Jakub Kiwior rewelacją ostatnich miesięcy


Obrońca Spezii obecnie przeżywa swój najlepszy czas w karierze. Czy Kiwior rzeczywiście będzie naszą ostoją na mundialu?

26 września 2022 Jakub Kiwior rewelacją ostatnich miesięcy
Rafał Oleksiewicz / PressFocus

Kończące się zgrupowanie reprezentacji Polski jak zawsze ma kilku bohaterów oraz tych, którzy zawiedli. W tej pierwszej grupie z całą pewnością znajduje się Jakub Kiwior, który już lada moment może pchnąć swoją karierę mocno do przodu. Jeśli pozostanie w takiej formie, w jakiej jest obecnie, będzie on bez wątpienia przez lata ostoją reprezentacji Polski, zaczynając od mistrzostw świata w Katarze.


Udostępnij na Udostępnij na

Choć mecz z Walią był dla zawodnika Spezii dopiero czwartym spotkaniem w pierwszej reprezentacji, to na chwilę obecną wiele wskazuje na to, że jest on coraz większym pewniakiem nie tylko do wyjazdu do Kataru, ale i do wyjścia w pierwszym składzie na starcie z Meksykiem.

Kiwior odkryciem Ligi Narodów

Dla obrońcy tegoroczna edycja Ligi Narodów jest szczególna – to w niej  miał szansę zadebiutować w drużynie narodowej (w wyjazdowym meczu z Holandią) i od tamtej pory wystąpił w pozostałych spotkaniach w pełnym wymiarze czasu. Statystyki tych występów stawiają Kiwiora w bardzo dobrym świetle:

  • ma on ok. 32 celne podania na mecz (82% skuteczności),
  • notuje 2,8 przechwytów na mecz,
  • notuje 2,3 wślizgów na mecz,
  • notuje średnio 4 przechwyty na mecz, 
  • a także ma 69% wygranych pojedynków na ziemi i 56% wygranych pojedynków powietrznych.

Sam mecz z Walijczykami był jego najlepszym z orłem na piersi. Portal SofaScore przyznał mu notę 7,6, co jest najlepszym wynikiem wśród piłkarzy z pola. Tylko Wojciech Szczęsny został oceniony wyżej (7,7). 

Kiwior na mundial – mecz z Walią tylko to potwierdził

Tak wysoka ocena nie może dziwić. 22-latek był naszym najsolidniejszym zawodnikiem formacji defensywnej (oczywiście poza bramkarzem). W spotkaniu z wyspiarzami zanotował sześć wybić, dwa zablokowane strzały, trzy przechwyty oraz dwa wślizgi. Wygrał dwa z trzech pojedynków na ziemi, dwa z trzech w powietrzu, a także uzyskał aż 73% celności podań. Trzy z pięciu długich piłek zagranych przez obrońcę Spezii okazały się celne.

Najważniejszą akcją meczu dla Kiwiora, wyłączając suche statystyki, jest naturalnie akcja bramkowa. To właśnie Kiwior będąc na lewym skrzydle, „znalazł” wbiegającego przed pole karne Roberta Lewandowskiego, do którego odegrał piłkę. Napastnik Barcelony fenomenalnie jednym kontaktem odegrał do Karola Świderskiego, który udanie wykończył akcję.

Po pierwszym meczu z Holandią powiedziałem do Kuby Kiwiora: „chłopie, ty nie przyjeżdżasz tutaj, by być w kadrze, tylko żeby grać w pierwszym składzie”. Jest to chłopak z potencjałem i mam nadzieję, że będzie się rozwijał – komplementował Kiwiora Lewandowski w rozmowie z TVP Sport. 

