Joan „Goku” Roman: „Nigdy nie opowiadałem tej historii” [WYWIAD]


Historia piłkarza, którego karierę zniszczyła kontuzja

11 listopada 2022 Joan „Goku” Roman: „Nigdy nie opowiadałem tej historii” [WYWIAD]
Podbeskidzie Bielsko-Biała

Dzisiejsza rozmowa rzuca całkiem nowe światło na karierę Joana Romana. Hiszpański skrzydłowy opowiada o tym, jak wspomina czasy gry w FC Barcelona, oraz o tym, jak jeden nieszczęśliwy wypadek podczas treningu zadecydował o losach jego kariery. „Goku” to zdecydowanie jeden z najlepszych zawodników występujących obecnie na poziomie Fortuna 1 Ligi, a jego celem w tym sezonie jest awans do PKO BP Ekstraklasy. Czy według samego zainteresowanego promocja do najwyższej klasy rozgrywkowej z TS Podbeskidziem jest jeszcze w tym sezonie możliwa? Zapraszam na wywiad.


Udostępnij na Udostępnij na

Jesteś wychowankiem RCD Espanyol, jednak w wieku 16 lat zgłosił się po Ciebie Manchester City. Przez trzy lata miałeś okazję występować w młodzieżowych zespołach „The Citizens”. Po przygodzie na Wyspach zgłosiła się po Ciebie FC Barcelona B. Czy w tamtym czasie zauważyłeś duże różnice w metodach treningowych między Anglią a Hiszpanią?

Tak, to były czasy, gdy w Premier League nie stosowano metod treningowych zagranicznych trenerów. Główna różnica, jaką dostrzegałem, to przygotowanie fizyczne. W Manchesterze ćwiczyliśmy bardzo dużo na siłowni. Nie byłem do tego przyzwyczajony.

Kiedy grałem w RCD Espanyol czy później, gdy przeszedłem do FC Barcelona, nie odbywało się wiele treningów siłowych. W Manchesterze właśnie aspekt gry fizycznej zaskoczył mnie najbardziej. Gdy przyszedłem do Manchesteru wciąż byłem bardzo młody, ale odstawałem fizycznie od innych zawodników.

Dlaczego zdecydowałeś się na powrót do Hiszpanii?

Podjąłem taką decyzję, ponieważ mój kontrakt z Manchesterem City wtedy wygasał. Rozmawiałem z Robertem Mancinim i zapytałem go, jakie są co do mnie mnie plany. Uważałem, że gra w drugim zespole Manchesteru City nie jest dla mnie dobrą opcją, byłem gotowy na coś nowego.

Chciałem wiedzieć, czy zostanę zawodnikiem pierwszego składu. Roberto powiedział mi, że nadal będę trenować z drugim zespołem, ale będę czasami występować w pierwszym. To nie była propozycja, na którą mogłem się zgodzić. W tym samym czasie dostałem ofertę z FC Barcelona. To była dla mnie wielka okazja, więc zdecydowałem się na transfer.

Po przyjeździe do Barcelony twoja kariera zaczęła nabierać tempa. W FC Barcelona B Twój rozwój przebiegał bardzo szybko, a swego czasu byłeś nawet kapitanem zespołu rezerw. Miałeś okazję występować w jednym zespole między innymi z Alejandrem Grimaldo. Co się wydarzyło, że Twoja kariera nie poukładała się tak jak Alejandra, pomimo że to właśnie Ty byłeś wtedy kapitanem?

Po pierwsze to był dla mnie ogromny zaszczyt być kapitanem w zespole z tak wieloma gwiazdami. Dobrze znam Alejandra, jest świetnym graczem. Jednak ja i on jesteśmy zupełnie innymi zawodnikami na zupełnie innych pozycjach. Każdy z nas pisze swoją własną historię i podejmuje inne decyzje w różnych sytuacjach, z którymi musi się mierzyć.

Jestem bardzo zadowolony ze swoich decyzji, ponieważ to właśnie one sprawiły, że jestem tym, kim jestem. Oczywiście cieszę się również z powodu Grimaldo, który gra niesamowicie. Wciąż czasami ze sobą piszemy i śmiało mogę powiedzieć, że jest świetnym graczem.

Nigdy nie udało ci się zadebiutować w barwach pierwszego zespołu FC Barcelona, jednak miałeś okazję wystąpić dwa razy na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Hiszpanii. Mówię oczywiście o występach w barwach Villarreal. Dlaczego zdecydowałeś się na transfer do klubu, w którym była tak duża konkurencja?

Nie zadebiutowałem w barwach FC Barcelona w oficjalnym meczu. Grałem jednak w spotkaniach towarzyskich, również na Camp Nou. Gra na tym stadionie pod wodzą Tity Vilanovy to było coś niesamowitego. Zdecydowałem się na transfer do Villarreal, ponieważ byłem wtedy zawodnikiem FC Barcelona B, a Villarreal grał w La Liga, więc to była dla mnie świetna okazja.

Również Marcelino, który był wówczas trenerem, bardzo mnie chciał. Mimo to nie wszystko potoczyło się tak, jak bym chciał. Miałem okazję zagrać w dwóch wspaniałych miejscach: na Estadio Santiago Bernabeu oraz Estadio Vicente Calderon. Nie dostawałem później więcej okazji i jeśli mam być szczery, to nie wiem dlaczego. Takie decyzje podjął wtedy klub i trenerzy, ale mimo wszystko jestem szczęśliwy, bo grałem we wspaniałym klubie na poziomie La Liga, co było jednym z moich marzeń.

Nie uważasz, że zły wybór pracodawcy w sezonie 2013/2014 zaważył o losach twojej kariery?

Nigdy o tym nie myślałem. To jest tak, jak kupujesz los na loterii i kolejnego dnia widzisz prawidłowe liczby. Myślisz sobie, że mogłeś wybrać właśnie te liczby i wygrać loterię. Dowiadujesz się jednak o tym dopiero, kiedy dostajesz wyniki, nie w momencie, kiedy puściłeś los. Czasami w życiu podejmujemy decyzje, które okazują się dobre albo złe, ale nie uważam, że ta akurat zadecydowała o losach mojej kariery.

Po wypożyczeniu w Villarreal wróciłeś jeszcze na rok do Barcelony. W rezerwach „Dumy Katalonii” znów byłeś wyróżniającą się postacią, jednak po sezonie nie przedłużyłeś kontraktu. Dlaczego?

Nigdy nie dostałem propozycji odnowienia kontraktu, nigdy też nie rozmawiałem z władzami klubu na ten temat. Najprościej mówiąc, nie miałem takiej możliwości.

Zanim przejdziemy do Twojej przygody w Portugalii, zostańmy jeszcze na chwilę w Barcelonie. Za czasów gry w „Barcy” miałeś okazję poznać zawodników tj. Lionela Messiego, Andresa Iniestę czy Thiago Alcantarę. Czy obserwacja gry na żywo tak klasowych zawodników czegoś Cię nauczyła i czy masz może kontakt z którymś z nich?

Tak, oczywiście, miałem okazję z nimi wszystkimi trenować. Obserwując ich z bliska, nauczyłem się bardzo dużo. Dzięki wspólnym treningom zobaczyłem, jakie decyzję podejmują na boisku, jak się poruszają, jakich metod treningowych używają i przede wszystkim, jak myślą w trakcie gry.

Dzięki temu doświadczeniu wykorzystałem wiele z tych informacji w swojej karierze. Inspirowałem się głównie Iniestą, który od zawsze był moim idolem. Podobało mi się to, jak gra oraz jakim jest człowiekiem poza boiskiem. To było dla mnie niesamowite doświadczenie. Nie mam jednak już żadnego kontaktu z tymi zawodnikami. Koleguję się jedynie z bratem Thiago Alcantary, Rafinhą.

Po słodko-gorzkiej przygodzie w Hiszpanii wylądowałeś w Portugalii, jednak tam również nie pokazałeś pełni swoich możliwości. Czy nie uważasz, że złe wybory klubów w młodym wieku znacząco wyhamowały Twoją karierę?

Moim największym problemem w SC Braga była kontuzja. Zacząłem dostawiać pierwsze minuty i budować swoją pewność siebie pod wodzą Paula Fonseki. Nigdy nie opowiadałem tej historii, ale taka jest prawda. Przed czwartą kolejką w lidze, na treningu, zostałem mocno kopnięty w kostkę. Doprowadziło to do poważnej kontuzji.

Byłem wtedy jeszcze bardzo młody i niecierpliwy. Nie przeszedłem odpowiedniej rehabilitacji i wróciłem do gry. Po pewnym czasie zacząłem odczuwać ból w stawie skokowym codziennie. Był to skutek zbyt krótkiego czasu rekonwalescencji. Moja dyspozycja na treningach bardzo spadła, przez co nie grałem regularnie. Jestem pewien, że gdyby nie kontuzja, grałbym w SC Braga znacznie więcej.

Jeszcze za czasów gry dla SC Braga zostałeś wypożyczony do Śląska Wrocław. Jak wspominasz pierwszy pobyt w Polsce i czy polska piłka czymś Cię wtedy zaskoczyła?

Moje pierwsze wrażenie było świetne. Kiedy przyjechałem tu po raz pierwszy, nie wiedziałem nic o Polsce. Nie wiedziałem, jak wygląda państwo, jacy są ludzie i jak się tu gra w piłkę. Kiedy samolot wylądował we Wrocławiu, byłem bardzo pozytywnie zaskoczony.

Po pierwsze Wrocław to piękne miasto, ale tak samo jak samym miastem byłem zaskoczony infrastrukturą piłkarską w Polsce. Organizacja ligi oraz stadiony stoją na bardzo wysokim poziomie i osobiście bardzo mi się to podoba. Mój pierwszy okres w Polsce nie był najlepszy, ponieważ taktyka trenera była zupełnie inna, ale za kadencji Jana Urbana znów się odbudowałem.

Czy Śląsk Wrocław miał w kontrakcie możliwość wykupienia Cię z SC Braga?

To było dawno temu, ale wydaje mi się, że nie było takiej klauzuli w kontrakcie. Sezon w Śląsku Wrocław skończyłem z tą samą kontuzją co rok wcześniej w SC Braga, więc musiałem wrócić do Portugalii. Nie jestem pewny, ale myślę, że nie było takiej możliwości.

Po wypożyczeniu do Śląska zdecydowałeś się na transfer do AEL Limassol. Na Cyprze grałeś półtora roku, po czym ponownie wróciłeś do Polski. Tym razem wybór padł na Miedź Legnica. Czy możesz powiedzieć, że Miedź Legnica dała Ci drugie życie w piłce nożnej?

Bez wątpienia. Czas po kontuzji był dla mnie bardzo ciężki. Byłem sześć miesięcy na wypożyczeniu, a powrót do SC Braga był dla mnie trudną chwilą. Spędziłem pół roku poza klubem i musiałem trenować indywidualnie. Po kontuzji czułem się bardzo źle fizycznie i psychicznie. Gdy wygasł mój kontrakt w SC Braga, moją jedyną opcją było AEL Limassol.

Ówczesny trener tego zespołu dał mi dużo pewności siebie, ale wciąż nie czułem się dobrze. To był okres w moim życiu, gdy poważnie myślałem o tym, żeby skończyć grać w piłkę. Kiedy dostałem ofertę z Miedzi Legnica, która występowała wtedy w ekstraklasie, to rzeczywiście dało mi drugie piłkarskie życie. Zawsze będę za to wdzięczny.

Po roku w Legnicy zdecydowałeś się na krótki wyjazd do Grecji. Dlaczego opuściłeś Polskę na pół roku i co spowodowało, że tak szybko wróciłeś?

