Grzegorz Krychowiak w końcu zmienił klub. Piłkarz po ponad rocznym niebycie w klubowej piłce zdecydował się zamienić Paryż na West Bromwich i na zasadzie rocznego wypożyczenia dołączył do drużyny prowadzonej przez Tony'ego Pulisa. Ruch transferowy, który rok temu nie przyszedłby do głowy nawet największemu futbolowemu fantaście, stał się faktem i bardzo szybko uznany został za trafiony wybór. Czy słusznie?
West Bromwich Albion. Nazwa, na dźwięk której kąciki ust przeciętnego polskiego kibica skierują się lekko ku górze. I tak naprawdę trudno się temu dziwić. „The Baggies” nieodłącznie kojarzeni są z defensywnym, wręcz topornym stylem gry. Serce kibica niezwiązanego z West Bromem nie zaczyna bić mocniej na myśl, że będzie mógł wieczorem obejrzeć w akcji podopiecznych Tony’ego Pulisa. Ale taki jest właśnie styl gry drużyn prowadzonych przez 59-letniego szkoleniowca. Pulis jest przede wszystkim nastawiony na wynik i tak naprawdę trudno mieć o to do niego pretensje. Jak w tej rzeczywistości odnajdzie się Grzegorz Krychowiak?
Ostatnia deska ratunku
Trudno wyobrazić sobie gorszy sezon dla piłkarza niż ten, który zanotował w PSG Grzegorz Krychowiak. Przekaz płynący z Paryża był jasny – u Emery’ego Polak nie ma najmniejszych szans na grę. W internecie zaroiło się od niewybrednych żartów oraz nacisków na to, by polski pomocnik zmienił klub. Do krytyków dołączył niejako także Adam Nawałka, który nie powołując Krychowiaka na mecze z Danią i Kazachstanem, dał jasny sygnał, że w przypadku pozostania piłkarza w PSG nie zamierza brać go pod uwagę przy ustalaniu kadry na mundial w Rosji. Nie wiadomo, na ile owe naciski wpłynęły na decyzję Polaka, który zdecydował się poszukać szansy na wypożyczeniu.
Na przenosinach Krychowiaka do West Bromwich Albion skorzystać ma każdy. PSG zamierza za rok sprzedać Polaka do lepszego klubu i tym samym odzyskać część pieniędzy w niego zainwestowanych. Klub z West Bromwich zyskuje reprezentanta kraju wpisującego się w ich styl gry, a do tego zawodnika, który nie tak dawno łączony był z Arsenalem czy Chelsea. I wreszcie dla samego piłkarza będzie to szansa na odbudowę swojej formy i powrót do kadry Adama Nawałki.
https://twitter.com/M_Gutka/status/902965459997380609
Wrócić do gry
Wydaje się, że klub z West Bromwich będzie idealnym miejscem na odbudowę formy. O filozofii gry wyznawanej przez Tony’ego Pulisa najlepiej świadczy fakt, że podczas spotkania 2. kolejki Premier League pomiędzy Burnley i „The Baggies” rzeczywisty czas gry wynosił mniej niż 50 minut. Oznacza to, że przez prawie 45 minut meczu piłka znajdowała się poza obrębem boiska czy też w rękach bramkarza.
Tęskne spojrzenie Pulisa w stronę Krychowiaka może tylko potwierdzać tezę, że jest to piłkarz idealnie skrojony pod jego filozofię. W trakcie pobytu w Paryżu polski pomocnik miał problem z ofensywnymi zadaniami, jakie stawiał przed nim Unai Emery. Tutaj tego typu problem nie ma prawa bytu. Podopieczni Tony’ego Pulisa największe zagrożenie pod bramką rywala stwarzają przy okazji stałych fragmentów gry, które obok żelaznej defensywy są innym charakterystycznym elementem gry zespołów angielskiego menadżera.
Porównywanie West Bromwich z Paryżem raczej nie ma większego sensu. Miasto, które jest domem nowego klubu Grzegorza Krychowiaka, liczy 137 tysięcy mieszkańców i słynie z dobrze rozwiniętego przemysłu metalurgicznego. Jeśli chodzi o klimat, to również jest on dosyć różny od Paryża. Wielce prawdopodobne jest, że gdy termometry wskazują 25 kresek, w mieście pojawiają się pierwsze przypadki poparzeń słonecznych, a mieszkańcy udają się nad najbliższe zbiorniki wodne w celu ochłodzenia się (średnia najwyższa temperatura z ostatnich lat wynosi tam zaledwie 22 stopnie). Parafrazując słowa klasyka: pogoda sprzyja graniu w piłkę (i chyba tylko temu).
To jednak nie miejsce, w którym Krychowiak spędzi najbliższy rok, jest ważne, a klub i jego najbliższe otoczenie. „The Baggies” pozbyli się niedawno Darrena Fletchera i choć w jego miejsce kupiony został już Gareth Barry, to jak widać, Tony Pulis nie mógł oprzeć się pokusie pozyskania piłkarza, na którego normalnie nie mógłby sobie pozwolić. Bo Krychowiak wyrasta poziomem ponad West Bromwich i jego obowiązkiem jest wywalczenie miejsca w podstawowym składzie, niezależnie czy rywalem będzie Gareth Barry, czy Jake Livermore. Poniekąd jego obowiązkiem wobec kibiców powinna być też chęć odbudowy formy, aby wspomóc reprezentację w najbliższych meczach. I oby tak się stało, bowiem Krychowiak w formie jest w stanie dać kadrze dużo, co pokazało chociażby Euro 2016.