Hutnik Kraków wciąż na zaciągniętym hamulcu ręcznym. ŁKS z Hutnikiem na remis


Przed spotkaniem oba zespoły sąsiadowały w ligowej tabeli z punktową różnicą w swoim dorobku

18 marca 2024 Hutnik Kraków wciąż na zaciągniętym hamulcu ręcznym. ŁKS z Hutnikiem na remis
Krzysztof Porebski / Hutnik Kraków

Hutnik Kraków oraz ŁKS II Łódź przed 24. kolejką byli sąsiadami w ligowej tabeli. Beniaminek z Łodzi zadomowił się w środku tabeli, a Hutnik mimo trzech remisów tej wiosny spogląda ku 1. lidze. Na Stadionie Króla rezerwiści „Rycerzy Wiosny” chcieli zrewanżować się za jesienną porażkę na Suchych Stawach. Natomiast Hutnik Kraków chciał przełamać serię trzech wiosennych remisów.


Udostępnij na Udostępnij na

W Łodzi piłkarze Hutnika Kraków musieli radzić sobie bez Jakuba Marcinkowskiego, a Daniel Hoyo-Kowalski rozpoczął mecz na ławce. W ich miejsce trener Bobla desygnował od pierwszej minuty Filipa Janię oraz Kamila Głogowskiego. Na ławce rezerwowych trener gości miał do dyspozycji jedynie sześciu zmienników. Natomiast po stronie rezerw ŁKS-u zobaczyliśmy od pierwszej minuty między innymi Stipe Juricia oraz Yadegara Rostamiego. Na wstępie trzeba jednak przyznać, że obaj gracze nie wnieśli wiele do gry łodzian, a Rostami został zmieniony już w przerwie. Natomiast Jurić wytrzymał na murawie do 65. minuty. Bośniak może mówić o sporym pechu, łodzianie ruszyli bowiem do ataków… tuż po jego zejściu z murawy.

Przewaga Hutnika Kraków

Nie uprzedzajmy jednak faktów. Pierwsza połowa poniedziałkowego meczu nie należała do najciekawszych. Naprzeciw siebie stanęły drużyny lubiące grać piłką i było to widoczne na murawie. W bezpośrednich pojedynkach lepiej prezentowali się przyjezdni i to oni częściej wizytowali pole karne oponentów. Najaktywniejszy był napastnik krakowian, Marcin Wróbel. Były gracz Rekordu w 9. minucie spotkania mógł pokonać Łukasza Bombę, uderzając piłkę głową. Bramkarz ŁKS-u II zaprezentował świetną paradę, co było preludium do kolejnych parad obu golkiperów. Gorąco w polu karnym łodzian było także w 32. minucie. Nieporozumienie Bomby i Jowina Radzińskiego przy rzucie wolnym dla Hutnika ostatecznie wyjaśnił bramkarz ŁKS-u. Podopieczni Bartłomieja Bobli przeważali i można było przewidywać, że w drugiej połowie będą kontynuować dobrą grę.

Jednak w futbolu nie ma rzeczy oczywistych. Marcin Pogorzała dokonał w przerwie dwóch zmian, pozostawiając w szatni Rostamiego oraz Radzińskiego. Na boisku pojawili się Ricardo Gonçalves oraz Marcel Wszołek. Ten pierwszy ożywił grę ofensywną łodzian, która w drugiej połowie sprawiła wiele problemów gościom z Małopolski.

Bramkarscy bohaterowie

Spotkanie ożywiło się w 57. minucie. Najpierw Krystian Lelek próbował zaskoczyć Bombę z ostrego kąta, lecz 19-latek nie dał się pokonać. Natychmiast z kontrą ruszyli łodzianie. Kilkoma podaniami przetransferowali piłkę w pole karne Hutnika, w którym strzał oddał Maciej Śliwa. Niepilnowany pomocnik miał naprawdę dogodną sytuację, lecz świetną paradą popisał się Dorian Frątczak. Zimowy nabytek Hutnika ponownie musiał interweniować dziesięć minut później. Po wyrzucie piłki z autu po raz kolejny uderzał Śliwa, lecz i tym razem górą był golkiper hutników. Zmiany, jakie poczynił trener Pogorzała, przynosiły efekt. Łodzianie przejmowali inicjatywę, dobrze do gry wprowadził się Łukasz Dynel, którego próbował obsługiwać podaniami Jan Łabędzki. Frątczak był jednak tego dnia nie do przejścia, co potwierdził także w 82. minucie. Mateusz Bąkowicz oddał kąśliwy strzał z ostrego kąta, który były bramkarz Wieczystej Kraków obronił jedną ręką!

W ostatnim kwadransie obserwowaliśmy szybką, aczkolwiek szarpaną grę. Piłka szybko zmieniała właścicieli, łodzianie przeważali nad zmęczonym Hutnikiem. Krótka ławka trenera Bobli dawała o sobie znać, choć wprowadzeni na murawę robili, co mogli, by przełamać remisową klątwę krakowian. Aktywny był Sławomir Chmiel, który w końcówce spotkania swoim zagraniem rozpoczął akcję meczową Hutnika. Ostatecznie Marcin Wróbel – ustawiony metr od bramki – trafił piłką wprost w Bombę. To był zdecydowanie mecz bramkarzy, którzy swoimi interwencjami ratowali kolegów przed utratą bramek.

***

Dla Hutnika Kraków był to czwarty z rzędu remis w lidze. Podopieczni Bartłomieja Bobli tym razem uniknęli błędów i nie musieli gonić wyniku jak m.in. przed tygodniem w meczu z Wisłą Puławy (1:1). Ponownie zabrakło konkretów pod bramką rywali, choć Marcin Wróbel nie mógł narzekać na brak sytuacji strzeleckich. Niewidoczny był za ta Deniss Rakels, który tym razem był w cieniu kolegów z drużyny. Mimo to Dorian Frątczak i Igors Tarasovs potwierdzili, że Hutnik Kraków zimą dokonał skutecznych wzmocnień składu. O bramkarzu Hutnika rozpływaliśmy się już wyżej. Natomiast doświadczony łotewski stoper ponownie udowodnił, że na Suchych Stawach nie ma zamiaru odcinać kuponów. Swoim doświadczeniem i pewnością wprowadzał wiele spokoju w trudnych momentach drugiej połowy. Także trzeci z nowych nabytków, pomocnik Maciej Urbańczyk, spisuje się in plus w układance trenera Bobli.

Na co stać Hutnik Kraków?

Krakowianie po raz czwarty zremisowali i po raz czwarty pokazali, że są drużyną o sporych możliwościach. Podział punktów z ŁKS-em II Łódź sprawił, że awansowali na 6. miejsce w ligowej tabeli. Jednak już w środę wyprzedzić może ich Stal Stalowa Wola, która rozegra zaległe starcie z Wisłą Puławy. Natomiast Hutnik, jeśli tylko poprawi swoją skuteczność pod bramką przeciwników oraz wyeliminuje indywidualne błędy (których w Łodzi nie oglądaliśmy), będzie mógł spoglądać ku górze tabeli. Zaciągnięty hamulec ręczny nie sprawia, że Hutnik traci kontakt z czołówką. Wystarczy, że go puści, a maj i czerwiec na Suchych Stawach mogą okazać się niezwykle radosne.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze