Jakub Piotrowski nie zbawił reprezentacji. Nie powinno nas to dziwić


Jakub Piotrowski otrzymał swoją szansę przeciwko Austrii w meczu o wszystko. Był jednym z gorszych piłkarzy na boisku

27 czerwca 2024 Jakub Piotrowski nie zbawił reprezentacji. Nie powinno nas to dziwić
Tomasz Folta / PressFocus

Pozytywnie zaskoczył nas w starciach przeciwko Estonii i Walii. Odwalił kawał dobrej roboty, a gra naszej reprezentacji zaimplementowała nam nadzieję. Czy to dobrze, czy niedobrze – przyszłość zweryfikowała. Niektórzy wyrobili sobie nierealne oczekiwania. Mieliśmy w grupie Francję, Holandię i Austrię. Trzy świetne reprezentacje. Ta święta środkowoeuropejska trójca nauczyła nas realizmu i chyba pokazała, że możesz być solidnym grajkiem, ale raczej nie jesteś piłkarzem klasy światowej, przywdziewając na co dzień zielone szaty Łudogorca Razgrad. Jakub Piotrowski napisał nam naprawdę piękną historię. Miał być lekiem na całe zło i nadzieją na przyszły rok, jak śpiewała Krystyna Prońko. Nasze marzenia musimy nieco odłożyć w czasie – Euro zweryfikowało Jakuba Piotrowskiego i pokazało, że potrzebuje jeszcze czasu, a my musimy uzbroić się w cierpliwość.


Udostępnij na Udostępnij na

Przeciwko Estonii czuł się jak ryba w wodzie. Wypracował dwie okazje. Strzelił gola, zanotował asystę. Celność podań na poziomie 86%. Grał z bardzo dużą swobodą – nie dało się po nim poznać ani śladu stresu, niekontrolowanego działania. Pamiętajmy – to był mecz przeciwko Estonii. To nie jest piłkarski hegemon.

Stresik przeciwko Walii 

Z Walią graliśmy jednak o coś więcej niż pietruszkę. Awans na wielki turniej. Podawał celnie, wypracował jedną okazję, ale był już nieco mniej przekonujący. Brzemię meczu o stawkę nieco go przygniotło. Reprezentacja spod znaku czerwonego smoka grała agresywniejszy, bardziej otwarty futbol. Chciała dominować, była bezkompromisowa – za tym Piotrowski ewidentnie nie nadążał. Nie rozegrał meczu fatalnego, ale nie oszukujmy się – było gorzej niż z Estonią.

Kiepskie sparingi, fatalny mecz z Austrią 

Punkt trzeci to sparingi przed mistrzostwami Europy 2024. Tutaj Jakub Piotrowski chyba poczuł to, z jak ogromną prędkością dokonał piłkarskiego glow upu. Teraz nie tylko jest gwiazdą ligi bułgarskiej, ale podoba się fanom reprezentacji – a ci mają wobec niego jakieś oczekiwania. Piotrowski miał być lekarstwem na ciągnące się od kilku lat problemy ze środkiem pola, który dotychczas był dziurawy niczym szwajcarski ser. Pojawił się Bartosz Slisz, pojawił się Jakub Piotrowski. Jeden świeżo upieczony piłkarz Major League Soccer, drugi gracz Łudogorca Razgrad. Kandydaci na bohaterów filmów, którzy wyłaniają się w zasadzie znikąd i pokazują pełnię ukrywanych umiejętności.

Mam wrażenie, że chcieliśmy właśnie takiej fabuły. Pragnęliśmy jednostki, która pojawi się znikąd i pociągnie całą reprezentację do władzy. My, Polacy, jesteśmy ślepo zapatrzeni w indywidualizm. Piłka nożna to nie tenis. Oczywiście, indywidualności mają tutaj znaczenie, ale tylko wtedy, gdy są umiejętnie ze sobą skomponowane. System naczyń połączonych musi działać na tip-top.

Jakub Piotrowski nie mógł być bohaterem tych mistrzostw 

Życie to nie romantyczna opowieść oparta na irracjonalnych założeniach. Jakub Piotrowski nie miał prawa być bohaterem tego Euro. To piłkarz Łudogorca Razgrad. Okej, zespołu, który regularnie pokazuje się w Europie, ale wciąż – to klub z Bułgarii. Kuba Piotrowski poradzi sobie z rywalem przeciętnym, ale gdy wściekły Konrad Laimer z Bayernu Monachium będzie chciał mieć piłkę przy nodze i wykreować groźną akcję, to nasz środkowy pomocnik nie będzie miał nic do gadania. Po prostu jest słabszy, a my naiwnie wyrobiliśmy sobie nadzieję po meczu przeciwko Estonii.

W tej chwili dużo pewniej wygląda dwójka Piotr Zieliński – Jakub Moder. Obaj panowie na co dzień grają w silnych ligach, w zespołach z Serie A i Premier League. Nie takich słabych zespołach. Są dużo pewniejszą lokatą niż Jakub Piotrowski, nawet jeżeli ten chłopak nas aż tak zaintrygował w spotkaniu przeciwko Estonii.

On wciąż ma potencjał 

Czy to znaczy, że powinniśmy porzucić nadzieje i wiarę w Jakuba Piotrowskiego? Oczywiście, że nie. Bo nawet z Estonią zagrać trzeba umieć. Żeby błyszczeć w Łudogorcu Razgrad, też trzeba mieć jakieś umiejętności. Ważne jest jednak to, by stopniowo podnosić sobie poprzeczkę. Piotrowski powinien zmienić ligę na bardziej wymagającą. Dla dobra swojego, dla dobra polskiej piłki. Chociażby do wyrobienia pewności siebie, której ewidentnie brakuje, gdy stawka gry jest wysoka. Grając w środku pola, trzeba być przekonanym o słuszności podejmowanej przez siebie decyzji. Inaczej można doprowadzić do kontry – grając przeciwko reprezentacji Austrii, taka kontra może być zabójcza.

Jakub Piotrowski ma 26 lat. To nie jest młody talent, ale wciąż to wiek, w którym jeszcze trochę futbolu można się nauczyć. Przed środkowym pomocnikiem trudna droga, bo na Euro w meczu o wszystko narobił nam trochę kłopotów. Może zagrać jednak na mundialu za dwa lata, w kolejnym Euro za cztery lata. Serio, ten chłopak może jeszcze coś wnieść do reprezentacji. Są podstawy. Michał Probierz go dostrzegł, znalazł dla niego optymalną rolę. Ten chłopak ma warunki do rozwoju. Musi jednak pamiętać o tym, by mądrze zarządzać swoją karierą. Jeżeli jego historia zakończyłaby się na cudownym występie z Estonią, byłaby to ogromna strata dla polskiej piłki.

 – Poprawił przegląd pola. Potrafi jednym kontaktem dać partnerowi sytuację sam na sam. Świetnie wbiega w „szesnastkę”, bardzo to poprawił, co skutkuje bramkami. Strzela też z dystansu, czego wcześniej nie robił. Od dłuższego czasu widzimy też, że jego decyzyjność na własnej połowie i na połowie rywala jest na wyższym poziomie. Popełnia mało „brudnych” błędów, niewymuszonych, niechlujnych – opowiada Przemysław Gomułka, były trener Olimpii Elbląg, który był prywatnym analitykiem gry Jakuba Piotrowskiego.

Środkowy pomocnik Łudogorca robi postępy. Jeżeli chce się rozwinąć, zrobić krok wprzód, musi zmienić klub, zacząć grę w poważniejszej lidze. Ktoś mądry kiedyś powiedział, że stojąc w miejscu, tak naprawdę się cofasz. Tego Jakubowi absolutnie nie życzymy. To w końcu piłkarz z ogromnymi ambicjami, z technicznymi predyspozycjami, wspaniałym przeglądem pola. Trzeba podszlifować pewne elementy gry, takie jak tempo, zachowanie w defensywie, kontrola piłki, będąc atakowanym. Jest fundament – od samego zainteresowanego zależy, co na tym fundamencie powstanie.

Komentarze
AZARIASZ (gość) - 2 miesiące temu

Robienie z Kuby Piotrowskiego jednego z ,, kozłów ofiarnych '' takiego a nie innego występu Kadry Probierza na Euro2024 jest zaprawdę śmieszne. Jakub nie zagrał dobrego Turnieju to wiadomo ale nie on jeden. W meczu z Holandią inny Jakub - Moder gra 45 minut. Piotrowski wchodzi na ostatnie 12 minut przy wyniku 1-1. W 83 minucie pada gol dla Oranje. Mógł mieć asystę dla Polski ale Karol Świderski chybił. W meczu z Austrią Piotrowski schodzi przy wyniku 1-1 w 45 minucie. Zastępuje go Kuba Moder. Polska ostatecznie przegrywa 1-3. W meczu z Francją zaś Piotrowski nie grał w ogóle zaś Moder gra całe 90 minut zaś w meczu pada wynik 1-1. I tak to wyglądało.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze