Trener Tarasiewicz to jak na nasze ligowe warunki wielki profesjonalista. Jednak pod jego rządami drużyny mają na początku sezonu coś, co trudno jest wytłumaczyć. Fatalne wejścia w rozgrywki i wyniki zdecydowanie poniżej możliwości. W piętnastym bezpośrednim starciu w historii pomiędzy drużynami Korony Kielce i Górnika Zabrze goście odnieśli swoje pierwsze wyjazdowe zwycięstwo i zrobili to w sposób szalenie przekonujący, wygrywając aż 0:3.
W ubiegłym sezonie prowadzony przez „Tarasia” Zawisza pierwsze zwycięstwo w sezonie zaliczył dopiero w 7. kolejce, będąc ostatnim zespołem w lidze, któremu udała się ta sztuka. Po drodze zdarzyły się bydgoszczanom 3 remisy i 3 porażki, Korona Kielce podobny falstart zalicza w obecnych rozgrywkach. Chciałbym móc napisać, że „Złocisto-Krwiści” prezentowali się nieźle, ale było tak tylko fragmentami w pierwszej połowie. Niby bramka Kosznika wpadła w dość dyskusyjnych okolicznościach (Cerniauskas był chyba faulowany, a Zachara znajdował się na spalonym), niby były jakieś okazje, ale Korona w tym sezonie prezentuje się po prostu słabo. Jeśli dodamy do tej dyspozycji regularne krzywdzenie kielczan przez arbitrów, można powiedzieć wprost, że w świętokrzyskim mają póki co pod górkę.
Nowym nabytkiem Korony został dziś reprezentant Francji, pochodzący z Wybrzeża Kości Słoniowej Olivier Kapo. W latach 2002-2004 zaliczył on 9 występów w drużynie „Trójkolorowych”, zdobywając trzy bramki. Imponująca średnia i niewykluczone, że 34-letni pomocnik, były piłkarz: Juventusu, Celticu czy Auxerre, będzie ogromnym wzmocnieniem drużyny „Scyzoryków”. Dziś go nie oglądaliśmy, ale kto wie, czy nie będzie on lekiem na całe zło.
Niestety znów w T-ME doszło do uchybień organizacyjnych. Kibice Górnika Zabrze weszli na trybuny dopiero po 30 minutach meczu, a kibice Korony, mimo że żadnej spółki z nimi nie mają, żądali wpuszczenia kibiców rywali na trybuny. Na usta ciśnie się: „Piłka nożna dla kibiców”, a sam jestem ciekaw, jak tę sytuację usprawiedliwi kielecki klub.
O zespole ŁKS-u Łódź zwykło się mówić „Rycerze Wiosny”. Rycerzami Jesieni od kilku lat starają się zostać piłkarze z Zabrza, którzy po świetnej rundzie jesiennej zazwyczaj mocno spuszczają z tonu i sami pozbawiają się szansy na dobry końcowy wynik w lidze. Ciekawe, jak będzie w tym roku, bo przyznać uczciwie trzeba, że mimo słabszej pierwszej połowy, podopiecznym Józefa Dankowskiego zwycięstwo przyszło ze sporą łatwością. Bramka Gergela na 3:0 byłaby ozdobą większości europejskich aren, a Górnik może cieszyć się z pierwszego w historii zwycięstwa w Kielcach.
Plusy meczu: w drużynie Korony zdecydowanie bardzo dobry w rozegraniu, ciągnący grę Vanja Marković i Paweł Golański, który na skrzydle robił wiatr dużo większy niż grający niby z przodu Jacek Kiełb, a odbierać piłkę swoim rywalom potrafił nawet na ich połowie. Z kolei w Górniku wyróżnił się Zachara, który ambitnie pracował na całej szerokości boiska, oraz sporo widzący Madej. Tytuł gracza meczu przyznać można jednak Kosznikowi, który zdobył bramkę i zaliczył świetną asystę przy drugim trafieniu. Słabiej niż zwykle w tym sezonie zagrał Augustyn, który miał sporo problemów z bardzo solidnie trzymającym się na nogach, ale bardzo nieskutecznym Przemysławem Trytką. Inna sprawa, że Augustyn jak zwykle potrafił zachować zimną krew w trudnych sytuacjach, więc, mimo że osobiście nie jestem do tego przekonany, spodziewam się obejrzeć obrońcę Górnika w biało-czerwonej koszulce we wrześniu. Słabość trenera Nawałki do byłego klubu może okazać się decydująca.