Idealny wstęp przed derbami


28 września 2014 Idealny wstęp przed derbami

Mimo ostatecznego wyniku mecz był bardzo dobrym widowiskiem. Najbardziej zawiedzeni byli Ci, którzy wierzyli, że zobaczą nowego trenera Lechii na ławce rezerwowych. Mimo jego braku udało się stworzyć bardzo dobre widowisko, a wynik oddaje rzeczywisty obraz gry.


Udostępnij na Udostępnij na

Do meczu z Lechią Gdańsk Górnik Zabrze podchodził jako faworyt. Przed tą kolejką zajmował trzecie miejsce, przed nim znajdowały się tylko Legia i Wisła. Dodatkowym atutem była przewaga własnego boiska i problemy Lechii ze zgraniem. W ostatniej kolejce pewnie wygrali w Bielsku-Białej z Podbeskidziem (3:0) i w Pucharze Polski z Koroną Kielce (2:1). Wiedzieli, że dziś wygrywając, mają szansę na objęcie pozycji wicelidera.

Lechia natomiast czekała na pierwszą wygraną od meczu z Zawiszą Bydgoszcz w 6. kolejce
T-Mobile Ekstraklasy. Największym problemem piłkarzy z Gdańska jest brak trenera, który przywróciłby lechistów na właściwe tory. Dużo mówiło się o przyjściu Tomasza Hajty, ale zarząd klubu jest przeciw zatrudnieniu byłego szkoleniowca Jagiellonii Białystok. Mówi się, że reprezentant Polski miał zacząć trening Lechii już w piątek i poprowadzić swoją nową drużynę w meczu przeciwko Górnikowi, ale do tego nie doszło. Dziś był jednak widoczny na trybunach, więc jego praca w Lechii jest już właściwie pewna.

Mecz rozpoczął się od dominacji gości. Lechia atakowała właściwie bez przerwy z momentami dla Romana Gergela. W 13.j minucie obejrzeliśmy pierwszą żółtą kartkę w tym spotkaniu. Otrzymał ją Piotr Grzelczak za ostry faul na Łukaszu Madeju. Swoje umiejętności prezentował Stojan Vranjes do 30. minuty gry. Mariusz Magiera dalekim uderzeniem wpakował piłkę do siatki. Bramkarzowi prawie udało się wybronić strzał, ale Brazuca dostała dziwnej rotacji i po pół godziny gry mieliśmy 1:0. Do końca pierwszej połowy obie drużyny stworzyły sobie szanse, ale ich nie wykorzystały.

Po rozpoczęciu drugiej części meczu bardzo szybko ujrzeliśmy bramkę, bo już w 48. minucie gry. Maciej Makuszewski dośrodkował piłkę, Adam Danch się potknął i z bliskiej odległości futbolówkę do siatki wpakował Antonio Colak. Stracona bramka źle wpłynęła na drużynę Górnika. Przez dziesięć minut gry nie potrafili wypracować żadnej akcji. W 63. minucie meczu na boisku pojawił się zawodnik, który miał stać się gwiazdą naszej ligi. Powracający do ekstraklasy Bartłomiej Pawłowski niestety po raz kolejny zawiódł. Po zmianie Lechia wyszła na prowadzenie. Minutę po wejściu na boisko byłego piłkarza m.in. Widzewa Łódź i Malagi obejrzeliśmy dośrodkowanie Vranjesa i kolejnego gola Antonio Colaka. Wydawało się, że Górnicy szybko wyrównają. Gdy trybuny cieszyły się z bramki Romana Gergela, okazało się, że Słowak był na spalonym. Na czternaście minut przed ostatnim gwizdkiem sędziego podopiecznym Józefa Dankowskiego udało się wyrównać. Gol padł po dośrodkowaniu Plizgi w pole karne, gdzie piłka znalazła głowę Wojciecha Łuczaka, który wpakował ją do bramki. Maciej Makuszewski otrzymał żółtą kartkę za wykłócanie się z sędzią. Jego zdaniem Górnik nie powinien otrzymać rzutu rożnego.

Mecz zakończył się wynikiem 2:2. Obie drużyny miały swoje szanse, które zostały wykorzystane. Świetnie spisali się dziś Roman Gergel i Antonio Colak. Górnik po tym meczu spadł na czwarte miejsce, ale wciąż może znaleźć się na piątym, jeżeli dziś Wisła wygra w derbach Krakowa. Lechia natomiast uciekła na chwilę z dolnej części tabeli, jednak Podbeskidzie dopiero jutro rozegra swój mecz z Jagiellonią.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze