Jakub Łabojko: Marek Papszun wszczepił we mnie profesjonalizm [WYWIAD]


Rozmawiamy z zawodnikiem występującym w barwach Brescii Calcio

26 stycznia 2023 Jakub Łabojko: Marek Papszun wszczepił we mnie profesjonalizm [WYWIAD]
AllShotLive/SIPA USA/PressFocus

Jakub Łabojko od ponad dwóch lat występuje na boiskach włoskiej Serie B. W poprzednim sezonie grał na wypożyczeniu w cypryjskim AEK Larnaka. Porozmawialiśmy o występach na Cyprze, powracających jak bumerang szkoleniowcach we Włoszech, planach na przyszły sezon oraz przeszłości. Zapraszam!


Udostępnij na Udostępnij na

Jakub Łabojko pierwsze kroki w futbolu stawiał jako zawodnik młodzieżowych zespołów Piasta Gliwice, skąd przeniósł się do Ruchu Radzionków. W Radzionkowie wypatrzył go Marek Papszun i sprowadził do rosnącego w siłę Rakowa Częstochowa, skąd po krótkim czasie wykupił go Śląsk Wrocław. W ekstraklasie udowodnił swoją wartość i przyciągnął zainteresowanie Brescii, której zawodnikiem jest do dziś.

***

Pamiętasz nazwiska wszystkich trenerów, którzy przewinęli się przez Brescię, od kiedy tam jesteś?

Tak, pamiętam bardzo dobrze wszystkich po kolei. Nie jest to łatwe przyzwyczaić się do różnych metod treningowych, stylu zarządzania. Tych zmian rzeczywiście było sporo, czasami nie ma okazji dobrze się zapoznać z trenerami. Najpierw był Luigi Delneri na dwa mecze, później Diego Lopez dziewięć spotkań, Daniele Gastaldello, Davide Dionigi… Później był dłuższy czas z trenerem Pepem Clotetem, po nim przyszedł Filippo Inzaghi, Eugenio Corini, znowu Pep Cloter, na ostatnie dwa mecze został zatrudniony trener Alfredo Agletti i teraz wrócił trener Clotet. Nie jest łatwo w takim klubie funkcjonować.

Dużo tego było, łącznie dziewięć zmian trenera, z tym że Pep Clotet aktualnie prowadzi Was po raz trzeci. Jakim trenerem jest Hiszpan?

Tak naprawdę on jest zatrudniony drugi raz. Ma kontrakt, ale kiedy zostawał zwalniany w grudniu, prezes powiedział mu, że za kilka tygodni wróci do trenowania. To miał być czas na refleksję dla niego, żeby mógł znaleźć błędy, jakie popełnił w ostatnich meczach, bo początek sezonu mieliśmy wyśmienity. Trener Clotet jest trenerem innym niż Włosi. Spędził dużo czasu w Anglii i podoba mu się angielska piłka. U niego jest mniej przesuwania, mniej taktyki, natomiast dużo więcej radości z treningów, małych gier czy pojedynków jeden na jednego.

Wspomniałeś o świetnym początku, wtedy grałeś sporo, a Brescia wygrywała, aż do meczu z Bari przegranego 2:6. Później wylądowałeś na ławce, czujesz się trochę kozłem ofiarnym tamtego występu?

Nie, nie czułem się kozłem ofiarnym. W tamtym czasie rodziła mi się córka i razem z trenerem doszliśmy do porozumienia, że kolejne dni spędzę w Polsce przy żonie. Spędziłem w Polsce prawie tydzień i ominęły mnie dwa mecze Brescii. Później trener już nie stawiał na mnie w wyjściowej jedenastce, ale nie łączę tego z meczem przeciwko Bari. Czułem, że jestem wartością dodaną do zespołu, ale to trener decyduje.

Wielkie gratulacje! Sporo się słyszy o nieprzespanych nocach, zwłaszcza u świeżo upieczonych tatusiów – jak to wygląda u Ciebie? Mała daje spać? Narodziny córki bardzo zmieniły Twoje życie?

Przez pierwszy miesiąc żona z córeczką była w Polsce u teściów, więc nie przeżyłem tego pierwszego miesiąca z nimi. A był to najgorszy miesiąc z tego względu, że córka miała skazę białkową i bardzo bolał ją brzuszek. Dopiero po miesiącu się to uspokoiło i wtedy przyjechały do mnie i od tego czasu córeczka bardzo dobrze się rozwija. I nie, raczej nie mam nieprzespanych nocy.

Co robisz w wolnym czasie? Masz w ogóle wolny czas? W jednym z wywiadów wspominałeś, że po przyjściu do Włoch zaskoczyły Cię liczba i intensywność treningów.

Tak było na początku, ale z każdym kolejnym trenerem byłem do tej intensywności coraz bardziej przyzwyczajony. Ale nadal jest ciężko, treningi dają w kość, więc w wolnym czasie głównie odpoczywam – teraz spędzam dużo czasu z córeczką, jakieś domowe obowiązki. Zanim żona z córeczką do mnie przyjechały, próbowałem gry w golfa, ale teraz cały wolny czas poświęcam rodzinie.

W poprzednim sezonie miałeś problemy z grą po kontuzji i udałeś się na wypożyczenie na Cypr. W wywiadzie na weszlo.com mówiłeś, że czułeś się chciany przez dyrektora sportowego. Na początku grałeś sporo, były nawet jakieś liczby w pucharze, a później trzy minuty z APOEL-em i powrót do Włoch. Co tam się wydarzyło?

Przyszedłem w momencie, w którym drużyna wygrywała, później pojawiła się seria remisów, zwolnienie trenera. Ja byłem tylko wypożyczony. Uznali, że nie jestem pomocny, a moja dyspozycja na treningach nie ma znaczenia. Postanowili mnie odstawić od grania. Można powiedzieć, że przyjechałem na Cypr odpoczywać.

Czujesz się oszukany? Straciłeś kolejne pół roku.

Szkoda tego momentu, natomiast była to lekcja cierpliwości dla mnie jako zawodnika i człowieka. Co prawda nie udało mi się zawojować Cypru, ale mogę sobie wpisać w CV wicemistrzostwo Cypru. Drużyna teraz gra w europejskich pucharach, była mocna i cieszę się, że mogłem tam być, ale nie zaliczam tego okresu jako udanego.

W czerwcu kończy się Twój kontakt z Brescią, a jak na razie na żadne informacje o rozmowach nie trafiłem. Czy to Twoja ostatnia runda w Brescii? A może będziesz szukał transferu jeszcze w zimowym okienku? Są jakieś tematy?

Tak, zgadza się. Rozmawialiśmy na temat przedłużenia kontraktu w październiku. Temat ciągnął się do końca grudnia, w grudniu zwolniono trenera. Rozmowy są w trakcie, ale nie wykluczam żadnej opcji. Sytuacja wyjaśni się w najbliższych miesiącach.

Bierzesz w ogóle pod uwagę powrót do Polski?

Niczego nie można wykluczać, natomiast chciałbym zostać za granicą i szukać możliwości do rozwoju, czy we Włoszech, czy w innym kraju. Nie jestem na żaden kierunek zamknięty. Fajnie by było, gdybym mógł kontynuować przygodę w Brescii, aczkolwiek klub przechodzi transformację, prawdopodobnie zostanie sprzedany, więc wszystko zależy od przyszłych właścicieli.

Wrócę jeszcze do transferu do Brescii. Przeglądałem sobie artykuły z 2020 roku i trafiłem na masę doniesień o zainteresowaniu Twoją osobą z Serie A, z Serie B. Rzeczywiście było tak, że pół ligi cię chciało, czy to wymysł dziennikarzy?

Różnie to można interpretować, ale Brescia była zainteresowana już w czerwcu. Część zainteresowania była plotką, część nie. Nie wiem, o jakie konkretnie artykuły chodzi, ale jeśli chodzi o włoskich dziennikarzy, to oni lubią tutaj wyssać sobie jakieś informacje z palca. Tak się tutaj tworzy artykuły.

Gdybyś miał porównać poziom Serie B z polską ekstraklasą, jak wypada nasza liga? Drużyny z czołówki walczyłyby o mistrzostwo?

Jestem w stu procentach przekonany, że walczyłyby o mistrzostwo. Zauważam spore różnice w intensywności, we Włoszech jest o wiele mniej czasu na podjęcie decyzji. To też liga bardzo fizyczna, bardzo dużo się biega na wysokiej intensywności. No i różnice finansowe są moim zdaniem ogromne między Serie B a PKO Ekstraklasą.

Z tego, co udało mi się dowiedzieć, miałeś spore parcie na wyjazd za granicę. Czy to prawda? I przy okazji: czy nie bałeś się COVID-u? We Włoszech sytuacja wtedy była bardzo nieciekawa.

Tak, ale patrzyłem na to z perspektywy, że wyjazd za granicę był spełnieniem moich marzeń. Poza tym podpytałem kilku kolegów o sytuację i byłem spokojny. Bardziej stresował mnie obcy język, nowa kultura.

Właśnie o ten język włoski chciałem spytać. Widziałem konferencję prasową z Twoim udziałem z września. Czujesz się pewnie, rozmawiając po włosku?

Tak. Jeśli każdego dnia słucha się włoskiego, rozmawia się po włosku z zawodnikami, to siłą rzeczy ten język się poznaje. A język angielski jest tutaj rzadko używany i trudno z kimkolwiek się dogadać. Tym bardziej teraz, kiedy jest ze mną córeczka, to obligatoryjnie muszę znać język włoski, żeby dogadać się chociażby w urzędach.

Polska kolonia z Serie B trzyma się razem? Na początku we Włoszech pomagał Ci Filip Jagiełło, utrzymujesz kontakty z resztą?

Zawsze po meczach jest ta chwila, żeby porozmawiać, a tych Polaków w Serie B grało sporo. Z wszystkimi kontakt jakiś mam, można porozmawiać z kimś po polsku, to fajna odmiana.

Najlepszy zawodnik, przeciwko któremu grałeś w Serie B?

Z takich dużych nazwisk to na pewno Mario Balotelli, Kevin-Prince Boateng, Jeremy Menez. Kamil Glik na pewno jest głośnym nazwiskiem, jeśli chodzi o swoje osiągnięcia. W tym tygodniu gramy z Como, w którym gra Cesc Fabregas. Są głośne nazwiska w Serie B, oprócz tego wielu młodych zawodników wypożyczanych z Serie A.

Nie mogę nie zapytać o reprezentację Polski – marzenie czy cel?

Marzenie. Trzeba regularnie grać w klubie na odpowiednim poziomie. Na razie bardzo odległy cel, ale przede wszystkim marzenie, bo miałem okazję grać w kadrach młodzieżowych i jest to spełnienie marzeń z dzieciństwa.

Zgodzisz się z tezą, że Serie B to ostatnia liga, w której kierunku spoglądają selekcjonerzy? Nie byłoby łatwiej otrzymać powołania z PKO Ekstraklasy niż z Serie B?

Jeśli chcesz się rozwijać, musisz uparcie przeć do przodu, grać w coraz lepszych ligach. Moim zdaniem problemem jest to, że mało mamy zawodników za granicą, którzy stają się czołowymi postaciami w klubach. Oczywiście w ostatnich latach zmienia się to na plus. Ekstraklasa nie jest wyznacznikiem poziomu polskiej piłki.

W kontekście reprezentacji często pojawiało się nazwisko Marka Papszuna. Trochę minęło od czasu, kiedy razem współpracowaliście i z pewnością trener się rozwinął. Jak wspominasz współpracę z trenerem?

Bardzo dobrze. Dzięki niemu jestem tu, gdzie jestem. To on pokazał mi pierwsze rzeczy, na które warto zwracać uwagę. Wszczepił we mnie profesjonalizm. Nie mówię, że wcześniej go nie było, natomiast trener Papszun zwracał uwagę na każdy detal. Już w drugiej lidze wszystko w Rakowie wyglądało profesjonalnie, więc to, w jakim miejscu się znajduje, jakie rzeczy mówi się o nim czy w kontekście prowadzenia Rakowa czy reprezentacji Polski, mnie w ogóle nie zaskakuje.

Odszedłeś z pierwszoligowego Rakowa do Śląska i z tego, co udało mi się ustalić, klub niechętnie, ale pozwolił Ci odejść. Przeszło Ci kiedyś przez myśl; „szkoda, że nie mogłem dłużej być częścią projektu w Częstochowie”?

Możliwe, natomiast w Rakowie jest bardzo duża rotacja. Ja chciałem spróbować swoich sił w najwyższej lidze w Polsce. Pojawiły się dwie oferty, ja skorzystałem z jednej z nich i myślę, że nie żałuję przejścia do Śląska. Na pewno mógłbym być częścią tego projektu, ale nigdy nie wiadomo, co się wydarzy – wolę nie gdybać. Jestem zadowolony ze swojej decyzji.

Twój brat Mikołaj również gra w piłkę, obecnie w Odrze Opole. W twoich socialach można zauważyć, że mocno go wspierasz. Przez pewien czas podążaliście podobną drogą, zespoły juniorskie Piasta Gliwice, Ruch Radzionków i pójście wyżej. Myślisz, że brat może Twoim śladem pokazać się w Polsce i wyjechać za granicę? Kto jest lepszym piłkarzem? Ty czy Mikołaj?

Mamy inną charakterystykę, Mikołaj jest zawodnikiem trochę bardziej ofensywnym. Wydaje mi się, że ma spory potencjał, ale trzeba pokazywać go co tydzień i wykorzystywać szanse. Jeśli mu się to uda, to na pewno dotrze tam, gdzie chciałby być. Wspieram go, jest między nami braterska więź, uprawiamy ten sam sport i zawsze możemy wymieniać się jakimiś doświadczeniami czy spostrzeżeniami. Motywujemy się nawzajem, cieszę się, że mamy bardzo dobry kontakt.

Nowy Rok rozpoczął się już jakiś czas temu, ale na życzenia nigdy nie jest za późno. Czego Ci życzyć? Zdrowia? Zaufania trenera?

Wystarczy zdrowie, na resztę samemu można zapracować. A po narodzinach córki priorytety się pozmieniały, teraz najważniejsze jest zdrowie dla mnie, ale przede wszystkim dla córki i żony. Narodziny córki to jedna z najpiękniejszych chwil, jakie w życiu przeżyłem.

Życzę Ci więc właśnie tego – zdrówka dla całej rodzinki! Dzięki za rozmowę!

Ja również dziękuję i pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze