Hutnik Kraków wywozi punkt z Chojnic. Gospodarze nagrodzeni za walkę do końca


Przed startem spotkania Chojniczanka miała trzy punkty przewagi nad rywalem z Krakowa

13 kwietnia 2024 Hutnik Kraków wywozi punkt z Chojnic. Gospodarze nagrodzeni za walkę do końca
Krzysztof Porebski / PressFocus

Obiekt w Chojnicach jest niezwykle niewygodny dla przyjezdnych drużyn. W trwającym sezonie 2. ligi tylko dwukrotnie Chojniczanka przegrała na własnym terenie. Zadanie, jakie było postawione przed Hutnikiem Kraków, należało za to do trudnych, lecz nie możliwych. Podopieczni Macieja Musiała byli bliscy wygrania meczu i zrównania się punktami z rywalem, lecz Chojniczanka została nagrodzona za walkę do końca.


Udostępnij na Udostępnij na

Jak już było wspomniane, Chojniczanka w roli gospodarza przegrała tylko dwa razy. Po raz pierwszy miało to miejsce w listopadzie, kiedy komplet punktów z Chojnic wywiozła Pogoń Siedlce. Druga z tych porażek przydarzyła się przed dwoma tygodniami w meczu przeciwko KKS-owi Kalisz. Długo wydawało się, że gorycz porażki przyjdzie przełknąć podopiecznym trenera Brede także w starciu przeciwko Hutnikowi. Chojniczanie otrzymali nagrodę za walkę do końca.

Chojniczanka – Hutnik: łotewski pojedynek

Po obu stronach piłkarskiej barykady mogliśmy zobaczyć przedstawicieli łotewskiego futbolu. W szeregach Chojniczanki od pierwszej minuty wystąpił napastnik Valērijs Šabala. Natomiast Hutnik Kraków reprezentują Deniss Rakels oraz Igors Tarasovs, którzy w tym meczu również zagrali od początku. Co ciekawe, obaj ofensywni Łotysze odegrali główne role w pierwszej połowie tego starcia. Dla 29-letniego napastnika to powrót nad Wisłę po trzech latach. Zimą zamienił Wyspy Owcze na Chojnice i początek miał nie do końca udany. Mimo gry w pełnym wymiarze czasowym nie był w stanie wpisać się na listę strzelców. Uczynił to dopiero w 22. minucie spotkania z Hutnikiem Kraków.

Również zimą do Krakowa zawitał Tarasovs, który dołączył do szalejącego jesienią po drugoligowych boiskach Rakelsa. Były gracz m.in. Jagiellonii Białystok stał się ważną postacią drużyny trenera Bobli, utrzymując swoją pozycję również w układance trenera Musiała. Wspomniana trójka to jedyni Łotysze obecni wiosną na boiskach 2. ligi. Na zapleczu ekstraklasy nie mamy obecnie żadnego z przedstawicieli tego kraju – czy za sprawą Rakelsa, Tarasovsa lub Šabali zmieni się to w przyszłym sezonie?

Hutnik Kraków wyprowadził pierwszy cios

Już w 3. minucie przyjezdni z Nowej Huty objęli prowadzenie. Na prawej stronie Krystian Lelek ograł w pojedynku biegowym Tomasza Boczka, by następnie zgrać piłkę w pole karne. Tam z futbolówką minął się Czesław Raburski, co skrzętnie wykorzystał Deniss Rakels, otwierając wynik spotkania. Podopieczni Macieja Musiała chcieli pójść za ciosem i wykorzystać zamroczenie rywala niczym wytrawni bokserzy. W 12. minucie niecelnie uderzył Krzysztof Świątek, a dziewięć minut później bezpośrednio z rzutu wolnego w słupek huknął Dominik Zawadzki! Chwilę później goście przekonali się na własnej skórze o tym, że w piłkarskim powiedzeniu: „niewykorzystane sytuacje lubią się mścić”, jest wiele prawdy.

W środkowej strefie boiska piłkę na rzecz Hide Vitalucciego stracił Patryk Kieliś. Japończyk z włoskim paszportem natychmiast pomknął w kierunku bramki Frątczaka, zgrał piłkę do Šabali, a ten podcinką zdobył swojego pierwszego gola w barwach Chojniczanki. Podopieczni Krzysztofa Brede wykorzystali jedną z nielicznych sytuacji i szybko doprowadzili do wyrównania. Jednak na murawie dalej dominował Hutnik, lecz próby Kamila Głogowskiego, Marcina Wróbla czy Patryka Kielisia nie okazywały się skuteczne.

Warto grać do końca

Po zmianie stron obserwowaliśmy wymianę ciosów, a kolejnym celnym popisał się w 58. minucie Krzysztof Świątek. Legenda klubu z Krakowa wykorzystała podanie od Marcina Wróbla, finalizując składną akcję całego zespołu. Sześć minut później doszło do groźnego zderzenia w polu karnym gospodarzy. W powietrzu głowami zderzyli się Oskar Paprzycki oraz Kamil Głogowski, którzy wymagali interwencji sztabów medycznych, a ostatecznie opuścili murawę. Z minuty na minutę mecz coraz bardziej się rozkręcał, a do głosu zaczęli dochodzić chojniczanie. W 79. minucie niecelnie uderzył Peter Kolesár, a po chwili Grzegorza Szymusika instynktowną interwencją zatrzymał Dorian Frątczak. Obserwowaliśmy ataki w obu kierunkach, lecz ostatecznie szczęście uśmiechnęło się do Chojniczanki. W 87. minucie Frątczak odbił piłkę po próbie z dystansu Antoniego Prałata. Golkiper ruszył za piłką, chcąc je złapać i zażegnać sytuację. Jednak w jej kierunku pobiegł także Vitalucci i pomiędzy graczami doszło do kontaktu. Piłkarz Chojniczanki upadł na murawę, a sędzia wskazał na rzut karny. Sytuacja wywołała jednak kontrowersje, bowiem zdaniem wielu gracz gospodarzy dodał w tym przypadku wiele od siebie. Do piłki ustawionej na 11. metrze od bramki podszedł Grzegorz Szymusik, który doprowadził do wyrównania.

Swoją opinię na ten tematu na portalu X wyraził również prezes Hutnika Artur Trębacz:

Kontrowersje sędziowskie są codziennością na poziomie 2. ligi. Arbitrzy nie mają możliwości korzystania z VAR-u. Szkoda, że decydują one o końcowych rezultatach spotkań w rozgrywkach, gdzie każdy punkt waży więcej niż złoto.

Hutnik Kraków pod wodzą nowego trenera

W doliczonym czasie gry oba zespoły chciały przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Próbował ponownie Rakels, szczęścia szukał także Kolesár. Mimo wielu emocji i prób więcej bramek w Chojnicach nie zobaczyliśmy. Gospodarze zostali nagrodzeni za walkę do ostatnich minut, a goście nie wykorzystali szansy wskoczenia do strefy barażowej. Tym samym pod wodzą nowego trenera Hutnik Kraków zanotował po jednym zwycięstwie, porażce i remisie. Tym samym Hutnik zdobył o punkt więcej niż w trzech ostatnich meczach pod wodzą Bartłomieja Bobli. Czy zmiana szkoleniowca na Suchych Stawach w trakcie trwania rundy wyjdzie klubowi na dobre? Możemy analizować tabelę 2. ligi oraz przewidywać różne scenariusze, lecz w obecnym sezonie – przy panującym ścisku – każdy mecz jest ważny. Hutnik wciąż jest w grze o baraże, a wygrana w Chojnicach z pewnością pomogłaby zbliżyć się ku temu celowi. Ostatecznie krakowianie spędzą kolejny tydzień pod strefą TOP6. Natomiast zespół trenera Brede nie wykorzystał szansy, by zbliżyć się do Kotwicy, czy liderujących Pogoni i KKS-u.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze