Giorgio Chiellini już na ostatniej prostej w kadrze?


Oczko – tyle wynosi wysługa lat Chielliniego w reprezentacji swojego kraju. Nie zawsze były to przyjemne chwile

24 marca 2021 Giorgio Chiellini już na ostatniej prostej w kadrze?

Można zaryzykować stwierdzenie, że Giorgio Chiellini to symbol włoskiej reprezentacji w minionej dekadzie. 178 występów, przez które przewinęły się sukcesy jak wicemistrzostwo Europy, ale też i przykre momenty jak niezakwalifikowanie się na mundial w Rosji. Aktualny kapitan "Azzurrich" zbliża się pomału do końca swojej kariery. Wydaje się, że wiosenne mecze oraz najbliższe Euro mogą być ostatnimi w koszulce reprezentacji swojego kraju.


Udostępnij na Udostępnij na

Od debiutu Chielliniego w pierwszej reprezentacji mija prawie 17 lat. W tym czasie ojczyzna calcio miała siedmiu selekcjonerów (dwa razy reprezentację prowadził Lippi). Kiedy on debiutował, obecny bramkarz i gwiazdor „Azzurrich”, Donnarumma, miał pięć lat. Kiedy on nie pojechał na mundial, na którym kadra Włoch zdobyła mistrzostwo świata, Juventus spadał za udział w aferze Calciopoli. To najlepiej obrazuje, ile czasu poświęcił ten wspaniały obrońca na reprezentowanie swojego kraju na arenie międzynarodowej.

Aby zrozumieć, kim jest teraz dla Manciniego Giorgio Chiellini w obecnym zespole narodowym, wystarczy spojrzeć na jego ramię. Można na nim dostrzec opaskę kapitana. We włoskiej reprezentacji zawsze nosili ją wielcy piłkarze. Wystarczy wspomnieć Gianluigiego Buffona, Fabio Cannavaro, Paulo Maldiniego, Dino Zoffa czy Giuseppe Meazzę, wszyscy oni byli dowódcami reprezentacji Włoch.

Od U-15 do pierwszego wielkiego turnieju

Giorgio Chiellini jest jednym z tych piłkarzy, którzy zagrali w każdej kategorii wiekowej reprezentacji swojego kraju. Jest to osiągnięcie godne podkreślenia, bo obrazuje, jak prawidłowo rozwijał się ten znakomity obrońca.

Swój pierwszy mecz w barwach narodowych rozegrał już w 2000 roku, a więc ponad dwie dekady temu. W kadrach młodzieżowych wybiegł na boisko łącznie 73 razy. Okres ten przypieczętował zdobyciem brązowego medalu na igrzyskach olimpijskich w Atenach w 2004 roku. Sezon wcześniej wygrał z kadrą do lat 19 złoty medal mistrzostw Europy. Warto również odnotować, że był kapitanem młodzieżowej reprezentacji Włoch w 2007 roku, dobry występ na tamtym turnieju zaowocował znalezieniem się w drużynie turnieju UEFA. Podczas siedmiu lat gry w różnych kategoriach wiekowych uzbierał łącznie 18 bramek.

Co ciekawe, debiut już w dorosłej reprezentacji zanotował w wieku 20 lat w 2004 roku za pierwszej kadencji Marcello Lippiego. Miało to miejsce 17 listopada podczas towarzyskiego meczu z Finlandią. Prawowitym członkiem stał się jednak dopiero trzy lata później.

Na pierwszy swój wielki turniej pojechał na boiska Austrii i Szwajcarii. Ówcześni mistrzowie świata oraz Giorgio Chiellini nie będą jednak miło wspominać tej imprezy. Włosi, choć wyszli z grupy, nie zachwycali formą na Euro. Ostatecznie ich udział zakończył się na ćwierćfinale, w którym ulegli późniejszym mistrzom Europy po rzutach karnych.

Pierwotnie na ten turniej Chiellini miał jechać jako zmiennik dla bardziej doświadczonych kolegów, jednak kontuzja Cannavaro niespodziewanie otworzyła przed nim drzwi do pierwszego składu reprezentacji swojego kraju. Włoch zaliczył nawet asystę w meczu z Rumunią, ale największe wrażenie wywarł w przegranym ćwierćfinale. To właśnie w tym meczu tak świetnie rozbił legendarny duet reprezentacji Hiszpanii Villa – Torres. To w głównej mierze dzięki niemu Włosi dotrwali aż do konkursu „jedenastek”. Ostatecznie jego dobra forma nie przełożyła się na końcowy sukces.

Największa zmora to Hiszpania

Pewnie gdyby nie podopieczni Vicente del Bosque, cztery lata później świętowałby tytuł mistrza Europy na boiskach Polski i Ukrainy. Włosi pod wodzą Prandellego szli przez turniej jak burza. Zespół oparty był już o legendarny duet BBC, który tworzyli Giorgio Chiellini wraz Bonuccim i Barzaglim. Podczas tego czempionatu „Azzurri” w fazie pucharowej odprawili Anglię oraz Niemcy. Niestety w finale przyszło im się zmierzyć z reprezentacją Hiszpanii.

To właśnie tego meczu środkowy obrońca nie będzie miło wspominał. W tym finale to po jego błędzie padła pierwsza bramka dla „La Furia Roja”. Utrata gola na 0:1 ostatecznie ustawiła dalszy przebieg gry. Sam obrońca „Starej Damy” opuścił przedwcześnie boisko w wyniku odnowienia się niedoleczonego urazu. Podopieczni wtedy Cesare Prandellego musieli ostatecznie zadowolić się srebrnymi medalami. Sam Chiellini przed meczem na Euro we Francji wspominał boje z Iberyjczykami tak:

– Hiszpanie są naszą zmorą od czasu Euro 2008, kiedy zaczęła się ich seria wygranych. Mecz w Wiedniu był bardzo wyrównany, obie drużyny miały mało okazji i tego samego spodziewam się teraz.

Byliśmy wtedy zmęczeni po meczu z Niemcami i to jedyny raz, kiedy nie zaprezentowaliśmy się z nimi z dobrej strony – tak mówił o finale z 2012 roku.

Historia tych starć odwróciła się dopiero w kraju nad Sekwaną. To tam dowodzona przez Antonio Conte reprezentacja Włoch pokonała swoją zmorę 2:0 i awansowała do ćwierćfinału. Ważnym elementem w końcowym zwycięstwie był właśnie Chiellini. To on w pierwszej połowie wykorzystał zamieszanie w polu karnym, które zaczęło się od świetnego wykonania rzutu wolnego przez Edera. Obrońca Juventusu wykazał się sprytem i umieścił piłkę w bramce de Gei z najbliższej odległości. To właśnie po tym meczu mógł poczuć pewnego rodzaju odkupienie winy za porażkę w finale z 2012 roku.

 

Upadek BBC

Kiedy w 2017 roku brał rozbrat z kadrą Włoch, był już zaliczany do starców. To, co przez całe piłkarskie życie było siłą Włochów, doprowadziło ich do upadku, a więc obrona. Legendarny tercet BBC z Buffonem za plecami w ubiegłej dekadzie stanowił o sile „Azzurrich”. Bez nich nie byłoby wcześniej wspomnianego wicemistrzostwa Europy. Jednak to ten kwartet został posądzony o fiasko w eliminacjach do mistrzostw świata w Rosji. Dla Włochów to był szok, w końcu nie jechali na mundial pierwszy raz od 60 lat. Ktoś za to musiał zapłacić. Dlatego odpowiedzialność wziął na siebie między innymi Giorgio Chiellini.

Sam zainteresowany na gorąco komentował to tak w wywiadzie dla stacji RAI Sport:

– Mamy wielu młodych zawodników, którzy w ciągu kilku najbliższych lat będą potrzebowali uczucia i wsparcia. Przed nimi długa droga, a po takim upadku jest dużo pracy do wykonania. W ciągu ostatnich około trzech lat prosiliśmy o to wsparcie, by nigdy nie opuszczało reprezentacji. Włochy rozpoczną od nowa, poczynając od Marco Verrattiego i wielu innych chłopaków urodzonych w latach 90., którzy będą dojrzali na kolejnych mistrzostwach Europy, gdzie na szczęście kilka meczów jest rozgrywanych na naszym terenie. Jestem przekonany, że jeśli uda się budować na tym, co widzieliśmy w tym meczu, w przyszłości będzie to postrzegane jako „Godzina Zero”.

Po takich słowach nikt się nie spodziewał, że jeszcze raz podejmie rękawice i wróci do kadry. Ten moment miał miejsce we wrześniu 2018 roku, kiedy stery w reprezentacji objął Roberto Mancini. To właśnie on przekonał doświadczonego obrońcę do powrotu. Jak ważne było to dla Manciniego, może świadczyć wybór Giorgio Chielliniego na kapitana reprezentacji Włoch.

Last Dance Giorgio Chielliniego?

W obliczu tego, co mówi włoska prasa, możliwe jest, że wiosna 2021 oraz przełożone Euro 2020 mogą być ostatnią szansą na obejrzenie kapitana Juventusu w narodowych barwach. Być może ta przygoda zostanie zwieńczona mistrzostwem Europy. Obecna reprezentacja Włoch wydaje się jednym z kandydatów do końcowego triumfu w europejskim czempionacie.

Obecna kadra, której doświadczony reprezentant kraju przewodzi na boisku, to mieszanka doświadczenia i młodości. On sam dla wielu z tych chłopaków mógłby być nawet ojcem. Jednak jego obecność jest nieoceniona, ponieważ Chiellini to nie tylko wspaniały obrońca, ale przede wszystkim lider. Człowiek, który pomimo upływu lat dalej jest głodny końcowego triumfu na turnieju z reprezentacją. Jeśli nie zrobi tego teraz, wydaje się, że nie zrobi tego już nigdy.

Jednak pomimo braku triumfu z reprezentacją swojego kraju Giorgio Chiellini może być zadowolony z okresu, który w niej spędził. Zawsze będzie pamiętał takie rzeczy jak debiut z Finlandią czy strzelone bramki, a zwłaszcza pamiętne trzy w jednym meczu z Azerbejdżanem – pomimo że jedna była samobójem. Nikt nie odbierze mu tytułu kapitana reprezentacji. Nikt nie powie, że Włosi z nim w składzie niczego by nie osiągnęli, ale raczej wszyscy powiedzą – widzieliśmy oddanie dla reprezentacji. Trwanie w niej w każdym momencie, zarówno tym złym, jak i dobrym.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze