Jankowski: Gdyby nie rodzice, nie grałbym w piłkę [WYWIAD]


W ciągu tygodnia odwiedziliśmy bazę treningową krakowskiej Wisły, by trochę dłużej porozmawiać z jej zawodnikiem – Maciejem Jankowskim. Popularny „Jankes” opowiedział nam m.in. o jego początkach w futbolu, mieszkaniu na Śląsku i problemach „Białej Gwiazdy”.


Udostępnij na Udostępnij na

Czemu Wisła nie potrafi od roku wygrać dwóch meczów z rzędu? Czy to jest może jakieś rozluźnienie po wygranym meczu, czy może kadra nie jest na tyle silna i zgrana, by konsekwentnie zdobywać punkty?

Myślę, że to nie można w tym upatrywać przyczyn. Po prostu może każdy przeciwnik jest inny i tak to się wyjątkowo układa, że przez ten okres nie udało nam się wygrać dwóch spotkań z rzędu.

Czy jest jakaś spora różnica między treningami u trenera Smudy, który Pana ściągnął, a u obecnego szkoleniowca Wisły, Kazimierza Moskala? Czy jest też jakaś zmiana w funkcjonowaniu drużyny?

Nie chcę porównywać dwóch osób, ale tak, jak najbardziej są widoczne różnice. Dosyć spore zarówno w treningu, jak i w podejściu do niektórych szczegółów. Ale mimo wszystko nie chciałbym się w to zagłębiać. Myślę, że to nie ma sensu. Ale różnice są.

Na której pozycji najbardziej lubi Pan grać? Czy jest to pozycja napastnika, na której często Pan grał w barwach Ruchu Chorzów, czy jednak taka, na której ustawia Pana trener Kazimierz Moskal, czyli na skrzydle bądź na pozycji ofensywnego pomocnika?

No na skrzydle to ostatnio nie gram zbyt często. Czasem znajdę się tam z powodu sytuacji boiskowej lub zmiany pozycji, ale to tylko w wyjątkowych sytuacjach. Natomiast tak, zdecydowanie lepiej czuję się za plecami Pawła (Brożka) jako taki ofensywny pomocnik lub cofnięty napastnik.

Maciej_Jankowski_2011
Maciej Jankowski na początku kariery (fot. wikipedia)

Zawsze Pana bardziej ciągnęło do rozgrywania niż do samego strzelania bramek?

Dokładnie. Jakoś w tym czuję się lepiej, lepiej odnajduję się w tej roli. Tak mi się przynajmniej wydaje. Dobrze mi się tam porusza po boisku. No i myślę, że tam mogę dać najwięcej od siebie drużynie.

Po Krakowie krążą plotki, że mógł Pan odejść z Wisły. To prawda? Czy na razie zostaje Pan w Krakowie?

Nie wiem, czy powinienem na ten temat się wypowiadać, bo to sprawy dosyć poufne, ale faktycznie była taka sytuacja. Klub ma swoje mniejsze bądź większe problemy, wszyscy o tym doskonale wiemy. Rzeczywiście miałem taką możliwość. Co do ostatniego pytania to tak, pozostaję nadal w Wiśle. Będziemy walczyć o jak najwyższe miejsce w tabeli. Pomimo tego, że czasem nie wygrywamy i zdarzają się też nam bezbramkowe remisy, częściowo z winy mojego braku skuteczności,  to drużyna wygląda naprawdę nieźle. Utrzymujemy się dużo przy piłce, co jest dosyć fajną rzeczą dla nas na boisku. Nie wiem, czy kibice też to dostrzegają. Abstrahując od tego, to meczu z Ruchem Chorzów nie powinniśmy wrzucać do jednego worka z pozostałymi meczami, ponieważ „Niebiescy” zagrali bardzo defensywnie. Co prawda mieliśmy swoje okazje, ale nie były one stuprocentowe.

Mimo wszystko zauważmy, że Korona i Termalica również wywiozły stąd bezbramkowy remis. O ile Korona skupiła się tylko na obronie, o tyle Termalica nie była tak defensywnie ustawiona.

Dokładnie tak. Właśnie dlatego o tym mówię. Tam sobie stworzyliśmy dużo lepsze sytuacje, które powinny zostać wykorzystane. Gdyby tak się stało, to dziś rozmawialibyśmy w innych nastrojach i bylibyśmy o kilka miejsc wyżej w tabeli.

Jak Pan widzi Wisłę za kilka lat? Czy ten projekt ma duże szanse powodzenia?

Nie wszystko tutaj zależy od tego, co ja myślę i mówię (śmiech), ale od tego, jak ta sytuacja  rozwinie się dalej. Nie tylko pod względem sportowym, pod którym Wisła to wciąż jest marka. Fajny stadion, fajni kibice, fajne miejsce do pracy, ale nie tylko na tym może się to wszystko opierać. Potrzeba pewnej stabilizacji organizacyjno-finansowej itd. Dopiero wtedy będzie można myśleć o jakimś projekcie długoterminowym, tak mi się wydaje. To nie ode mnie zależy.

Z innej beczki. Czy widziałby się Pan w reprezentacji? W końcu ma Pan rozegrany mecz w polskiej kadrze. Myśli Pan czasem o tym, by powalczyć o powołanie i miejsce w tej drużynie?

Szczerze mówiąc, nie. Nie biorę tego kompletnie pod uwagę. Trener Nawałka ma już pewną wyselekcjonowaną grupę zawodników. Myślę, że fajnie to wygląda i  ja bym na miejscu trenera już chyba nic nie zmieniał. Ten zespół wywalczył awans na Euro i ten sam zespół powinien rozgrywać dalej. Ja siebie w reprezentacji nie widzę.

Największe niespełnione marzenie piłkarskie, które było realne do osiągnięcia?

Nie miałem marzeń piłkarskich (śmiech). To, że gram w piłkę, też jest zasługą w dużej mierze poszczególnych ludzi, którzy byli wokół mnie. Bo pewnie gdyby ich nie było, to już dawno nie grałbym w piłkę.

Kogo konkretnie, jeśli mogę zapytać?

Moich rodziców, myślę przede wszystkim o moim tacie. Mogę tu też wymienić swojego trenera z Piaseczna, który zawsze mnie ciągnął za uszy, Zygmunta Ocimka. Zresztą nadal utrzymujemy kontakt. To były osoby, które powodowały, że jednak zawsze wracałem na te treningi i nie zostawiłem tego wszystkiego.

W jaki sposób Pan – chłopak z Mazowsza – trafił do „Niebieskich”?

Jakaś sieć skautingu czy jakieś pojedyncze osoby obserwowały mnie na meczach III ligi. I później mój menedżer pojechał rozmawiać o kontrakcie, wszystko zostało szybko ustalone i już byłem w Ruchu.

24.04.2012 Ruch Chorzów - Legia Warszawa 0:3
Maciej Jankowski w barwach Ruchu przeciwko Legii (fot. Mateusz Pietrasiewicz / iGol.pl)

Będąc z tamtych okolic, myślał Pan o Legii lub Polonii Warszawa? Było jakieś zainteresowanie?

Była taka propozycja od Legii, żebym przeszedł do Młodej Ekstraklasy. Już miałem swój wiek, nie chciałem tego w ten sposób pokierować, bo mógłbym gdzieś przepaść jako jeden z tych starszych. To nie miałoby większego sensu, więc wolałem pójść i sprawdzić się w ekstraklasie, udowodnić wszystkim, że sobie poradzę.

W takim razie Młoda Ekstraklasa nie była dobrym rozwiązaniem dla dojrzewających piłkarzy?

Tego nie powiedziałem. Chociaż  z drugiej strony to, co jest teraz, czyli druga drużyna występująca w np. III lidze, ma większy sens, ponieważ młodzi zawodnicy mogą się tam uczyć dojrzałej piłki. III liga to już jest taki poziom, w którym trzeba trochę powalczyć, przepychać się z silniejszymi i bardziej doświadczonymi piłkarzami od siebie, którzy też tam bywają i właśnie kończą swoje kariery. W moim przypadku, kiedy grałem na tym poziomie rozgrywkowym na Mazowszu, to trochę takich zawodników tam grało. Myślę, że to jest ciekawe doświadczenie i dobry pomysł dla młodych piłkarzy. Co nie oznacza, że Młoda Ekstraklasa była złym pomysłem, tego też nie neguję.

Kiedy grał Pan w Ruchu i w ciągu dwóch sezonów z rzędu strzelał Pan dosyć dużo bramek, to czy myślał Pan nad odejściem do jakiegoś klubu za granicę?

Akurat były różne pomysły co do mojego odejścia, ale prawie nigdy nie brałem pod uwagę wyjazdu za granicę. W pewnym momencie tak, ale jak już przyszło co do czego, że miałem się już przeprowadzić, to wtedy postanowiłem, że to nie ma sensu i że nie chcę wyjeżdżać. Nie potrzebowałem zmian w moim życiu i tak jest do tej pory. Mając jakieś propozycje spoza Polski, odrzuciłem je i zostałem tutaj.

To przejaw przywiązania i patriotyzmu czy taka zachowawczość albo niepewność?

Nawet nie. Myślę że ani to, ani to. Po prostu takie jest moje podejście do życia, że tutaj się dobrze czuję. Wyjazd za granicę głównie łączy się z tym, że będą większe pieniądze, a akurat to nie jest dla mnie najważniejsze w życiu. Z tego, co mam i co zarabiam w Polsce, też mogę spokojnie wyżyć i dlatego nie potrzebuję takich dodatkowych zmian, pozostawienia rodziny lub zmieniania stylu jej życia. Lubię stabilizację i to, co teraz jest.

Jak się żyje warszawiakowi w Krakowie?

(śmiech) Dobre pytanie, tylko że ja nie mieszkam w Krakowie. Mieszkam cały czas na Śląsku, stamtąd dojeżdżam na treningi. A na Śląsku jest mi dobrze, zadomowiłem się tam. Pierwszy okres po mojej przeprowadzce z Warszawy był trudny, natomiast teraz już się tam dobrze czuję. I właśnie dlatego nie chcę tego zmieniać.

W Krakowie często Pan bywa poza meczami czy jednak z rzadka?

Bywam, bywam w Krakowie. Czasem, kiedy moja żona lub ktokolwiek z rodziny przyjedzie mnie oglądać. Chodzimy z żoną na rynek lub na jakiś spacer. Małżonka też ma tutaj swoją rodzinę, więc jak najbardziej w Krakowie też czasem bywam (śmiech).

Czy mieszkając na Śląsku, utrzymuje Pan kontakt z piłkarzami Ruchu?

Z niektórymi tak, jak najbardziej. Mamy kontakt, rozmawiamy, widujemy się czasami.

Była dłuższa rozmowa po meczu?

Nie mieliśmy chyba aż tak dużo czasu, żeby pogadać. Każdy ma swoje zajęcia i swoje sprawy. Na chwilę wszedłem do ich szatni, podziękowałem kolegom i tyle.

Wróciliśmy do tematu Ruchu Chorzów. Czy według Pana odmłodzenie tego zespołu, może trochę z konieczności, może trochę z zamysłu, pomoże chorzowianom? Co Pan o tym sądzi? Może to nie przyniesie nic dobrego?

Największe pozytywy, jakie ja tam widzę, to jest praca z młodzieżą. Jest ona bardzo powiązana z działalnością klubu. Ta praca z młodzieżą przekłada się na to, że młodzi piłkarze wchodzą do pierwszej drużyny i dostają szanse. Później gra opiera się na tych zawodnikach. Ruch ma w ten sposób możliwość zarobienia na ich transferach. To jest fajny pomysł na klub.

Czy mieszkając na Śląsku, spotkał się Pan z antypatią kibiców, np. Górnika?

Akurat z kibicami z Górnika nie mam żadnego kontaktu. Nikogo nie spotykam, mieszkam w Chorzowie, więc jeśli już kogoś spotykam, to sympatyków Ruchu. I w większości to są miłe rozmowy o ostatnim meczu. Czasem dopytują się o jakąś sytuację boiskową. Generalnie bardzo przyjemne.

Czy przywiązuje Pan dużą uwagę do wyróżnień indywidualnych? Nie tak dawno został Pan wybrany na piłkarza kolejki ekstraklasy.

Gdzieś tam niedawno o tym słyszałem, chyba ktoś mi powiedział. To bardzo miłe wyróżnienie, ale wolałbym, żebyśmy wygrali w następnej kolejce i podtrzymali dobrą passę naszej drużyny. A wyróżnienia indywidualne stoją gdzieś tam na końcu szeregu.

14107699921643
Maciej Jankowski w koszulce „Białej Gwiazdy” (fot. wisla.krakow.pl)

Rozumiem. Jaki jest personalny cel Pana na ten sezon?

Jak najwyższe miejsce z Wisłą w ekstraklasie. A z osobistych celów, to chyba po prostu rozgrywać jak najlepiej i żeby gra w piłkę sprawiała mi nadal radość, a przy okazji jeszcze była miła dla oka. Taki cel sobie stawiam.

Czy myśli Pan o większym udzielaniu się w mediach społecznościowych? Nie wiem czy Pan wie, ale ma Pan fanpage na Facebooku.

(śmiech) Ja nie prowadzę żadnego fanpage’a . Mam gdzieś tam swoje konto, ostatnio myślałem o tym, żeby je nawet usunąć. Nie wiem, czemu je zostawiłem. Tak naprawdę staram się mieć znajomych, których naprawdę znam lub których poznałem, zanim zacząłem grać w ekstraklasie. Nie mam ani za bardzo czasu, ani chęci, żeby udzielać się w mediach społecznościowych.

Moje ostatnie pytanie, przecież trening tuż-tuż (śmiech). Co się Panu stało, że ma Pan tak zarumienione wokół oka?

Podczas meczu z Ruchem w pierwszej połowie Łukasz Surma niechcący mnie trafił, chyba łokciem w oko, ale od razu  przeprosił, bardzo mile się zachował. To była zwykła sytuacja boiskowa i tyle.

Od razu na boisku przeprosił czy czekał do zakończenia meczu?

Od razu. Potem też mnie tam przepraszał powtórnie, ale nie ma sensu się nad tym rozwodzić. Teraz przygotowujemy się do kolejnych meczów i na tym się skupiamy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze