Iwo Kaczmarski: „Zrobimy wszystko, żeby utrzymać Koronę w lidze” (WYWIAD)


Korona jest bliska spadku z ekstraklasy. Jednak jej młody zawodnik gorąco wierzy w utrzymanie

2 lipca 2020 Iwo Kaczmarski: „Zrobimy wszystko, żeby utrzymać Koronę w lidze” (WYWIAD)

Wraz z objęciem stanowiska trenera przez Macieja Bartoszka Korona Kielce zyskała nową jakość gry. Mimo porażek w ostatnich meczach gra zdecydowanie lepiej niż na początku sezonu. Ponadto do drużyny wchodzi coraz większa liczba młodych zawodników. W meczu z Lechem Poznań zadebiutował Iwo Kaczmarski. 16-latek stał się najmłodszym piłkarzem Korony w historii, który wybiegł na boisko.


Udostępnij na Udostępnij na

Utalentowany zawodnik ma za sobą występy w młodzieżowych kadrach reprezentacji Polski. Ponadto należy do uzdolnionej generacji juniorów Korony Kielce, która reprezentowała swój klub podczas tegorocznej edycji Młodzieżowej Ligi Mistrzów. Jak Iwo Kaczmarski patrzy na swoją karierą i przyszłość? Czy wciąż wierzy w utrzymanie Korony? Zapraszamy do lektury.

***

Na start spytam o początek Twojej kariery. Jak zainteresowałeś się piłką i w jaki sposób trafiłeś do drużyn juniorskich Korony?

Zaczęło się od momentu, kiedy miałem około 4 lata. To głównie tata zainicjował. Zacząłem treningi dla Orlika Kielce, wtedy to tak się jeszcze nazywało. I jakoś tam zacząłem sobie grać w piłkę. Początki były trudne jak u każdego, uczyliśmy się wszystkich podstaw. Był tam taki delikatny potencjał. Nie wiem, jak to nazwać. Nie chcę być taki za arogancki, nie chcę się chwalić. Ale udało się jakoś dotrzeć do Korony Kielce, do najmłodszego rocznika, do trenera Marca, którego pozdrawiam serdecznie.

I właśnie od tamtego momentu zaczęły się takie ciekawsze treningi. Więcej nauki w to wchodziło. Zaczęły się turnieje, mecze między nami i myślę, że to był taki fajny początek. Później właśnie od trenera Marca przeszliśmy do trenera Stachury, obecnego prezesa, z którym właśnie stworzyliśmy taką podstawową drużynę Korony. I z którą jeździliśmy na jakieś tam turnieje do Polski, raz byliśmy na turnieju w Niemczech. I to naprawdę miło wspomina się te czasy, kiedy tam wygrywaliśmy z chłopakami turnieje, czy zdobywaliśmy razem osiągnięcia.

W wypowiedziach, które można znaleźć w internecie, mocno chwalicie trenera Stachurę. Chyba miał bardzo duży wpływ na Wasze szkolenie.

Moim zdaniem profesjonalista od trenowania, ale również jako człowiek jest naprawdę mega w porządku. Naprawdę bardzo go szanuję i lubimy się nawzajem. Czasami tam chodzimy porozmawiać między sobą, pośmiać się razem. Trener Stachura to naprawdę mega człowiek. Jest miły, otwarty. I to przede wszystkim profesjonalista w tym, co robi.

Czy to trener Stachura wymyślił sobie, że będziesz grał jako defensywny pomocnik, czy to był pomysł innego trenera?

Szczerze, to trudno mi określić. U trenera Stachury gra właśnie jeszcze na lewej obronie. Wtedy jeszcze graliśmy innymi formacjami, tam było 2-1, 2-3 czy po prostu 2-2. Ale wtedy grało mi się lepiej na obronie. Myślę, że tak gdzieś w okolicach klas 3-6 zacząłem grać w formacji w środku.

Trener Grzesik też na pewno mocno wpłynął na Twój rozwój.

Tak. Przez ten czas, gdy trenowałem z drużyną rezerw. To było chyba pół roku. Dużo dał mi do zrozumienia. Przeskok z U-18 do dwójki nie był jakiś łatwy. Trener pokazał mi, że trzeba grać szybciej piłką i o wiele szybciej podejmować decyzje. To ułatwiło mi przejście z rezerw do ekstraklasy.

W młodzieżowej Lidze Mistrzów grałeś dwumecz z Realem Saragossą. Czy czułeś jakąś ogromną różnicę jakościową pomiędzy Wami a Hiszpanami?

Nie, nie wydaje mi się. Byliśmy właśnie na tym samym poziomie, czasami nawet wyższym. Nawet trener Saragossy przyznał, że w pierwszym meczu powinniśmy wyjść na korzyść. Ale nie udało się, wielka szkoda.

Zgadzam się, wielka szkoda. Ale młodzieżowe drużyny Korony chyba dalej mogą śmiało sobie radzić w europejskich pucharach.

Tak jest. Myślę, że mamy uzdolnioną młodzież. Tak samo teraz nie chcę mówić, że jestem „wielki piłkarz”, ale znam niektórych chłopaków. Naprawdę mają pojęcie i myślę, że może będzie coś więcej.

A którego z chłopaków mógłbyś wyróżnić w kontekście przyszłościowym?

Wydaje mi się, że Radek Seweryś. Taki mój najlepszy kolega. Zawsze gdzieś tam jeździliśmy – jakieś kadry czy właśnie mecze. Zawsze graliśmy w tych rocznikach razem. Zżyliśmy się ze sobą i właśnie teraz utrzymujemy bardzo fajny kontakt. Co jeszcze mogę powiedzieć? Hmm… niech się zastanowię.

Jest na pewno duży wybór.

No jest właśnie duży wybór, nie spodziewałem się tego pytania. Radek Seweryś na pewno. W rezerwach jest jeszcze Kuba Górski, który również dostał powołanie do pierwszej drużyny. Jeszcze Bartek Prętnik, tak samo mega talent moim zdaniem. Wiktor Długosz, Dawid Lisowski, Daniel Szelągowski – właśnie też byliśmy teraz na meczu. Oni również udowadniają, że to ten czas, kiedy jest szansa się pokazać. Myślę, że mają duże predyspozycje.

Korona Kielce naprawdę ma teraz dobrą grupę młodych zawodników. To dobrze wróży na przyszłość.

Zgadza się.

Jakiś czas temu miałeś okazję polecieć na testy do Leicester City. Tak się zapytam – Premier League to jest Twój wymarzony kierunek? Dlaczego tam?

Tak ogólnie to nie mam ulubionego kierunku. Wydaje mi się, że Premier League, liga hiszpańska albo włoska ewentualnie – to moje główne założenia, że tam z chęcią bym zagrał. A czemu tam? Bo na pewno jest o wiele lepszy poziom niż w Polsce. Tak samo szkolenie czy warunki. Każdy ma swoją bazę treningową czy kilka boisk. Ogólnie jest poziom inny niż u nas. Gdy byłem w Leicester, to łapałem się za głowę. Jednak niecodziennie się widzi piętnaście boisk na jednym obiekcie, tak?

Tak, zgadza się. Ten wyjazd pomógł ci zorganizować Grzegorz Rasiak. Współpracujesz z nim na stałe, czy to była bardziej przyjacielska pomoc?

Nie, teraz już jestem z innym menedżerem. Współpracuję z Top Goal. To była taka jednorazowa pomoc, taki wyjazd bez zobowiązań.

Rozmawiałeś z Grzegorzem Rasiakiem? Może usłyszałeś jakieś porady na przyszłość?

Na pewno, żebym się rozwijał. Że dostałem taką szansę, jaką dostałem. Że zobaczyłem, jak to wygląda i żebym robił swoje.

Mówiąc bardziej szczegółowo o Twojej przyszłości – czy zamierzasz jeszcze pograć parę lat w Koronie, w Polsce? Czy chciałbyś jak najszybciej wyjechać za granicę?

Tak szczerze, to jeszcze o tym o nie myślałem. Teraz celem jest pozostać w Kielcach i po prostu pomóc tutaj chłopakom utrzymać się w ekstraklasie.

Dobrze, skoro przeszliśmy do tematu Korony, to teraz będzie trudne pytanie. Czy Korona da radę utrzymać się w tym sezonie?

Moim zdaniem wszystko jest możliwe. Tak jak powiedział trener Bartoszek: „Nadzieja umiera ostatnia”, i tego musimy się trzymać. Zrobimy wszystko, żeby tak się stało i by utrzymać Koronę w lidze.

Czyli widzę wiara jest ciągle niezachwiana.

Tak, zgadza się.

Zresztą nic dziwnego. Bo za trenera Bartoszka trzeba przyznać, że jakość Waszej gry, mimo ostatnich porażek, jest trochę lepsza niż wcześniej.

Tak, fajnie gramy jako drużyna i jako całość. Tylko po prostu brakuje nam szczęścia, czy nie możemy strzelić bramki. Myślę, że od przyszłego meczu się to się zmieni.

Ligowy Bigos #33: Jeden bartoszek – całe morze nadziei

Jak oceniasz swoją współpracę z trenerem Bartoszkiem?

Myślę, że mamy dobre relacje. Lubimy się nawzajem i chciałbym udowodnić, że warto na mnie stawiać i żebym dostawał te minuty.

Korona miała w tym sezonie trzech trenerów. Byli jeszcze trenerzy Lettieri i Smyła. Czy miałeś z nimi kontakt?

Tak, miałem kontakt z trenerem Smyłą przez kilka tygodni i właśnie trener Bartoszek przyszedł na jego miejsce.

A jak oceniasz trenera Smyłę?

Tak samo. Bardzo w porządku człowiek – miły, spokojny, opanowany. Tak samo z dużą wiedzą i doświadczeniem. Nie mogę za wiele powiedzieć, bo to był krótki okres, kiedy razem pracowaliśmy.

A trenera Lettieriego nie widziałeś?

Nie, jeszcze nie miałem z nim styczności.

To może teraz przejdźmy do Twojego debiutu z Lechem Poznań. Na pewno cieszyłeś się po przyłączeniu do pierwszego zespołu i z pierwszych minut w ekstraklasie.

Tak, to na pewno fajne przeżycie. Takie spełnienie marzeń, a z pewnością takiego mojego małego, że udało mi się zagrać w klubie, w którym jestem już prawie dziesięć lat. Tam było trochę emocji, trochę stresu, ale już po paru sekundach było w porządku i skupiałem się wyłącznie na meczu.

Czyli nie stresowałeś się za bardzo?

Nie, to było tylko 10 sekund takiego większego stresu. Ale potem szybkość gry czy sam mecz… po prostu skupiłem się na tym, co potrzeba.

Liczysz na kolejne minuty?

Ciągle jestem w gotowości i czekam na swoją szansę, żeby się pokazać i udowodnić, że trener się na mnie nie zawiedzie.

Teraz przejdźmy do wątku reprezentacyjnego. Kiedy pierwszy raz zostałeś powołany do jakiejkolwiek drużyny reprezentacyjnej?

Nie pamiętam dokładnie, ale to był mecz Polska–Słowacja, rocznik 14. Nie pamiętam, w którym to było roku, ale to była nasza pierwsza oficjalna kadra, taki mecz międzykrajowy.

Dużo wyniosłeś z pobytu w kadrach?

Na pewno Talent Pro, nawet jeszcze przed tym były takie LAMO czy ZAMO, to było dla nas, takich jeszcze młodszych dzieciaków, gdy mieliśmy po 12, 13 lat, naprawdę fajne przeżycie. Codziennie mieliśmy styczność z trenerami przez tydzień. Z trenerem od przygotowania motorycznego nawet czasem przyjechał Brzęczek i dawał nam wskazówki, co dobrze robimy, co jest do poprawy. Myślę, że takie obozy dla nas, dla młodzieżowców, to mega fajne doświadczenie. Bo naprawdę można się dużo nauczyć.

Spotkałeś trenera Brzęczka. Jakie sprawił wrażenie?

Z trenerem Brzęczkiem widziałem się kilka razy. Nawet nie wiem, czy mnie kojarzy, ale mu się nie dziwię (śmiech). Pierwsze wrażenie było takie, że przyjechał trener pierwszej reprezentacji, że patrzył i było tak trochę strasznie. Ale zrobił pozytywne wrażenie. Dawał bardzo dużo uwag, np. że trzeba szybciej grać piłką, że trzeba sobie przyjąć inną częścią stopy, czy podać trochę mocniejszego passa, bo właśnie wchodzimy w taki wiek, kiedy będzie ten przełom, czy będziemy dobrymi piłkarzami, czy nie. I naprawdę pokazał tam profesjonalizm. Na przykład po treningu lubi sobie pójść na rower czy pobiegać, także myślę, że to się mega fajnie pokazało.

Trochę powiedziałeś o przygotowaniach à la trener Brzęczek. W jaki sposób Ty przygotowujesz się do meczów? Czy stosujesz np. jakieś specjalne diety, czy po prostu trenujesz i wracasz do domu?

Ja nie mam jakichś tam sposobów. Taką podstawą jest po prostu dobra muzyka przed meczem i przygotowanie do meczu, nic poza tym. Jeśli chodzi o dietę, to po prostu tak zdrowo, żeby to było wartościowe jedzenie, a nie jakieś puste kalorie. I w sumie to tyle, jakoś większych wartości do tego nie przykładam.

Tak z ciekawości – czego słuchasz?

Tak z ciekawości, to angielski rap. Czasem trochę polskiego, ale w większości angielski.

Mówiliśmy o trenerze Brzęczku. Ile czasu dajesz sobie na dojście do reprezentacji? Bo rozumiem, że o tym marzysz?

Tak, jak chyba każdy zawodnik w naszym kraju. Jeszcze nie myślałem o kadrze A, ale to takie trudne pytanie. Jak teraz mam 16 lat, to chyba fajnie byłoby, gdyby coś się udało przed tym 25. (śmiech).

Tak, to chyba jest najlepszy moment, żeby zadebiutować (śmiech). A jeśli chodzi o pozycję defensywnego pomocnika, to masz jakiś autorytet na tej pozycji?

Moim ulubionym piłkarzem jest Paul Pogba z Manchesteru United. Jego styl gry czy właśnie umiejętności fizyczne, tak samo fizyczne. Umie się przepchnąć, zastawić. Robi dobre wrażenie i to właśnie on jest moim idolem.

Tylko jeśli chodzi o styl gry czy też z charakteru? Też jesteś takim luzakiem jak Paul Pogba?

Aż takim luzakiem to nie jestem, ale naprawdę jako człowiek tak samo mi się podoba. Obserwuję go w różnych mediach społecznościowych i jest mega w porządku i mega śmieszny.

A nie ograniczając tylko do piłkarzy defensywnych, którego zawodnika najbardziej lubisz?

Takim zawodnikiem jest właśnie Paul Pogba. Może jeszcze Ronaldo, bo jest naprawdę mega jeśli chodzi o pracę i styl pracy. Tak samo go uwielbiam. Jest naprawdę przekotem.

To może teraz spytam, kto jest Twoim zdaniem najlepszym graczem Korony?

Nie chcę się jakoś podlizywać, czy jakoś faworyzować żadnego zawodnika lub kolegi z drużyny. Ale Petteri Forsell czy Marcin Cebula – po prostu na ich umiejętności techniczne przyjemnie się patrzy. Np. Jak Petteri uderza z wolnego to praktycznie każdy wolny jest zagrożeniem dla bramkarza. I po prostu ja bym się bał, jakbym był bramkarzem, a Petteri miałby uderzyć.

Krytyka go mobilizuje. Petteri Forsell zadziwia wszystkich

Właśnie Petteri pokazał swoje umiejętności w meczu z Zagłębiem. Ale chyba jest u niego problem z dyscypliną?

Co Pan ma na myśli?

Nie oszukujmy się, często były zarzuty, że Forsell ma nadwagę. Można różne rzeczy przeczytać.

No nie, to ja akurat muszę rozwiać te plotki. Naprawdę, moim zdaniem na treningach przykłada się do wszystkiego. Nie jest jakiś spięty, tylko robi, co musi i to co umie najlepiej. Tak samo podpowiada młodym, co lepiej, co gorzej robimy, daje cenne wskazówki. Moim zdaniem się nie obija, tylko tak samo się trzyma, jak wszyscy.

Skoro już przeszliśmy wcześniej do meczu z Zagłębiem, to chyba musicie żałować tej porażki. Dwie bramki stracone, dwie strzelone w stylu Forsella – świetne strzały Bashkirova.

No niestety, kolejna porażka. Tutaj nam brakuje trochę tego szczęścia. Ktoś nam zawsze strzela drugą bramkę i nie możemy wyrównać. Naprawdę szkoda tego meczu, jak i poprzednich, które przegraliśmy. Bo nie byliśmy drużyną gorszą, tylko właśnie zabrakło nam tego szczęścia.

Ostatnie cztery mecze sezonu to chyba większe szanse na zwycięstwa. Najgorsze spotkania macie już za sobą.

Teraz moim zdaniem liczy się tylko zwycięstwo. Chłopaki wiedzą, że jak nie teraz, to nigdy. I po prostu musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, żeby wygrać wszystkie mecze i utrzymać się w tej lidze.

Ok, przepytałem Cię dość mocno, więc już będziemy zbliżać się do końca. Czego Ci życzyć na przyszłość?

(śmiech) Takie inne pytanie w sumie. Nie wiem, co mi można życzyć. Na pewno, żeby kontuzje omijały, a reszta sama przyjdzie i sam o to zadbam.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze