Jan Bednarek i okręt, który zatonął – czas na rozstanie


27-latek po sezonie powinien rozstać się z Southamptonem. Kibice będą go jednak miło wspominać

28 kwietnia 2023 Jan Bednarek i okręt, który zatonął – czas na rozstanie
planetsport.com

Jan Bednarek i jego Souhtampton pewnie kroczą po spadek z Premier League. Ekipa „Świętych” z sześcioma punktami straty domyka tabelę angielskiej elity. Na pocieszenie zostaje fakt, że Southampton ma mecz mniej, więc straty może zredukować do trzech oczek. Jednak bardzo trudno jest myśleć pozytywnie, jeśli kibicuje się „Świętym”. Nie powiemy, że ze spadkiem można się już godzić, ale utrzymanie tego zespołu byłoby naprawdę nieoczekiwanym obrotem spraw.


Udostępnij na Udostępnij na

Jan Bednarek po raz kolejny wystąpił w drużynie „Świętych” od pierwszej minuty. Tym razem w starciu z  Bournemouth, które choć przed spotkaniem było na bezpiecznym miejscu w tabeli, wciąż musi walczyć o utrzymanie. O tej rywalizacji mówiono jako o meczu ostatniej szansy dla Southampton na utrzymanie. Zwycięstwo zdecydowanie by w tym pomogło, bo choć uniknięcie relegacji wciąż jest możliwe, to będzie bardzo trudne.

Ekipa „Świętych” zamyka ligową stawkę z dorobkiem 24 punktów po porażce z „Wisienkami”. Na szczęście podopiecznych Rubena Sellesa swój mecz przegrał Everton i do bezpiecznego miejsca Southampton traci cały czas sześć punktów. Do końca sezonu pięć meczów, jednak trudny terminarz i słaba forma nie wróżą dobrze. Jak w tej sytuacji odnajduje się Jan Bednarek i co się z nim stanie po ewentualnym spadku?

Jan Bednarek solidny po powrocie

Jan Bednarek zimą postanowił, że powróci do Southamptonu, z którego odszedł latem na wypożyczenie do Aston Villi. W drużynie prowadzonej przez Unaia Emery’ego jednak nie grał. Dlatego też wrócił po kilku miesiącach do klubu. I choć Southampton zawodzi na całej linii, Bednarek może powiedzieć o sobie, że jak na grę w tak słabej drużynie jest solidny. Co oczywiste, notuje też występy, z których nie zawsze byłby zadowolony, ale udało mu się chociażby znaleźć w jedenastce kolejki po wygranym przez Southampton meczu z Chelsea.

Polak momentalnie wskoczył do składu i od czasu swojego powrotu każde spotkanie zaczynał w wyjściowej jedenastce. Do tego w każdym meczu rozegrał 90 minut, jeśli tylko był w stanie. Trener Ruben Selles jest z niego naprawdę zadowolony, bo były tylko dwie sytuacje, w których Polaka zabrakło na boisku 0 urazy w trakcie meczu.

Z całkiem dobrej, jak na Southampton, strony pokazał się Jan Bednarek w rywalizacji z Bournemouth. Oczywiście, nie ustrzegł się błędów, ale zaliczył też kilka dobrych zagrań. Był pewny z piłką przy nodze, dobrze radził sobie w pojedynkach główkowych czy siłowych. Oczywiście w jego przypadku deficytem zawsze jest tempo, z czego Bournemouth zdawało sobie sprawę, posyłając prostopadłe podania. Z tymi jednak w miarę dobrze Bednarek sobie radził. Nawet gdy np. bardzo dobrze dysponowany w tym meczu Dominic Solanke urwał się polskiemu obrońcy, ten był w stanie wypchnąć go ze światła bramki, napastnik nie wychodził na czystą pozycję.

Okropna decyzja

Gdy Jan Bednarek przenosił się do Aston Villi, zapewniał, że jest to dobra decyzja. Jak dowiedzieliśmy się z wywiadu, którego udzielił Tomaszowi Włodarczykowi na łamach Meczyków, duże znaczenie przy jego transferze miała kondycja psychiczna, Polak po prostu czuł się wypalony, nic nie sprawiało mu radości i chciał zmienić otoczenie, dać sobie impuls.

Nie krytykujemy tej decyzji, w końcu piłka to sprawa drugorzędna, jednak ocenimy ją od strony sportowej, a taka ocena w tym przypadku pozytywna być nie może. Zwłaszcza że przy zmianie klubu przed mundialem powinien się kierować gwarancją regularnej gry. Oczywiście, mógł nie dostać innej dobrej oferty, ale skoro chodziło o wypożyczenie na sezon, to można było pójść do słabszego klubu. A tak Jan Bednarek na boisku Premier League w Aston Villi pojawił się trzy razy, nigdy dłużej niż na 45 minut. Łącznie uzbierał ich 96. Oczywiście, nie pomogły mu też fakt wymiany menadżera w ekipie „The Villans” czy dołączenie do klubu pod koniec sierpnia, czyli na ostatnią chwilę.

Timing może się wydawać nie najlepszy, ale ta zmiana była dla mnie konieczna. Nie było innego wyjścia. Musiałem po prostu odejść i robiłem wszystko, żeby do tego doszło – mówił reprezentant Polski we wcześniej wspomnianej rozmowie z Tomaszem Włodarczykiem.

Southampton cofnęło się w rozwoju

Pragniemy zauważyć, że choć poprzednie dwie kampanie „Święci” kończyli na 15. lokacie, a w ostatnich latach potrafili też kończyć minimalnie nad strefą spadkową, to przecież była to drużyna grająca za Ralpha Hasenhuettla bardzo przyjemną dla widza piłkę, opartą na pressingu i intensywności. Pamiętamy też sezon, w którym nawet po kilkunastu kolejkach drużyna z południa Anglii potrafiła znaleźć się na pozycji lidera Premier League.

Cofnijmy się jednak jeszcze trochę w czasie i zobaczymy, że kilka sezonów z rzędu Southampton znajdowało się w topowej ósemce ligi. Raz nawet w sezonie 2015/2016 zabrakło mu trzech „oczek” do miejsca premiującego drużynę grą w Lidze Mistrzów. Southampton potrafiło przebić 60 punktów w sezonie. Rozwijali się tam tacy zawodnicy jak Virgil van Dijk czy Sadio Mane. Dzisiaj jednak ten klub jest na dnie ligi i niemal na pewno się z nią pożegna.

Wyjść na prostą

W pewnym momencie wydawało się nam, że Southampton to dla Polaka tylko przystanek przed dużo poważniejszym klubem. Na przestrzeni lat łączyło się go z Romą, Napoli, a nawet Chelsea. Nie trzeba też długo szukać, aby znaleźć takie pogłoski, bo z liderem Serie A łączony był nawet rok temu. Jednak z biegiem czasu przestano łączyć go z topowymi klubami z Anglii takimi jak właśnie Chelsea. Przestał się rozwijać w takim tempie, w jakim sam by tego chciał. Na domiar złego zaliczył ten fatalny czas w Aston Villi.

Po sezonie Jan Bednarek będzie musiał dokonać trudnego wyboru. W Championship nie będzie chciał grać, mimo wszystko dla piłkarza z takim doświadczeniem w Premier League to są zbyt niskie progi. Nowy klub będzie musiał wybrać starannie, nie spieszyć się. W końcu wszyscy wiemy, jak się skończył epizod w Aston Villi. Jeżeli teraz trafiłby do zespołu, w którym nie będzie grać, może wypaść z radarów mocniejszych klubów. Bednarek zarabia jednak tyle, że do wyboru pozostają mu kluby Premier League albo z czołówki w pozostałych ligach top5. Takie Bournemouth, Leeds czy Nottingham, jeśli oczywiście się utrzymają, byłyby kuszącymi propozycjami. W końcu nie będzie tam takiej rywalizacji o miejsce w składzie jak w reszcie ligi, a szanse na przejście półkę wyżej, do klubu z poziomu Brighton czy Leicester z ostatnich lat, nadal są.

Przed 27-latkiem ważne miesiące, w których będzie musiał podjąć odpowiednią decyzję, aby jego kariera wróciła na właściwy tor. W zasadzie to już pierwszym działaniem w kierunku powrotu na odpowiednią ścieżkę był zimowy powrót do Southampton. Tutaj w końcu ma wyrobioną markę, gra od deski do deski i może zapracować na transfer do lepszej ekipy lub na pozostanie w Premier League.

Jan Bednarek zostanie zapamiętany

Nawet jeżeli Jan Bednarek po sezonie opuści Southampton, co jest całkiem prawdopodobne, bo zarabia dużo, a obsada środka obrony bez niego na Championship powinna wystarczyć, Polak pozostanie zapamiętany na południu Anglii. W końcu w koszulce „Świętych” rozegrał ponad 160 spotkań. Jeżeli odejdzie i zagra w pozostałych pięciu meczach do końca sezonu, licznik zatrzyma się na 173 meczach.

Jan Bednarek jest też w tym momencie jednym z dłuższych stażem w klubie. W końcu przybył do niego w 2017 roku, a więc już sześć lat temu. Miał w tym czasie sześciu menedżerów i nie grał tylko za kadencji tego, który do klubu go sprowadzał. W obecnej kadrze „Świętych” jest tylko dwóch piłkarzy będących w klubie dłużej od niego. Pierwszym, co oczywiste, jest James Ward-Prowse, a drugim Alex McCarthy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze