Grupa B: Mistrzowie Europy, „Lwy Atlasu” oraz irańscy chłopcy niekoniecznie do bicia


Czy Hiszpania i Portugalia zgodnie z oczekiwaniami podzielą się miejscami premiującymi awans?

12 czerwca 2018 Grupa B: Mistrzowie Europy, „Lwy Atlasu” oraz irańscy chłopcy niekoniecznie do bicia
Tenetnews.com

Do inauguracji mundialu pozostały tylko 3 dni, pora więc na analizę grupy B. A tam już w pierwszej kolejce spotkań czeka nas hitowe starcie. Portugalia i Hiszpania to dwie drużyny, bez których ciężko wyobrazić sobie 1/8 finału. Czy jednak dwie pozostałe ekipy są bez szans? Przyjrzyjmy się im dokładniej.


Udostępnij na Udostępnij na

Portugalia

Największy atut – Wiara w siebie. Aktualni mistrzowie Europy prawie na każdym wielkim turnieju w ostatnich latach osiągali mniejszy bądź większy sukces. Zawsze jednak brakowało zwycięstwa, udowodnienia sobie i innym że Portugalia nie jest drużyną z przypadku. Przełamanie dokonało się dwa lata temu. Wygrywając z Francją w finale, Portugalczycy osiągnęli największy sukces w swojej historii. Na mistrzostwach świata będą chcieli kontynuować tę passę. Dodatkowym czynnikiem motywacyjnym będzie to, że cztery lata temu w Brazylii nawet nie wyszli z grupy.

Największy problem – Nieprzewidywalność. Ta cecha w wielu przypadkach jest zaletą, jednak nie tym razem. Brak równości w grze Portugalczyków można zauważyć patrząc tylko na ostatnie cztery lata. Jak już wcześniej było wspomniane, w Brazylii nie wyszli z grupy, ustępując miejsca w 1/8 finału Niemcom i USA. Dwa lata później na Euro w dość słabym stylu przechodzili kolejne fazy turnieju i ostatecznie zwyciężyli całe rozgrywki. To pokazuje, że jest to drużyna bardzo nierówna i nigdy nie wiadomo czego można się po nich spodziewać.

Gwiazdor – Cristiano Ronaldo. Człowiek, którego nie trzeba nikomu przedstawiać. Genialny piłkarz, jeden z najlepszych w historii. Być może mundial w Rosji będzie jego ostatnim. A tytuł mistrza świata to jedyne trofeum, którego brakuje mu w jego kolekcji. Jeżeli trafi z formą, żaden obrońca na świecie nie będzie w stanie go zatrzymać. Ten czynnik zadecyduje o powodzeniu Portugalii.

Potencjalne odkrycie – Goncalo Guedes. 22-letni gracz PSG obecny sezon spędził na wypożyczeniu w hiszpańskiej Valencii. Tam rozegrał łącznie 40 spotkań, w których zdobył sześć bramek i 11 asyst. Ten młody zawodnik może być świetną alternatywą dla Ricardo Quaresmy czy nawet samego Cristiano Ronaldo. Wszyscy pamiętamy, jak ważną postacią dwa lata temu dla Portugalii był Renato Sanchez. Być może Guedesa czeka taka sama rola. Oby tylko po mundialu nie poszedł w ślady wcześniej wspomnianego kolegi.

Mundialowa ciekawostka – Na swoje pierwsze mistrzostwa świata Portugalia awansowała w 1966 roku. Gospodarzem Mundialu została Anglia. Był to debiut wymarzony, gdyż Portugalczycy zdobyli wtedy trzecie miejsce. To ich pierwszy i zarazem ostatni jak na razie medal mistrzostw świata.

Hiszpania

Największy atut – Taktyka. Hiszpanie z ich podejściem do piłki nożnej zrewolucjonizowali współczesny futbol. „Tiki Taka” stosowana przez Barcelonę, a później także przez reprezentację narodową, doprowadziły „La Furja Roja” do dwukrotnego zdobycia tytułu mistrza Europy, a także do tytułu mistrza świata. I to wszystko w ciągu sześciu lat. Po blamażu w 2014 roku i słabym wyniku w 2016 roku pora na nowy początek. Ich siłą nadal pozostaje świetne przygotowanie taktyczne, jednak tym razem w innym wydaniu, dodatkowo wykonywane przez innych, równie dobrych lub nawet lepszych zawodników.

Największy problem – Problem bogactwa. Jeżeli w kadrze nie mieszczą się zawodnicy tacy jak Alvaro Morata czy Cesc Fabregas, to oznacza, że rywalizacja jest na kosmicznym wręcz poziomie. Z jednej strony jest to dobry znak, ponieważ każda pozycja jest dobrze obstawiona. Z drugiej jednak strony historia pokazuje, że drużyna złożona z samych gwiazd nie zawsze spełnia oczekiwania. Zgrzyty i kłótnie w szatni nie rozwiązywane sprawnie i szybko mogą zniszczyć kadrę od środka. Dobrym tego przykładem może być Francja z 2010 roku.

Największa gwiazda – Andres Iniesta. Pomimo fali krytyki, jaka spadła na niego za ostatni mecz towarzyski przed inauguracją mundialu, nadal jest to niekwestionowany król środka pola i nieformalny lider hiszpańskiej kadry. To on dał mistrzostwo świata Hiszpanii w 2010 roku, a osiem lat później walczy o godne pożegnanie się z „La Furia Roja”. Po tym sezonie odchodzi z Barcelony, a na Rosyjskim mundialu będzie chciał po raz ostatni zaznaczyć swoją obecność na boisku niejednym genialnym podaniem lub asystą.

Potencjalne odkrycie – Marco Asensio. W przypadku tego zawodnika słowo „potencjalne” jest tutaj zbędne. 21-letni pomocnik Realu Madryt ma na swoim koncie już dwa tryumfy w Lidze Mistrzów, a także klubowe mistrzostwo świata. Do pełni szczęścia brakuje mu już tylko złotego globu za zwycięstwo w mundialu. Świetny technicznie, potrafiący posłać „rakietę” zza pola karnego wprost w okienko bramki przeciwnika, będzie jednym z głównych asów Julena Lopeteguiego. A może być też jednym z najlepszych zawodników całego turnieju.

Ciekawostka mundialowa – Zwyciężając w 2010 roku, Hiszpania stała się dopiero ósmym krajem który zdobył mistrzostwo świata. Tym samym zrównała się w tabeli wszechczasów z Anglią i Francją, które mundialowy triumf również święciły tylko raz w historii.

Maroko

Największy atut – Brak presji. Maroko jest drużyną skazywaną przez wszystkich na zajęcie trzeciego miejsca w grupie. Nikt nie wierzy w to, że mogliby wyeliminować którąś z drużyn z Półwyspu Iberyjskiego. „Lwy Atlasu” są jednak w stanie urwać punkty każdemu. W składzie mają przecież zdobywcę Ligi Mistrzów, mistrza Włoch czy wicemistrza Niemiec. W dodatku w całej swojej historii tylko raz udało im się wyjść z grupy na mundialu. To może ich dodatkowo motywować.

Największy problem – Długa przerwa. Ostatni raz na mistrzostwach świata zagrali w 1998 roku, czyli… 20 lat temu. To bardzo długi czas, wystarczający, aby nastąpiła zmiana pokoleniowa. Trzeba więc powiedzieć, że zawodnicy którzy będą biegać po boiskach w Rosji, nie mają żadnego doświadczenia mundialowego. To może ich zgubić, zwłaszcza że zarówno Hiszpania jak i Portugalia uczestniczyły w czterech ostatnich turniejach.

Największa gwiazda – Medhi Benatia. Obrońca aktualnie grający we Włoskim Juventusie, wcześniej reprezentujący barwy Bayernu Monachium. Niekwestionowany lider i kapitan reprezentacji Maroka. Jest ostoją w defensywie i wzorem dla wszystkich dzieci interesujących się piłką nożną w Maroku. W tym sezonie zdobył z Juventusem mistrzostwo Włoch, na koncie ma też wiele występów w Lidze Mistrzów.

Potencjalne odkrycie – Achraf Hakimi. Prawy obrońca reprezentujący barwy Realu Madryt w tym sezonie zdobył już jedno trofeum. Tryumf w Lidze Mistrzów w tak młodym wieku na pewno dodaje pewności siebie. Mając obok siebie doświadczonego Benatię, Hakimi aspiruje do bycia jednym z odkryć rosyjskiego mundialu. Być może będzie powodem radości wielu mieszkańców Maroka.

Ciekawostka mundialowa – To dopiero piąte mistrzostwa świata w historii dla Maroka. Tylko raz, w 1986 roku, udało im się wyjść z grupy, żeby odpaść w 1/8 finału. W dodatku przez ostatnie 20 lat zmagania w tych prestiżowych rozgrywkach oglądać musieli przed ekranami telewizorów. Są także pierwszą afrykańską drużyną, której udało się na mundialu awansować do 1/8 finału.

Iran

Największy atut – Sport narodowy. W Iranie piłka nożna cieszy się ogromna popularnością. Na meczach pierwszej i drugiej ligi frekwencja oscyluje nieraz w granicach 80 tys. ludzi! Sprawia to, że od najmłodszych lat selekcjonuje się potencjalnych zawodników, szukając wśród nich prawdziwych gwiazd. To oznacza, że w każdym momencie może eksplodować talent któregoś z młodych Irańskich zawodników. Przy tak ogromnym wsparciu aż dziwnym wydaje się to, że na arenie międzynarodowej Iran osiąga tak niewiele. Być może jest to tylko kwestia czasu.

Największy problem – Brak ogrania. Żaden z piłkarzy nie gra w znaczącym klubie. Większość z nich nie radzi sobie nawet w słabszych europejskich zespołach. Na mundialu zmierzą się z najlepszymi na świecie. Nie wydaje się, żeby któryś z nich był w stanie zatrzymać rozpędzonego Cristiano Ronaldo. O ile ten będzie w odpowiedniej formie.

Największa gwiazda – Sardar Azmoun. 23-letni napastnik gra na co dzień w rosyjskim Rubiniu Kazań. Rosyjskie boiska zna więc jak własną kieszeń, zwłaszcza że mieszka i gra tutaj już od pięciu lat. W dodatku w ostatnim czasie znacznie wzrosła jego wartość rynkowa. W tym momencie oscyluje w okolicach 9 mln euro. Nazywany jest irańskim Messim. Nic jednak dziwnego. W obecnym sezonie zdobył 5 bramek w 28 meczach. To jednak nie wszystko. Dla reprezentacji narodowej rozegrał aż 32 mecze w których zdobył 23 bramki. Imponujący wynik jak na tak młody wiek. A swój dorobek może powiększyć właśnie w Rosji, gdzie czuje się jak przysłowiowa ryba w wodzie.

Potencjalne odkrycie – Saeid Ezatolahi. 21-letni środkowy pomocnik wywodzi się ze szkółki juniorskiej Atletico Madryt. Aktualnie także gra w Rosji, reprezentuje barwy Rostova, i co sezon jest wypożyczany do innych rosyjskich klubów. Dla reprezentacji rozegrał 25 spotkań, zdobył w nich jednego gola. Może on aspirować do bycia liderem w środku pola Iranu.

Ciekawostka mundialowa – Irańczycy na swoim koncie mają już zwycięstwo mundialowe. Miało ono miejsce w 1998 roku, kiedy to w pierwszym meczu pokonali USA 2:1. Z grupy nie udało się awansować, ale zwycięstwo nad USA było wielkim sukcesem i powodem do zadowolenia dla wszystkich obywateli Iranu.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze