Tydzień temu Josema zadebiutował w ekstraklasie. To pierwszy Hiszpan w historii Ruchu Chorzów. Jego CV robi wrażenie, w końcu kilkadziesiąt występów w LaLiga to nie przelewki. Wraz z ekspertami od futbolu na Półwyspie Iberyjskim bierzemy pod lupę mocne i słabe strony piłkarza. Czy będzie on odpowiedzią na problemy „Niebieskich” w defensywie? W jaki sposób trener Niedźwiedź może go wkomponować do zespołu?
Josema jest wychowankiem hiszpańskiego ADM Lorqui, czyli klubu z miasta, w którym się urodził. Przygodę z dorosłym futbolem rozpoczynał jednak w Almerii. Transfer do Ruchu Chorzów będzie dla niego pierwszym pełnoprawnym zagranicznym wojażem. Co prawda grał już na francuskich boiskach, ale tylko w ramach wypożyczenia.
Skąd w ogóle pomysł włodarzy „Niebieskich” na ten transfer? Czy Josema rzeczywiście będzie wartością dodaną w kontekście walki o pozostanie w ekstraklasie?
„Liga hiszpańska była na tapecie od początku”
Nie ma się co oszukiwać, Ruch Chorzów miał w ostatnich latach jasną i klarowną filozofię. Stawiał głównie na polskich piłkarzy, a już zwłaszcza tych urodzonych na Górnym Śląsku, którzy w jakiś sposób emocjonalny byli z klubem związani. W Chorzowie to w sumie nic nowego, ponieważ „Niebiescy” zawsze mieli swoje DNA.
Awans i pierwsze miesiące pokazały, że trzeba poszukać jednak wzmocnień również gdzieś indziej. I w taki sposób włodarze klubu pozyskali kilku graczy, którzy nie byli Polakami, ale mieli już swoje ogranie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w naszym kraju (jesienią Tomas Podstawski, a ostatnio Dante Stipica). Na Cichą trafił także Adam Vlkanova, którego doświadczenie również robi wrażenie, a dotychczas grał jedynie w czeskich zespołach.
Zdecydowanie najbardziej „egzotycznym” transferem Ruchu w ostatnich latach było pozyskanie Josemy. – Liga hiszpańska była od razu na tapecie, skandynawskie rozgrywki również braliśmy pod uwagę, choć to bardzo trudny rynek. Wiadomo, że nam najbliższy z racji położenia powinien być ten niemiecki, ale tam stawki są naprawdę duże i już na trzecim poziomie rozgrywkowym sprowadzają graczy za większe pieniądze niż niejeden klub w ekstraklasie.
Też trzeba wziąć pod uwagę, że kierunek ten nie jest dla nas do końca osiągalny. Musimy robić wszystko i uważam, że się z tego wywiązaliśmy, bo przejrzeliśmy tysiące zawodników, by znaleźć odpowiednie nazwiska. Wybraliśmy z rynku te, które były nam naprawdę potrzebne, które pasują do naszego systemu i z marszu będą mogły wkroczyć do walki o utrzymanie – mówił w rozmowie z naszym portalem prezes klubu z Chorzowa, Seweryn Siemianowski.
Josema błyszczał w Elche
Josema na początku swojej przygody z piłką przejawiał spory potencjał. Świadczyć mogą o tym chociażby dwa występy w młodzieżowej reprezentacji Hiszpanii – drużynie do lat 17. Swój najlepszy czas przeżywał w Elche. To właśnie w barwach tego zespołu zadebiutował w LaLiga. Co więcej, był jego podstawowym piłkarzem i zaliczył kilkadziesiąt występów na tym najwyższym szczeblu.
– Miał trudności z wejściem do Elche, ponieważ pochodził z Badajoz. Trener Pacheta powiedział Josemie, żeby ten mu zaufał, i ostatecznie został niekwestionowanym starterem, co było bardzo ważne w wywalczeniu awansu do LaLiga. W pierwszym sezonie grał regularnie, w drugim już mniej – wspomina Monserrate Hernandez, hiszpański dziennikarz, na co dzień zajmujący się ekipą z Elche.
Okres ten dobrze pamięta również Daniel Sobis, którego również poprosiliśmy o kilka zdań. – Mam nadal w pamięci, jak z Elche, które wtedy trenował Pacheta, wywalczył awans do LaLiga w sezonie 2019/2020. Był wtedy podstawowym piłkarzem. W najwyższej klasie zmienił się trener, ale w pierwszym sezonie Josema nadal grał dosyć sporo. Elche niestety nie miało najlepszego okresu i większość swoich meczów przegrywało – zauważa ekspert od ligi hiszpańskiej w Eleven Sports.
Po tym jak stracił miejsce w składzie Elche, Josema przeniósł się na wypożyczenie do Realu Valladolid. Z tym zespołem także udało mu się wywalczyć awans do LaLiga. Transfer definitywny nie został jednak sfinalizowany, przez co obrońca nie powrócił do hiszpańskiej elity.
W Leganes nie było już tak kolorowo
Latem 2022 roku Josema przeniósł się do innego hiszpańskiego drugoligowca, czyli CD Leganes. Tam jego kariera mocno wyhamowała, choć w pierwszym sezonie wcale nie grał mało. – Wyglądał przeciętnie. Czasem zdarzały mu się lepsze mecze. Wszystkie jego występy miały jednak wspólną cechę: wiele strat i niedokładne długie podania – mówią nam twórcy konta „Futbol Iberico” w serwisie X.
Jaką taktyką grało Leganes i jak wykorzystywało nowego defensora Ruchu? – Klub z Madrytu grał najczęściej ustawieniem z czterema defensorami. Trener Imanol Idiakez dawał często Josemie szanse na lewym boku obrony. Zespół nie punktował jednak zadowalająco i zdecydował się na zmianę szkoleniowca. Przyszedł nowy i kompletnie zmienił taktykę. Josema grał jako środkowy obrońca lub wahadłowy – tłumaczą dalej administratorzy profilu o piłce na Półwyspie Iberyjskim.
Po przyjściu do klubu Borjy Jimeneza sytuacja 27-latka skomplikowała się jeszcze bardziej. – Josema jest kiepski, jeśli chodzi o wykonywanie długich podań, a to dla Jimeneza bardzo ważny aspekt. Grał też bardzo ryzykowanie w ataku, przez co notował mnóstwo strat – doszukują się przyczyny twórcy „Futbol Iberico”.
„Josema potrzebuje zaufania trenera i poczucia stabilizacji”
W zimowym okienku Josema nieoczekiwanie trafił do Ruchu. Był to głośny transfer, gdyż obrońca jest wyceniany przez Transfermarkt na 600 tysięcy euro, choć trzeba to traktować z pewnym dystansem. Jakie są atuty pierwszego Hiszpana w historii klubu z Chorzowa?
– Na pewno ma dobre wyprowadzenie piłki i doświadczenie zarówno w hiszpańskiej ekstraklasie, jak i na jej zapleczu. Poza tym był też krótko we Francji, co już jest jakimś przetarciem przed wyjazdem zagranicznym. Josema dobrze też czyta grę – przekonuje Daniel Sobis.
– Josema jest silnym obrońcą, który może grać jako środkowy lub lewy obrońca. Jest mocny w pojedynkach powietrznych i dobrze gra od tyłu – potwierdza Monserrate Hernandez.
Ważne będzie jednak zaufanie, które będzie miał do niego Janusz Niedźwiedź. Hernandez mówi bowiem, że Josema jest pewnym i dokładnym obrońcą, tylko jeśli jest skupiony, ma zaufanie trenera i poczucie stabilizacji. O to ostatnie przy Cichej może być trudno, Ruch walczy bowiem o utrzymanie, a kontrakt zawodnika w obecnej formie obowiązuje tylko przez pół roku.
„Gdyby Josema grał wszystko, to logiczne, że nie trafiłby do Ruchu”
Jest kilka rzeczy, które mogą niepokoić sympatyków „Niebieskich” w związku z nowym obrońcą. W tym sezonie w Leganes nie rozegrał żadnego meczu ligowego. Na boisko wybiegał jedynie w Pucharze Króla, więc powrót do najwyższej formy może potrwać. Pytanie: ile?
– Fakt, że grał ostatnio mało, a właściwie tylko w Pucharze Króla, nie napawa optymizmem. Ale nie ma kontuzji, trenował regularnie, więc powinno być OK. Gdyby grał wszystko, to logiczne, że nie trafiłby do Ruchu – podkreśla Daniel Sobis.
Jak wskazywali wcześniej nasi rozmówcy, Josema często gra ryzykowanie w ataku, a wiele jego długich piłek i dośrodkowań jest po prostu niedokładnych.
Kluczowy element w walce o utrzymanie?
Co by nie mówić o nowym zawodniku Ruchu, to do systemu gry preferowanego przez trenera Niedźwiedzia pasuje idealnie. Jest to ustawienie z trójką obrońców, którego tajniki Josema miał okazję poznać na hiszpańskich boiskach. Najlepiej czuje się on bliżej lewej strony.
– Dobrze przystosowuje się do gry z trzema defensorami, grając na pozycji lewego środkowego obrońcy. Poradzi sobie też w ustawieniu z czwórką w tyle, jako lewy środkowy obrońca lub lewy obrońca – stwierdza Monserrate Hernandez, zwracając uwagę na wszechstronność piłkarza.
Poprawa gry w defensywie „Niebieskich” jest wskazana. W innym wypadku nie będą mogli myśleć o utrzymaniu w ekstraklasie. To była największa bolączka Ruchu jesienią. I choć w meczu z Legią ta obrona wyglądała nieco lepiej, to w drugiej połowie znowu pojawiły się błędy, a zespół stracił gola.
Wydaje się, że z rywalizacją o miejsce w pierwszym składzie Ruchu Chorzów Josema powinien sobie poradzić. W ostatnim meczu w defensywie wystąpili: wiekowy już Maciej Sadlok (spóźniony przy golu), Szymon Szymański oraz świeżo sprowadzony Patryk Stępiński.
Pytanie tylko, czy Hiszpan będzie w stanie przeskoczyć ich poziom. Choć poprzeczka nie jest zawieszona jakoś przesadnie wysoko. Przez ostatnie miesiące jednak w ogóle nie grał.
Pół roku prawdy
Wiosna będzie zarówno dla piłkarza, jak i klubu z Chorzowa okresem testowym. Jeśli Josema nie poradzi sobie na polskich boiskach, jego kariera może poszybować jeszcze bardziej w dół. Ruch musi natomiast pozostać w ekstraklasie. Nikt z jego społeczności nie ma ochoty grać znowu na jej zapleczu, gdzie mecze są mniej atrakcyjne i popularne. Korzyść może być więc obopólna.
– Kontrakt jest krótki, pół roku z opcją przedłużenia. Domyślam się, że opcja to pozostanie Ruchu w ekstraklasie. Lekkie ryzyko jest, ale jednocześnie zawodnik stawia wszystko na jedną kartę. Jedzie się pokazać do ligi, w której jest wielu Hiszpanów. Jak będzie dobrze, to zostanie w Chorzowie, ewentualnie pojawi się inny klub. Pamiętajmy, że lewonożnych stoperów szuka obecnie co drugi klub na świecie – podsumowuje Daniel Sobis.
Z dużym zaciekawieniem będziemy się przyglądać dalszym losom Josemy w polskiej lidze.