Była Słowacja, jest Spezia…

Kariera Jakuba Kiwiora w ostatnim czasie nabiera zabójczego tempa. Wszystko zaczęło się od Tych, gdzie obrońca rozpoczął piłkarską naukę. Najpierw Chrzciciel Tychy, później Grom, a ostatecznie drużyna juniorów GKS-u. W 2016 roku w wieku 16 lat został włączony do pierwszej drużyny tyszan, lecz nie zdołał w niej zadebiutować. Niedługo później został bowiem wypatrzony przez agenta piłkarskiego, Michele’a Thiry’ego. Dzięki temu przeniósł się do juniorskiego zespołu Anderlechtu. Wygrał z nim mistrzostwo Belgii, zagrał także w młodzieżowych rozgrywkach Ligi Mistrzów.

Na początku 2019 roku podjął niecodzienną i odważną decyzję. Zasilił szeregi słowackiego Zeleziarne Podbrezova. Blisko rodzinnych Tych, zbliżona kultura i łatwiejsza komunikacja. Wybór ten okazał się strzałem w dziesiątkę. Młody obrońca szybko stał się jednym z czołowych zawodników na tej pozycji w lidze. Zaledwie pół roku później postanowił ponownie zmienić klub, lecz tym razem nie kraj – przeniósł się bowiem do MŠK Žilina, która znana jest z wypuszczania w świat perspektywicznych zawodników, jak choćby Milan Škriniar.

W barwach nowego klubu Kiwior zdobył wicemistrzostwo Słowacji, później znalazł się w najlepszej jedenastce ligi jako jedyny ze swojej drużyny. Po dwóch latach spędzonych w Żylinie miał miejsce bardzo duży i ważny krok do przodu. Zgłosiła się po niego Spezia, zespół Serie A. Młody Polak musiał poczekać kilka miesięcy na swoją szansę, lecz gdy ją otrzymał, to z nie byle kim. W grudniu 2021 roku zadebiutował w lidze włoskiej w starciu z Interem Mediolan, przegranym 0:2. Kiwior nie wspomina zapewne tego meczu szczególnie ciepło, ponieważ sprokurował rzut karny. Ówczesny trener Spezii, Thiago Motta, nie skreślił Polaka z tego powodu. Jeszcze w tym samym miesiącu wywalczył on miejsce w pierwszym składzie, opuszczając tylko jedno spotkanie (w marcu z Juventusem z powodu nadmiaru żółtych kartek).

…czas na Milan?

W ostatnim czasie głośno zrobiło się na temat jego przenosin do AC Milan. Już w lipcu pojawiły się plotki mówiące o tym, że mistrz Włoch wyraża zainteresowanie polskim obrońcą. We wrześniu, na chwilę przed zgrupowaniem, temat stał się jeszcze bardziej gorący. Jedne źródła mówiły, że kluby doszły już do porozumienia. Inne natomiast zaprzeczały, twierdząc, że jeszcze nie ma żadnej ugody. Jedno jest pewne – coś musi być na rzeczy, a najbliższe miesiące powiedzą nam, czy faktycznie transfer ten zostanie sfinalizowany. 

„Rossoneri” nie są jedynym zespołem, który bacznie obserwuje Kiwiora. Do gry o jego podpis może włączyć się m.in. AS Roma, a także West Ham United. Jak poinformował znany dziennikarz, Gianluca Di Marzio, „Młoty” za defensora zaproponowały Włochom 12 milionów euro.

Nie będzie zaskoczeniem stwierdzenie, że Kiwior w Mediolanie nie miałby na początku łatwo. Mistrzowie Włoch grają na co dzień ustawieniem z czwórką obrońców, a nie tak jak Spezia trójką. Wydaje się jednak, że Polak potrafi dostosować się do różnych wariantów. O miejsce w składzie rywalizowałby z doświadczonym Simonem Kjaerem, Pierrem Kalulu czy też będącym ostatnio w gorszej formie Fikayo Tomorim.

Bez względu na to, gdzie trafi Kiwior, jedno jest pewne – Polska ma w swoich szeregach diament, który po jeszcze dokładniejszym oszlifowaniu może być bezcenny. Przy problemach w formacji defensywnej naszej reprezentacji wydaje się on na chwilę obecną najpewniejszym punktem tej części układanki Czesława Michniewicza. Czy ktoś zakładałby taki scenariusz chociażby pół roku temu? 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze