Kalu Uche – zbawiciel Levante


11 maja 2015 Kalu Uche – zbawiciel Levante

Były zawodnik Wisły Kraków pod koniec stycznia związał się półrocznym kontraktem z Levante. Uche miał pomóc "Żabom" utrzymać się w Primera Division i niemal na 100% ta sztuka mu się udała. Nigeryjczyk w ostatniej kolejce został bohaterem swojej drużyny i zapewnił jej zwycięski remis 2:2 z Atletico Madryt.


Udostępnij na Udostępnij na

Postaci Kalu Uche polskim kibicom nie trzeba raczej przedstawiać. Nigeryjczyk grał w Wiśle Kraków w latach 2001-2005, a sympatykom La Liga jest znany z występów Almerii oraz epizodu w Espanyolu. W wieku 30 lat Nigeryjczyk postanowił wysłać się na piłkarską emeryturę do raju dla piłkarskich „starców” – Kataru. Ten ruch ze strony Uche nie mógł specjalnie dziwić, ponieważ nie od dziś wiadomo, że dla byłego piłkarza Wisły wartością nadrzędną były pieniądze. Pomocnik dał temu wyraz, kiedy po kilku solidnych latach spędzonych w Almerii odszedł do… Neuchatel Xamax, w którym obiecywano mu dużą kasę. Na obietnicach się skończyło, a Uche już po sześciu miesiącach opuścił Szwajcarię. Podobna sytuacja miała miejsce w Kasimpasie, w której to Nigeryjczyk występował w sezonie 2012-2013. Uche został wicekrólem strzelców ligi tureckiej, a media mówiły o nim w kontekście transferu do jednego z lepszych europejskich klubów. Kalu postanowił jednak zaszokować wszystkich i w wieku 30 lat odszedł do wspomnianego Kataru, a konkretnie do drużyny El Jaish.

Były piłkarz Wisły podczas pobytu w Katarze zdążył zahaczyć jeszcze o Al Rayyan, dla którego w ośmiu spotkaniach strzelił aż siedem bramek, i chyba zdał sobie w końcu sprawę z tego, że stać go na więcej niż grę w kraju, który z prawdziwym futbolem oprócz pieniędzy nie ma nic wspólnego. Na ratunek Uche przyszło Levante, które pod koniec stycznia postanowiło podpisać z Nigeryjczykiem półroczny kontrakt.

Kalu-Uche-unveiled
Kalu Uche i Ivan Ramis na konferencji prasowej tuż po podpisaniu kontraktów z Levante.

Kiedy Levante podpisywało kontrakt z Uche, zajmowało wtedy przedostatnią, 19. lokatę w tabeli. Nigeryjczyk miał mu pomóc w wydźwignięciu się ze strefy spadkowej.

Uche przyszedł do Levante za darmo i już teraz możemy stwierdzić, że „Żaby”, sprowadzając Nigeryjczyka, wygrały los na loterii. Według dziennika „Marca” Kalu Uche jest statystycznie najlepszym zimowym transferem w całej Primera Division z pięcioma bramkami oraz dwiema asystami na koncie.

Z pięciu bramek to właśnie ta ostatnia miała zarówno dla Nigeryjczyka, jak i dla całego zespołu największą wartość. W miniony weekend, w ramach 36. kolejki Primera Division, Levante na własnym stadionie podejmowało Atletico Madryt. Jak wiadomo, faworyt mógł być tylko jeden. Piłkarze Simeone przyjechali na Estadio Ciudad de Valencia po trzy punkty, jednak już na początku spotkania na przeszkodzie stanął im niezawodny w tym sezonie David Barral, który otworzył wynik spotkania. Atletico szybko doprowadziło do wyrównania, jednak w 63. minucie do głosu doszedł Uche. Nigeryjczyk po dośrodkowaniu Lopeza zamknął akcję i z bliska wcisnął piłkę do bramki, a hiszpańskie media określiły gola byłego piłkarza Wisły mianem „bezcennego”. Ostatecznie Levante zremisowało z Atletico, lecz remis okazał się dla nich zwycięski. „Żaby” powiększyły przewagę nad strefą spadkową do pięciu punktów, a utrzymanie na dwie kolejki przed końcem może odebrać im tylko kataklizm.

Dzięki dobrej grze w Levante Uche nabrał pewności siebie do tego stopnia, że postanowił poprzez nigeryjskie media zwrócić się do trenera reprezentacji Nigerii Stephena Keshiego, aby ten przestał go ignorować i powołał do kadry „Super Orłów”.  W Nigerii nie od dziś wiadomo, że Uche nie należy do ulubieńców Keshiego, który tworzy drużynę ze swoich ulubieńców. Były piłkarz Wisły ostatni raz w kadrze zagrał w 2011 roku, w meczu z Zambią, w którym strzelił nawet bramkę. Tamto spotkanie było również pierwszym i dotychczas ostatnim meczem Uche, odkąd reprezentację Nigerii prowadzi Keshi. Piłkarz Levante nie doczekał się powołania nawet wtedy, kiedy jeszcze jako zawodnik Kasimpasy był jednym z najlepszych piłkarzy w lidze i wicekrólem strzelców tureckiej ekstraklasy.

Powrót z katarskich zaświatów wyszedł Nigeryjczykowi na dobre i możemy być pewni, że jeszcze o Uche usłyszymy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze