Warta Poznań jest niemałą niespodzianką tego sezonu. Potencjalny beniaminek ekstraklasy przed sezonem przeszedł wielkie roszady kadrowe, mimo to drużyna wygląda, jakby grała ze sobą od lat. Jakub Kuzdra wyjaśnia, skąd bierze się tak dobra postawa zespołu i co dała mu Warta, a czego nie były w stanie dać inne drużyny. Zapraszamy do lektury wywiadu.
Jak czuje się piłkarz lidera 1. ligi?
Bardzo dobrze. Jesteśmy przyjemnie zaskoczeni, że tak dobrze wystartowaliśmy w tym sezonie i po pierwszej rundzie jesteśmy liderem. Teraz można już nawet powiedzieć, że przywykliśmy do takiego stanu rzeczy. Fajnie gramy w piłkę, myślę, że to widać. Warta nie jest klubem, który gra tzw. lagę cały mecz, tylko gramy kombinacyjnie i staramy utrzymać się przy piłce.
Przed sezonem raczej nikt się nie spodziewał, że będzie szło Wam aż tak dobrze. Ostatnie lata w zielonej części Poznania nie były zbyt owocne, a klub miewał problemy. Co czułeś przed przenosinami do Poznania?
Dobrze znałem sytuację klubu. Wiedziałem też, że wychodzi on na prostą. Jeszcze dwa lata temu były tu problemy finansowe i też chciałem tego uniknąć, bo miałem już z tym do czynienia, ale mój agent przekonał mnie, że naprawdę warto tu przyjść. Cieszę się, że wszystko w klubie dobrze się układa i że trener chciał wziąć mnie do tej drużyny, bo naprawdę czuję się tu dobrze.
✅ Po dwóch sezonach w Bytovii 21-letni prawy obrońca Jakub Kuzdra podpisał dwuletni kontrakt z @WartaPoznan gdzie budowany jest silny i ambitny zespół. W minionym sezonie Kuba rozegrał 26 meczów w I lidze, strzelając 1 gola i dodając 4 asysty. Powodzenia! 👊 pic.twitter.com/bj23vexovF
— Michał Karpiński (@M_Karpinski_10) June 28, 2019
Przed tym sezonem skład Warty uległ dużym zmianom. Gdy pierwszy raz przyszedłeś na trening tego zespołu, pomyślałeś, że stać Was na walkę o awans?
Moje pierwsze treningi w Warcie wyglądały tak, że było nas kilkunastu. Potem zaczęli dołączać kolejni zawodnicy, tego samego dnia przyszedł Tomek Boczek i Mateusz Kupczak. Trener ciągle powtarzał, że kadra nie jest jeszcze domknięta, dopiero z czasem dołączali nowi zawodnicy, a inni odchodzili. Na każdym następnym treningu ten skład wyglądał coraz lepiej i byłem przekonany, że stać nas na utrzymanie się w lidze, ale nie podejrzewałem, że uda nam się wykręcić lidera. Zresztą wszyscy to zauważyliśmy po pierwszych spotkaniach. Graliśmy dobrą piłkę i czuliśmy się mocni, więc utrzymanie się to było dla nas za mało i zaczęliśmy grać o coś więcej.
Nie mieliście zbyt wiele czasu na wspólne treningi i sparingi, więc jak udało Wam się tak szybko złapać zrozumienie na boisku?
Dużo daje to, że mamy super relacje w szatni. Każdy chłopak pójdzie za drugim w ogień i to widać. Zawsze w szatni jest wesoło, bawimy się razem, nie ma też osoby, która podłożyłaby ci kłodę pod nogi, tylko wspieramy się nawzajem na boisku i poza nim. Gdy ktoś popełnił błąd, to mówiliśmy sobie trudno i nakręcaliśmy dalej do walki. Już w poprzednich latach mówiło się, że Warta to drużyna walczaków i tak jest też teraz.
Mógłbyś wyróżnić kogoś, kto najmocniej wpływa na tworzenie wspólnoty w szatni?
Łukasz Trałka jest na pewno takim zawodnikiem, którego wszyscy słuchają, ale też nie chcę mówić, że jest dyktatorem, bo wszyscy jesteśmy dla siebie dobrymi kolegami. Trener Tworek też daje nam odczuć, że każdy z nas jest ważny dla drużyny i dzięki temu nie brakuje nam chęci do ciężkiej pracy. Tak naprawdę każdy z nas daje coś od siebie, atmosfera jest tu po prostu świetna.
Początek Twojej kariery był naprawdę obiecujący. Grałeś w młodzieżowych reprezentacjach Polski i przeniosłeś się do klubu z ekstraklasy, ale ostatnie trzy sezony były dla Ciebie już tylko ciągłą walką o utrzymanie się. Jak ten ostatni okres wpłynął na Ciebie?
W Piaście Gliwice i tak nie grałem, a to jest dla mnie kluczowe, więc musiałem zmienić klub. Trafiłem do Polonii Bytom, klubu bardzo zasłużonego, ale nie spodziewałem się, że może tam być aż tak źle. Grając tam, nie miałem nawet co jeść, bo klub zalegał nam z pensją ponad trzy miesiące. Już miałem dość tej sytuacji, nie chciałem pożyczać pieniędzy od rodziców, bo udało mi się usamodzielnić i trzeba było samemu umieć sobie poradzić. Zmieniłem klub na Bytovię, tam wyglądało to lepiej, ale została źle dobrana kadra, przyszło paru zawodników, którzy psuli ten zespół.
Uważam, że z pieniędzmi od Drutexu mogliśmy spokojnie walczyć o awans, ale skończyło się tak, że walczyliśmy o pozostanie w lidze. W następnym sezonie było już gorzej. Firma Drutex wycofała się z klubu, skład to był zwykły zlepek zawodników i przestali nam płacić. Każdy ma swoją rodzinę i gdy przestają płacić, włącza się inny tryb myślenia. Zamiast myśleć o piłce, myślisz, jak przeżyjesz następny miesiąc. Granie z takim nastawieniem jest naprawdę trudne, dlatego tym bardziej cieszę się, że trafiłem do Warty. Tu mam spokój finansowy, wszystko jest dopięte na czas, a drużyna walczy o wyższe cele niż samo utrzymanie się.
Ten czas, gdy musiałeś żyć bez pieniędzy, nie odebrał Ci chęci do gry w piłkę?
To jest pewien paradoks, bo w szatniach klubów, które nie płaciły zawodnikom, była dobra atmosfera. Zawsze były żarty w szatni, pomagali nam też sami pracownicy klubu. W Polonii Bytom było tak, że ci młodsi zawodnicy nie mieli nawet za co sobie śniadania kupić, ale były panie piorące, które przynosiły nam np. ciasto, żebyśmy mieli co jeść. Tak już jest w polskiej piłce, niestety nie wszędzie płacą. Straciłem bardzo dużo pieniędzy. Polonia ogłosiła upadłość i nie odzyskam już czterech pensji z tego klubu, w Bytovii też straciłem kolejne trzy pensje, ale to też uczy, jak radzić sobie w życiu i że pieniądze trzeba szanować, bo może być naprawdę różnie.
Jakub Kuzdra przedłużył kontrakt z @mksbytovia do 2019 roku. #Mercato pic.twitter.com/9m0TyR0juv
— Mercato LIVE (@TransferLive5) July 4, 2018
Czujecie się już jedną nogą w ekstraklasie?
Do każdego meczu trzeba podchodzić z chłodną głową i po prostu walczyć o zwycięstwo w każdym spotkaniu. Chcielibyśmy awansować, ale nie możemy poczuć się zbyt pewni siebie. Musimy ciągle ciężko trenować i grać coraz lepiej w każdym meczu. Myślę, że ten cel jest do spełnienia.
Jak podobają Ci się wzmocnienia przed rundą wiosenną?
Przyszli do nas Mateusz Szczepaniak, Jakub Apolinarski, Krzysztof Danielewicz i Patryk Stępiński. Myślę, że są to solidne wzmocnienia, ale nie mi to oceniać. Trener podejmuje decyzje i jego zdaniem chłopaki nadają się do zespołu, ja mam za zadanie zagrać tam, gdzie mnie trener wystawi i rozegrać dobre spotkanie. Z taką ekipą, jaką mamy w tym momencie, jesteśmy w stanie zaskoczyć wszystkich i awansować. Chyba każdy chciałby zobaczyć Warte Poznań z powrotem w ekstraklasie, a dla nas może to być fajna przygoda.
Wasze wyniki w sparingach nie były najlepsze. Możemy oceniać Wasz zespół pozytywnie mimo tego, jak zaprezentował się w przygotowaniach do drugiej rundy?
Myślę, że tak. Sparingi nie oddają w pełni tego, jak prezentuje się drużyna. Przydałoby się wygrywać ze słabszymi przeciwnikami, ale takie mecze pokazują, co możesz jeszcze poprawić. Brakowało nam też świeżości, bo byliśmy po trudnym okresie przygotowawczym. Trenowaliśmy dzień w dzień, po dwa razy dziennie, czuć było, że te nogi są ciężkie. Teraz stopniowo schodzimy z obciążeń, żeby być przygotowanym na resztę sezonu. Myślę, że te wylane poty zaplusują w rozgrywkach ligowych i zagramy tak, jak możemy najlepiej.
Podczas meczów towarzyskich grałeś nie tylko na nominalnej prawej obronie, ale też po lewej stronie. Czy możemy się spodziewać, że będziesz tak ustawiony w meczach ligowych?
Było tak, ponieważ Nikodem Fidosewicz leczy ścięgno achillesa, Karol Gardzielewicz, który też był próbowany na tej pozycji, skręcił kostkę i trener musiał jakoś rotować składem, żeby Jakub Kiełb nie grał dziewięćdziesiąt minut w każdym sparingu. Trener musiał też sprawdzić, czy nadaję się do gry na tej lewej obronie, a dla mnie była to fajna możliwość i kolejne doświadczenie. Jeśli będzie trzeba, to mogę zagrać tak w lidze.
Od dłuższego czasu nie mogłeś rozegrać całego wymiaru czasowego w lidze i straciłeś trochę treningów w trakcie pierwszej rundy. Jesteś już w pełni przygotowany fizycznie?
Na początku sezonu grałem wszystko, ale niestety przytrafiła mi się trzymiesięczna kontuzja. Jestem już zdrowy, wzmocniłem się podczas rehabilitacji, fizjoterapeuci dobrze mnie przygotowali. Miałem badania, czy mam siłę w nodze, wyniki są bardzo dobre i jestem gotowy na to, żeby zagrać dziewięćdziesiąt minut w każdym meczu.
Twoje statystyki w tym sezonie wyglądają naprawdę dobrze. Uważasz, że twoje umiejętności są na tyle dobre, aby grać regularnie w rozgrywkach ekstraklasy?
Marzeniem każdego jest gra na tym najwyższym szczeblu. Nie chcę jednak teraz o tym rozmawiać, wolę się skupić na tym, co mam dzisiaj, niż wybiegać myślami do przodu. Dobrze czuję się w Warcie, chcę po prostu grać w piłkę i wygrywać mecze.
Ekstraklasa jest jednym z Twoich marzeń, a czy wśród nich znajduje się też transfer zagraniczny?
To jest podobna sytuacja. Nie chcę wychodzić myślami tak daleko w przyszłość, ale zawsze chciałem zagrać w egzotycznej lidze jak liga chińska, australijska, amerykańska czy katarska. Takie klimaty bardzo mi się podobają, lubię oglądać tamtejszą piłkę. Pasja do tego urodziła mi się kilka lat temu i mam ochotę zagrać tam w piłkę i zaczerpnąć takiego życia. Zawsze podobało mi się w wywiadach Mierzejewskiego i Gikiewicza to, jak opisywali swoje przygody w tych krajach. Jeśli naprawdę jest tak, jak oni to opisywali, to musi być piękne przeżycie.