Csaba Horvath przychodził do Zagłębia z łatką doświadczonego obrońcy, mającego pomóc lubińskiej drużynie, która dotąd traciła bardzo dużo bramek. Z biegiem czasu jednak jego pozycja w klubie osłabła. Teraz znów wraca do formy.
Choć start miał bardzo dobry, to z meczu na mecz wyraźnie przygasał. Za kadencji Jana Urbana bywało, że Horvath znajdował się nawet poza osiemnastką meczową. Wygląda na to, że runda wiosenna to szansa na odwrócenie kart dla Słowaka, bo jak do tej pory – prócz kilku drobnych błędów – wraz z Adamem Banasiem tworzą bardzo zgrany duet.
– Zwycięstwo z Widzewem cieszy, bo to chyba wygrana odniesiona w najtrudniejszych okolicznościach… Jestem bardzo zadowolony z tego wyniku. Walczyliśmy do końca i to przyniosło tak wspaniały efekt. W drugiej połowie byliśmy zdecydowanie lepsi od rywali i chociaż nie mogliśmy strzelić gola, to ciągle próbowaliśmy. Pewnie, że nie wszystko nam wychodziło, ale bardzo się staraliśmy i doceniamy te trzy punkty. Na drugą połowę wybiegliśmy z czystymi głowami. Chcieliśmy dłużej i spokojniej pograć piłką, tego nam brakowało w pierwszej połowie. Wyszliśmy wyżej, graliśmy na połowie Widzewa i byliśmy lepsi od rywali. To wszystko przełożyło się na zwycięstwo, choć gola strzeliliśmy w doliczonym czasie gry. Bardzo dobrze współpracuje mi się z Adamem Banasiem, a naszą grę powinniśmy oceniać przez pryzmat wyników, a te są ostatnio niezłe. W tych ciężkich chwilach kibice stoją za nami. Oni są częścią naszego zespołu, tym dwunastym zawodnikiem. Myślę, że po meczu z Widzewem fani byli z nas zadowoleni, widziałem, jak cieszyli się z decydującego gola. Drużyna czuje, że kibice są z nią – podsumował ostatnie spotkanie z Widzewem Łódź doświadczony słowacki defensor.
Csaba Horvath wygrywa rywalizację z Sergio Reiną, który jednak wraca po kontuzji. Nie wiadomo jednak, czy przy dobrej dyspozycji Słowaka Pavel Hapal będzie ryzykował, wprowadzając często chaotycznego Reinę, by sprawdzić, w jakiej jest on dyspozycji.