Gareth Bale – talizman Realu w finałach


28 maja 2016 Gareth Bale – talizman Realu w finałach

Bale przyszedł do Realu 1 września 2013 roku. Były gracz angielskiego Tottenhamu stał się ponoć najdroższym zawodnikiem w historii futbolu, kosztując "Królewskich" rekordowe 100 milionów euro. Powszechnie uważa się, iż Walijczyk nie był wart takiej kwoty, a do dziś w Madrycie nie pokazuje pełni swoich możliwości. Jednak trzeba pamiętać też, że w minionych  finałach pucharów w barwach Realu Bale zdecydowanie "robił robotę". A dziś na San Siro bez dwóch zdań może być podobnie.


Udostępnij na Udostępnij na

Nie ulega wątpliwości, iż Walijczyk od początku swojego pobytu na Santiago Bernabeu pozostaje w cieniu Cristiano Ronaldo. To pod Portugalczyka ułożona jest gra „Królewskich”, a Bale jest tylko jednym z pozostałych kawałków układanki kolejnych to szkoleniowców. Nikt jednak nie może zaprzeczyć, że stanowi on w niej bardzo cenny element, a by to udowodnić, wystarczy jedynie zerknąć na statystyki. We wszystkich 122 meczach w barwach Realu Walijczyk skompletował aż 58 trafień oraz 45 asyst i chcąc nie chcąc stanowi to wynik więcej niż imponujący. A zostaje jeszcze nadmienić, że pod skrzydłami Zinedine’a Zidane’a Bale ma się wyjątkowo dobrze.

W kontekście dzisiejszej batalii o puchar Champions League z Atletico równie ważny jest też fakt, że w prestiżowych meczach Walijczyk nie zwykł zawodzić. W najważniejszych dotychczasowych finałach w koszulce „Królewskich” Bale zdecydowanie był jedną z głównych gwiazd wieczoru.

Niezapomniany sprint w Copa del Rey

Rywalizację Realu z „Barcą” w finale Pucharu Hiszpanii przed dwoma laty chyba każdy odruchowo skojarzy ze wspaniałą postawą Walijczyka. Wówczas madrytczycy po dwóch porażkach z odwiecznymi rywalami w Primera Division przystąpili do batalii o triumf w Copa del Rey bez kontuzjowanego Cristiano Ronado. Jak się okazało, Bale zastąpił go najlepiej, jak tylko mógł.

Pod nieobecność Portugalczyka hiszpańska prasa zapowiadała ówczesny mecz jako starcie warte 200 milionów euro, czyli pojedynek Brazylijczyka Neymara i Garetha Bale’a. Do 86. minuty zarówno w finale, jak i w indywidualnej rywalizacji obu panów mieliśmy remis. Wtedy jednak Walijczyk przeprowadził pamiętny sprint z piłką lewą flanką boiska i zapewnił „Królewskim” pierwszy triumf w obecnym sezonie. Neymar próbował mu się odgryźć, lecz parę minut później jego uderzenie odbiło się od słupka. W starciu wartym 200 milinów górą był więc Bale.

A oto i jego słynna „przebieżka”.

Decydujące trafienie w finale Ligi Mistrzów

W tym samym sezonie, już nieco ponad miesiąc po meczu z Barceloną, „Królewskich” czekała kolejna batalia o puchar. Tym razem było to starcie z Atletico w finale Champions League. Jak pewnie doskonale pamiętacie, wówczas przez niemal całe spotkanie 1:0 prowadzili podopieczni Diego Simeone, a Real w ostatnich minutach gry uratowała wyrównująca bramka główką Sergio Ramosa. W dogrywce wycieńczeni zawodnicy Atletico nie byli już w stanie stawić czoła rozpędzonym „Królewskim” i ostatecznie ulegli aż 1:4.

W rozgrywanym na lizbońskim Estadio da Luz finale Gareth Bale był jednym z najaktywniejszych graczy. Walijczyk stanowił motor napędowy „Królewskich” przez cały mecz i mimo że nie zawsze był dokładny, to z jego zaangażowania (przebiegł aż 15 km!) i umiejętności było mnóstwo pożytku. Już w regulaminowym czasie gry parokrotnie zagrażał bramce lokalnych oponentów, a w dogrywce to on zdobył kluczowe trafienie na 2:1, które ostatecznie podcięło skrzydła graczom Atletico i zadecydowało o wyniku spotkania. Tak więc, jak widzimy, najważniejsze finały ostatnich lat dla Realu, w których miał okazję zagrać Gareth Bale, stanowiły prawdziwe show Walijczyka.

Co pokaże Bale na San Siro?

Pod wodzą Zinedine’a Zidane’a w Primera Division Gareth Bale prezentował się w tym sezonie wyśmienicie. W rozegranych 10 meczach zdobył dokładnie taką samą liczbę bramek, a do tego dołożył trzy asysty. W pamięci mógł nam zapaść szczególnie hat trick skompletowany przez Walijczyka w spotkaniu z Deportivo czy też świetna postawa w rywalizacji z Rayo pod nieobecność Ronaldo i Benzemy. Wówczas Real przegrywał już 0:2, lecz dzięki dwóm trafieniom Bale’a ostatecznie odniósł zwycięstwo, które pozwoliło mu zachować szansę na ligowy triumf.

(źr. Telegraph.co.uk)

Właśnie po drugim ze wspomnianych meczów Zinedine Zidane obficie komplementował walijskiego ofensora. Bez wątpienia Bale stanowi bardzo ważny element w boiskowej układance Francuza i dziś spoczywać będzie na nim spora odpowiedzialność. W półfinale z Manchesterem City Walijczyk swoje zrobił, mając kluczowy udział przy jedynym i tym samym decydującym o losach rywalizacji trafieniu. Jednak finał Champions League to już zupełnie inna historia, a w niej Bale’owi przyjdzie mierzyć się – chyba możemy tak stwierdzić – z najlepszą defensywą na świecie.

Nikt nie mówił, że będzie łatwo, ale przecież w obu finałach przed dwoma laty też nie było. Wówczas Walijczyk zachwycał nas nie tylko wspaniałymi zagraniami, ale i naprawdę wyróżniającym się na tle innych graczy zaangażowaniem (widać to chociażby po sprincie z „Barcą” i liczbie przebiegniętych kilometrów w meczu z Atletico). Dziś możemy być pewni, że Bale także będzie gryzł murawę, by tylko poprowadzić swoją drużynę do upragnionego triumfu. A jeśli trafi z formą, to bardzo prawdopodobne, że może mu się to udać.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze