Manchester United z „Ibrą” i Mkhitaryanem. Transfery bez precedensu?


Dwie gwiazdy przechodzące do jednego klubu w tym samym czasie to coś nowego?

5 lipca 2016 Manchester United z „Ibrą”  i Mkhitaryanem. Transfery bez precedensu?

Lato 2016 jest szczególne nie tylko ze względu na Euro we Francji. Tegoroczna przerwa w klubowych rozgrywkach obfituje w spektakularne transfery, a prawdziwym królem polowania wydają się być Jose Mourinho i prowadzony przez niego Manchester United. Ibrahimović, Mkhitaryan – te nazwiska mówią same za siebie. Czy kiedykolwiek do jednego klubu trafili w tym samym czasie dwaj zawodnicy takiej klasy, z takimi statystykami?


Udostępnij na Udostępnij na

Moc liczb

Na początek przyjrzyjmy się dwóm nowym nabytkom „Czerwonych Diabłów”. Zlatan Ibrahimović – bezsprzecznie żywa legenda piłki kopanej. O korzyściach płynących z jego transferu do ekipy Mourinho już pisaliśmy. Warto jednak zwrócić uwagę na statystyki tego piłkarza w jego poprzednim klubie. W 180 meczach rozegranych dla PSG Zlatan strzelił 156 goli, a do tego dorzucił 61 asyst. Kosmos. A, i żeby nie było – we wszystkich klubach, jakie reprezentował „Ibra”, jego liczby były zabójcze. Nawet w Barcelonie, w której wybitnie nie mógł się odnaleźć, w przeszło czterdziestu spotkaniach zgromadził w klasyfikacji kanadyjskiej 36 punktów.

W 180 meczach rozegranych dla PSG Zlatan strzelił 156 goli, a do tego dorzucił 61 asyst. Kosmos.

Czy jego towarzysz w drodze do Manchesteru z tego okienka transferowego jest gorszy? Biorąc pod uwagę, że Mkhitaryan jest pomocnikiem, a nie jak „Ibra”, łowcą goli, możemy śmiało powiedzieć, że Jose Mourinho wybrał z piłkarskiego oceanu okazy najrzadsze i najwspanialsze. Ormianin dla swojego poprzedniego klubu zdobył 41 goli i 49 asyst. A to wszystko w 140 meczach. Jeśli na kimś nie robi to wrażenia, to ten ktoś musi mieć wadę układu nerwowego. I są to zaledwie puste liczby, które nie oddają w pełni boiskowych poczynań Mkhitaryana.

Do Manchesteru United trafiło dwóch graczy kalibru ogromnego, swoisty „Schwerer Gustav” europejskiego futbolu. W założeniu mają oni przywrócić „Czerwonym Diabłom” dawny blask i szacunek w Europie, który drużyna ta straciła po odejściu sir Alexa Fergusona.

Czy jednak transfery takiej wagi, z takimi zawodnikami to w piłce coś nowego? Co prawda trudno jest odszukać w przeszłości przenosin piłkarzy z takimi statystykami jak powyższa dwójka, ale możemy podać kilka przykładów aspirujących do podobnego osądu.

Szalony rok 2009

W swoich wspomnieniach musieliśmy się cofnąć do roku 2009, kiedy na giełdzie piłkarskich nazwisk dochodziło do transakcji zaskakujących i niesamowitych.

Wtedy to rywal zza miedzy „Czerwonych Diabłów” – Manchester City – ściągnął do siebie niejakiego Emmanuela Adebayora i Carlosa Teveza. Ktoś, słusznie zresztą, może powiedzieć, że ta dwójka znacznie ustępuje „Ibrze” i „Mikiemu”. Istotnie, ale zarówno rosły napastnik z Togo, jak i Argentyńczyk o twarzy zabójcy liczby mieli bardzo poprawne i wzbudzali wiele respektu u rywali. Dla potwierdzenia: Adebayor w barwach Arsenalu, z którego przeniósł się do Manchesteru: 194 mecze, 82 bramki, 32 asysty. Tevez był zaś objawieniem West Hamu, w barwach którego rozegrał tylko 23 spotkania.

Poczynania „Obywateli” nijak mają się jednak do tego, co na transferowym rynku wyprawiał Real Madryt. „Królewscy” w lecie 2009 sprowadzili na Santiago Bernabeu prawdziwą konstelację gwiazd. My wymienimy tylko trzy z nich: Cristiano Ronaldo, Kaka, Karim Benzema. I to jest już jakaś konkurencja dla nowego zaciągu Manchesteru United z tego roku. Ich liczby z poprzednich klubów przedstawiamy poniżej.

Chcemy zestawiać tylko duety? Wybierzmy z tej trójki dwóch dowolnych graczy – i tak ich klubowe osiągnięcia robią wrażenie.

To nie wszystko

Wszystkich, którzy są przekonani o sukcesach Manchesteru United w zbliżającym się sezonie, muszę zmartwić. Nie zawsze piłkarze spełniają pokładane w nich nadzieje. Najlepszym tego przykładem jest właśnie Brazylijczyk Kaka, który na Santiago Bernabeu kompletnie nie mógł się odnaleźć. I nie jest to odosobniony przypadek.

Czy nowe nabytki „Czerwonych Diabłów” okażą się wymiernym wzmocnieniem, dowiemy się, gdy wystartuje nowy sezon. Zaś na tę chwilę możemy powiedzieć, że nie transfery dokonane za kadencji Mourinho są wyjątkowe jak sam „The Special One” i trudno doszukać się w historii jednoczesnych przenosin do jednego klubu piłkarskiego dwóch tak wyśmienitych graczy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze