Ostatni, najbardziej utytułowany w piłce, z trójki krajów bałtyckich wygląda zdecydowanie lepiej od Litwy i Estonii pod kątem zasobów młodego narybku. Co prawda w najbliższym czasie nie zanosi się na powtórkę z 2004 roku i kwalifikację na jedną z wielkich imprez, niemniej Łotwa z roku na rok powinna prezentować się lepiej.
Zamykająca obecnie pierwszą setkę rankingu FIFA kadra „Czerwono-biało-czerwonych” wykazuje ciekawą tendencję do „produkcji” bardzo solidnych napastników w porównaniu z innymi pozycjami boiskowymi. Reading, Club Brugge, HSV Hamburg – oto kluby czołowej trójki snajperów. Pomocnicy? Jeden Cauna w CSKA Moskwa, poza tym bieda (jeden młodzian w Metz i… Fertovs w Koronie Kielce). Obrona? Najlepiej wypada Dubra z BATE Borysów, pozostali – czeski średniak, kluby z Polski, rezerwy Dynama Kijów. Z bramkarzy największym szacunkiem cieszy się Vanins ze szwajcarskiego FC Sion. Co więcej, największe talenty w tym niewielkim kraju to właśnie zawodnicy ofensywni, mamy więc do czynienia z pewnym fenomenem. Kim więc są kolejni następcy legendarnego (choć w karierze klubowej niespełnionego) Marisa Verpakovskisa? Odpowiedź na podium poniższego zestawienia.
1) Valerijs Sabala (FK Pribram, 21 lat)
O tym piłkarzu pewnie każdy już coś usłyszał. Grający przez ostatnie pół roku w Miedzi Legnica łotewski napastnik zasłynął pod koniec eliminacji do Euro z bycia prawdziwym pogromcą gigantów. To on zabrał w Konya punkty Turkom, to samo uczynił Islandczykom w Reykjaviku. Sabala to ogółem szalenie interesujący przypadek. Wyraźnie coś z nim jest „nie tak”. Kariera klubowa snajpera nie układa się raczej tak, jak powinna. W wieku 21 lat to już prawdziwy obieżyświat – grał w Belgii, na Cyprze, w Czechach, w Polsce i oczywiście u siebie na Łotwie. Osiem klubów w sześć lat, to nie jest dobra statystyka. Nie licząc dwóch sezonów w Skonto Ryga, zwykle bramki zdobyte w danym roku przez Sabalę możemy policzyć na palcach jednej ręki.
Wyjątkiem jest jednak kadra, w której młody Łotysz jest prawdziwym fenomenem. Osiem bramek w dwudziestu meczach nie jest może najlepszym wynikiem w historii wszechświata, zaczyna jednak budzić wielki szacunek, gdy porównamy jego osiągnięcia ze znacznie bardziej utytułowanymi rywalami o miejsce w składzie. Artiom Rudniew – jeden gol w 32 meczach, Deniss Rakels i Eduards Visnjakovs bez trafienia dla kadry (obaj w czternastu spotkaniach), Arturs Karasauskas (nowy nabytek Piasta) także bez bramki (osiem występów). W Miedzi nie prezentował się źle – trzy bramki i dwie asysty przy dziewięciokrotnym założeniu koszulki pierwszoligowca to wynik przyzwoity, gdyby nie decyzja Club Brugge, który ciągle go wypożycza, legniczanie z miłą chęcią oglądaliby go i na wiosnę.
https://youtu.be/y7kexiciRb0
2) Janis Ikaunieks (FC Metz, 20 lat)
Drugi bardzo utalentowany piłkarz, znowu zawodnik ofensywny. Ikaunieks zwrócił na siebie uwagę świata niesamowitymi statystykami w łotewskiej ekstraklasie – 23 gole i dziewięć asyst zdobytych przez nastolatka w jednym sezonie musiało robić wrażenie. Skutkiem był transfer do klubu, który o prowadzeniu młodzieży wie całkiem sporo – mowa o francuskim FC Metz. Tam od początku Łotysz walczył o miejsce na ławce rezerwowych i występy w Ligue 1 – jak na 19-latka z nie do końca poważnej ligi całkiem nieźle. Wraz ze spadkiem „Bordowych” z elity młody pomocnik zaczął grać nieco więcej – teraz jest już na granicy wyjściowej jedenastki. Największe zalety siedmiokrotnego reprezentanta Łotwy? Lewonożna „dziesiątka”, obdarzona dobrymi warunkami fizycznymi. Bardzo przyzwoita technika i wszechstronność. W Lipawie był gwiazdą totalną – wykonywał wszystkie stałe fragmenty gry, rozgrywał, strzelał. Jeśli spokojnie będzie pracował i nie spali się psychicznie, będzie kiedyś Panem Piłkarzem.
3) Vladislavs Gutkovskis (Skonto Ryga, 20 lat)
Łotwa na brak klasowych snajperów w przyszłości narzekać nie będzie. Kolejnym wartym uwagi jest grający w stołecznym Skonto zawodnik o polsko brzmiącym imieniu i nazwisku – Vladislavs Gutkovskis. Wysoki i szybki napastnik przypomina nieco posturą Eduardsa Visnjakovsa i także powinien znaleźć się na celowniku klubów naszej ekstraklasy, rodzima liga staje się bowiem dla niego za ciasna. Z racji konkurencji ciągle nie doczekał się powołania do dorosłej reprezentacji, w młodzieżówce jest zaś kluczowym ogniwem. Jak na swój wiek jest już ogranym piłkarzem – 73 występy w łotewskiej Virslidze i 45 strzelonych bramek powinny budzić szacunek. W ciemno możemy obstawiać, że najpóźniej latem znajdzie się w orbicie zainteresowań polskich klubów.
4) Endijs Slampe (FK Lipawa, 21 lat)
Kolejne miejsce w zestawieniu przypada pierwszemu z zawodników defensywnych, choć w przypadku Slampego nazwanie go „defensorem” byłoby lekkim nadużyciem lub niedopowiedzeniem. Młody zawodnik to prawonożny boczny obrońca, mogący grać na obu flankach. Niewysoki, dysponujący niesamowitym przyspieszeniem piłkarz gdy tylko może, gra jako dodatkowy skrzydłowy, atakujący z linii obronnej. Wycieczki pod pole karne rywala, dośrodkowania, pojedynki biegowe – to żywioł pana Slampego. Grający w Lipawie 21-latek już w tej chwili jest czołowym zawodnikiem całej Virsligi i kluczowym ogniwem kadry U-21. Rywalizacja z Vladislavsem Gabovsem w dorosłej reprezentacji zapowiada się pasjonująco.
5) Antonijs Cernomordijs (Lech Poznań, 19 lat)
Na ostatnim miejscu w rankingu najzdolniejszych łotewskich piłkarzy pora na polski akcent. Antonijs Cernomordijs już jako 17-latek uważany był za niezwykle utalentowanego stopera, na którego sidła postanowił zarzucić polski gigant. Łotysz w Lechu występuje od roku, gra na co dzień w trzecioligowych rezerwach i trenuje z pierwszym zespołem, cierpliwie czekając na szansę od trenera Jana Urbana. Młody obrońca to podstawowy gracz młodzieżówki bałtyckiego kraju. Największe zalety Cernomordijsa to gra w powietrzu i wyprowadzanie piłki spod swojego pola karnego – co jest pozostałością gry w pomocy z czasów juniorskich. Latem upływa dwuletnie wypożyczenie piłkarza z BFC Daugavpils, do którego raczej wracać nie ma zamiaru. Jeśli Lech nie zdecyduje się wykupić go na stałe, Cernomordijs raczej poszuka innego klubu w Polsce.