„Jesteśmy dziadami”, czyli Skwara inspiracją dla Ronaldo?


4 marca 2016 „Jesteśmy dziadami”, czyli Skwara inspiracją dla Ronaldo?

Piłka nożna dostarcza wielu emocji zarówno kibicom, jak i piłkarzom. Często po przegranych meczach zawodnicy pytani o przyczyny porażki odpowiadają banalnymi zwrotami typu „Zawiedliśmy, nie wiemy co się stało”  czy „Musimy się poprawić i postaramy się wygrać następny mecz” . Czasami jednak poziom zdenerwowania jest na tyle wysoki, że piłkarz, jak pokazał Grzegorz Skwara czy niedawno Cristiano Ronaldo, porzuca powielane wcześniej schematy i udziela dziennikarzowi naprawdę szczerego wywiadu. A wtedy dostaje się wszystkim dookoła, w tym także kolegom z drużyny.


Udostępnij na Udostępnij na


W ostatnich tygodniach głośno było o sprawie Cristiano Ronaldo i jego kontrowersyjnej wypowiedzi po przegranym meczu derbowym z Atletico Madryt. Portugalczyk przyznał, że koledzy odstają od niego, jeśli chodzi o umiejętności, i że gdyby wszyscy prezentowali jego poziom, być może byliby obecnie liderami Primera Division. Oberwało się między innymi Jese Rodriguezowi, Lucasowi Vasquezowi czy Mateo Kovaciciowi (nazwanemu przez gwiazdora Realu Kovacevicem), którzy, według Ronaldo, co prawda są dobrymi piłkarzami, ale nie prezentują się na tyle dobrze co Gareth Bale, Marcelo czy Karim Benzema. Popularny „CR7” zaznaczył, że nie chce nikogo lekceważyć, ale wydźwięk jego wypowiedzi był jasny – Jese czy Kovacić są za słabi na zastępowanie takich graczy jak Bale czy Benzema, i drużyna z nimi w składzie traci na jakości. Kapitan reprezentacji Portugalii, co prawda, przeprosił młodszych kolegów, ale niesmak z pewnością pozostał.

ronaldo
Ronaldo ponownie zaszokował piłkarski świat – tym razem nie kolejnym rekordem a wywiadem (fot. S2.sportfan.pl)

Kilka dni wcześniej niespodziewanie głośno zrobiło się o obrońcy PSG – Serge’u Aurierze. Reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej podczas transmisji przeprowadzanej na żywo za pośrednictwem jednego z portali społecznościowych postanowił w wulgarny sposób wypowiedzieć się na temat klubowego trenera czy największej gwiazdy drużyny – Zlatana Ibrahimovicia. Ciężko w jakikolwiek sposób usprawiedliwić zachowanie defensora, być może nie wiedział on, że rozmowa jest nagrywana lub planował jej użyć wyłącznie w celach prywatnych, ale fakty są takie, że będzie musiał przez jakiś czas potrenować w zespole rezerw i zapracować na powrót do pierwszej drużyny. Jedno jest pewne – znany z trudnego charakteru Ibrahimović z pewnością nie wybaczy mu tych słów, i jeśli Szwed zdecyduje się na pozostanie w Paryżu, to stolica Francji będzie za mała dla ich dwóch i Aurier prawdopodobnie pożegna się z aktualnym mistrzem Francji.

Jak to wyglądało w przeszłości?

Z pewnością jednym z najbardziej znanych przypadków jest wypowiedź Roya Keane’a po przegranym meczu z Middlesbrough, w którym Irlandczyk, co prawda, nie wystąpił z powodu kontuzji, ale nie przeszkodziło mu to w ocenie kolegów biorących udział w spotkaniu. Keane, za pośrednictwem raczkującej wtedy telewizji klubowej MUTV, wypowiedział się na temat niemal wszystkich zawodników Manchesteru i bynajmniej nie były to słowa pochwały. Wściekły Sir Alex Ferguson natychmiast kazał zdjąć nagranie i przyczynił się do tego, że pobyt pomocnika w Manchesterze dobiegł końca. Będący kapitanem „Czerwonych Diabłów Keane po sezonie opuścił klub i przeniósł się do Celticu, a kibice do dziś czekają na równie charyzmatycznego i słynącego z wielkiego zaangażowania kapitana.

Roy Keane
Roy Keane zawsze słynął z wielkiej charyzmy, ale w 2005 roku nie zapanował nad nerwami (fot. Ibtimes)

Nerwy puściły też Pavelowi Nedvedowi w 2006 roku po przegranym meczu w ramach rozgrywek Ligi Mistrzów, kiedy to lepszym zespołem od Juventusu okazała się ekipa Arsenalu. Nedved, który, co ciekawe, podobnie jak Keane nie grał w meczu, na temat którego udzielał komentarza, przyznał, że zamiast zatrudniać kilku piłkarzy, bardziej przydałby się w Turynie psycholog. – Nie pokazaliśmy niczego, dwumecz jest już rozstrzygnięty – mówił Czech po przegranym 0:2 meczu z Arsenalem.

Znacznie barwniejsze są przykłady z polskiej piłki, gdzie piłkarze raz po raz dają upust swoim emocjom za pośrednictwem publicznych mediów. Jednym z takich przypadków jest wypowiedź grającego wtedy w GKS-ie Jastrzębie Jacka Wiśniewskiego po przegranym 0:1 prestiżowym meczu z GKS-em Katowice: – Przyjdźcie na trening, zobaczcie, co trenujemy. Żadnej dynamiki, szybkości, tylko jakieś dziwne, na chodzonego, gry. Oberwało się przede wszystkim trenerowi Jerzemu Wyrobkowi, którego wybory Wiśniewski publicznie skrytykował.

Równie ostry był Radosław Kałużny po przegranym aż 1:6 meczu Jagiellonii Białystok z Lechem Poznań w sezonie 2007/2008. „Jaga” prezentowała w tamtym czasie fatalny poziom i sfrustrowany kolejną porażką Kałużny przyznał, że „może ktoś kopa w d*pę powinien dostać albo w ryja”, bo nie widział innych metod na poprawienie gry białostocczan. Ostatecznie popularny „Tata”, przynajmniej oficjalnie, nie pokusił się o jakiekolwiek rękoczyny i na szczęście udało się utrzymać w Białymstoku ekstraklasę, ale wypowiedź Kałużnego pozostała w pamięci kibiców po dziś dzień. Z racji wulgaryzmów użytych przez byłego reprezentanta Polski prosimy, aby film oglądali wyłącznie pełnoletni widzowie.

Świeższy przykład to wypowiedź Radosława Janukiewicza z 2012 roku, kiedy to reprezentowana przez niego Pogoń Szczecin przegrała z borykającą się z potężnymi problemami finansowymi i kadrowymi Olimpią Elbląg. Szczecinianie byli wówczas pewniakiem do awansu do ekstraklasy, jednak w pewnym momencie coś w ich grze się popsuło, czego efektem była między innymi właśnie porażka z drużyną z Elbląga. Sfrustrowany Janukiewicz nie zapanował nad emocjami i udzielił blisko pięciominutowego wywiadu, w którym użył aż 54 wulgarnych słów: – Przegrywamy mecz, ku*wa, z drużyną skleconą, ku*wa, na biegu z 9, ku*wa, gości z Uzbekistanu czy Rosji  – przecież to jest, ku*wa, skandal. Pogoń koniec końców wywalczyła awans do ekstraklasy, ale grający aktualnie w Górniku Zabrze bramkarz zapewne jeszcze długi czas miał w pamięci właśnie ten mecz z Olimpią Elbląg.

Ostatni przypadek to słynna wypowiedź Grzegorza Skwary z 14 czerwca 2008 roku, kiedy to zmierzający do II ligi Raków Częstochowa przegrał w kontrowersyjnych okolicznościach z drużyną Arki Nowa Sól. Skwara nie przebierał w słowach i publicznie skrytykował kolegów z drużyny, którzy przyczynili się do porażki 2:3, mimo wcześniejszego prowadzenia w stosunku 2:0. – Niech pan zapyta bramkarza, niech pan zapyta Foszmańczyka, co, ku*wa, zrobili. Po meczu pojawiły się głosy, że zawodnicy Rakowa nieprzypadkowo odpuścili końcówkę spotkania, gdyż mieli obiecane pieniądze za podłożenie się z obozów rywali walczących z częstochowską drużyną o awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Skwara przyznał, że może wypowiadać się tylko za siebie i że jemu zależało na wygranej.

Rok po słynnej wypowiedzi został jednak zatrzymany pod zarzutem korupcji i przyznał się do handlowania meczami za czasów gry w Górniku Łęczna. Kto wie więc, czy Skwara nie miał czegoś wspólnego także ze „sprzedaniem” meczu z drużyną z Nowej Soli, a przed kamerami popisał się jedynie dobrym talentem aktorskim i umiejętnym graniem emocjami. Jedno jest pewne – Grzegorz Skwara już na zawsze pozostanie w pamięci kibiców, ale nie ze względu na liczne występy w młodzieżowych reprezentacjach Polski czy gol strzelony za czasów gry w Ruchu Chorzów na słynnym stadionie Giuseppe Meazza przeciwko ekipie Interu Mediolan, a właśnie tę słynną wypowiedź i samokrytykę, której tak często brakuje piłkarzom czy trenerom w dzisiejszych czasach.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze