj odczuli oddech blondwłosego pomocnika Juventusu po raz pierwszy już w 8. minucie meczu, aczkolwiek z tym atakiem ostatecznie uporał się były bramkarz Legii Warszawa i Celticu Glasgow, czyli popularny „Holy Goalie”.

Kolejna warta odnotowania akcja, dzięki której swoje umiejętności ujawnił wychowanek Pogoni Siedlce, miała miejsce po 20 minutach meczu. Na strzał zdecydował się wtedy Claudio Marchisio, otrzymując płaskie poddanie od Marco Motty z tym, że na posterunku ponownie był świetnie ustawiony wspomniany polski bramkarz. Niespełna dziesięć minut później Juventus po raz kolejny pokazał się  z wyśmienitej strony. Bardzo dobrze skonstruowany przez turyńczyków atak pozycyjny, gdzie Krasić zacentrował futbolówkę w „szesnastkę” Boruca, zakończył się jednak niecelnym strzałem z przewrotki Alberto Aquilaniego.

Bez wątpienia stroną przeważającą w sobotni wieczór na Stadio Olimpico była drużyna gospodarzy. Po raz kolejny w tarapatach podopieczni Sinisy Mihajlovicia byli na osiem minut przed upływem regulaminowego czasu gry pierwszej połowy. Alessandro Del Piero zdecydował się na uderzenie z rzutu wolnego, gdzie do bramki było około 24 metrów. Najlepszy strzelec „Starej Damy” w historii klubu uderzył bardzo mocno i na dodatek precyzyjnie w okolicach prawego słupka bramki strzeżonej przez Artura Boruca, lecz ten nie pozwolił, by piłka wpadła do siatki, popisując się kapitalną interwencją. Na obiekcie w Turynie zapanowała konsternacja.

Najlepszy strzelec w barwach „Starej Damy”
Najlepszy strzelec w barwach „Starej Damy” (fot. tuttosport.com)

Druga odsłona praktycznie nie zmieniła przebiegu wydarzeń boiskowych. Nadal stroną dyktująca warunki byli gospodarze meczu, a osobą wciąż powstrzymującą „Biało-czarnych” – Artur Boruc. Juventus Turyn próbował za wszelką cenę pokonać polskiego bramkarza. Swoją szansę chciał wykorzystać Del Piero, oddając ponownie strzał z rzutu wolnego, jednak w tym przypadku zabrakło centymetrów. Swoją okazję do pokonania bramkarza klubu ze stolicy Toskanii miał także o dziwo Alessandro Gamberini, ale Boruc był nie tylko nie do pokonania przez swoich przeciwników, ale także przez kolegów ze swojej drużyny.

Swój show polski bramkarz pokazał także na kwadrans przed końcem meczu. Golkiper będący tego dnia w transie meczowym dwa razy pod rząd ratował swój zespół w beznadziejnych sytuacjach! Najpierw nogą zapobiegł strzałowi Iaquinty z pięciu metrów, by po chwili zaimponować kolejną świetną interwencją po strzale Chielliniego. Przy tej sytuacji ręce same zbierały się do oklasków!

Tak natarczywe ataki Juventusu musiały mieć w końcu efekt i porzekadło, co się odwlecze to nie uciecze, jak ulał pasowało jako podsumowanie tego spotkania. W 83. minucie meczu do piłki ustawionej w okolicach narożnika pola karnego podszedł wprowadzony wcześniej Simone Pepe, który popisał się kapitalnym strzałem, nadając piłce niesamowitą rotację i tym samym nie dając szans polskiemu golkiperowi. W tym momencie tablica wyświetlająca wynik pokazywała 1:1. I takim właśnie stanem mecz się ostatecznie zakończył . Nie ma co podważać tezy, iż głównym aktorem meczu był polski bramkarz, którego bez wahania można uznać za najlepszego zawodnika meczu odbywającego się w Turynie.

Komentarze
~R4V (gość) - 14 lat temu

Szkoda bramki na 1:1 , ale Artur był bez szans.

Zaczyna wracać do formy sprzed 2 lat :)

Najnowsze