Wielki przygaszony talent. Iuri Medeiros ponownie pod skrzydłami Sa Pinto


Kolejny Portugalczyk trafił w zimie do ekipy mistrza Polski. Czy wykorzysta szansę na odbudowę?

19 lutego 2019 Wielki przygaszony talent. Iuri Medeiros ponownie pod skrzydłami Sa Pinto
maisfutebol.iol.pt

O warszawskiej Legii zawsze pisze się sporo. Bez wątpienia mistrz Polski jest najbardziej medialnym klubem w Polsce, nie ma się więc czemu dziwić. Tym bardziej że ich szkoleniowiec, Ricardo Sa Pinto, regularnie dostarcza tematów na artykuły. Jednym z nich niewątpliwie jest kwestia transferów dokonywanych w ostatnim czasie przez stołeczny klub. Na wypożyczenie do stołecznego zespołu trafił wychowanek portugalskiego Sportingu, Iuri Medeiros, który jeszcze kilka lat temu był uważany za spory talent w swoim kraju.


Udostępnij na Udostępnij na


W zimowym okienku transferowym Legia dokonała czterech transferów (nie licząc powrotu Łukasza Monety z wypożyczenia). Sa Pinto, jak to zwykle bywa w przypadku zagranicznych szkoleniowców w polskiej lidze, postanowił ściągnąć swoich rodaków. Trzech z pozyskanych zawodników to Portugalczycy. Za pół miliona euro do „Wojskowych” trafił 27-letni napastnik Salvador Agra, za 150 tys. euro prawy obrońca Luis Rocha. Ten pierwszy zdołał zaliczyć już 30-minutowy debiut, w którym zaprezentował się z całkiem przyzwoitej strony. Rocha nie otrzymał szansy w pierwszym wiosennym spotkaniu (1:0 z Wisłą Płock). Jako ostatni do Warszawy trafił 24-letni Iuri Medeiros, który w tym meczu zaliczył kilkuminutowy epizod. To właśnie ten ostatni gracz wydaje się być najbardziej obiecującym z wykonanych przez Legię ruchów.

Wychowany przez Sporting

Karierę rozpoczynał w Sportingu Horta – niewielkim klubie z miejscowości, w której się urodził. W wieku 11 lat trafił do jednej z największych portugalskich akademii, Sportingu Lizbona. Tam w 2012 roku zadebiutował w seniorskim zespole, konkretnie w rezerwach, skąd trzykrotnie był wypożyczany do klubów z Primeira Liga. Wcześniej, w 2011 roku, miał okazję trafić na Ricardo Sa Pinto, prowadzącego wówczas drużynę U-19 Sportingu.

Pierwszy sezon w portugalskiej ekstraklasie zakończył z bilansem jedenastu bramek w 46 spotkaniach osiągniętym w barwach Arouki i Moirerense. Jak na 21-letniego piłkarza, debiutującego na tym poziomie rozgrywkowym, można to uznać za naprawdę przyzwoity wynik. Warto zaznaczyć, że Medeiros od 2009 roku reprezentował młodzieżowe reprezentacje Portugalii, które słyną z wielu sukcesów. Od najmłodszych lat był więc uważany za duży talent.

Następnym klubem, do którego został wypożyczony, była Boavista. Zespół będący ligowym średniakiem, w którym Medeiros miał udowodnić, że zasługuje na szansę w pierwszym zespole Sportingu. Cel został osiągnięty, pomocnik w rundzie wiosennej sezonu 2016/2017 w barwach klubu z Porto zdobył siedem bramek w 27 spotkaniach. W związku z tym jego macierzysta drużyna postanowiła ściągnąć go z powrotem.

Płonne nadzieje

W końcówce rundy wiosennej 23-letni wówczas Medeiros rozegrał siedem spotkań w zespole grającym na Estádio José Alvalade. W końcu doczekał się więc debiutu w jego barwach, nie zadomowił się jednak na dłużej w ekipie  „Zielono-białych”.

Prowadzący wówczas Sporting Jorge Jesus uznał, że pomocnik nie jest gotowy do gry w jego drużynie. Dlatego w styczniu 2018 roku trafił na kolejne wypożyczenie, tym razem do silniejszej, zagranicznej drużyny, a konkretnie do Genoi CFC. Na temat gry Medeirosa we włoskim klubie zapytaliśmy dziennikarza Emmanuele Giullanellego, piszącego m.in dla Corriere della Sera, czy też La Gazzetta dello Sport:

Iuri miał świetny początek w Genoi. Media po pierwszych występach zaczęły porównywać go do Suso, którego faktycznie przypominał stylem gry. Druga część sezonu była w jego wykonaniu o wiele gorsza, ponieważ miał problemy fizyczne, łapał urazy. Zmiany trenerów też mu nie pomogły, tak naprawdę grał jedynie za Ballardiniego, Juric i Prandelli nie stawiali na niego. Jeśli chodzi o pozycje, to grywał głównie jako cofnięty napastnik, lubiący schodzić do środka z bocznych sektorów. Widać było, że częściej szuka swoich kolegów z drużyny, niż sam próbuje kończyć akcje.

Zaowocowało to więc kolejnym wypożyczeniem ze Sportingu, którego wciąż jest zawodnikiem. Włoski klub w umowie zawarł opcję wykupu Medeirosa, równą 10 milionów euro, jednak o skorzystaniu z niej nie mogło być mowy. Rozbudzone nadzieje szybko zgasły, a 57-krotny reprezentant portugalskich młodzieżówek znowu musiał szukać miejsca, w którym mógłby grać regularnie.

Powrót pod skrzydła Sa Pinto

Niespodziewanie pod koniec stycznia zaczęły pojawiać się plotki, o zainteresowaniu osobą Portugalczyka ze strony… Legii Warszawa. Mimo iż ostatnie kilka miesięcy w wykonaniu 24-letniego pomocnika nie były udane, to jednak zawodnik uznawany za duży talent, regularnie reprezentujący barwy portugalskich młodzieżówek, trafiający do polskiej ekstraklasy to spore zaskoczenie.

Tym bardziej że Medeiros to wciąż piłkarz w kwiecie wieku, mający za sobą dopiero jedną, niezbyt udaną rundę. W portugalskich mediach sporo mówi się, że jego największym problemem jest podejście do pracy. O Sa Pinto i jego twardym charakterze pisaliśmy niedawno szerzej na naszych łamach:

„Lwie serce” z ostrym pazurem

Być może właśnie dlatego portugalski pomocnik zdecydował się na degradację, jaką jest transfer do polskiej ekstraklasy. Po dwóch pierwszych, krótkich występach z Wisłą Płock i Cracovią trudno go oczywiście oceniać. Jednak jego dotychczasowa kariera może dawać nadzieję szkoleniowcowi stołecznego klubu na to, że Medeiros szybko stanie się sporym wzmocnieniem ofensywy. Nieosiągalna dla polskiego zespołu klauzula wykupu (6 milionów euro) świadczy również o tym, że Sporting wciąż patrzy na Medeirosa jako na zawodnika z potencjałem. Ostatecznym sprawdzianem dla niego będzie więc to, jak zaprezentuje się w barwach „Wojskowych” w rundzie wiosennej.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze