Gil Dias – najgorszy transfer Jacka Zielińskiego?


Portugalczyk do tej pory wygląda fatalnie

29 października 2023 Gil Dias – najgorszy transfer Jacka Zielińskiego?
Zbigniew Harazim / zbyszkofoto.pl

Gil Dias w momencie przyjścia do Legii Warszawa był rozpatrywany w kategorii naprawdę wartościowego wzmocnienia. W końcu jest to gracz sprowadzony z Bundesligi. Wiadomym było, że będzie potrzebował czasu na odbudowanie się, ale jak do tej pory Portugalczyk prezentuje się fatalnie. Mamy koniec października.


Udostępnij na Udostępnij na

Okienko transferowe, zarówno to przed aktualnym sezonem, jak i to sprzed roku, były dla Legii Warszawa bardzo udane. Za transferami w klubie ze stolicy stoi Jacek Zieliński, który słusznie za swoją pracę jest chwalony. Jednak nie zawsze wszystko się udaje i wygląda na to, że Gil Dias pewną plamę na wizerunku Zielińskiego może zostawić. Choć będzie to raczej plama mała i łatwa do wyprania. Dlaczego taka? O tym będziemy pisać później.

Wzmocnienie na Europę

Legia Warszawa latem wzmocniła się na pozycjach, na których miała braki. Jacek Zieliński zaznaczał, że jeśli uda się stołecznym awansować do pucharów, będzie kolejne wzmocnienie. Wzmocnienia jednak przyszły dwa, jednym z nich był właśnie Gil Dias, a drugim Marco Burch. Tak więc zabezpieczono środek obrony, bo na ten moment jest sześciu środkowych obrońców, co nie daje cienia ryzyka na problemy kadrowe na tej pozycji. A przed sezonem z aktualnych stoperów Legii byli tylko Jędrzejczyk, Augustyniak i Ribeiro. Wahadło natomiast wzmocnienia wymagało od zaraz.

Oczekiwania

Z racji, że Gil Dias ostatni mecz przed przyjściem do Legii zagrał w marcu, trzeba było dać mu czas na odbudowanie się. My sądzimy, że jednak na przełomie października i listopada już powinien pokazywać się z pozytywnej strony. Jak widać, Portugalczyk ma trochę inne zdanie na ten temat.

A dlaczego od 27-latka mieliśmy spore oczekiwania? Jeśli było się zawodnikiem Benfiki czy Stuttgartu, to coś się powinno umieć. Nawet jeśli Portugalczyk miał problemy z graniem, to sam fakt, że występował w takich klubach o czymś powinien świadczyć. Być może świadczy o posiadaniu bardzo dobrego agenta, ale nie bierzemy tego pod uwagę.

Do tego Dias został sprowadzony na pozycję, na której Legia wzmocnienia wymagała. W końcu na wahadło drużyna Runjaicia miała trzech graczy na dwa miejsca, a wiadomo, najlepiej byłoby mieć czterech. Do tego jeden z wahadłowych rozczarowuje od momentu przyjścia do Warszawy. Dlatego Gil Dias miał być wartościowym graczem, być może mógłby wygryźć Patryka Kuna. Do tego jednak potrzeba dobrej gry.

Gil Dias gorszy od Carlitosa

W Legii Warszawa większość transferów od momentu przyjścia do klubu Jacka Zielińskiego była udana. Zdarzały się już, jednak niewypały jak, chociażby Carlitos czy Makana Baku. Ten drugi może jeszcze zmienić swoje postrzeganie w Warszawie, natomiast Hiszpana już w Polsce nie ma. I bardzo dobrze, bo był po powrocie do stolicy fatalny. Czy jest najgorszym transferem obecnego dyrektora sportowego? Tak. Czy Gil Dias może go przebić? Tak.

Mateusz Kostrzewa / Legia.com

Carlitos wejścia do drużyny nie miał jednak tak złego. W ekstraklasie zdobył bramkę w drugim występie, a po paru dniach dołożył trafienie w Pucharze Polski. Później przez cały sezon dorzucił jeszcze dwa gole w Pucharze i kilka asyst. Oczywiście dorobek czterech goli i czterech asyst w 26 spotkaniach wciąż jest bardzo słaby, ale jednak jakiś jest. Jeśli byśmy przeliczyli, to w zasadzie Carlitos udział przy bramce notował co 158 minut. Jest to więc wynik nawet dobry. Pamiętajmy jednak, że obserwując poczynania byłego napastnika Wisły Kraków, widać było, że jest już bliżej końca niż dalej.

A Gil Dias liczb do tej pory nie ma żadnych. Fakt, wahadłowy nie ma dużo minut – 136, jeśli dorzucimy rezerwy to będzie ich 267. Tutaj, zwłaszcza ze względu na poziom rezerw, można było się pokusić o otwarcie i zanotowanie jakiejś liczby. On tego nie zrobił. Do tego wciąż patrząc na poczynania Portugalczyka, widać, że coś jest nie tak. Nie ma z jego strony błyskotliwych zagrań, często przegrywa pojedynki, rzadko podejmuje ryzyko, głupio traci piłkę, nie wchodzi w dryblingi, zalicza proste błędy techniczne. Być może czas, który dostał do tej pory, nie był jeszcze wystarczający? Ale czy można tak tłumaczyć w nieskończoność? 27-latek jest w Warszawie już dwa miesiące.

Małe ryzyko i szansa na poprawę

A jak już wspomnieliśmy, ryzyko w związku ze sprowadzeniem go było małe. Z prostego powodu. Gil Dias jest przecież tylko wypożyczony. Fakt, jeśli wierzyć transfermarktowi, to Legia zapłaciła za to wypożyczenie 200 tysięcy euro, ale w dalszym ciągu nie jest to gigantyczna kwota. Jeśli się ostatecznie nie sprawdzi, to wraca do Stuttgartu. A możemy również wierzyć niemieckiemu serwisowi, że Legia ma opcję wykupu, jeśli więc Portugalczyk pokazałby się jeszcze z dobrej strony, to Warszawa może na tym skorzystać.

A poprawić się też jeszcze może, bo w końcu jeśli przyczyną jego słabych występów jest brak rytmu meczowego, to ma dużo czasu, aby go nabyć. Legia ma też szansę awansu w pucharach na wiosnę. Doszłyby więc kolejne mecze, w których wypadałoby rotować. Nie można więc jeszcze Gila Diasa ostatecznie skreślać, choć jeśli my mielibyśmy obstawiać, to finalnie nie wypali w Legii. Nie można również za ten ruch Jacka Zielińskiego przesadnie krytykować, bo maksymalnie zminimalizował ryzyko przy pozyskaniu Portugalczyka.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze