Gorący wieczór przy Bułgarskiej


Lech Poznań vs Fiorentina o półfinał LKE

13 kwietnia 2023 Gorący wieczór przy Bułgarskiej
Dariusz Skorupiński

W zasadzie już po świętach Wielkiej Nocy, ale w Poznaniu świąteczna atmosfera jeszcze długo się utrzyma. Powodem takiego stanu rzeczy jest rywalizacja w ćwierćfinale Ligi Konferencji Europy z włoską Fiorentiną. W tym momencie będzie to najtrudniejsze zadanie, z jakim zmierzy się Lech Poznań w tym sezonie. „Viola” jest teraz w najlepszym momencie sezonu i jej forma może imponować. Lech za to ma swoje problemy, ale potrafi zaskoczyć z mocnymi rywalami.


Udostępnij na Udostępnij na

Już w ten czwartek Lech spróbuje swoich sił w boju z Fiorentiną. Będzie to sprawdzian dla ekipy Johna van den Broma. Poprzeczka zawieszona jest naprawdę wysoko. „Kolejorz” już osiągnął ogromny sukces, ale jak mówi polskie przysłowie: apetyt rośnie w miarę jedzenia. We Włoszech z kolei mówi się głośno, że czas na trofeum dla „Violi”.

Wielka forma Fiorentiny

Włosi są w kapitalnej formie. Ich ostatnie mecze to dominacja w Serie A. Nie przegrali w lidze i w LKE od 12 spotkań. W pokonanym polu zostawili takie firmy jak AC Milan czy Inter Mediolan. Są piekielnie mocno zmotywowani do wygrania Ligi Konferencji Europy. Kibice we Florencji czekają na trofeum już ponad 20 lat. Ostatni puchar zdobyli za wygranie Coppa Italia w sezonie 2000/2001. Pokonali wówczas AC Parma. Chęć sięgnięcia po tytuł jest wielka. Wiadomo już, że Fiorentina nie wygra krajowego mistrzostwa. Mało tego, w tym momencie jest na 9. miejscu w lidze i nie ma prawa do udziału w europejskich pucharach. Sytuacja wygląda dużo lepiej w Coppa Italia, bo tutaj „Viola” po zwycięstwie 2:0 w pierwszym meczu z Cremonese jest już jedną nogą w finale i ma ogromną szansę na zwycięstwo.

Fiorentina teraz rządzi i dzieli w Lidze Konferencji Europy. Jednak początki tych rozgrywek z pewnością na to nie wskazywały. W pierwszym spotkaniu w grupie A „Viola” na własnym boisku tylko zremisowała z łotewskim RFS. W drugim spotkaniu było jeszcze gorzej, bo tam na wyjeździe została zdemolowana przez turecki Basaksehir 3:0. Po tym spotkaniu nastąpił zwrot o 180° i ekipa z Florencji zaczęła seryjnie wygrywać mecze w LKE. Wyszła z z grupy podobnie jak Lech Poznań, czyli z 2. miejsca. Jednak warto zaznaczyć, że „Viola” zapewniła sobie awans wcześniej. Włosi wygrali już osiem razy z rzędu. Zdobyli w tych spotkaniach 25 bramek, stracili tylko pięć, czterokrotnie zachowali czyste konto.

Fiorentina jest uważana za faworyta spotkania z Lechem Poznań. „Kolejorz” jednak z pozycji underdoga jest bardzo niebezpieczny, co już nieraz udowodnił. Włoskie gazety także przestrzegają przed poznaniakami, pisząc, że z tak mocnym rywalem jeszcze w LKE nie mieli okazji grać. Wszystko to powoduję, że dziś czeka nas gorący wieczór przy Bułgarskiej i niezapomniane piłkarskie emocje.

Czy Włosi mają w tym momencie jakieś słabe strony?

Dorobek punktowy, jak i styl Fiorentiny w ostatnim czasie imponuje. Włoska prasa ostatnio pisze o niej w samych superlatywach. My jednak zapytaliśmy Radosława Laudańskiego o styl i słabe strony „Violi”: – Słabą stroną Fiorentiny jest gra w obronie. W dużej mierze nie wynika ona ze słabej gry obrońców, ale wysoko ustawionej linii obrony. Kiedy Fiorentina w rundzie jesiennej miała problem ze skutecznością, to traciła mnóstwo bramek. Przed meczem z Bragą, który odmienił Fiorentinę, była ona na 14. miejscu w lidze i tylko dziewięć drużyn straciło więcej goli w Serie A. Po meczu z Bragą zmieniło się wszystko. Dobrze zaczęli grać następcy Vlahovicia, Odriozoli i Torreiry, czyli Cabral, Dodo i Barak, co przełożyło się na lepsze wyniki, również na zmniejszenie liczby traconych bramek. W ostatnich siedmiu meczach ligowych „Viola” straciła zaledwie trzy gole, co stanowi bardzo dobry wynik w skali ligi. Kiedy Fiorentina ma korzystny wynik i może nim zarządzać, wówczas nie ustawia się aż tak wysoko i traci mniej bramek.

– Formacja obronna nie ustrzega się jednak całkowicie błędów, co było widoczne w ostatnich meczach. Jednym z nich było starcie z Lecce, w którym po stracie piłki rywale śmielej radzili sobie w grze z kontrataku i parę raz mocno zagrozili „Violi”. Mecz ze Spezią pokazał, że nawet mimo dobrej dyspozycji obrońców w ostatnim czasie można ich zaskoczyć długą piłką.

Co ze skutecznością?

Fiorentina w ostatnich meczach stwarza sobie bardzo dużo sytuacji bramkowych. W ostatnich 12 spotkaniach strzelała przynajmniej jednego gola w każdym spotkaniu. Największy udział przy tym dorobku ma Arthur Cabral. Strzelec wyborowy wytransferowany z FC Basel do Florencji. W pierwszym sezonie nie spełnia jednak pokładanych w nim nadziei. Trudno było mu wskoczyć w buty Dusana Vlahovicia. Sytuacja zaczęła zmieniać się w obecnej kampanii. Więcej o tym opowiedział nam Radosław Laudański: – Poza defensywą Fiorentina miała z tym problem, gdyż nie mogła znaleźć następcy Dusana Vlahovica. Ostatnio wydaje się to jednak przeszłością. Arthur Cabral, który wcześniej strzelił siedem goli w 37 meczach. Teraz zdobył osiem bramek w zaledwie 716 minut, co daje większą liczbę bramek na 90 minut niż w przypadku Serba! Przełamanie Cabrala dało nowe możliwości Fiorentinie, gdyż jest to piłkarz, który ostatnio nie tylko strzela gole, ale czuje się też dobrze w ataku pozycyjnym. Posiadanie piłki, tworzenie sobie sytuacji bramkowych, wysoki pressing i duża wymienność pozycji to dogmaty Vincenzo Italiano, który nie wyobraża sobie innej gry.

– W Italii jest nazywany „Piccolo Guardiolą”, przypomina Pepa nie tylko aparycją. Italiano jest uważany za jednego z dwóch najbardziej zdolnych trenerów młodego pokolenia we Włoszech (obok Roberto De Zerbiego). Jest to zespół, który bardzo mocno wykorzystuje bocznych obrońców do tworzenia sytuacji bramkowych. Dodo imponuje dynamiką. Cristiano Biraghi ma najwięcej kluczowych podań w Serie A i często zaskakuje rywala dobrą wrzutką czy potężnym uderzeniem z rzutu wolnego. Za asekurację przy kontratakach odpowiadają klasowi piłkarze, jak Nikola Milenkovic czy imponujący na mundialu Sofyan Amrabat. Skrzydłowi zazwyczaj schodzą do środka i również mają imponujący arsenał umiejętności, Nico Gonzalez to reprezentant Argentyny i główna gwiazda klubu. W zeszłym sezonie Gonzalez był jednym z najbardziej nieprzewidywalnych skrzydłowych we włoskiej Serie A i ostatnio po kontuzji wraca do łask.

Kolektyw czy jednak indywidualności?

Fiorentina ma swoim zespole kilka naprawdę ciekawych nazwisk. Były gracz Realu Madryt Luka Jović, bohater Maroka podczas mundialu Sofyan Amrabat. Należy także wspomnieć o Argentyńczyku, obdarzonym świetnym dryblingiem – Nico Gonzalezie. Jednak w rozmowie z nami Radosław Laudański mówi: – Myślę, że największym atutem Fiorentiny jest trener. Efekty pracy Vincenzo Italiano były widoczne już od pierwszego meczu, jeśli chodzi o kulturę gry, a także operowanie piłką. Bardzo szybko odmienił także wyniki na plus. Elastyczność taktyczna trenera i jego pomysł na futbol są bardzo podobne do Guardioli, Enrique czy De Zerbiego. Walczy on również o lepszą posadę w przyszłości. Piłka preferowana przez Italiano opiera się na podejściu kolektywnym. Każdy piłkarz musi brać udział w wysokim pressingu i oddawać szybko piłkę koledze. Nie ma tam czasu na długie holowanie piłki.

– Oczywiście defensywy kruszy się nie tylko dzięki schematom, które czasami nie działają, lecz także dzięki jakości indywidualnej i elementowi nieprzewidywalności. To zapewnia Nico Gonzalez, który jest nieprzeciętny w dryblowaniu, podawaniu kluczowych piłek, ma też bardzo szybki pierwszy krok. Drugi taki piłkarz to Riccardo Saponara, który może jest wolny, ale jest wybitnym technikiem i ma potężne uderzenie z dystansu. Indywidualności we Fiorentinie są jednak kwestią dość marginalną przy innych drużynach, nie ma jednego człowieka odpowiedzialnego za liczby, rozkładają się one na dużą liczbę piłkarzy i „Viola” strzela gole głównie dzięki zespołowym akcjom.

Bułgarska to gorący teren, na którym są szanse Lecha?

Jak wszystkim wiadomo, to Fiorentina jest faworytem zarówno tego spotkania, jak i całej LKE. Koronnym argumentem na poparcie tej tezy jest fakt, że drużyna z Florencji jest w najlepszym momencie sezonu, przede wszystkim gra niezwykle efektywnie. Trzeba jednak zdać sobie sprawę, że nie jest to Real Madryt i jest to drużyna do ogrania. Lech Poznań już nieraz udowadniał, że potrafi się zmotywować i wznieść na wyżyny swoich umiejętności. Przekonali się o tym kiedyś Manchester City, Juventus Turyn czy z najnowszej historii – Villarreal.

Mocny rywal potrafi mocno nakręcić piłkarzy z Poznania, poza tym „Kolejorz” już odniósł sukces. Poznaniacy mogą, ale nie muszą. Lech tym meczem ma okazję ponownie pokazać się światu i udowodnić, że w piłkę gra świetnie. To we Florencji jest presja, mus zdobycia trofeum. Jak wiemy z historii, często jest tak, że ta presja potrafi związać nogi. W rozmowie z nami wspomina o tym dziennikarz RTV38, Stefano Rossi: – Fiorentina nie zdobyła żadnego trofeum od 20 lat. Presja na wygranie Ligi Konferencji Europy jest zatem spora. Powstała konieczność i chęć wygrania całej europejskiej ligi.

Niezaprzeczalna forma Fiorentiny może być problemem dla Lecha Poznań, ale „Kolejorz” już kiedyś mierzył się z takim rywalem, który miał świetną serię. Belgijskie Charleroi do meczu z poznaniakami wygrywało wszystkie swoje mecze. Po porażce z Lechem 1:2 wszystko się posypało jak domek z kart. Belgowie zaczęli seryjnie przegrywać, skończyli ligę dopiero na 11. miejscu. Piłkarze z Florencji mogą także lekko podejść do spotkania, licząc na łatwe zwycięstwo. Zrezygnowali nawet z treningu na stadionie w Poznaniu. Przed lekceważeniem przestrzegają Włoscy dziennikarze. O tym, że „Viola” nie zlekceważy Lecha zapewnia nasz rozmówca, Rafael Rossi: – To niemożliwe, abyśmy zlekceważyli Lecha Poznań. Ma świetnych piłkarzy, wszyscy zdajemy sobie sprawę, jak poznaniacy grają świetnie w meczach domowych. Jak trudno gra się w Polsce, przekonało się już kilka drużyn.

Magia Bułgarskiej i kibiców „Kolejorza”

Bilety na to spotkanie rozeszły się w ekspresowym tempie, do teraz spóźnialscy kibice liczą, że uda im się kupić wejściówkę na ten mecz. Atmosfera ma być nieziemska, pełny stadion, który ma ponieść swoich bohaterów do zwycięstwa. Z tego, co już wiadomo, odpowiedzialni za doping na obiekcie informują o specjalnej oprawie na ten mecz, a sam Lech ogłasza na swoich mediach akcję na trybunach pod nazwą „Do the Poznań”. W 19minucie 22 sekundzie spotkania ma rozpocząć się ta akcja. Specjalna forma dopingu, kiedy to kibice chwytają się za barki i obróceni tyłem do boiska śpiewają i podskakują. Swego czasu zainspirowali się tą formę dopingu kibice Manchesteru City. Stadion ma żyć długo przed meczem, przygotowano wiele atrakcji. Lech będzie grał ten mecz ze swoim 12. zawodnikiem, to będzie gorący wieczór przy Bułgarskiej.

O szansach w tym meczu i gdzie dalej spogląda Lech Poznań opowiedział nam rzecznik „Kolejorza” Maciej Henszel: – Wciąż jesteśmy nienasyceni, osiągnęliśmy historyczny wynik w europejskich pucharach, bo nigdy nie byliśmy w ćwierćfinale, ale wciąż chcemy więcej! Gramy od lipca do kwietnia w Europie, gdyby któryś z kibiców powiedział drugiemu na początku sezonu, że po Świętach Wielkanocnych będziemy wciąż w grze, to pewnie kolega by się popukał po czole. Ale oczywiście nie zamierzam uprawiać fanfaronady i deklarować finału. Działamy spokojnie, krok po kroku. Mamy piękną przygodę pucharową, ale Fiorentina to zespół niesamowicie mocny, celuje w wygranie trofeum w tym sezonie. Na każdej pozycji ma gwiazdy i czeka nas trudne zadanie. Podobnie jednak było przed rywalizacją z Villarrealem, a daliśmy przy Bułgarskiej radę. Dlaczego zatem tego nie powtórzyć? Walczymy, wszystko zweryfikuje boisko.

Gorący wieczór… ten sam rywal, inny mecz

Fiorentina nie leży polskim drużynom. Z tym zespołem mierzyły się już trzy ekstraklasowe zespoły. Na tarczy wrócili Ruch Chorzów i Widzew Łódź. Tylko Lech Poznań wyszedł zwycięsko z jednej potyczki (2:1), i to w samym sercu Florencji. Niestety drugie spotkanie poznaniacy przegrali 0:2. To tak tylko z historii, bo obu zespołów nie ma co porównywać. Lech i Fiorentina są dużo mocniejsi niż w tamtych spotkaniach i grają o dużo więcej. Stawką tego dwumeczu jest przecież półfinał LKE. Czeka nas niesamowity wieczór. Włosi będą z pewnością wielkim wyzwaniem dla Lecha, ale to dobrze, bo poznaniacy lubią takie mecze. Potrafią się odnaleźć w takich spotkaniach i przede wszystkim mają piłkarską jakość, aby ta piękna przygoda jeszcze trwała. Lech przypomniał o sobie Europie i chce zostać w jej pamięci na naprawdę długo, a dobrymi meczami z takim rywalem z pewnością to zrobi.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze