Kacper Przybyłko zasłużył na otrzymanie szansy w reprezentacji


Utrzymująca się bardzo dobra forma zawodnika Philadelphii Union powoduje dyskusje o powołaniu go do reprezentacji

30 września 2020 Kacper Przybyłko zasłużył na otrzymanie szansy w reprezentacji
delcotimes

Regularnie gra i strzela na boiskach Major League Soccer. W zeszłym sezonie znalazł się w czołówce klasyfikacji strzelców, a w tym od początku pokazuje, że nie był to jednorazowy wyczyn. Kacper Przybyłko odnalazł swoje miejsce za oceanem i w końcu pokazuje swoje niemałe umiejętności. To też powoduje, że coraz częściej pojawiają się głosy o tym, by sprawdzić go w reprezentacji. Z pełnym przekonaniem trzeba przyznać, że 27-latek zapracował sobie na taką szansę.


Udostępnij na Udostępnij na

Jeszcze jakiś czas temu Kacper Przybyłko był traktowany jako jeden z wielu grających za granicą. Przez wiele lat występował w 2. Bundeslidze i trzeba przyznać, że jego kariera nie była usłana różami. Drużyny, w których grał, nie były stworzone do wspaniałej ofensywnej gry. Efektem tego był oczywiście niezbyt dobry dorobek bramkowy – łącznie 20 trafień w 114 spotkaniach na tym poziomie rozgrywek. Słabo? Oczywiście, że tak, mając na uwadze jego znakomitą skuteczność w zespołach młodzieżowych, a później w zespołach rezerw.

Polski napastnik wykazywał duży potencjał, jednak z różnych przyczyn nie potrafił rozwinąć skrzydeł. Negatywnie działały na niego także problemy zdrowotne, szczególnie te, które pojawiły się w czasach gry dla 1. FC Kaiserslautern. Wszystko rozpoczęło się w końcówce 2016 roku, gdy doznał pierwszego urazu stopy. Wtedy też nie popisał się lekarz, który spowodował, że kontuzja kilkakrotnie się odnawiała.

Miałem trochę pecha, ale też lekarz wszystko mi zepsuł. Z dużego palca u stopy wyciągnął mi kość i zmienił całą moją statykę. Każdy człowiek musi się przyzwyczaić do innego obciążania stopy, a tym bardziej sportowiec. Kość za kością się łamała. fragment wywiadu dla „Przeglądu sportowego”

Z tego powodu Kacper Przybyłko przez półtora roku rozegrał zaledwie jedenaście spotkań. Ten czas był jego najgorszym w całej karierze.

Duże zawirowania transferowe z pozytywnym zakończeniem

Gdy stało się jasne, że Kacper Przybyłko wraz z wygaśnięciem umowy odejdzie z Kaiserslautern, przyszedł czas na poszukiwania nowego klubu. Od początku wiele wskazywało, że będzie to dobry moment na zmianę kraju. Były młodzieżowy reprezentant Polski był już o krok od zjawienia się w Kielcach, by złożyć podpis pod dwuletnią umową z Koroną. Przybyłko miał wtedy jeszcze możliwość przejścia do Wisły Płock, jednak to właśnie kielczanie wykazywali się większą determinacją. Gdy już wszystko było bliskie finalizacji, swoje drugie oblicze pokazał prezes klubu Krzysztof Zając, zmieniając nagle całe warunki ustalonej umowy. Polski napastnik był tym bardzo rozgoryczony i nie zamierzał kontynuować tych rozmów, odrzucając najnowszą propozycję.

Na 90 procent byłem dogadany. Wieczorem przed wyjazdem do Polski Korona zmieniła wszystkie warunki. Wysłała mi zupełnie inny kontrakt i się nie zgodziłem.

W letnim okienku wychowanek TuS Jöllenbeck udał się jeszcze do Anglii, gdzie był testowany przez trzecioligowy Sunderland. „The Black Cats” nie byli jednak w pełni przekonani do Polaka, przez co testy trwały bardzo długo. Na ten fakt zawodnik źle zareagował i na własne życzenie postanowił zakończyć swój pobyt w klubie.

Limit pecha wyczerpał się z początkiem września, gdy pojawiła się informacja o treningach Kacpra w Philadelphii Union. Tam polski napastnik bardzo szybko przekonał do siebie trenera Jima Curtina, przez co klub zaoferował mu półroczną umowę z klauzulą przedłużenia o rok. Było to bardzo rozsądne posunięcie, pozwalające polskiemu napastnikowi na spokojny powrót do pełni sprawności po tak długim rozbracie z piłką.

https://twitter.com/PhilaUnion/status/1041324731801247746?s=20

Z marszu jeden z lepszych napastników w Major League Soccer

Mimo iż sam Kacper czuł się szybko gotowy do gry, trener Curtin nie chciał stawiać na niego w końcówce sezonu. Zimą kontrakt z polskim napastnikiem został przedłużony o rok i wraz ze startem nowej kampanii, dzięki dwóm dobrym występom w zespole rezerw, Przybyłko szybko wskoczył do składu pierwszego zespołu. Gdy już i tam zaczął imponować skutecznością, stał się jednym z najważniejszych elementów w ofensywie. Wszystko przez to, że także świetnie opanował grę tyłem do bramki, do tego nie miał problemów ze schodzeniem na skrzydło, by tam pomagać w rozgrywaniu akcji.

Pierwszy sezon dla Kacpra był niezwykle udany. Philadelphia Union dzięki jego skuteczności zajęła 3. miejsce w Konferencji Wschodniej i awansowała do fazy play-off. Tam po przejściu jednej rundy w ćwierćfinale lepsza okazała się Atlanta United. Przybyłko z powodu urazu nie mógł niestety pomagać swojemu zespołowi w tej fazie. Mimo wszystko rozgrywki zakończył z 15 bramkami w 26 spotkaniach, co dało mu piąte miejsce w klasyfikacji.

Warto tutaj dodać, że Kacper Przybyłko znalazł się w klasyfikacji przed takimi nazwiskami, jak: Wayne Rooney, Nani, Jozy Altidore czy dobrze znany z naszych boisk Nemanja Nikolić.

Świetny sezon naszego napastnika bardzo doceniły władze MLS. W plebiscycie po zakończeniu rozgrywek Przybyłko dostał nominację w kategorii „Powrót roku”, w której docenia się zawodników, którzy pokonali ciężkie kontuzje i zachwycili swoją grą.

https://www.youtube.com/watch?v=cKAZxP7BHpg

Bieżący specyficzny rok bardzo storpedował start nowej kampanii. Gdy wszystko zaczęło wracać do normy, najpierw kluby w ramach rozgrzewki rozegrały turniej pod szyldem „MLS is back”. Przybyłko wtedy akurat nie błyszczał skutecznością, kończąc turniej z zaledwie jednym trafieniem. Taki stan rzeczy jednak długo się nie utrzymał. Gdy liga wystartowała, wróciła także i dobrze znana skuteczność naszego zawodnika. Philadelphia ponownie stała się jedną z czołowych ekip w swojej konferencji, a dotychczasowy dorobek Kacpra – sześć bramek i cztery asysty w 11 spotkaniach – wygląda wręcz znakomicie. W tym momencie daje mu to 2. miejsce w klasyfikacji strzelców i realne nadzieje, by w tym sezonie walczyć o koronę króla strzelców.

Dlaczego nie sprawdzić go w reprezentacji?

Różnie bywa u nas z tzw. wpychaniem zawodników do reprezentacji. Jedni robią to w momencie, gdy komuś wyjdzie kilka dobrych spotkań, inni na podstawie wielkiego potencjału. Najlepiej jednak, gdy dzieje się w momencie, gdy świetna forma utrzymuje się przed bardzo długi czas. Czy w przypadku zawodnika Philadelphii tak jest? Jak już wyżej zostało wspomniane, zdecydowanie tak. Nie można umniejszać dorobku byłego młodzieżowego reprezentanta z racji tego, iż gra w MLS. Z tej ligi regularnie (jeśli jest zdrowy) na powołania może liczyć Przemysław Frankowski. Poza tym osoby, które deprecjonują Kacpra, wspominają o tym, że może należy dać szansę Jarosławowi Niezgodzie czy Adamowi Buksie. Zbyt wielką wagę momentami przywiązujemy do wieku, a nie do formy i możliwości realnego wzmocnienia. A warto pamiętać, że Kacper Przybyłko ma przecież 27 lat i już dosyć spore doświadczenie, na którym bardzo bazuje w tej lidze.

W ostatnim czasie pojawiła się wręcz idealna okazja do tego, by sprawdzić dostępne opcje rezerwowe. W linii napadu mamy drobne problemy z racji nieskuteczności Krzysztofa Piątka i zawirowań transferowych Arkadiusza Milika. Inni snajperzy, poza Kamilem Wilczkiem, także formą nie grzeszą. To też spowodowało, że temat Kacpra Przybyłki jest przez część naszego społeczeństwa nagłaśniany. Liczby w nowym sezonie go bronią, zdrowie od dawna nie szwankuje. Wszystko się zgadza, tylko nie fakt ewentualnego powołania. Niestety sztab reprezentacji ani razu nie kontaktował się z zawodnikiem i nie zanosi się na to, że się to kiedykolwiek stanie.

Nie można oczywiście traktować tej sytuacji jako wielkiego błędu selekcjonera Jerzego Brzęczka. Cały czas należy wierzyć w naszych czołowych snajperów, bo jasne jest to, że mają większe możliwości czysto piłkarskie. Szkoda jednak, że widzimy ewidentne zamknięcie się w pewnej grupie zawodników i jasne sygnały, że trudno do tej grupy dołączyć. Nieważne jest w tym przypadku to, w jakiej formie się ktoś znajduje. Ta kwestia zawsze będzie powodem wielu dyskusji, ale najbardziej taki stan rzeczy obronią wyniki na przyszłorocznym turnieju.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze