Grzyb: Byłem kiedyś rycerzem jesieni


2 maja 2011 Grzyb: Byłem kiedyś rycerzem jesieni

Jednym z ojców zwycięstwa i zdobycia trzech punktów w konfrontacji z Cracovią był Wojciech Grzyb, który popisał się asystą przy golu Andreja Komaca. W pomeczowej rozmowie pomocnik „Niebieskich” opowiedział o tym, iż nie pamięta, by kiedykolwiek był rycerzem wiosny, i że najlepsze momenty w karierze sportowca przeżywa w Chorzowie.


Udostępnij na Udostępnij na

Dlaczego zabrakło w Waszym zespole takiej zachłanności w drugiej połowie?

Nie wiem. Czekaliśmy na to, aby skontrować Cracovię. Długo jednak nie mogliśmy się tego doczekać. Dopiero w końcówce. A założenia były inne, by jak najszybciej zdobyć drugą bramkę i uspokoić grę. Nie udało się. Czasami tak jest, że nie wszystkie założenia uda się zrealizować. Niektóre biorą w łeb i jest nerwówka. Dzisiaj tak faktycznie było. Kilka takich spotkań w tamtym sezonie wygrywaliśmy tutaj, jak na przykład z Arką Gdynia, gdzie Arka nie zdobyła bramki z rzutu karnego i także wygrywaliśmy 1:0. Ale punkty dopisywaliśmy, więc wolę wygrać taki mecz przy średniej grze, niż ładnie przegrać.

Jedna z ikon chorzowskiej drużyny, Wojciech Grzyb
Jedna z ikon chorzowskiej drużyny, Wojciech Grzyb (fot. Mikołaj Olszewski / iGol.pl)

Zdobyliście 17 punktów w tej rundzie. Więcej jak dotąd nikt nie zdobył, tylko Wisła Kraków może się z Wami pod tym względem równać. Czy byłeś kiedyś rycerzem wiosny?

W ŁKS-ie nigdy nie grałem. Oni zazwyczaj zasługiwali na takie miano (śmiech). Szczerze mówiąc, nie wiem, czy byłem kiedykolwiek rycerzem wiosny. Byłem kiedyś rycerzem jesieni w Odrze Wodzisław, bo byliśmy bodajże na trzecim miejscu po rundzie jesiennej, jednak na wiosnę się to trochę popsuło. Nie mam nic przeciwko temu, by być rycerzem wiosny w Chorzowie. Tak naprawdę wszystko, co najlepsze, spotyka mnie w Chorzowie, więc być może za sześć spotkań będę mógł siebie określić rycerzem wiosny.

Z Cracovią zagraliście podobnie jak z Koroną z jednym napastnikiem. Czy Wam to odpowiada?

Przyszedł taki moment, że graliśmy także na dwóch, gdy wszedł na murawę Arek Piech. Jednakże ustawienie z jednym napastnikiem, podobnie jak w Kielcach, zdało egzamin. Tylko 1:0, ale mimo wszystko trzy punkty. Trener jest od dobierania systemu do ludzi i ludzi do systemu. Ma w tej chwili kłopot bogactwa, bo wszyscy są zdrowi i około 22 zawodników może grać. Wszyscy są predysponowani, aby znaleźć się w osiemnastce meczowej. Niewykluczone, że na mecz z Zagłębiem coś ulegnie zmianie, lecz to już nie leży w mojej gestii.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze