Zatrudnienie solidnego trenera to jedno. Sprowadzenie sprawdzonych w boju graczy to drugie. Jednak aby jedno i drugie funkcjonowało, warto mieć w swoich szeregach osobę, która zna się na rzeczy. A taką personą najprawdopodobniej jest Marek Jóźwiak, który niedawno został dyrektorem sportowym Wisły Płock.
Już w marcu br. wiadomo było, że Wisła Płock będzie musiała szukać nowego dyrektora sportowego. Z płockim klubem pożegnał się bowiem Łukasz Masłowski, który postanowił odejść do Widzewa Łódź. Ostatecznie piłkarz w łódzkim klubie się nie spisał, a nowy dyrektor „Nafciarzy” radzi sobie całkiem dobrze.
– Było dwóch, no może trzech bardzo solidnych kandydatów wpisujących się w naszą strategię i plany. Z jednym z nich doszliśmy w zasadzie do porozumienia i najpóźniej na początku przyszłego tygodnia nowy dyrektor będzie ogłoszony. Oczywiście jeżeli ekstraklasa zostanie w Płocku, a innego scenariusza nie zakładam – mówił prezes klubu jeszcze podczas trwających rozgrywek.
Wówczas jednym z kandydatów był ekspiłkarz reprezentacji Polski, a obecnie komentator w TVP Sport – Marcin Żewłakow. O możliwym zatrudnieniu byłego gracza można przeczytać, klikając TUTAJ.
Natomiast dzisiaj już wiadomo, że po tym, jak Wisła Płock się utrzymała, zatrudniła w roli dyrektora sportowego Marka Jóźwiaka. I nie był to przypadkowy wybór. Włodarze klubu z pewnością zdawali sobie sprawę z jego doświadczenia. Pełnił on bowiem podobną funkcję już wcześniej, m.in. w Legii Warszawa czy Lechii Gdańsk.
Więcej niż dobre transfery
W barwach płocczan od przyszłego sezonu zobaczymy wiele nowych twarzy. I, co najważniejsze, nie są to twarze anonimowe dla fanów naszej rodzimej ekstraklasy. W Wiśle zagra wielu doskonale znanych graczy, którzy zapach trawy ekstraklasowych boisk znają doskonale. Nowymi podopiecznymi Leszka Ojrzyńskiego są m.in. sprawdzeni w boju: Jarosław Fojut, Jakub Rzeźniczak, Piotr Tomasik czy Michał Marcjanik. O doświadczeniu tych czterech graczy niech świadczy fakt, że w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce razem zagrali w sumie w 645 spotkaniach!
Szeregi Wisły Płock zasilą również mniej doświadczeni, ale sprawdzeni w niższych ligach piłkarze, jak chociażby Damian Michalski, który do niedawna swoje umiejętności pokazywał w wówczas drugoligowym PGE GKS-ie Bełchatów. Środkowego obrońcę bełchatowian w zeszłym sezonie mogliśmy obejrzeć w 31 spotkaniach, w których sześć razy wpisywał się na listę strzelców. O byłym piłkarzu PGE GKS-u można przeczytać, klikając TUTAJ.
Jakub Rzeźniczak wraca do ekstraklasy. Reprezentował będzie barwy Wisły Płock
Solidnym wzmocnieniem może być też zatrudnienie Jakuba Wrąbla, który odszedł ze Śląska Wrocław. 23-latek ma na swoim koncie 30 występów w ekstraklasie oraz o dwa mniej w lidze niżej, w której reprezentował barwy Olimpii Grudziądz. Ostatni sezon nie był dla niego zbyt udany. Rozegrał raptem trzy spotkania, a resztę spędził na ławce rezerwowych. Nic więc dziwnego, że Wrąbel szukał klubu, w którym powinien dostać szansę na regularną grę. W mediach głośno od jakiegoś czasu jest o możliwych przenosinach do Anglii obecnego golkipera „Nafciarzy” – Tomasa Dähne. Niemiec może od przyszłego sezonu bronić bramki drugoligowego FC Barnsley.
„Cele wyznaczam sobie sam”
– Na razie nie ma wyznaczonego przez zarząd celu, jaki z drużyną mamy osiągnąć. Jesteśmy na etapie budowania zespołu i jeszcze do końca nie wiemy, kto będzie nas reprezentował. Poza tym nie są mi potrzebne żadne cele, bo ja sam sobie i ekipie je narzucam. Zawsze chcę ograć przeciwnika, wygrać najbliższy mecz – mówił na przedsezonowym zgrupowaniu w Grodzisku Wielkopolskim trener Leszek Ojrzyński.
Nic dziwnego, że sam szkoleniowiec nie stawia swojej drużynie wygórowanych celów. Te zazwyczaj weryfikowane są już na początku sezonu. Toteż nie ma co za bardzo wybiegać w przyszłość, zwłaszcza że drużyna Wisły Płock na ten moment jest nie do poznania. Oczywiście za sprawą nowych transferów. – Mam nadzieję, że te transfery okażą się dobre, oby tylko zdrowie dopisywało zawodnikom, bo na pewno do swoich obowiązków będą oni podchodzić profesjonalnie. I będzie z nich pociecha – dodał cytowany przez oficjalną stronę klubu Ojrzyński.
🗣 "Liga zbliża się wielkimi krokami, więc pozostaje tylko ciężko pracować." – Mateusz Szwoch o podsumowaniu meczu z Rakowem, przygotowaniach przed sezonem, celach indywidualnych jak i zespołu oraz wymienności pozycji na boisku. ⚽️🙌
▶️https://t.co/CBZ8KvnFAo pic.twitter.com/zH2DCaTO4q— Wisła Płock (@WislaPlockSA) July 7, 2019
Wydaje się, że sam Ojrzyński doskonale wie, co robi. W zeszłym sezonie przejmował drużynę, która znajdowała się na przedostatnim miejscu w tabeli i – co równie ważne – miała tyle samo punktów co ostatnie Zagłębie Sosnowiec. Po czterech kolejkach podopieczni wówczas nowego szkoleniowca zdołali ugrać 12 punktów i od tamtej pory stało się jasne, że utrzymanie dla Wisły jest całkiem możliwe.
Ostatecznie Wisła Płock na czele z Leszkiem Ojrzyńskim zdołała się utrzymać w najwyższej klasie rozgrywkowej, mając jedno oczko więcej od 15. Miedzi Legnica. O niemożliwym – mogłoby się wydawać – wyczynie „Nafciarzy” niech świadczy fakt, że odkąd Ojrzyński przejął tę drużynę, ta zgromadziła niemal tyle samo punktów co od początku sezonu. A warto dodać, że były szkoleniowiec m.in. Arki Gdynia i Korony Kielce związał się z płocczanami dopiero na początku kwietnia…
***
Duet dobrego trenera i doskonale znającego rynek dyrektora sportowego powinien zaowocować bardzo solidną kadrą. Wiedzą o tym włodarze Wisły Płock, którzy udowodnili to, zatrudniając Leszka Ojrzyńskiego, a niedługo później Marka Jóźwiaka. Kibice z pewnością zastanawiają się, czy transfery tak doświadczonych piłkarzy jak Jakub Rzeźniczak czy Jarosław Fojut to znak, że ich ulubieńcy mogą powalczyć o coś więcej w nadchodzących rozgrywkach.
Pamiętając o tym, jak bardzo nieprzewidywalna jest ekstraklasa, warto jednak wstrzymać się z tego typu deklaracjami.
O tym, czy „Nafciarze” powalczą o coś więcej, dowiemy się za niespełna 10 miesięcy. Na ten moment możemy tylko domniemywać, że owe solidne wzmocnienia powinny w osiągnięciu tego celu wyłącznie pomóc.