Grzesznik Besnik Hasi


Na początku pracy z Legią Besnik Hasi popełnia sporo błędów

22 sierpnia 2016 Grzesznik Besnik Hasi
Grzegorz Rutkowski

Przyjście Besnika Hasiego miało wprowadzić w Legii europejskie standardy. Zamiast tego na Łazienkowskiej zapanował zamęt, o jakim nie słyszano od lat. Wyrzucanie zawodników z zespołu, konflikt drużyny z trenerem, a na domiar złego beznadziejna gra. Choć to dopiero początek (i koniec?) jego pracy w Warszawie, to Albańczyk popełnił sporo błędów. Kto wie, czy niewybaczalnych.


Udostępnij na Udostępnij na

1. Sztuczne tworzenie autorytetu

Znajomość zawodników z trenerem zaczęła się niefortunnie. Hasi nie pozwolił piłkarzom pójść na ślub Jakuba Rzeźniczaka. Wybrać mogła się jedynie delegacja. Wszystko dlatego, że następnego dnia był zaplanowany trening. Na pierwszy rzut oka taka decyzja to nic złego. Zawodnicy są podwładnymi trenera, wykonują swój zawód, za który otrzymują spore pieniądze, więc ich obowiązkiem jest stawienie się na żądanie szkoleniowca. Tyle tylko, że Hasi już na samym początku stanął w opozycji do drużyny. Sam „timing” tej decyzji był również nieodpowiedni. Gracze byli po udanym sezonie, część kadry przebywała na zgrupowaniach reprezentacji lub urlopach. Trener wolał jednak zrobić „pokazówkę” i zakomunikować, że on będzie rządzić twardą ręką. Zapomniał jedynie, że szacunku nie zdobywa się zamordystycznymi decyzjami.

2. Mur między nim a piłkarzami

Budowanie muru zaczęło się wraz z każdą wypowiedzią Hasiego na temat postawy jego zawodników. Przychodząc do Legii, Albańczyk oczekiwał, że w klubie zastanie piłkarzy o nieco wyższym poziomie. „To w końcu mistrz Polski, regularny pucharowicz” – pomyślał. A zastał, co zastał. Zderzył się z tym wcześniej Czerczesow. Gdyby trener miał jaja, zrobiłby jak Marcelo Bielsa, który po przyjściu do Lazio rozpatrzył się w dwa dni, a potem zabrał manatki. Hasi wyzwanie podjął, ale regularnie krytykuje swoich zawodników, opowiada o tym, że drużynie brakuje jakości, chęci do gry itd. Wygląda to tak, jakby trener najzwyczajniej nie szanował swoich podopiecznych. Być może mówi prawdę, ale nie trzeba być psychologiem, żeby wiedzieć, że: 1) brudy pierze się wewnątrz szatni, 2) czasem trzeba odpuścić, a nie ciągle orać. Atmosfera w szatni jednak jest potrzebna.

Dobrze by było, gdyby Hasi wyjaśnił również, o co mu chodzi w powtarzanym po każdej porażce stwierdzeniu, że zawodnicy nie chcieli wygrać meczu. Czyli fakt, że drużyna fatalnie prezentuje się fizycznie i taktycznie, a na oko ponad 15 zawodników znajduje się „pod formą”, sprowadza się jedynie do tego, że im się nie chce. Trudno w to uwierzyć

Wyobraźcie sobie taką sytuację. Pamiętacie, że coś wam się jednak w pracy udało. Przychodzi nowy szef i mówi wam, że jesteście beznadziejni. Wygłasza te opinie również publicznie. I tak od początku współpracy. Będziecie się dla niego zabijać?

3. Konferencje prasowe

Wypowiedzi Hasiego na pomeczowych konferencjach ocenić można różnie. Niby mówi prawdę, wali między oczy, ale często błądzi. Powoduje to zamęt wewnątrz drużyny.

Nie każdy z naszych zawodników chciał wygrać. Pytanie, czy oni dalej chcą zwyciężać i grać dla Legii. (…) Nie będę krytykował graczy personalnie. Piłkarze są na tyle inteligentni, że domyślą się, o kogo chodzi.Besnik Hasi

To cytat pochodzący z konferencji po ostatnim meczu z Arką Gdynia i jego taktyka, którą pięknie określa się „wiem, ale nie powiem”. Zamiast uderzyć w tych, do których ma największe zarzuty, zasiał wątpliwość w całym zespole.

Od kilku tygodni Hasi twierdził, że forma przyjdzie w sierpniu. Okej, czekajmy spokojnie. Trzeba dać mu czas. W meczu z Dundalk Legia rozgrywa dramatyczne 90 minut, a amatorzy z Irlandii kilkakrotnie klepią „Wojskowych”, jak chcą. Na konferencji Albańczyk stwierdza, że wreszcie mogliśmy oglądać dobre spotkanie Legii…

4. Upartość taktyczna pierwszym krokiem do zwolnienia

Od przyjścia do Legii szkoleniowiec ma swój plan taktyczny i na różne sposoby dąży do jego realizacji. Pytanie tylko, czy umiejętności  pozwolą na jego wykonanie. Na tym przejechał się zresztą kiedyś Jan Urban, który zamierzał wprowadzić w Legii hiszpański styl gry, nie bacząc na to, że większość zawodników nie potrafi prosto kopnąć piłki. Obecnie również dochodzą głosy, że poza kilkoma jednostkami gracze najzwyczajniej w świecie nie rozumieją treningów i poleceń taktycznych trenera.

Hasi zamierza grać 4-3-3, w którym kluczową rolę ma pełnić trójka środkowych pomocników. Zależy mu na tym, żeby każdy z nich był „trenerem na boisku”. Problem w tym, że obecnie zestawiony środek pola nie gwarantuje zbyt dużej jakości w ofensywie i tu należy szukać przyczyn słabej postawy Legii. Na razie podstawowymi zawodnikami są Jodłowiec-Odjidja Ofoe-Moulin i żaden z nich nie gwarantuje fajerwerków w ataku. Dwaj pierwsi to „czołgi”, które prędzej przebiją się niczym rugbiści przez obronę rywali, niż prostopadle zagrają w pole karne przeciwnika. Jednak w ich obecnej formie nie gwarantują nawet tego, więc dziwne, że Hasi nie próbuje kombinować. Moulin ma za to problemy z odbiorem. W odwodzie pozostaje Michał Kopczyński, który charakterystyką gry przypomina typowego defensywnego pomocnika, więc do taktyki Albańczyka również zbytnio nie pasuje. Pytanie, czy da się grać w sposób, jaki chce trener, z takim zestawem ludzkim?

Dodam, że dla mnie nie istnieją defensywni pomocnicy określani „szóstkami”. W topowych zespołach nie ma miejsca na takich. Dla mnie są środkowi pomocnicy, chcę mieć „ósemki” potrafiące rozegrać piłkę, przy tym zdolne do jej odebrania. Hasi o taktyce Legii w wywiadzie dla Sport.pl

Pod względem taktyki Legia wygląda fatalnie, rozegrała w tym sezonie 13 meczów, a wciąż nie widać jakiegokolwiek pomysłu w ich grze. Ofensywa? Yyyy rajd Langila po skrzydle i przeciągnięte dośrodkowanie. Pressing? Jak się uda założyć, to będzie. Nie istnieje obrona przy stałych fragmentach. Takiej wszechobecnej beznadziejności w grze Legii nie można bronić tym, że Hasi miał mało czasu, czy tym, że trzem zawodnikom nie chce się grać. To zwykłe zwalanie odpowiedzialności.

5. Zły czas radykalnych decyzji

Prezes Leśnodorski z radością ogłasza, że z klubu pozbywają się zawodników, którym nie zależy, by grać w Legii. Decyzja dobra, siejących ferment trzeba się pozbyć. Tylko dlaczego Besnik Hasi tak długo zwlekał z tym, by odstrzelić czarne owce? Od początku wiedział, że niektórzy nie będą dla niego grać i psują atmosferę w zespole. Po co więc ich wystawiał? Czemu nie pozbyto się ich miesiąc temu? W tym momencie Legia pozostaje bez zmiennika na lewej obronie, a sytuacja na środku defensywy nie wygląda lepiej. Na uzupełnienie/wzmocnienie składu ma tydzień. Fajnie, że poszedł jasny, mocny przekaz, że dla leni i mąciwód w klubie nie ma miejsca, ale trudno nie odnieść wrażenia, że to kolejna „pokazówka” Albańczyka. Można to było zrobić przed sezonem i bez medialnego spektaklu. W przeddzień meczu z Dundalk potrzebne to nie było.

***

Tak zdecydowane ruchy Hasiego w ogólnym rozrachunku mogą przynieść pozytywne efekty. Oczyszczenie kadry się przyda. Ale pójście na wojnę w takim momencie to ryzykowna gra. Między nim a zawodnikami nie ma chemii, drużyna prezentuje się beznadziejnie, wyniki są nie lepsze. Albańczyk znowu odpala granat, mimo że sam dużo błędów popełnia. To jego obecnej sytuacji nie poprawi, a czas ochronny zaraz minie. Granie „All In” rzadko kończy się wygraną…

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze