Kamil Piątkowski w końcu zapracował sobie na poważną szansę w Salzburgu. Po nieudanym wypożyczeniu do Granady były wątpliwości, jaka czeka go przyszłość, ale na ten moment wydaje się ona jasna. W klubie mocno wierzą w 24-latka, a ten wskakuje na coraz wyższy poziom i był jednym z ważniejszych ogniw drużyny w wywalczonym awansie do fazy ligowej Ligi Mistrzów. Forma Piątkowskiego została także doceniona przez Michała Probierza, który powołał go na mecze Ligi Narodów.
Trzeba przyznać wprost, że Kamil Piątkowski od czasu wyjazdu z Polski nie ma lekkiego życia. Wydawało się, że przenosiny do Salzburga otworzą przed nim drzwi do dużego grania, ale niestety tak się nie przez długi czas nie działo. Nie było to jednak spowodowane tym, że nasz obrońca odstawał poziomem, a niestety tym, że nie omijały go kontuzje. Gdy już udawało się Piątkowskiemu wskakiwać do podstawowego składu Salzburga, to urazy migiem wszystko niszczyły. W ten sposób trudno było o regularność, a co za tym idzie o odpowiedni rozwój.
Przełomem mogło być wypożyczenie na początku 2023 roku do KAA Gent. Półroczny pobyt w Belgii dał bardzo dużo naszemu defensorowi. Piątkowski grał tam regularnie i spisywał się bardzo dobrze zarówno w lidze, jak i w fazie pucharowej Ligi Konferencji Europy. Nie zostało to potem należycie docenione w Salzburgu i po kolejnych straconych miesiącach były zawodnik Rakowa przeniósł się na moment do Granady. Pobyt w Hiszpanii udany nie był, bo i tak z różnych powodów wielu minut nie złapał i dodatkowo spadł z La Liga.
Niespodziewany przełom
Skoro Kamil Piątkowski po części przepadł w Hiszpanii, to trudno było oczekiwać, że będzie mu dane pozostać w Salzburgu. Los jednak się do niego niespodziewanie uśmiechnął. Po dobrym okresie przygotowawczym, na początku sezonu nasz obrońca wskoczył do podstawowego składu, korzystając na kontuzji Hendry’ego Blanka. Dodatkowo Salzburg wyjątkowo nie ma już takiego wyboru w obronie, co też działa mocno na korzyść 24-latka. Latem do Milanu odszedł Strahinja Pavlović, a Oumar Solet nie widnieje w planach klubu i kwestią czasu jest jego transfer.
Nasz zawodnik miał zatem wszystko we własnych nogach. Skoro już pojawiła się taka szansa, by pozostać w klubie i w końcu powalczyć o swoje, to wypadało z tego skorzystać jak najbardziej się da. Początek sezonu był jeszcze dosyć nierówny, a szczególnie rewanż w eliminacjach do Ligi Mistrzów z FC Twente. Tam Kamil Piątkowski popełnił błąd przy jednym straconym golu, ale finalnie krzywdy to Salzburgowi nie zrobiło. Na dodatek po tym meczu polski obrońca był chwalony za ostatnie tygodnie przez trenera Pepijna Lijndersa. Holender wyznał, że bardzo go ceni i szanuje za postępy, jakie czyni. Sam Piątkowski wyczuwa mocne zaufanie, jakim obdarzył go trener, o czym przyznał w rozmowie na portalu Kronen Zeitung.
– Chciałbym podkreślić, że widzę bardzo wyraźnie, że trener daje mi wielkie zaufanie. Doceniam to i jestem mu za to wdzięczny. Jako zawodnik zawsze ważne jest, aby trener zobaczył twoje cechy i Ci ufał.
Z meczu na mecz widać u naszego defensora więcej pewności siebie. Bardzo istotne było też to, że tuż po meczu z FC Twente Kamil Piątkowski spisał się wręcz znakomicie w wygranym starciu wyjazdowym z LASK Linz. To był taki przełom, który pokazał, że Salzburg może mieć niespodziewanego lidera w obronie.
Kamil Piątkowski vs @LASK_Official 👊 pic.twitter.com/11QpyDr4o7
— ProSport Manager (@ProSportManager) August 19, 2024
Zaimponował w kluczowym momencie
Salzburg z racji tego, że wyjątkowo nie zdobył mistrzostwa Austrii, musiał grać w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Po pokonaniu w III rundzie FC Twente, w kluczowej fazie tych eliminacji przyszło im zmierzyć się z Dynamem Kijów. To była bardzo interesująca para i oba mecze na pewno nie zawiodły postronnych obserwatorów. Górą z tego wyszli faworyzowani Austriacy, wygrywając dwumecz 3:1. Kluczowy był pierwszy mecz rozegrany w Polsce, gdzie gospodarzem był zespół z Ukrainy. Salzburg wygrał wtedy 2:0, a sporo pochwał zebrał właśnie Kamil Piątkowski, który jak lew bronił dostępu do własnej bramki i potwierdził swoją rosnącą formę. Dodatkowo zanotował asystę drugiego stopnia przy pierwszym golu.
W defensywie szczególnie jedna interwencja w drugiej połowie zapadła wszystkim w pamięć. W momencie, gdy Dynamo łapało wiatr w żagle i chciało odrabiać wynik, polski defensor skutecznie postanowił im to wybić z głowy.
Kamil Piatkowski. 🇵🇱🛡️ pic.twitter.com/fDHqOXUYJz
— FC Red Bull Salzburg (@RedBullSalzburg) August 24, 2024
W rewanżu potrzeba było większego skupienia, by nie stracić całej zaliczki z pierwszego meczu. Dynamo Kijów tylko raz zaskoczyło defensywę Salzburga, a gdy w drugiej połowie wrzuciło wyższy bieg, nic z tego dla nich nie wynikło. Ponownie fantastycznie spisał się Piątkowski, który wzorowo dowodził całą linią defensywną, a sam zanotował masę udanych interwencji. Mocno imponuje u niego czucie gry, doskonale się ustawia na boisku i to mu wiele ułatwia, gdy już trzeba interweniować. 24-latek dodatkowo imponuje motoryką i wyprowadzaniem piłki, czym potrafi napędzać akcje ofensywne.
Bardzo cieszy tak skutecznie i pewnie grający Kamil Piątkowski. Oby to był ten moment, w którym jego kariera nabierze wreszcie właściwego rozpędu, bo uważam , że umiejętności, warunki i potencjał ma na duże granie. Żeby tylko zdrowie dopisało.
— Tomasz Urban (@tom_ur) August 27, 2024
Powrót do reprezentacji
Ostatnie występy Piątkowskiego ożywiły dyskusję o sprawdzeniu go w reprezentacji. Pojawiały się nawet głosy, by nie czekać, tylko wystawiać go od razu w pierwszym składzie. Przypomnijmy, że do tej pory Kamil Piątkowski w reprezentacji rozegrał trzy spotkania i wszystkie miały miejsce w 2021 roku. Jest to trochę szokujące, zważając na potencjał i jego możliwości, ale to też pokazuje wspomniane wcześniej problemy w piłce klubowej. Po tych trzech latach obrońca Salzburga doczekał się w końcu powołania. Michał Probierz zaprosił go na zgrupowanie, na którym nasza reprezentacja rozegra dwa spotkania w Lidze Narodów – ze Szkocją i Chorwacją.
W kadrze na oba mecze znalazło się miejsce dla sześciu środkowych obrońców. Poza Piątkowskim, na zgrupowaniu zjawią się: Jan Bednarek, Jakub Kiwior, Sebastian Walukiewicz, Mateusz Wieteska i Paweł Dawidowicz. Nawet zważając na to, że selekcjoner twardo stawia na grę trzema obrońcami, to i tak można się spodziewać, że Kamil Piątkowski do składu może mieć daleko. Warto by było jednak mu się przyjrzeć podczas chociaż jednego ze spotkań i skorzystać z obecnej świetnej formy. Jego kontaktowy styl gry i agresywny doskok do rywala mógłby być bardzo potrzebny w często niemrawej defensywie.
***
Jeżeli urazy już na dobre odpuszczą Piątkowskiemu, to w końcu możemy się doczekać ogromnego wzmocnienia w reprezentacji. Z pełnym przekonaniem można stwierdzić, że jest to materiał na lidera defensywy, a takim właśnie może się już niebawem stać na dobre w Salzburgu. Polityka klubu na pewno temu sprzyja, bo na obecną chwilę Kamil Piątkowski jest jednym z dwóch najstarszych zawodników w defensywie. To wręcz wymaga od niego wzięcia większej odpowiedzialności i można to zaobserwować w jego zachowaniu na boisku w tym sezonie. Oby ten sezon był przełomem i na to na pewno wielu naszych kibiców liczy.