Ile jeszcze?


8 grudnia 2014 Ile jeszcze?

Imię? Łukasz. Nazwisko? Surma. Liczba rozegranych meczów w ekstraklasie? 469. Ile jeszcze? Nie wiadomo.


Udostępnij na Udostępnij na

Kiedy 28 czerwca 1977 roku w Krakowie rodził się mały Łukaszek, nikt nie spodziewał się, że za 37 lat ten zawodnik Ruchu Chorzów będzie rekordzistą pod względem liczby spotkań rozegranych w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. Na czym polega fenomen Łukasza Surmy?

Na jego piłkarską długowieczność wpływa wiele czynników. Przede wszystkim jest prawdziwym zawodowcem. Jego odbiory i podania otwierające akcje bramkowe są najwyższej klasy. Dlatego też informacja o tym, iż Lechia po sezonie 2012/2013 nie chciała przedłużyć z nim kontraktu, była dla mnie szokiem. Wtedy myślałem, że był to spóźniony żart primaaprilisowy, ale szefostwo klubu  z Gdańska naprawdę nie chciało widzieć „Surmika” w swoich szeregach. Po jego odejściu oglądałem jeden z meczów drużyny grającej na PGE Arenie, który oczywiście został przegrany z powodu braku „czyściciela” w środku pola, takiego jak pomocnik ze stolicy małopolski. To jeden z przykładów, jak bardzo Łukasz Surma jest potrzebny swojej drużynie na boisku, nawet kiedy nie jest wyjątkowo widoczny, grając na swojej nominalnej pozycji.

 

Łukasz Surma
Faulowany Łukasz Surma (fot. Agnieszka Skórowska/igol.pl)

Kolejną rzeczą, która pomaga zawodnikowi Ruchu w utrzymaniu się na powierzchni, jest ogromne szczęście. Nie nękają go kontuzje, spotyka na swojej drodze trenerów potrafiących wycisnąć z niego wszystko, co najlepsze i przez większość kariery biega w czasie meczu po płycie boiska, a nie siedzi na ławce rezerwowych. Kiedy jesienią sezonu 2002/2003 (wówczas jako piłkarz „Niebieskich”) został wpuszczony tylko pięć razy na plac gry, powiedział „Dość!”, spakował się i wyjechał.

Taką samą sytuację miał kilka lat później, kiedy wyprowadził się do Izraela. Zaledwie raz założył koszulkę Maccabi Hajfa w ciągu roku i zamienił klub na… Maccabi Bnei Sachin, skąd po dwunastu miesiącach odszedł do austriackiego drugoligowca. Wystarczy spojrzeć na jego CV, by zorientować się, że urodził się po to, by grać w ekstraklasie.

Swoją drogą ciekawe, czy nie żałuje dzisiaj, że wyjechał za granicę, bo gdyby nie ta dwu i półroczna wycieczka „Surmika” poza granice kraju, to już dziś miałby zapewne w swoim dorobku ponad 500 występów w naszej ojczyźnie. Niezwykle przydatną cechą Łukasza Surmy jest też niespotykana wola walki. Nawet kiedy jego drużyna przegrywa 0:3, to on potrafi podnieść się z kolan i krzyknąć do kolegów: „Gramy do końca!”. Zawsze wyrabia 150% normy i śmiem twierdzić, że nawet gdyby ktoś urwał mu nogę, to i tak nie prosiłby o zmianę.

Oczywiście nic nie trwa wiecznie, każdy medal ma dwie strony. Z biegiem lat szybkość piłkarza jest coraz słabsza, a warunki fizyczne coraz gorsze. Ja osobiście z całego serca trzymam kciuki za byłego zawodnika Legii Warszawa i Wisły Kraków, by grał jak najdłużej. Ale mogą znaleźć się i ci, którzy, parafrazując słowa Henryka Sienkiewicza, powiedzą: „Kończ waść, zdrowie oszczędź.”

Łukasz ma jednak w zanadrzu też inne możliwości, nawet po zakończeniu grania. Swoje niesamowite doświadczenie może też przekazać młodszym.

 

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze