W przyszłym tygodniu rozpocznie się runda rewanżowa fazy grupowej Ligi Mistrzów oraz Ligi Europy. Postanowiliśmy sprawdzić, jak wygląda sytuacja francuskich klubów i spróbować ocenić, jakie mają widoki na przyszłość. Czy któraś z drużyn będzie w tym sezonie na tyle groźna, że zamiesza na międzynarodowym podwórku, a może nawet pokusi się o końcowy tryumf?
Liga Mistrzów: PSG i Monaco na dwóch biegunach
Monaco to zeszłoroczny półfinalista i jak dotąd drugi przedstawiciel francuskiej piłki w historii, która grał w finale Ligi Mistrzów. Niestety, wyśmienity poprzedni sezon w wykonaniu piłkarzy Leonardo Jardima przyniósł więcej problemów niż korzyści. Europejscy giganci rzucili się na klub i zaczęli przeprowadzać jawny i legalny rozbiór drużyny. Wyszarpano najważniejsze ogniwa, a powód dziwnego i niezrozumiałego wypożyczenia najlepszego piłkarza do lokalnego rywala na długo pozostanie słodką tajemnicą. Kylian Mbappe, bo o nim mowa, dołączył do gwiazdozbioru PSG i świetnie się w niego wkomponował. Być może Monaco i tak było pogodzone z odejściem świeżo upieczonego laureata nagrody Golden Boy, ale czemu oddawać go właśnie do Paryża?
Ogromne zmiany kadrowe skutkują tym, że o ile w lidze ekipa Jardima radzi sobie jeszcze jako tako (chociaż nie obywa się bez wpadek), o tyle w Lidze Mistrzów ich sytuacja jest fatalna. Mając w grupie za przeciwników Besiktas, RB Lipsk i Porto wydawało się, że nie powinna mieć aż takich problemów. Tymczasem Glik i spółka nie wygrali żadnego spotkania, raz zdołali zremisować z Lipskiem, jakby tego było mało – zaliczyli wstydliwą porażkę 0:3 z Porto przed własną publicznością. Z jednym punktem na koncie zajmują ostatnie miejsce w tabeli.
Czy mają szansę na awans? Na pierwsze miejsce bym już nie liczył, świetnie spisujący się Besiktas z kompletem punktów raczej go nie odda. Ale do drugiego Lipska tracą trzy punkty, więc nadzieja wciąż się tli. Trzeba tylko w rundzie rewanżowej zacząć wygrywać. Tylko, albo raczej – aż.
Jeśli Monaco schodzi powoli do piekła, to PSG wstępuje właśnie do raju. Grupa z Celtikiem, Anderlechtem oraz Bayernem Monachium może nie jest najgorszą z możliwych, ale pojedynki z „Bawarczykami” to zawsze wielkie wyzwanie. I jak na razie piłkarze Emery’ego przechodzą przez fazę grupową suchą stopą. Dosłownie. Trzy pewne wygrane, 12 strzelonych bramek i ani jednej straconej. To musi robić wrażenie, zwłaszcza zwycięstwo nad prowadzonym wtedy jeszcze przez Ancelottiego Bayernem. 3:0 z mistrzami Niemiec, kontrolowanie wydarzeń na boisku niemal przez całe spotkanie i całkowite zneutralizowanie największych atutów przeciwnika sprawiają, że paryżan trzeba postrzegać jako poważnych konkurentów do zdobycia pucharu. Jeżeli tylko Neymar i Cavani zaprzestaną kłótni, a w szatni zapanuje spokój i piłkarze skupią się jedynie na tym, co do nich należy, ekipa z Paryża może w końcu odniesie tak upragniony sukces w Europie.
Liga Europy: Wszyscy po równo
W Lidze Europy gra trójka przedstawicieli Ligue 1: Olympique Lyon, Olympique Marsylia oraz OGC Nice. I jak na razie wszystkie radzą sobie podobnie, zajmując drugie miejsca w swoich grupach. Nie zanosi się raczej, żeby kogoś z wymienionej trójki miało zabraknąć na wiosnę w pucharach.
Lyon w Grupie E trafił na Apollon, Atalantę i Everton. Podopieczni Bruno Genesio zmagania zaczęli od dwóch remisów 1:1, kolejno z Apollonem i Atalantą. W trzeciej kolejce pokonali 2:1 „The Toffees” i dzięki temu awansowali na drugą pozycję w tabeli, tracąc dwa punkty do Atalanty. Niewiadomą będzie forma zespołu z Anglii, który w poniedziałek zwolnił Ronalda Koemana z funkcji trenera, a jego miejsce tymczasowo zajął David Unsworth. Być może klub z Liverpoolu będzie sprawiał więcej trudności swoim rywalom, ale wydaje się raczej, że Lyon powinien zakończyć fazę grupową na miejscu dającym awans do fazy pucharowej.
Olympique Marsylia w Grupie I mierzy się z RB Salzburg, Konyasporem i Vitorią Guimaraes. Piłkarze Rudiego Garcii ulegli jak dotąd tylko mistrzowi Austrii 1:0. Pozostałe dwa spotkania wygrali i ze stratą jednego punktu do Salzburga przystąpią do rundy rewanżowej. Trzeba przyznać, że Marsylia potrafi grać piękny, ofensywny futbol, ale piłkarze Garcii muszą popracować nad skutecznością. Chociaż prawdziwą ozdobą ich dotychczasowych występów w tegorocznej kampanii jest bramka zdobyta przez Ocamposa w ostatnim meczu z Guimaraes.
https://www.youtube.com/watch?v=S6rQVgTearc
Nicea w Grupie K trafiła na Lazio, Vitesse oraz Waregem. Po pierwszych dwóch kolejkach jasne było, że o pierwsze dwie lokaty walczyć będą jedynie francuska i włoska ekipa. Podopieczni Luciena Favre’a zmagania rozpoczęli od wysokiej wygranej na wyjeździe 5:1 z Zulte, w kolejnej kolejce pewnie na własnym stadionie ograli Vitesse 3:0. Mecz z rzymianami przed własną publicznością rozpoczął się obiecująco od trafienia Mario Balotellego w 4. minucie, ale już minutę później rywale wyrównali. W drugiej połowie dwie bramki Milinkovicia-Savicia dały zwycięstwo Lazio i z kompletem punktów zajmuje ono pierwsze miejsce w grupie. Mimo tej przegranej zawodnicy Nicei nie muszą drżeć o awans, ponieważ dwaj pozostali rywale mają na koncie ledwie jeden punkt i nie zagrażają podopiecznym Favre’a.
Jak poradzą sobie francuskie ekipy w przypadku awansu do fazy pucharowej? Nie są na pewno na przegranej pozycji. Patrząc na dyspozycję takich klubów jak AC Milan czy Arsenal, które wymieniane są w gronie pretendentów do zdobycia pucharu, wydaje się, że każdy z trzech przedstawicieli Ligue 1 może śmiało stawić im czoła.
Liga Mistrzów oraz Liga Europy wracają już w przyszłym tygodniu. Mecze odbędą się 31 października oraz 1 i 2 listopada.