Odszedłem z Legnicy po spadku do Fortuna 1 Ligi. Indywidualnie byłem wtedy po bardzo dobrym sezonie i chciałem nadal grać na wysokim poziomie. Dostałem ofertę z Grecji, gdzie był bardzo ciekawy projekt sportowy ze świetnym trenerem na czele. Jednak nie wszystkie projekty zawsze się udają i po pięciu kolejkach klub zdecydował się na zamianę trenera. Nowy trener od razu odsunął mnie od składu, bez żadnych testów, i tak skończyła się moja przygoda w Grecji. Zimą Miedź nadal mnie chciała, więc zdecydowałem się na powrót do Polski, żeby dalej cieszyć się grą w piłkę nożną.

Po powrocie znów nabrałeś wiatru w żagle i grałeś bardzo dobrze. Tutaj historia zatacza koło. Po bardzo dobrym okresie w klubie nie decydujesz się na przedłużenie kontraktu. Z jakiego powodu po trzech sezonach spędzonych w Miedzi Legnica postawiłeś na zmianę klubu?

Odpowiedź jest bardzo prosta. Tak jak wspomniałeś, spędziłem tam trzy lata. Przez dwa lata bezskutecznie walczyliśmy o awans do ekstraklasy. Dawaliśmy z siebie wszystko, ale są momenty w życiu, kiedy trzeba się rozejść. Miedź Legnica dała wszystko, co mogła, „Goku”, a „Goku” dał wszystko, co mógł, Miedzi. To był moment, żeby się rozstać i szukać nowych wyzwań w życiu.

Czy z perspektywy czasu nie żałujesz decyzji o transferze do Podbeskidzia? Gdybyś został w Miedzi, grałbyś dzisiaj w ekstraklasie u boku Luciana Narshinga czy Jona Aurtenetxe.

W ogóle tego nie żałuję. W Bielsku dostrzegam wiele pozytywów, czuję się tu świetnie. Podbeskidzie dało mi możliwość gry na pozycji, na której czuję się najlepiej. Myślę, że jest to pozycja numer 10 na środku boiska, gdzie mam dużą swobodę w poruszaniu się po murawie. Gra na tej pozycji pozwala mi pokazywać pełnię moich umiejętności. Uważam, że była to bardzo dobra decyzja w mojej karierze.

Ostatnie miesiące w barwach TSP są w Twoim wykonaniu niesamowite, jednak wyniki klubu pozostawiają wiele do życzenia. Czy w przypadku braku awansu „Górali” do ekstraklasy zamierzasz zostać w klubie?

Powiem jeszcze raz. W Bielsku czuję się świetnie i uważam, że teraz mam swój najlepszy okres w karierze. Mam nadzieję, że nadal tak będzie. Nasz cel w tym sezonie jest jasny – awans. Może wyniki nie są takie, jakich kibice oczekiwali przed sezonem, ale prawda jest taka, że nie przegraliśmy od ośmiu spotkań. Według mnie, z tymi zawodnikami i tym sztabem trenerskim, możemy walczyć o awans do ekstraklasy. Czuję się świetnie w Podbeskidziu i jeśli porozumiem się z klubem co do mojej przyszłości, to chciałbym tutaj zostać.

Bez względu na awans Podbeskidzia do ekstraklasy klub z Bielska-Białej raczej nie będzie Twoim ostatnim. Czy zamierzasz zakończyć karierę w Polsce, czy widzisz się jeszcze gdzieś za granicą?

Na razie się nad tym nie zastanawiam, skupiam się na „tu i teraz”. Nie wykluczam jednak zakończenia kariery w Polsce. Polska dał mi naprawdę dużo w życiu prywatnym i sportowym, za co jestem bardzo wdzięczny. Podoba mi się piłka nożna oraz życie tutaj, dlatego czemu miałbym tu nie zakończyć kariery. Zobaczymy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze