Mistrzostwa świata rozgrywane w tym momencie sezonu powodują dyskusje toczące się wokół potencjalnie słabej formy europejskich drużyn. Rodzi to w związku z tym spekulacje o tym, że taki stan rzeczy mogą wykorzystać potęgi spoza Starego Kontynentu. Brazylia i Argentyna mają dużą szansę na przełamanie hegemonii europejskich reprezentacji. Zwłaszcza że nie będzie przesadą stwierdzenie, że „Canarinhos” wyglądają najlepiej od lat.
Brazylia – teraz musi się udać
Największy atut – z całego wachlarza mocnych stron Brazylijczyków trzeba zdecydować się na ten jeden, najkonkretniejszy. Postanowiliśmy postawić na fenomenalną ofensywę. Podopieczni Tite w eliminacjach do tego turnieju strzelili aż 40 bramek. Dla porównania: Argentyńczycy pokonali bramkarza rywali 27 razy. „Canarinhos”, jak za dawnych lat, cieszą się grą, co pozwala im na pełną swobodę i luz w swoich atakach.
Największy problem – gwiazdozbiór. Ekipa Brazylii aż roi się od wielkich gwiazd z jeszcze większym ego. Paradoksalnie największym problemem tego zespołu mogą być różnego rodzaju utarczki wewnętrzne. Jeśli najważniejsi zawodnicy utrzymają pod tym względem spokój i zachowają pełen profesjonalizm, ich możliwości są naprawdę duże.
Gwiazda – Neymar. Nie da się ukryć, że dla zawodnika PSG jest to ostatni mundial w karierze (czego sam nie kryje). Mając na uwadze rozczarowania w poprzednich latach (szczególnie w ojczyźnie w 2014 roku), może on być podwójnie zmotywowany, aby w końcu sięgnąć ze swoją reprezentacją po czempionat.
Potencjalne odkrycie – nieoczywistych zawodników, którzy mogą odegrać ważną rolę na zbliżających się mistrzostwach, w drużynie brazylijskiej jest naprawdę sporo. Nasz konkretny wybór trafia jednak na Lucasa Paquetę. To, że ten zawodnik ma nie lada talent, wiadomo było od dawna. Nie bez powodu ściągnął go do Milanu Paolo Maldini, gdy Brazylijczyk miał zaledwie 22 lata. A jak wiadomo, legenda „Rossonerich” ma bardzo dobre oko do młodych zawodników. Paqueta jednak nie zaliczył dobrego okresu we Włoszech. Jego kariera nabrała rozpędu w kolejnych klubach, czyli Lyonie i West Hamie United. W sezonie 2021/2022 strzelił on w barwach francuskiego zespołu dziewięć bramek i zanotował sześć asyst. W drużynie narodowej z kolei stał się ważnym elementem w układance Tite.
Mundialowa ciekawostka – Brazylia jako jedyna reprezentacja w historii zdobyła mistrzostwo świata pięciokrotnie. Od ostatniego czempionatu (w 2002 roku) jej występy to jednakże seria niepowodzeń. W 2006 roku odpadła w ćwierćfinale, podobnie cztery lata później. W 2014 roku przeżyła pamiętną katastrofę, przegrawszy w półfinale z Niemcami aż 1:7 (ostatecznie zajęła na tym turnieju 4. miejsce, uległszy 0:3 Holandii). Na ostatnim mundialu z kolei ponownie ćwierćfinał okazał się przeszkodą nie do ominięcia, a pogromcą „Canarinhos” była tym razem Belgia.
Szwajcaria – długotrwała solidność
Największy atut – żelazna defensywa. W grupie eliminacyjnej z Włochami, Irlandią Północną, Bułgarią i Litwą „Helveci” nie dość, że nie ponieśli żadnej porażki, to dodatkowo stracili zaledwie dwie bramki: jedną z mistrzami Europy, a drugą jeszcze w marcu 2021 roku z Bułgarami. Oczywiście, później niejednokrotnie dali się zaskoczyć w Lidze Narodów, lecz turniej ten traktowany jest przez wiele drużyn jako pole do eksperymentów.
Największy problem – słabsza koncentracja w pierwszym kwadransie gry. Pokazała to szczególnie wspomniana Liga Narodów. Choć oczywiście nie w każdym meczu Szwajcarzy szybko tracą bramkę, to w czerwcu zdarzyło im się to w trzech meczach z rzędu: z Czechami, Portugalią i Hiszpanią.
Gwiazda – Granit Xhaka. Jeszcze jakiś czas temu wypychany z klubu przez niektórych kibiców Arsenalu, dziś ostoja „Kanonierów” i reprezentacji Szwajcarii. Jego zadziorność i charakter już niejednokrotnie pomogły podopiecznym Murata Yakina, a to właśnie między innymi dzięki niemu „The Gunners” radzą sobie tak dobrze w Premier League. W tym sezonie wystąpił w 14 spotkaniach, strzelił trzy bramki i zanotował trzy asysty.
Potencjalne odkrycie – Rubén Vargas. Choć mający korzenie dominikańskie skrzydłowy Augsburga ma dopiero 24 lata, ma na swoim koncie już 27 występów w narodowych barwach, w których strzelił cztery bramki. W Bundeslidze z kolei opuścił jak dotąd tylko cztery spotkania, lecz w pozostałych głównie wchodził z ławki rezerwowych. Szczególnie udane zawody rozegrał z RB Lipsk, kiedy to wpisał się na listę strzelców oraz zanotował asystę. Na mistrzostwach świata nie będzie on zawodnikiem pierwszego wyboru, lecz ma on potencjał, aby być nieoczywistym bohaterem, który wejdzie z ławki rezerwowych i wprowadzi świeżość w atakach Szwajcarów.
Mundialowa ciekawostka – najczarniejszym okresem w historii reprezentacji Szwajcarii były lata 1970-1990. „Helveci” nie awansowali w tym czasie na ani jeden mundial, choć odbyło się wówczas sześć imprez. Bardzo upodobali sobie z kolei 1/8 finału. Ostatni raz weszli do dalszej fazy w 1954 roku. Był to ćwierćfinał, a organizatorem tego mundialu była właśnie Szwajcaria.
Serbia – Łatwiej awansować na Euro niż mundial? Niekoniecznie
Największy atut – może być to determinacja, aby w końcu się przełamać i po raz pierwszy, występując pod swoją współczesną nazwą, zajść dalej niż faza grupowa. Serbowie smak fazy pucharowej zaznali w 1998, występując jeszcze jako Jugosławia. Później wystąpili na mistrzostwach trzykrotnie, za każdym razem kończąc swoją przygodę na fazie grupowej.
Największy problem – możliwe przemotywowanie i zbyt mocna chęć rewanżu. Grupa G w 3/4 składa się z tych samych drużyn co w 2018 roku. Serbowie wówczas byli pełni nadziei, że uda im się wyjść z grupy. Szwajcarzy okazali się jednak za mocni. W tym roku podopieczni Dragana Stojkovicia będą chcieli jeszcze mocniej pokazać, że są mocniejsi niż cztery lata temu w Rosji. Tym bardziej że pojedynek z „Helvetami” ma kilka podtekstów politycznych ze względu na kosowskie bądź albańskie pochodzenie kilku reprezentantów Szwajcarii.
Gwiazda – Sergej Milinković-Savić. Czołowa postać drużyny narodowej, jak i Lazio, jeden z najbardziej rozpoznawalnych zawodników całej Serie A. W reprezentacji rozegrał już 35 meczów. I chociaż w eliminacjach to inni zawodnicy mocniej przyczynili się do awansu, z całą pewnością podczas samego turnieju Milinković-Savić będzie jednym z najważniejszych zawodników w drużynie Serbii.
Potencjalne odkrycie – Strahinja Pavlovic. Choć obrońca RB Salzburg ma dopiero 21 lat, to stał on się w ostatnim czasie jednym z najważniejszych zawodników reprezentacji. Zanotował on bardzo udane eliminacje, o czym świadczy fakt, że zaliczył najwięcej przechwytów i działań defensywnych, a tylko wspomniany Milinković-Savić wykonał więcej podań od niego.
Mundialowa ciekawostka – choć faktem oczywistym wydaje się to, że łatwiej awansować na turniej główny mistrzostw Europy niż świata, to Serbię w ostatnich latach częściej widzimy na tej drugiej imprezie. Nie zobaczyliśmy jej nawet wtedy, gdy Euro zostało poszerzone do 24 drużyn. Serbowie ostatni raz wystąpili na turnieju kontynentalnym w 2000 roku, natomiast na mundial jadą w miarę regularnie – w XXI wieku nie pojechali jedynie do Brazylii, a także Korei i Japonii.
Kamerun – każdy punkt będzie sukcesem
Największy atut – indywidualności. Toko Ekambi, Eric Choupo-Moting czy Andre Onana nie są nazwiskami anonimowymi w światowym futbolu. Gdy dodamy do tego filary reprezentacji, takie jak chociażby Vincent Aboubakar, wyjdzie nam solidny kolektyw.
Największy problem – podejście mentalne i niemoc na dużych turniejach. Na ostatnich dwóch wielkich imprezach Kameruńczycy nie zdobyli nawet punktu. Pamiętamy ich „popisy” w 2014 roku, kiedy to w meczu z Chorwacją wylewały się z nich frustracja i wzajemna niechęć – Alex Song w bezpardonowy sposób zaatakował Mario Mandżukicia, za co otrzymał czerwoną kartkę, a pod koniec spotkania, gdy było już 4:0, Benoit Assou-Ekotto i Benjamin Moukandjo prawie się ze sobą pobili. Takie sytuacje tym razem nie mogą się powtórzyć, jeśli Kameruńczycy marzą o choćby odrobinę lepszym wyniku.
Gwiazda – Eric Maxim Choupo-Moting. Napastnik Bayernu zdecydowanie odżył po odejściu z Bawarii Roberta Lewandowskiego. Strzelił w tym sezonie sześć bramek, co już teraz jest jego najlepszym wynikiem w niemieckim zespole. W drużynie narodowej rozegrał już 68 spotkań, w których trafił do siatki 18 razy.
Potencjalne odkrycie – Frank Anguissa. Tak jak całe Napoli, Kameruńczyk rozgrywa fenomenalny sezon. Defensywny pomocnik strzelił na półmetku sezonu dwie bramki i dołożył do tego trzy asysty. Dzieli i rządzi w środku pola „Azzurrich”. Jego mankamentem jest jednak to, że jego forma jak dotąd nie przekłada się na reprezentację. Mistrzostwa w Katarze mogą to jednak zmienić.
Mundialowa ciekawostka – Kamerun jako ostatni zespół zaprezentował nowe trykoty przygotowane na mundial. Miały one swoją premierę 10 listopada, a więc zaledwie 10 dni przed startem mundialu. Nowym sponsorem technicznym reprezentacji została firma One All Sport. Tak późna premiera miała miejsce ze względu na wypowiedzenie przez federację umowy z poprzednim dostawcą sprzętu, Le Coq Sportif.