Mamy za sobą już trzy kolejki niemieckiej Bundesligi. Od tego sezonu możemy w niej obserwować kolejnego Polaka, którym jest Jakub Kamiński. W przypadku naszego reprezentanta „obserwować” nie jest słowem na wyrost, ponieważ pojawił się na boisku w dwóch z trzech meczów. Jak sobie radzi?
Wolfsburg zaczął sezon ligowy od meczu z Werderem Brema i zremisu 2:2. Następnie mamy klęskę w rywalizacji z Bayernem oraz bezbramkowy remis w starciu z Schalke. Nasz 20-latek zagrał w pierwszym i trzecim meczu. Ma na swoim koncie jeszcze występ w meczu Pucharu Niemiec.
Było dobrze w sparingach
VfL Wolfsburg mecze kontrolne rozpoczął od wygranej aż 7:1 z WSG Tirol. Jeśli chodzi o Jakuba Kamińskiego, to pozwolimy sobie zacząć od jego wkładu przy bramkach. Przy trafieniu Waldschmidta na 1:0 Kuba dobrze dośrodkował w pole karne, chociaż nie możemy zaliczyć mu za tego gola asysty. Następna bramka to świetne przyśpieszenie akcji po bardzo ładnym podaniu prostopadłym do zawodnika asystującego.
Bramka na 3:1 dla „Wilków” to górne prostopadłe podanie Kuby Kamińskiego z własnej połowy boiska. Następnie Luca Waldschmidt zagrał piłkę do kolegi, by za chwilę otrzymać ją z powrotem. Wtedy Niemiec zdecydował się na samodzielne wykończenie akcji. I jak to bywa w sparingach, na drugą połowę wyszli inny zawodnicy, więc w tym spotkaniu nie oglądaliśmy już naszego rodaka. Ogólnie zaprezentował się dobrze, był pewny w swoich decyzjach, jego podania pozwalały uruchomić kolegów, nie bał się dryblingu.
Jakub Kamiński otrzymał też szansę w ostatnim sparingu przed pierwszym oficjalnym meczem, czyli w stariu z Brentfordem, które Wolfsburg wygrał aż 4:0. Polak zdobył w nim swoją premierową bramkę dla drużyny z miasta Volkswagena, wykorzystując prezent od obrońców rywali. Dwudziestolatek z Rudy Śląskiej zagrał 45 minut.
Jakub Kamiński dał Nice Kovacowi argumenty do gry, ale musimy też pamiętać, że to tylko sparingi, a pierwszy z nich nie został rozegrany ze szczególnie silnym rywalem. Mimo wszystko trzeba oddać Polakowi, że wykorzystał swoją szansę.
Debiut
Pierwsze oficjalne spotkanie wychowanka Szombierek Bytom w koszulce Wolfsburga miało miejsce jeszcze w lipcu. Było to starcie w ramach pierwszej rundy Pucharu Niemiec z czwartoligowym zespołem Carl Zeiss Jena. „Wilki” wygrały ten mecz 1:0, a reprezentant Polski dostał w nim 25 minut.
– Wiedziałem, że trener ma jedenastkę, którą tydzień przed ligą chce sprawdzić w tym meczu pucharowym. Cieszę się, że dostałem szansę. I to w momencie, w którym mecz się tak naprawdę nie układał: po godzinie gry było 0:0 w rywalizacji z czwartoligowcem. Miałem od razu po wejściu szansę, więc szybko zaznaczyłem swoją obecność na murawie. Teraz ode mnie tylko zależy, czy w kolejnych spotkaniach pojawię się w wyjściowym składzie – Opowiada o swoim debiucie Jakub Kamiński na łamach „Super Expressu”.
Polak pojawił się na placu gry na niecałe pół godziny jako prawoskrzydłowy. Niko Kovac ustawia naszego młodego reprezentanta inaczej niż Maciej Skorża – w Wolfsburgu Kamiński wszystkie spotkania, te sparingowe również, grał na prawej stronie. Natomiast w Lechu Poznań był lewym skrzydłowym z tendencją do schodzenia do środka, na swoją lepszą nogę.
W tym spotkaniu Kuba doszedł do jednej bardzo dobrej okazji, ale jego uderzenie głową zostało obronione przez bramkarza rywali. Nie miał udziału przy bramce Omara Marmousha i cały jego występ był mocno przeciętny.
Jakub Kamiński w pierwszym składzie Wolfsburga na mecz z Schalke ? pic.twitter.com/KorUdg3QBa
— Wołi (@Woli1892) August 20, 2022
– Właściwie tylko jedna rzecz po przyjeździe do Wolfsburga mnie zaskoczyła […]. Chodzi o intensywność wszystkich zajęć i gier: dwa razy większa niż w Polsce, i z piłką, i bez piłki. Przepracowałem jednak prawie cały okres przygotowawczy z drużyną. Mówię „prawie”, bo ze względu na reprezentację dołączyłem do VfL tydzień po rozpoczęciu treningów. I teraz czuję się bardzo dobrze przygotowany do sezonu. Jestem na dobrej drodze, by pukać może jeszcze nie do pierwszej jedenastki, ale do tego, by wchodzić z ławki i dawać dobre, mocne zmiany – Jakub Kamiński dla „Super Expressu” po debiucie w VfL Wolfsburg.
Wejście w Bundesligę
Na debiut w niemieckiej ekstraklasie Jakub Kamiński nie musiał długo czekać – konkretnie do 67. minuty pierwszego meczu Wolfsburga. „Wilki” grały z Werderem i gdy na boisku pojawiał się Polak, przegrywały 1:2. Wynik ostatecznie udało się odrobić za sprawą Guilavougiego, ale my nie o tym.
Kamiński wizualnie pokazał się w tym meczu z dobrej strony. Nie unikał dryblingów, koledzy nie bali się do niego podawać, on też chciał uczestniczyć w rozgrywaniu. Przy dośrodkowaniach z lewej strony czekał na zamknięciu akcji. W kluczowych sytuacjach jednak go brakowało. Mogłoby być też lepiej, jeśli chodzi o statystyki. Co prawda oddał 2 strzały, z czego jeden celny, za co trzeba go pochwalić, z kolei słabo wyglądały w tym spotkaniu jego podania – miał ich 16, z czego zaledwie 50% było celnych.
– Grywaliśmy w sparingach zarówno trójką, jak i czwórką obrońców. W czwórce mogę u niego grać i na boku obrony, ale i na skrzydłach. A w systemie trójkowym na wahadle bądź na „dziesiątkach” z przodu. Możliwości jest wiele […]. Dla mnie pozycja nie ma zasadniczego znaczenia, jestem uniwersalnym zawodnikiem i wiem, że sobie poradzę – Jakub Kamiński o tym, jak może go widzieć na boisku trener Kovac.
Jeśli dołożymy do tego starcie z Schalke, w czasie którego Jakub Kamiński spędził na murawie 76 minut, to zobaczymy, że poprawił celność podań i po dwóch meczach średnia wynosi 62%. Zmianie nie ulega jego odwaga, bo oddaje średnio 3,64 strzału na 90 minut. W statystyce expected goals ma już 0,6, więc jeżeli zaufamy liczbom, to niedługo powinien wpisać się na listę strzelców w oficjalnym meczu.
Konkurentami Kamińskiego do pierwszego składu są Brekalo, Marmoush, Wimmer i Steffen. Polak wystąpił od pierwszej minuty w meczu z Schalke ze względu na kontuzję tego przedostatniego, ale zaprezentował się dobrze i może utrzymać się w pierwszej jedenastce. Steffen raczej zagrożenia nie stanowi – żeby wszedł na boisko, musiałoby się stać coś poważniejszego. Z Kamińskim mogą jeszcze rywalizować Luca Waldschmidt i Kruse, ale ich walka o pozycję z Polakiem zależy już od ustawienia z dwiema „dziesiątkami”, a to stosowane jest rzadziej.
Na powyższym wykresie widzimy liczbę wykreowanych sytuacji kolegom przez wybranych zawodników z Bundesligi na 90 minut. Statystyki jeszcze przed startem czwartej kolejki
Jakub Kamiński jak dotąd, w czasie 99 minut spędzonych na boiskach Bundesligi, wykonał tylko 3 dośrodkowania. Jego wkład w grę jest jednak zauważalny, bo dotychczas wykreował swoim kolegom 5 okazji do strzału. A we wcześniej wspomnianym czasie zaliczył 71 kontaktów z piłką.
Jak widać, Jakub Kamiński naprawdę może być zadowolony ze swojego startu na niemieckich boiskach. Wiele rzeczy wychodzi mu naprawdę dobrze, ale wciąż jest również wiele rzeczy do poprawy.