Wydaje się, że człowiek przychodzący do Bayernu Monachium może z marszu wpisać sobie sukces z tym klubem we własne CV. Nie jest to jednak taka prosta sprawa. Wejdźmy w rolę szkoleniowca, który został przyjęty do tego konkretnego klubu. Ma wszystko – świetnych ekspertów, byłych piłkarzy do swojej dyspozycji, najnowocześniejsze ośrodki treningowe na świecie, a co najważniejsze, zespół wręcz tryskający talentem swoich zawodników. Czego chcieć więcej?
Sytuacja nie jest jednak tak kolorowa. Należy wyobrazić sobie, jaka presja zostaje nałożona na człowieka, który nie trenował indywidualnie zespołu od niemal 15 lat! Do drużyny dołączył 3 listopada 2019 roku, zastępując na stanowisku trenerskim Niko Kovaca. Zanim jednak zaczniemy wysuwać daleko idące wnioski, należy zastanowić się nad samą specyfiką drużyny, jaką jest klub z Monachium.
Zejdźmy na chwilę na ziemię, popatrzmy na to chłodnym okiem. Jaki trener nie przyszedł do zespołu ze stolicy Bawarii, to osiągał on większe czy mniejsze, ale jednak sukcesy z tymże właśnie klubem. Wcześniej wspomniana specyfika Bayernu polega na tym, że jest to zespół z góry skazany na sukces. W XXI wieku przed Bayernem kończyła Borussia, kończył Bayer, Werder, Schalke czy Wolfsburg. Dodatkowo były też drużyny, które deptały po piętach 30-krotnemu mistrzowi Niemiec. Spoza wcześniej wymienionego grona tuż za plecami monachijczyków kończyli również Stuttgart, Hannover 96 oraz Red Bull Lipsk.
Czy Bayern stać na drugą potrójną koronę w obecnym sezonie?
Przede wszystkim należy uświadomić wielu, jaki fenomen miał miejsce w Lidze Mistrzów w ubiegłym roku. Jaką robotę zrobił w tym wszystkim Hans-Dieter Flick. Bayern nie przegrał ani jednego meczu w całych rozgrywkach, przy czym zdobył aż 43 bramki, tracąc zaledwie osiem we wszystkich 11 spotkaniach. Zarówno Kovac, jak i Flick mieli w swojej talii bardzo ograniczoną liczbę kart. Krótka ławka rezerwowych, z jaką musieli się mierzyć w walce o puchar, jest bezapelacyjnie wielkim wyczynem. Finalnie udało im się osiągnąć ten cel z zaledwie 16 systematycznie grającymi zawodnikami.
Czas leci…
Dokładnie 3 miesiące temu Hansi Flick napisał ze swoimi podopiecznymi kolejny piękny rozdział w historii klubu ❤️ pic.twitter.com/e70jRIreTz
— GS (@GabStaFCB) November 23, 2020
Dodatkowo na boiskach Champions League zameldowała się dwójka zawodników – Odriozola oraz Zirkzee. Szansę dał im Flick, stawiając na obu jednokrotnie. Można się zastanawiać, jaki wpływ na konstruowanie akcji będzie miało odejście „generała Alcantary”. Finalnie nie widać po zespole, żeby grał dramatycznie gorzej, zdobywał mniej bramek czy nie radził sobie w spotkaniach bez Hiszpana.
Na dłuższą metę Bawarczycy mogą jednak odczuć brak poszczególnych zawodników. Odeszli również doświadczeni Perisić oraz Coutinho – gracze, którym skończył się okres wypożyczenia. Cała trójka stanowiła o sile Bayernu w ubiegłym sezonie. Teraz czuć ich absencję.
Pojawiła się nowa krew i – w końcu – większe zaplecze zespołu. Do zespołu dołączyli między innymi Sane, Choupo-Moting, Roca, Sarr czy Alexander Nuebel. Aktualnemu mistrzowi Niemiec na pewno nie brakuje jakości. Wydaje się, że pisząc o Lidze Mistrzów, sprawa może być nie do końca klarowna. Gdy jednak popatrzymy na krajowe boiska, wydaje się, że nikt nie będzie w stanie powstrzymać Bawarczyków przed kolejnym z rzędu triumfem w Niemczech. Innym zespołom brak tego, co wyróżnia ekipę Flicka. Jest to w dużej mierze systematyczność w działaniu, stabilna forma oraz niesamowity profesjonalizm. W końcu ostatnio na spotkanie z Werderem Brema nie pojechał „otyły” Niklas Suele.
https://twitter.com/TheBayernStand/status/1330576765983600643
Według niezłomnego szkoleniowca było wręcz niedopuszczalne tak się roztyć po kontuzji. Parę kilo więcej u niemieckiego defensora spowodowało odsunięcie go od kadry meczowej i pewne znaki zapytania w kontekście dalszej kariery obrońcy w klubie.
Efekt Flicka
Bayern przyzwyczaił nas na przestrzeni lat do żelaznego zabezpieczenia defensywy. Niemal zawsze w historii w defensywie pojawiały się wielkie nazwiska, które stopowały akcje ofensywne rywali. Dziś mają oni w bramce genialnego Manuela Neuera, który na 400 oficjalnych spotkań w ponad połowie z nich zachowywał czyste konto! Niemiec ma również godnego następcę na swoim stanowisku. Kolejny talent bramkarski z ekipy Schalke. Podobnie jak Neuer z tego właśnie zespołu do Bayernu trafił Nuebel – golkiper, z którym wiąże się ogromne nadzieje, ale i który swoim transferem wywołał spore kontrowersje. Ma jednak jakość, by szkoląc się pod okiem swojego mentora sprzed lat, osiągnąć kiedyś zbliżony do niego poziom.
W obronie występuje ogrom „elastycznych” zawodników, którzy mogą grać na wielu pozycjach. Alaba, Davies, Kimmich, Pavard oraz Martinez – można śmiało rotować między takimi różnorodnymi graczami. Gdy jeden wypada, za chwilę awaryjnie może wskoczyć za niego kolejny. To pokazuje, że Bayern mimo wąskiej ławki jest zespołem kompletnym. Co jednak zmieniło się od końca 2019 roku po objęciu funkcji pierwszego trenera przez Flicka oraz w jaki sposób uczynił on z utytułowanego mistrza Niemiec dodatkowo piłkarskiego hegemona, który stał się najmocniejszą ekipą w Europie?
Hansi Flick po jednym sezonie w stolicy Bawarii może poszczycić się zdobyciem mistrzostwa Niemiec, Pucharu Niemiec, Superpucharu Niemiec, wygraniem LM oraz Superpucharu UEFA. To wszystko w pierwszym sezonie swojego zarządzania zespołem. Po 50 spotkaniach za jego kadencji Bayern może poszczycić się dorobkiem punktowym na poziomie 2,74 na mecz! Jako trener wygrał już wszystko, co mógł, a osiągnął to po zaledwie jednym sezonie swojej pracy. Inni mogą przez lata pracować w różnych klubach i nie osiągnąć nawet połowy tych sukcesów.
Niemiec robi to w zdecydowanie najbardziej spektakularny sposób, jaki można sobie wyobrazić. Krótko mówiąc – wrócił na niemieckie boiska i bez żadnych kompleksów wypracował sukces, który pożądany jest w całej Europie. Zespół nastawiony jest ultraofensywnie, co widać po statystyce strzelanych goli. W 50 meczach zdobył 164, a stracił 44 bramek. Taktyką Flicka jest szybka wymiana podań, natychmiastowe przechodzenie z obrony do ataku. Często można zauważyć podłączanie się do ataku bocznych obrońców.
Hans poprzez pomoc swoich trenerów od przygotowania fizycznego obudował wszystkich swoich graczy sporą ilością masy mięśniowej, co widać najbardziej po progresie Goretzki, Davisa i Coutinho. Wystarczy spojrzeć na ich sylwetki przed i po objęciu funkcji pierwszego trenera przez Flicka. Wniosek? Stara niemiecka szkoła kluczem do sukcesu. Nie ma zmiłuj! Motoryka i wydolność są w jego żądnych sukcesów oczach kluczem do triumfu. Ciekawe, ile czasu piłkarze będą w stanie wytrzymać takie mordercze tempo. Nie jest niespodzianką, że u Flicka nie ma przedawnień ani taryfy ulgowej. Trzeba, po chłopsku mówiąc, zapieprzać od pierwszej do ostatniej minuty. Choć jest to również nieco ryzykowny wariant w perspektywie pełnego sezonu.
Niemiecki trener z każdego zawodnika wyciąga najlepsze cechy, powodując, że wszystko, co wykonują, robią o dwa lub trzy tempa szybciej od swoich rywali, zachowując przy tym najwyższą dokładność. Jest to bardzo wyczerpująca metodyka treningowa, o czym przekonali się dobitnie pod koniec września, przegrywając 1:4 z Hoffenheim na wyjeździe.
Flick ukształtował wschodzące gwiazdy, takie jak Alphonso Davies, który z założenia jest pomocnikiem, ale ze względu na problemy kadrowe został przekwalifikowany na pozycję bocznego obrońcy. Dodatkowo pod jego okiem niesamowicie rozwijali się Goretzka, Gnabry i Coman. Odbudował także przygaszone gwiazdy Neuera, Muellera, Boatenga oraz w pewnym stopniu Coutinho. Największy skok formy zaliczył Neuer, który obok Lewandowskiego był najbardziej wyróżniającą się postacią w drużynie. Kolejnym, który zasługuje na wyróżnienie, jest bez wątpienia Thomas Mueller, który pod wodzą Flicka w poprzednim sezonie strzelił 14 goli i zanotował aż 26 asyst.
Podsumowując, po dokonaniach, jakie osiągnął do tej pory Hans-Dieter Flick, można śmiało przypuszczać, że jest to nie tylko trener europejskiego formatu, ale także człowiek, który swoją metodyką pracy może wznieść się na absolutne wyżyny piłkarskiego świata. Nie bez przyczyny został nominowany również do nagrody FIFA The Best. 55-latek jest głównym faworytem do zgarnięcia nagrody dla najlepszego trenera 2020 roku. Jego rywalami w tej kategorii będą Klopp, Zidane, Bielsa oraz Lopetegui.
🏆 Nominees: #TheBest FIFA Men's Coach
🇦🇷 Marcelo Bielsa
🇩🇪 Hans-Dieter Flick
🇩🇪 Jürgen Klopp
🇪🇸 Julen Lopetegui
🇫🇷 Zinedine Zidane🗳️ VOTE NOW 👉 https://t.co/G9cyA5WguD pic.twitter.com/At0QAsr3Fn
— FIFA (@FIFAcom) November 25, 2020
Spośród 11 zawodników wytypowanych przez FIFA jeden z nich otrzyma statuetkę dla najlepszego piłkarza w tym roku. Nominowani są zawodnicy Flicka: Robert Lewandowski oraz niegrający już w Bayernie Thiago Alcantara. Po nagrodę dla najlepszego bramkarza może natomiast sięgnąć Manuel Neuer. Tę cegiełkę w postaci ich kandydatury również niewątpliwie dołożył sam Hansi. Wyniki plebiscytu poznamy 17 grudnia!