Ronald Koeman i jego zgniłe pomarańcze. Debiuty na Johan Cruyff ArenA


Mecz Holandia – Anglia początkiem wybitnego reprezentanta w roli selekcjonera

23 marca 2018 Ronald Koeman i jego zgniłe pomarańcze. Debiuty na Johan Cruyff ArenA

Dla jednych marcowe spotkania towarzyskie na arenie międzynarodowej stanowią pierwsze w 2018 roku przetarcie przed zbliżającym się wielkimi korkami mundialem, dla innych otwarciem nowej karty w historii reprezentacji w związku z brakiem kwalifikacji na światowy czempionat. Ta druga kwestia dotyczy holenderskiej drużyny narodowej. Na początku lutego stery w ekipie „Oranje” przejął Ronald Koeman i mecz z Anglikami stanowił jego debiut.


Udostępnij na Udostępnij na

Koeman na holenderskiej karuzeli

Brązowy medal wywalczony na brazylijskich boiskach przed czterema laty kończył pewną epokę w historii holenderskiej piłki nożnej. Trzecie miejsce na MŚ 2014 stanowiło zwieńczenie karier niezwykle zasłużonych dla tej drużyny zawodników jak chociażby Dirka Kuyta. W kolejnych latach z drużyną narodową rozstawali się kolejni bohaterowie: Nigel de Jong czy w ubiegłym roku legendarny Arjen Robben. Wchodzące nowe pokolenie dawało nadzieję na zachowanie ciągłości w reprezentacji. Osiągnięcie na poprzednich mistrzostwach świata poszło w zapomnienie i po utalentowanej młodzieży została jedynie woń zgniłej pomarańczy, nim ta zdążyła w ogóle dojrzeć.

Kolejne spektakularne porażki „Oranje” w postaci braku awansu na Euro 2016, obecnie zaś na rosyjski mundial, ruszyły karuzelę na posadzie selekcjonera tejże reprezentacji. Hiddink, Blind, Grim – jako szkoleniowiec tymczasowy także Advoccat. Ostatni z wymienionych wówczas po raz trzeci w swojej karierze zasiadał na tym stanowisku. Nie udało mu się uratować beznadziejnej sytuacji w eliminacyjnej grupie MŚ 2018 i znów został wysadzony z fotela. Aż wreszcie nastał czas zwolnionego nie tak dawno z Evertonu Ronalda Koeamana. Faworyta holenderskich kibiców.

78-krotny reprezentant Holandii, mistrz Europy z 1988 roku rozpoczął swoją kadencję od rezygnacji z usług chociażby Wesley’a Snejidera, a do gry weszli kolejni młodzi zawodnicy: Gus Til, Wout Weghorst, Marco Bizot z AZ Alkmaar, Steven Bergwijn z PSV Eindhoven, Hans Hateboer z Atalanty oraz Justin Kluivert z Ajaksu. Poza ostatnim są to nazwiska mówiące cokolwiek jedynie prawdziwym sympatykom piłki nożnej w holenderskim wydaniu. W wyjściowej jedenastce na mecz z Anglią znalazł się tylko 24-latek z włoskiego klubu.

Pechowiec Wilshere

W zupełnie innym miejscu znajdują się Anglicy. Ich reprezentacja standardowo nie miała problemów z przebrnięciem przez eliminacje do wielkiego turnieju. Etap przygotowań do czerwcowo-lipcowego czempionatu znów rodzi jednak pytanie, czy „Synowie Albionu” tym razem pokażą swoje możliwości podczas mistrzostw świata?

W angielskiej ekipie także nie zabrakło nowych twarzy, które Gareth Southgate zaprosił do reprezentacji na spotkania z Holandią i Włochami. Na liście powołanych znalazło się miejsce dla James’a Tarkowskiego. W ostatnim czasie plotkowano na jego temat w kontekście gry w polskich barwach. Pierwsze powołanie do kadry otrzymał również jego klubowy kolega z Burnley, bramkarz Nick Pope oraz Alfie Mawson ze Swansea City.

Najważniejszym angielskim wątkiem w piątkowym starciu miał być jednak powrót Jack’a Wilshere’a. Zawodnik Arsenalu powrócił do reprezentacji po blisko dwuletniej przerwie. Nie został on niestety zwieńczony występem przeciwko podopiecznym Koemana. Z powodu kontuzji nie udał się do Amsterdamu. Być może we wtorek przeciwko Włochom będzie mu dane ponownie założyć reprezentacyjną koszulkę.

Lingard znów na ustach wszystkich

Proste równanie dotyczące pragmatyczności Anglików i obecnej nijakości holenderskiej drużyny mogło przynieść tylko jedno rozwiązanie w postaci jednobramkowego zwycięstwa gości po wyrównanej rywalizacji. Kluczowa dla całego spotkania była druga odsłona widowiska, w której to rozstrzygnął się wynik meczu. Rezultat ustalił Jessie Lingard swoim debiutanckim golem.

Postać Linagrda zwykle nie wzbudza wielu pozytywnych emocji. Nie wszyscy kibice Manchesteru United doceniają tego piłkarza, a co dopiero innych zespołów. Wielu z nich przecząco kiwa głową na widok 25-latka wychodzącego w pierwszym składzie ekipy Mourinho. Wynaleziony przez van Gaala Anglik rozgrywa obecnie sezon życia.

Dotychczasowe osiem goli i cztery asyst na niwie klubowej w rozgrywkach Premier League wyglądają niezwykle solidnie jak na piłkarza dosyć wątpliwej klasy. Pomimo swojej przeciętności 122 spotkania w barwach „Czerwonych Diabłów” mogą mimo wszystko robić wrażenie. Kiedy jak nie teraz znieść pogłosy o swojej bylejakości? Dzisiejszy debiutancki gol w zespole narodowym stanowi kolejną cegiełkę w karierze Lingarda. Od niego samego zależy, czy udane ostatnie miesiące przekują się na coś więcej i udowodni, że sezon 2017/2018 w jego wykonaniu nie stanowi dzieła przypadku.

Holandia – Anglia 0:1 (0:1)

0:1 – Lingard 59′

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze