Ulsan Hyundai dosyć niespodziewanie wygrał ubiegłoroczną Azjatycką Ligę Mistrzów. Na klubowych mistrzostwach świata zagra już jednak po raz drugi. Wicemistrz Korei Południowej przed dziewięcioma laty nie zachwycił, a teraz również będzie trudno osiągnąć sukces. Nikt nie spodziewa się zwycięstwa w meczu z meksykańskim Tigres UANL, ale ewentualna wygrana może być dla Koreańczyków wiatrem w żagle.
Zwycięzca Azjatyckiej Ligi Mistrzów jeszcze nigdy nie zagrał w finale KMŚ. Ogółem drużyna z Azji wystąpiła w nim tylko raz. W 2016 roku japońska Kashima Antlers, jako zespół gospodarza turnieju, uległa w finale Realowi Madryt. Sam Ulsan Hyundai uczestniczył w turnieju tylko raz. W 2012 roku już w pierwszym spotkaniu przegrało zresztą z meksykańskim Monterrey FC, czyli derbowym rywalem Tigres UANL. Koreańczycy w meczu o 5. miejsce okazali się z kolei słabsi od Japończyków z Sanfrecce Hiroszima. Tamten turniej z obecnej kadry Ulsan pamięta już tylko pomocnik Ho Lee.
To nie ten Hyundai
Pierwsza rzecz, jaka rzuca się w oczy, to oczywiście nazwa klubu z Ulsan. Hyundai to jedna z najbardziej rozpoznawalnych marek na świecie, kojarzonych nie tylko z samą Koreą Południową. Wszak to jeden z największych koncernów samochodowych na całym globie. Co więcej, w K League jest więcej klubów posiadających Hyundaia w swojej nazwie. Drugim jest Jeonbuk Hyundai Motors. Czyli zespół dużo bardziej utytułowany, który od czterech sezonów całkowicie dominuje w tamtejszej ekstraklasie. Problem w tym, że… to nie ten sam Hyundai.
– Resztę świata ciekawi ten paradoks. Niektórzy sugerują nawet, że mecze K League muszą być ustawione, skoro Ulsan oraz Jeonbuk mają tego samego sponsora. Nic jednak bardziej mylnego – mówi w rozmowie z naszym portalem Adam Błoński, redaktor naczelny serwisu AzjaGola.com. – Hyundai to czebol. Czebolami nazywamy południowokoreańską formę konglomeratów. Hyundai jest podzielony na odrębnie zarządzane firmy powstałe przez wchłonięcie mniejszych firm. Ulsan jest sponsorowane przez Hyundai Heavy Industries, czyli przemysł maszynowy i największe na świecie stocznie. Z kolei Jeonbuk Motors to popularne Hyundai Motor Company.
W piątym największym mieście Korei Południowej nie mogą więc narzekać na brak finansowej stabilizacji. Choć Ulsan jak wszystkie kluby K League odczuł skutki koronawirusa. Gdy w kwietniu ubiegłego roku z tego powodu przełożono inaugurację K League, mówiło się nawet o stratach rzędu 50 milionów dolarów. Mimo to dziennik „Chosun Ilbo” podsumowując ubiegły rok, uznał Ulsan Hyundai za najlepszy klub pod względem finansów i zarządzania.
„Koreański Boniek”
Czebole są nie tylko możnymi sponsorami. Stanowią przede wszystkim nieodłączny krajobraz południowokoreańskiej gospodarki. Głównie dzięki nim biedny azjatycki kraj przeobraził się w dziesiątą największą gospodarkę świata. Jednocześnie czebole zaczęły stanowić problem, bo przeniknęły do świata polityki, co zaowocowało wieloma głośnymi skandalami korupcyjnymi. Właścicielem popularnych „Tygrysów” i sponsorującego ich koncernu jest Chung Mong-joon. Biznesmen, polityk i działacz sportowy w jednej osobie.
– Chung Mong-joon to koreański Zbigniew Boniek. Z tą jednak różnicą, że nie ma za sobą piłkarskiej przeszłości. Mimo że nie był sportowcem, wszedł do świata sportu inną drogą, a więc przez zasoby finansowe i wpływy wynikające z jego szlachetnego urodzenia. Jest bowiem synem założyciela czebola Hyundai. Szybko zaczął kierować zakładami przemysłowymi obecnego sponsora Ulsanu, stąd też szybko nawiązał kontakt z ludźmi związanymi ze światem sportu – mówi Błoński.
I kontynuuje: – Mong-joon sportem interesował się od najmłodszych lat. Zaczął od funkcji prezesa w związku łucznictw, a skończył na zarządzaniu całą federacją piłkarską Korei Południowej. W trakcie jego rządów Koreańczycy wywalczyli zresztą prawa do współorganizowania mistrzostw świata w 2002 roku. Po latach doszukano się jednak wielu nieprawidłowości związanych z tym sukcesem. Sprawę wyciągnięto, gdy w 2015 roku chciał ubiegać się o funkcję prezesa FIFA, co jego zdaniem nie było dziełem przypadku.
Hyundai bez jednej gwiazdy
Ubiegłoroczne rozgrywki ligowe Ulsan Hyundai zakończył na drugim miejscu, tracąc trzy punkty do Jeonbuk Hyundai Motors. To już dziewiąty tytuł wicemistrza Korei Południowej, podczas gdy mistrzostwo kraju „Tygrysy” zdobyły tylko dwukrotnie. Poniekąd poprzedni sezon był rozczarowaniem, nawet mimo wygranej z Persepolis Teheran w finale Azjatyckiej Ligi Mistrzów. Wydawało się bowiem, że zespół z Ulsan po świetnym starcie rozgrywek po raz pierwszy od 15 lat sięgnie po puchar za triumf w K League.
https://www.youtube.com/watch?v=rb1XYNpZgQg
Najlepszym strzelcem zespołu był w ubiegłym sezonie brazylijski napastnik Junior Negrao. Zdobywcy 26 bramek nie ma już jednak w zespole. Kto jest więc największą gwiazdą Ulsan? – Jest wielu ciekawych zawodników, stąd trudno wyróżnić najciekawszego. Warto jednak zwrócić uwagę na kilka nazwisk. Zwłaszcza na Yoon Bit-garama, który został wybrany najlepszym zawodnikiem Azjatyckiej LM. Zachowując wszelkie proporcje, to koreański odpowiednik Shunsuke Nakamury, potrafiący też popisywać się zagraniami a la Andrea Pirlo – mówi Błoński.
– Kim Tae-hwan jest bocznym obrońcą obdarzonym niewyobrażalną wydolnością i cechami wolicjonalnymi. Jest w stanie biegać wzdłuż linii końcowej przez całe spotkanie i dogrywkę. Jest niesamowicie silny, dlatego jak nie ominie przeciwnika dzięki swojej technice, to może go po prostu stratować. Statystyki nie oddają, ile ten zawodnik daje klubowi, lecz w decydujących momentach meczu piłka będzie zagrywana właśnie do tego 31-letniego zawodnika. Może on zresztą występować na kilku pozycjach – komplementuje nasz ekspert.
Test dla trenera
Po zakończeniu ubiegłego sezonu z drużyną pożegnał się dotychczasowy trener. Do-hoon Kim prowadził „Tygrysy” przez ostatnie cztery lata. W tym czasie wygrał wspomnianą Azjatycką LM i zdobył krajowy puchar, ale dwa razy z rzędu na ostatniej prostej stracił mistrzostwo. I trzykrotnie przegrał w zeszłym roku prestiżową rywalizację z Jeonbukiem. Jego miejsce zajął w Ulsan były selekcjoner Myung-bo Hong. Przed wyjazdem na KMŚ odbył więc z zespołem tylko kilka sesji treningowych.
Czego spodziewać się więc przed inauguracyjnym meczem turnieju z meksykańskimi „Tygrysami”? – Nie ma drugiej takiej nacji, która pod względem stylu gry nie leżała Azjatom jak właśnie Meksykanie. Są to piłkarze grający równie agresywnie pressingiem, mający podobne cechy wydolnościowe i wolicjonalne. Różni ich przede wszystkim większe wyrachowanie i zimna krew w sytuacjach, w których gubią się często nadpobudliwi Koreańczycy – twierdzi szef portalu AzjaGola.com.
– Abstrahując od historii potyczek koreańsko-meksykańskich, należy wziąć pod uwagę fakt, że Ulsan znajduje się w trakcie transformacji zespołu. Odszedł ich dotychczasowy trener, a także najlepszy strzelec. KMŚ będą w praktyce ich obozem przygotowawczym, co nie zapowiada dobrego rezultatu. Jeśli Koreańczycy jednak pokonają Meksykanów, którzy na każdym turnieju byli dla nich zaporą trudną do sforsowania, to na fali euforii mogą dotrzeć aż do finału niczym niegdyś Kashima Antlers czy emirackie Al-Ain – kończy Błoński.