John van den Brom pierwszy


Lokomotywa prowadzona przez Holendra imponuje

12 marca 2023 John van den Brom pierwszy
Dawid Szafraniak

Z piekła do nieba – tak wyglądała droga Lecha Poznań od początku przygody z tegorocznymi europejskimi pucharami. Po dotkliwie przegranym dwumeczu z Azerami i mizernych początkach w Lidze Konferencji poznaniacy biją się jako pierwszy polski zespół o ćwierćfinał, prezentując futbol godny mistrza Polski. Trener John van den Brom łączy ligę z pucharami z całkiem niezłym skutkiem.


Udostępnij na Udostępnij na

W tym momencie „Kolejorz” znajduje się na 3. miejscu w lidze i jest na dobrej drodze, aby awansować do ćwierćfinału Ligi Konferencji Europy. Choć początki szkoleniowca z Holandii były dość trudne, to teraz wydaje się, że trener zaczyna zyskiwać stabilność.

John van den Brom – trener na miarę Lecha

W Poznaniu aktualnie panują bardzo dobre nastroje. Lech dopiero co wyeliminował z UECL Bodø/Glimt i stał się pierwszą polską drużyną, która tak daleko zaszła od 32 lat. Jest także po pierwszym spotkaniu z Djugardens IF, które wygrał 2:0, zyskując w pewnym sensie spokój przed rewanżem. W ekstraklasie poznańska „Lokomotywa” także wróciła na właściwe tory, rozbijając Lechię Gdańsk na własnym stadionie.

Przez grę w Lidze Konferencji trener John van den Brom musi dość mocno rotować składem, aby zachować świeżość w zespole. To spowodowało, że „Kolejorz” bardzo mocno oddalił się od obrony tytułu mistrza Polski. Obecny lider rozgrywek ma w tym momencie, aż 19 punktów przewagi nad trzecim Lechem. Do drugiej Legii Warszawa traci siedem oczek. Do takiego stanu rzeczy przyczynił się nieudany start sezonu oraz kilka ostatnich spotkań, w których skuteczność „Kolejorza” wołała o pomstę do nieba. Na szczęście dla Lecha i jego kibiców, skuteczność i szczęście ponownie wróciło, co pokazały dwa wyżej wspomniane spotkania.

Sukcesy w Europie

Trener John van den Brom w tej chwili odnosi w Lechu sukcesy, bo tym można nazwać 1/8 Ligi Konferencji Europy. Apetyt jednak rośnie w miarę jedzenia i „Kolejorz” nie chce jeszcze zjeżdżać na bocznicę, tylko jeszcze mocniej się rozpędzić. Wyjazd na rewanż do Szwecji będzie z pewnością bardzo trudną przeprawą, ale Holender już pokazał, że potrafi dostosować się do przeciwnika i przechylać szalę zwycięstwa na swoją stronę.

W pierwszym spotkaniu z Bodø/Glimt Lech Poznań oddał inicjatywę Norwegom, ale na tyle rozsądnie, że ci nie potrafili stworzyć poważnego zagrożenia pod bramką Filipa Bednarka. Szkoleniowiec Lecha nie boi się zamieszać w swoim zespole i na rewanż wychodzi nastawiony mocno ofensywnie, to przynosi owoc w postaci awansu. W meczu ze Szwedami ponownie poznaniacy wychodzą ofensywnie i ponownie zostają nagrodzeni.

W tym spotkaniu było widać plan na mecz Johna van den Broma. Lechici zostawiali rywalom bardzo mało miejsca, agresywny doskok, szybko przejęta piłka po stracie. Gra kombinacyjna i stałe fragmenty gry. Tutaj brawa należą się Maciejowi Kędziorkowi, ponieważ to on obserwował Djugardens i to właśnie on wymyślił sposób wykonania stałego fragmentu gry. Należy pochwalić tzw. nos trenera, bo drugiego gola zdobyli świeżo wprowadzeni na plac gry Adriel Ba Loua i Filip Marchwiński. Konsekwentnie stawia na nich i to mu się w końcu opłaciło.

John van den Brom robi kapitalny wynik

Z pewnością mało kto się tego spodziewał, ale Lech Poznań robi fenomenalne rzeczy w Europie. W zasadzie jest o krok od ćwierćfinału Ligi Konferencji Europy. Kto by pomyślał, że „Kolejorz” będzie grał dłużej w europejskich pucharach niż PSG czy FC Barcelona. Tak się jednak stało, bo piłka nożna jest nieprzewidywalna i za to kochają ją miliony kibiców.

Poznaniacy piszą piękną historię na kartach pucharowych rozgrywek na Starym Kontynencie. Robią to w dobrym stylu. Tylko Bayern Monachium, AC Milan i Lech Poznań nie straciły bramki w fazie play-off. Lech pod wodzą Johna van den Broma poprawił grę w obronie i uczynił istną twierdzę ze swojego stadionu. W ośmiu spotkaniach u siebie w Lidze Konferencji aż siedem razy zwyciężył i tylko raz zremisował. Nie przegrał ani jednego meczu przy Bułgarskiej. Mało tego, strzelił 21 goli, stracił tylko dwa.

Świetna postawa Lecha Poznań przekłada się na punkty w rankingu UEFA. Głównie dzięki poznaniakom Polska osiągnęła w tym sezonie współczynnik 6.750 w tym rankingu. Jest to nasz najlepszy wynik od blisko 53 lat. „Kolejorz” w związku ze swoimi sukcesami w Europie pcha się w górę także w klubowym rankingu. Tam dokonał już w tym momencie gigantycznego skoku. Z pozycji 208. awansował na miejsce 104., stając się najwyżej notowanym klubem w Polsce.

Holenderski szkoleniowiec w ekstraklasie

Tutaj nie jest już tak kolorowo jak w europejskich pucharach. Oczywiście nie można powiedzieć, że jest bardzo źle, bo Lech raczej nigdy nie był klubem, który seryjnie zdobywa mistrzostwo Polski. Oczywiście trzeba zaznaczyć, że możliwości i ambicje na seryjne trofea „Kolejorz” z pewnością posiada. W tym sezonie ma jednak utrudnione zadanie, bo trener jest zmuszony rotować składem w związku z graniem co trzy dni. Spowodowało to samotną ucieczkę Rakowa Częstochowa na szczyt tabeli.

Lech jednak nie ma zamiaru się poddawać i stara się gonić zarówno Legię, jak i wspomniany Raków. W tym momencie strata do drużyny ze stolicy zdaje się być w zasięgu drużyny z Wielkopolski. Można się zastanawiać, co by było, gdyby trener miał cały zespół do dyspozycji na początku sezonu, a nie pierwsze dziewięć spotkań rozegrał inną parą stoperów.

John van den Brom w ekstraklasie może pochwalić się bilansem 11 wygranych, sześciu remisów i sześciu porażek. Przekłada się to na średnią punktową na poziomie 1,69. Największe zastrzeżenia do Holendra można mieć za to, że to, co się udało w Europie, nie udało się w ekstraklasie. W Lidze Konferencji Lech jest niepokonany na własnym stadionie, natomiast w ekstraklasie przegrał aż sześciokrotnie. Właśnie te przegrane znacząco wpłynęły na sytuację Lecha w lidze.

Właśnie teraz zaczyna się najważniejszy czas dla Lecha w ekstraklasie, bo będzie się mierzył z drużynami, które siedzą mu na ogonie. Od tych spotkań będzie wiele zależało. Lechici nie mogą sobie pozwolić na stratę punktów w najbliższych meczach. Jeżeli tak się stanie, to mocno skomplikują sobie szansę na grę w europejskich pucharach w następnym sezonie.

Twarda ręka Johna van den Broma

Holender scala zespół. Na materiałach z klubu widać, że trener stara się być przyjacielem zawodników. Potrafi stworzyć doskonałą atmosferę w szatni. Zdarza mu się raczyć kibiców swoimi dość, nazwijmy to, kolorowymi tekstami. Jest to osoba ogólnie darzona dużym szacunkiem i sympatią. John van den Brom nie boi się podejmować trudnych decyzji. Samo zamieszanie z taktyką w meczu z Djugardens IF jest tego dowodem, ale przede wszystkim sytuacje z Joao Amaralem czy aktualna z Kristofferem Veldem.

Holendrowi nie podobało się to, że Portugalczyk nie wykonuje poleceń defensywnych. Amaral jako największa gwiazda Lecha rościł sobie prawa do większej wolności na boisku i mniejszej odpowiedzialności w defensywie. John van den Brom nie zawahał się i odsunął Portugalczyka od składu. Głośno mówiono o konflikcie między nimi, ale nie ma na to twardych dowodów. Poza tym powoli Amaral wraca do zespołu i tak naprawdę nikt nie wie, jak ta sytuacja się rozwinie.

Najświeższym przykładem jest sytuacja z Kristofferem Velde. Norweg wchodząc w końcówce meczu z Lechią Gdańsk rozegrał kapitalne zawody, okraszone dwoma golami. Zawodnik ze Skandynawii zaczął głośno manifestować swoją ilość minut na boisku. Podczas treningu mówiąc delikatnie nie zachowywał się profesjonalnie i dał upust swojej frustracji. To oczywiście nie spodobało się opiekunowi Lecha Poznań i w tak ważnym spotkaniu z Djugardens IF wysłał Velde na trybuny, dając do zrozumienia, że nie pozwala na tego typu zachowanie.

Puchar Biedronki, zaścianka Europy

Nie wiadomo dlaczego, ale niewątpliwy sukces Lecha Poznań jest deprecjonowany w Polsce. Oczywiście nie przez wszystkich, ale spora część środowiska piłkarskiego nie docenia tego, co robi „Kolejorz”. Przecież jest to największy sukces polskiej piłki klubowej od 32 lat. Dzięki tym rozgrywkom Lech mógł zagrać choćby z Villarrealem czy Bodø/Glimt. Ma możliwość pokazania się w Europie i mocnej ekspansji swojej marki.

To z pewnością spowoduje pojawienie się w Poznaniu nowych sponsorów. Da ogromne pole do popisu przy przyszłych transferach i oczywiście potężny zastrzyk gotówki. Lech w tym momencie zarobił już około siedmiu milionów euro, co dla każdej polskiej drużyny jest niesamowitym zastrzykiem gotówki do budżetu.

Każdy choć trochę zainteresowany tematem wie, w jakim miejscu w Europie jest Polska piłka. Jeżeli chcesz dostać się wyżej, to musisz odbić się od dna. Lech w tym momencie to robi, i to całkiem nieźle. Podnosi ranking Polski, ale także swój własny. Dzięki takim sezonom w Europie polskim drużynom może być w przyszłości łatwiej. Zdarza się, że poznaniacy są wyszydzani za to, że grają w Lidze Konferencji, ale tak naprawdę każda drużyna z ekstraklasy chciałaby być teraz na miejscu Lecha Poznań. Czy się to komuś podoba, czy nie, Lech w tym momencie pisze historię polskiej piłki, i to złotymi zgłoskami. Jedno jest pewne, nie chce tego kończyć i ma duże szansę, aby dopisać jeszcze kilka wersów.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze