James Tarkowski, dawniej objawienie sezonu, obecnie niespełniony talent?


Dlaczego Tarkowski przestał zachwycać Premier League? Czy doprowadził do tego sam, czy też inni rozwinęli się bardziej od niego?

11 listopada 2020 James Tarkowski, dawniej objawienie sezonu, obecnie niespełniony talent?
Matt Wilkinson/Focus Images/MB Media/PressFocus

James Tarkowski kilka lat temu był łączony z najpoważniejszymi zespołami w Premier League. Latem tego roku o jego kontrakt starały się Leicester i West Ham. Pierwsza z tych drużyn mierzy wysoko, ale nie dała rady utrzymać Ligi Mistrzów w poprzednim sezonie. Natomiast West Ham United z Davidem Moyesem to drużyna przeciętna. Jak więc doszło do tego, że nadal dobry obrońca Burnley stał się obecnie celem drużyn środka tabeli, a nie tych walczących o trofea?


Udostępnij na Udostępnij na

Tarkowski do Burnley dołączył w lutym 2016 roku. Wówczas klub z Turf Moore bił się o powrót do Premier League, co mu się udało. Bohater naszego artykułu nie był wtedy ważnym zawodnikiem, rozegrał niespełna 240 minut w koszulce Burnley. To był jego początek i nic wtedy nie zwiastowało, by miał dostać powołanie do kadry czy chociaż stać się jednym z najlepszych obrońców na wyspach.

Wzlot

Geneza tego, co stało się z Tarkowskim, zaczyna się w sezonie 2016/2017. To pierwsze rozgrywki, kiedy Anglik zaczął pojawiać się w składzie drużyny Seana Dyche’a. Tamten sezon był jednak dla drużyny pierwszym po awansie do Premier League i liczyło się utrzymanie, a nie wprowadzanie do drużyny nowych zawodników. W zespole „The Clarets” Tarkowski nie potrafił zdobyć miejsca w pierwszym składzie. Przegrywał rywalizację z solidnym i doświadczonym Benem Mee i będącym wówczas w wyśmienitej formie Michaelem Keane’em. Na stałe do pierwszego składu Tarkowski trafił na cztery spotkania przed końcem sezonu, w meczu przeciw Crystal Palace.

Od tamtej pory stał się podstawowym zawodnikiem swojej drużyny, w czym pomógł transfer Keane’a do Evertonu. Z Tarkowskim w składzie Everton zaczął notować bardzo dobre wyniki. Trzy kolejne sezony to bardzo dobry poziom jak na średniaka Premier League. Jedyne, co przeszkodziło drużynie Seana Dyche’a, to Liga Europy. Eliminacje do tych europejskich rozgrywek rozstroiły drużynę z Turf Moor i zakończyła ona sezon 2018/2019 na 15. miejscu.

Bez względu na grę swojego zespołu w okresie 2017-2019, a nawet do końcówki poprzedniego sezonu James Tarkowski notował bardzo dobre występy. W tym okresie, latem 2019 roku, zawodnik Burnley był łączony z drużynami górnej części tabeli, ale ostatecznie drużyny nie zmienił. Sezon 2019/2020 był w jego wykonaniu bardzo solidny, nie opuścił żadnego meczu Premier League, zanotował dwa gole i dwie asysty. Jednak jego historia, choć grał bardzo dobrze, był wartościowym zawodnikiem, pokazała, że na salony to po prostu za mało.

Co poszło nie tak?

Pierwszym problemem Tarkowskiego jest brak rozwoju. Jeśli popatrzymy na piłkarzy podobnych do niego, zauważymy, że dokonali oni postępu w swojej grze. Tarkowski od początku kariery w Burnley prezentuje sobą to samo. Jest solidnym piłkarzem, dobrze zbudowanym, który we własnym polu karnym potrafi wygrać pozycję z przeciwnikiem. Nie posiada znakomitej dynamiki, ale stara się nadrabiać te braki ustawieniem na boisku. Dobrze gra głową, co daje mu kolejne atuty w defensywie, ale też jest pożyteczne w polu karnym rywala. Ostatecznie to piłkarz obdarzony dobrym podaniem, ale z drugiej strony nie czyni go to jakimś wielkim kreatorem gry. Koniec końców Tarkowski nie wyróżniał się czymś wielkim na przestrzeni lat poza tym, że zawsze był po prostu dobrym i solidnym zawodnikiem.

https://www.youtube.com/watch?v=dLHLsTI77hY&ab_channel=hl10HD

Z drugiej strony Tarkowski na początku przygody z Premier League miał na swoim poziomie zawodników takich, jak: Virgil van Dijk, Aymeric Laporte czy Harry Maguire.

  • Virgil van Dijk po fantastycznym sezonie 2016/2017 w barwach Southampton zimą 2017 roku przeszedł do Liverpoolu. Od tamtej pory nabrał większej fizyczności, dorósł do roli lidera w klubie i reprezentacji, a Tarkowski nadal jest taki sam.
  • Aymeric Laporte, kiedy Tarkowski dostawał swoje pierwsze minuty w Premier League, był filarem drużyny Athleticu Bilbao, co zaowocowało transferem do Manchesteru City. Hiszpan po zmianie barw klubowych też mimo kontuzji poprawił swoją grę.
  • Harry Maguire mimo wszystko z Hull przeszedł przez Leicester do Manchesteru United i stanie się przepłaconym, ale nadal najdroższym obrońcą świata.

Kiedy spojrzymy na tych piłkarzy, zobaczymy, że mimo iż zaczynali z podobnego poziomu co Tarkowski, to stwierdzić można, iż włożyli oni więcej pracy, by rozwinąć swoje umiejętności.

Co więc czeka Tarkowskiego?

Trudno powiedzieć, dokąd dalej podąży kariera Tarkowskiego. Zainteresowanie Leicester, które było latem, wydaje się pomysłem zapomnianym już przez włodarzy klubu z King Power Stadium. Krążą pogłoski, że West Ham United zamierza złożyć ofertę za Anglika zimą.

Czy jest to miejsce, by się rozwinąć? Patrząc na sytuację Burnley, wydaje się, że tak. Drużyna Davida Moyesa to mimo wszystko zespół prezentujący wyższy poziom niż ostatnio słabo grający zawodnicy „The Clarets”. Jeżeli Tarkowski chce jeszcze zrobić krok do przodu w swojej karierze, to musi zmienić klub jak najszybciej. Gra w Burnley koniec końców wydaje się składową jego problemu w zaprzepaszczonym talencie. Dostosował się do jego poziomu, wybierając solidność ponad szansą na wybitność.

Jedni rodzą się z drygiem do czegoś, drudzy walczą o swoje miejsce ciężką pracą. Jeśli chodzi o futbol, to Leo Messi urodził się z fantastycznymi umiejętnościami, ale nie stał się wielkim tylko dlatego. Tarkowski też posiadał talent, który pozwalał mu myśleć o wielkich sukcesach czy byciu wyśmienitym piłkarzem. W swojej drodze jednak zaprzepaścił gdzieś chęć o tych osiągnięciach i zapomniał o ciężkiej pracy.

Przez cały czas dotychczasowej kariery Anglik wyglądał naprawdę tak samo. Inni obrońcy rozwijali się, zmieniali kluby, a on trwał na Turf Moore. Tak samo jak drużyna Seana Dyche’a nie zmieniała stylu i nudziła solidną obroną, tak Tarkowski z utalentowanego stał się tylko dobrym obrońcą. Koniec końców solidność w tej historii wygrała z ambicjami.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze