Wszystkich zawiedzionych brakiem w zestawieniu graczy Realu, Barcelony czy Valencii odsyłam do wyników minionej kolejki. W jedenastce dominują piłkarze Villarrealu, a także ci, którym nie zadrżały nogi w meczach z potentatami.
Claudio Bravo – Bravo, Claudio, Bravo! Mimo że Barcelona wystawiła przeciwko Realowi Sociedad właściwie rezerwy, to i tak gospodarze nie wywalczyliby zwycięstwa, gdyby nie interwencje chilijskiego golkipera. Bravo miał udany początek sezonu, potem bronił bez błysku, czasem niepewnie. Ostatnio jest jednym z jaśniejszych punktów beniaminka.
Mario Gaspar – po poważnej kontuzji dotychczasowego prawego obrońcy „Żółtej Łodzi Podwodnej” – Angela – na El Madrigal zawitał Brazylijczyk Cicinho. Szybko okazało się, że sprowadzenie go nie było konieczne, niezwykle pewnie na tej pozycji poczyna sobie bowiem 20-letni Gaspar. Od momentu kontuzji starszego kolegi rozegrał 25 meczów, jeden z lepszych w niedzielę z Getafe.
Jiri Jarosik – najbardziej wartościowy, a już na pewno najrówniej grający zawodnik Saragossy. Kiedy trzeba, potrafi w stylu Pepe lub Gerarda Pique zdublować pozycję napastnika, siejąc popłoch w polu karnym, w destrukcji zaś bywa, że niemal nie ustępuje wymienionym zawodnikom Realu i „Barcy”. Po prostu nie dał się gwiazdom z Madrytu.
Alberto Botia – potężnie zbudowany 22-latek wychowany w La Masii nie dał się ani razu oszukać napastnikom świetnie dysponowanego Levante, a chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że taki Felipe Caicedo jest graczem przeciętnym. W dużej mierze dzięki Botii Sporting wywalczył punkt, dający miejsce w górnej połówce tabeli.
Nacho Monreal – w minionej kolejce lewi obrońcy nie brylowali. Co prawda Valencia zaprezentowała się przeciwko Osasunie wyjątkowo nędznie, ale nie zmienia to faktu, że Monreal mógł mieć spore problemy z Joaquinem, a później z Pablo Hernandezem. Nie miał. To z nim kłopoty miał Miguel. Dzięki zwycięstwu nad „Los Ches” Osasuna uciekła spod topora.
Borja Valero – sprawnie działające turbiny „Żółtej Łodzi Podwodnej” zawiodły w Porto, jednak już w meczu ligowym funkcjonowały w sposób, do jakiego nas przyzwyczaiły. Borja Valero, Cazorla, a także Rossi zaprezentowali się w meczu przeciwko Getafe świetnie. Parada Ustariego po strzale łysego pomocnika może spokojnie kandydować do miana interwencji kolejki.
Santiago Cazorla – podobnie jak starszy (niech nie zwiedzie was wiek, patrzcie na wzrost) braciszek Borja (by rozumieć się na boisku tak dobrze, trzeba być spokrewnionym), Santi również grzecznie i ładnie strzelał na bramkę Ustariego, a czynił to nawet częściej niż on. W dodatku, mając gdzieś rodzinne koligacje, a nawet uprzedzenia etniczne, dobrze współpracował z Rossim. Główny architekt zwycięstwa nad Getafe.
Pedro Rios – doświadczony skrzydłowy był najlepszym zawodnikiem w ekipie Getafe, a zdaniem hiszpańskich obserwatorów i w całym meczu. Podopieczni Michela w pierwszej połowie zdominowali Villarreal, a Rios zdobył piękną bramkę z dystansu.
Angel Lafita – bohater kolejki. Gol strzelony Realowi to dla większości piłkarzy powód, by wspominać go dzieciom. Dwa gole wymagają już snucia opowieści i przed wnukami. Jako że Angel Lafita zdobył dwa gole i po faulu Carvalho na nim Saragossa wykorzystała karnego, życzymy lewoskrzydłowemu doczekania się prawnucząt. Wygrana nad Realem powinna dać Aragończykom pewność, dzięki której utrzymają się w lidze.
Julio Baptista – sześć bramek w ostatnich czterech meczach, w tym dwie przeciwko Herculesowi w minionej kolejce. Jakieś pytania? Świetnie dla Malagi i całej ligi, że „Bestia” wrócił.
Sergio Aguero – Aguero zdobywał z kolei bramki w każdym z ostatnich siedmiu meczów Atletico, dwa razy udało mu się ustrzelić dublet, dzięki czemu ma na koncie już 17 goli w tym sezonie La Liga. Gdyby nie jego gole, a w szczególności ten z ostatniej kolejki, przeciwko Deportivo, „Los Rojiblancos” nie mieliby co myśleć o grze w Lidze Europejskiej.