Hutnik Kraków – po skandalu nie ma ani śladu


Krakowianie wygrali trzy spotkania od czasu wybuchu afery

29 listopada 2023 Hutnik Kraków – po skandalu nie ma ani śladu
Krzysztof Porebski / PressFocus

Hutnik Kraków pokonał na wyjeździe Skrę Częstochowa 2:1 w meczu sąsiadów z tabeli 2. ligi i jej kosztem awansował do strefy barażowej. Dla „Hutników” to trzecie zwycięstwo z rzędu i chyba możemy mówić o ostatecznie zmazanej plamie za wcześniejsze wydarzenia, kiedy ekipa ze stolicy Małopolski dwukrotnie prowadziła 3:0 i dwukrotnie kończyła mecz bez punktów, a sprawa odbiła się szerokim echem w piłkarskiej Polsce.


Udostępnij na Udostępnij na

Drużyna trenera Bartłomieja Bobli wzorowo zareagowała na podejrzane dla środowiska blamaże z Lechem II Poznań i Kotwicą Kołobrzeg. Nie tylko pokonała w Grudziądzu Olimpię, ale i zwyciężyła z dwoma rywalami z czołówki rozgrywek – poza wspomnianą Skrą ze stężycką Radunią. Hutnik może tylko żałować, że ta runda już się kończy.

Sądny dzień w Krakowie!

 

Głogowski i Hoyo-Kowalski wygranymi

Odsunąć zawodników od zespołu nie jest trudno. Sztuką jest znaleźć jakościowe zastępstwo. Pod Wawelem wymianę pokoleniową na środku obrony przeszli na razie zupełnie bezboleśnie. Po wyrzuceniu z klubu Kamila Wegnera i zawieszeniu Dawida Kubowicza na ich miejsce wskoczyło dwóch młodych stoperów – Kamil Głogowski z rocznika 2004 i 20-letni Daniel Hoyo-Kowalski. Hutnik jak na razie takim ruchem bogaci się nie tylko w klasyfikacji Pro Junior System, ale również w tabeli 2. ligi.

Głogowski i Hoyo-Kowalski tworzą zwartą ścianę w linii defensywy. Nie przegrywają pojedynków powietrznych ani fizycznych, dobrze się asekurują i czytają zamiary napastników, a przede wszystkim utrzymują koncentrację. Raz dali się zaskoczyć dośrodkowaniem z bocznej strefy, ale poza tym ich postawę wypada głównie chwalić. Oczywiście kwestie organizacji i kierowania partnerami w fazie bronienia to elementy do doskonalenia, ale to przyjdzie razem z doświadczeniem.

Obaj to byli wiślacy, którzy teraz w duecie mogą zyskać drugie piłkarskie życie. Głogowski przed aferą występował przede wszystkim na prawej obronie. Wydarzenia na przełomie października i listopada pozwoliły wrócić mu na swoją nominalną pozycję. Jeszcze większą szansę od losu otrzymał natomiast Hoyo-Kowalski, bo niegdyś wielka nadzieja "Białej Gwiazdy" była dotychczas przywiązana do ławki. Gracz urodzony w Barcelonie wcześniej w tej kampanii zanotował tylko jeden występ.

Na Świątku po kolejne sukcesy?

Uskrzydlony może czuć się też 19-letni lewy obrońca Jakub Marcinkowski, który na słynnej Lorecie zdobył swoją premierową bramkę po strzale z rzutu wolnego, lecz po trzęsieniu ziemi zyskali nie tylko młodzieżowcy. Fantastyczny czas przeżywa napastnik Marcin Wróbel, który dokłada trafienie dla zespołu w następnym wyjazdowym meczu, ale również weteran i najlepszy strzelec w historii klubu, a więc Krzysztof Świątek. Pomocnik zdobył dwa gole z rzutów karnych z Radunią i dopisał asystę ze Skrą. Stał się poniekąd symbolem zadziwiającej przemiany krakowskiej ekipy. Swoją teorię na temat 36-latka ma nasz redakcyjny kolega z Krakowa, Bartosz Marcinkowski:

– Krzysztof Świątek to żywa legenda klubu. Przez ten cały niemiły okres pełni ważną funkcję w zespole. Po zakończeniu kariery piłkarskiej ma zostać na Suchych Stawach i spełniać się w innych rolach. Ostatnio gra od pierwszych minut, na początku sezonu konsekwentnie zaczynał na ławce. Widać, że będąc na boisku, wnosi jeszcze większą wartość do zespołu. Być może, ale to jest tylko przypuszczenie, bez Wengera i Kubowicza (którzy też są doświadczonymi zawodnikami) czuje się w szatni swobodniej i ma jeszcze większy autorytet.

Tego nie da się wytłumaczyć słowami. Jako kapitan drużyny widzę, jak chłopacy to przeżywają. Mogę tylko przeprosić kibiców. Nie przeżywałem czegoś takiego w swojej przygodzie z piłką. Będziemy starali się to naprawić. Krzysztof Świątek po pamiętnym starciu z Kotwicą Kołobrzeg

Hutnik znów na dobrym kursie

„Hutnicy” wrócili na dobre fale i wydaje się, że wcale nieprzypadkowo. W powodzenie ruchów pod wpływem pewnych negatywnych emocji nie wszyscy wierzyli, ale widać, że nos zarządu nie zawiódł. Piłkarze zakasali rękawy i od teraz niemal wszystko wychodzi zgodnie z planem od pierwszej do ostatniej minuty. Krakowianie rewelacyjnie wykorzystują też grę w trudnych warunkach pogodowych i sprawiają wrażenie drużyny bardzo uniwersalnej i wszechstronnej pod kątem różnych wariantów gry i rozwiązań boiskowych.

– Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że Hutnik Kraków po dobrze znanych nam wydarzeniach tak odpali. Czuć świeżość i widać, że idzie to w dobrym kierunku mimo bardzo młodej kadry i wąskiego składu. Może być to przełomowy moment. Został jeszcze jeden mecz z rezerwami Zagłębia Lubin, ale jeżeli Hutnik przezimuje w strefie barażowej i wzmocni się odpowiednio na kilku pozycjach w zimowym oknie transferowym, zwłaszcza graczami bardziej doświadczonymi, to może być czarnym koniem wiosną – stwierdził Bartosz Marcinkowski.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze