Wielki powrót! Gareth Bale piłkarzem Tottenhamu Hotspur


Walijczyk po siedmiu latach wraca do "Kogutów" i znów chce być wielkim piłkarzem

19 września 2020 Wielki powrót! Gareth Bale piłkarzem Tottenhamu Hotspur

Przygoda Garetha Bale'a z Realem Madryt dobiegła końca. Walijczyk po wielu wzlotach i upadkach z "Królewskimi" powraca na rok, na zasadzie wypożyczenia, do swojego domu – Tottenhamu Hotspur. 31-latek z pewnością nie zapomniał, jak gra się w piłkę, dlatego ponownie chce udowodnić swoją piłkarską wartość na boiskach Premier League. Transfer wydaje się mieć ręce i nogi, jednak Walijczyk powraca jako zupełnie inny piłkarz.


Udostępnij na Udostępnij na

Siedem lat w Realu Madryt, 251 meczów, 105 goli i 68 asyst. Gareth Bale statystyki miał wyborne, jednak nie odchodzi z Hiszpanii jako legenda klubu czy nawet jako zawodnik zasłużony. Znajdą się pewnie nawet kibice „Królewskich”, którzy z racji odejścia Walijczyka z klubu otwierają szampany i świętują.

***

Nikt już nie pamięta, że ten piłkarz, przechodząc do „Galacticos”, bił rekord transferowy. Nikt nie pamięta, że przez pewien czas trio Ronaldo – Benzema – Bale siało postrach w szeregach każdej defensywy. Piłka nożna jest okrutna i rzadko wybacza błędy, ale potrafi dawać drugą szansę. Na taką liczy właśnie Walijczyk, który wraca do Tottenhamu. Czy ten transfer ma sens?

– Mam mieszane odczucia. Z jednej strony wraca piłkarz, który dał dużo Tottenhamowi, zanim odszedł do Realu, ale to dalej zagadka. Pamiętamy jeszcze dobre mecze i jego gola przewrotką w finale Ligi Mistrzów, ale minęło już dużo czasu od tamtego momentu. Z perspektywy „Kogutów” jest to ciekawe wzmocnienie, jednak nie jestem przekonany, czy to wzmocnienie na już. Nie wiem, czy od razu stanie się piłkarzem, który będzie rozdawał karty – komentuje w rozmowie z naszym portalem Maciej Łuczak, dziennikarz TVP Sport.

Nieoficjalnie się mówi, że Gareth Bale na ponowny debiut w Tottenhamie trochę sobie poczeka, gdyż do Londynu przyleciał z kontuzją kolana. Walijczyk często skarży się na urazy i problemy ze zdrowiem. W sezonie 2019/2020 odbiło się to na jego dyspozycji, gdyż zagrał tylko przez 1200 minut, zaliczając po dwie bramki i asysty. Nie możemy być pewni, jak będzie to wyglądało w nadchodzących rozgrywkach.

– Duża zagadka, bo tak naprawdę nie za wiele go oglądaliśmy. Więcej było śmiesznych memów, filmików, gadania o golfie niż samej gry. Natomiast nie oduczył się grać w piłkę i jeśli wraca do Tottenhamu, to jest to pokaz, że ma ochotę dalej grać na poważnym poziomie. Myślę, że jednak upłynie trochę czasu, zanim zostanie wkomponowany w zespół – dodaje nasz rozmówca.

Pamiętajmy jednak o jednym ważnym aspekcie. Gareth Bale w ekipie z Londynu kiedyś już grał. Nie wraca po to, aby odciąć się od hejtu i spokojnie siedzieć na trybunach, ale po to, aby udowodnić, że dalej potrafi grać w piłkę.

Gareth Bale a Jose Mourinho

Temat ten w kwestii tego transferu poruszany jest najczęściej. Styl Jose Mourinho i Garetha Bale’a to dwa inne światy. Portugalski trener jednak wie, co robi, często podejmuje dziwne decyzje, ale zazwyczaj dla klubu chce jak najlepiej.

– Gdyby Mourinho myślał, że się nie wpasuje, to mimo wszystko na taki transfer by się nie zdecydował. Weźmy pod uwagę tygodniówkę, która dla Tottenhamu jest bardzo duża, dlatego gdyby to nie był piłkarz, do którego Jose nie jest przekonany, to nikt z zarządu „Kogutów” by nie podjął tej decyzji. Jednak Bale to inny piłkarz niż ten, który z Premier League odchodził. Więc ci, którzy nie śledzili ligi hiszpańskiej, mogą się trochę zdziwić, bo nie będzie odgrywał w ekipie z Londynu takiej roli jak kiedyś. Myślę, że Jose znajdzie na niego pomysł i w formie będzie zawodnikiem jednym z pierwszych do składu. Nie wyobrażam sobie, przynajmniej z perspektywy finansowej, że będzie inaczej – mówi Maciej Łuczak.

Jose Mourinho znany jest z tego, że wśród swoich piłkarzy ma zarówno wrogów, jak i przyjaciół. Portugalczyk potrafi zbudować jednego zawodnika, a drugiego zniszczyć. W Tottenhamie jednak problemów w szatni nie ma, a przyjście Garetha Bale’a może tę szatnię jedynie jeszcze bardziej pobudzić i zjednoczyć. Każdy zdaje sobie sprawę, jakim piłkarzem był kiedyś Walijczyk. – Jeśli Mourinho go odbuduje, to Gareth Bale w formie jest gwarancją 10-12 goli w sezonie i podobnej liczby asyst, kilku wykreowanych sytuacji, może nie w każdym meczu, ale na pewno da radę – dodaje dziennikarz TVP Sport.

31-latek w formie jest piłkarzem wybitnym. Jako zawodnik pierwszego składu czy nawet jako wchodzący z ławki dżoker potrafił wygrywać mecze Realowi Madryt. W pamięci dalej mamy jego niesamowity rajd i zostawienie w tyle Marca Bartrę. Mówiliśmy też już wcześniej o fenomenalnej przewrotce podczas finału Ligi Mistrzów przeciwko Liverpoolowi. Mamy powody, aby wierzyć, że Walijczyk dalej ma „to coś”.

Liderów dwóch, czyli jak to wszystko pogodzić

W drużynie „Kogutów” mamy Harry’ego Kane’a, niekwestionowanego lidera tego zespołu. Gra na jednym boisku byłego i obecnego lidera drużyny może być naprawdę interesująca. Jednak budzi to też pewne wątpliwości. Kto będzie liderem? Gareth Bale czy Harry Kane? Jak będzie wyglądała współpraca między nimi?

– Wiemy, że Kane potrafi mieć problemy z kontuzjami, czasem wypadnie na kilka tygodni, a jest jedynym poważnym napastnikiem. Ale liderami mogą być obaj. Jeśli trochę rozkłada ci się liderowanie, a zakładam, że Bale będzie grał dobrze, to nie tylko Kane jest zawodnikiem bardzo bramkostrzelnym, ponieważ Walijczyk także nim jest, a do tego jest piłkarzem innym niż Anglik. Gra na skrzydle, co po prostu daje dużo możliwości – dodaje Maciej Łuczak.

Na papierze przynajmniej wygląda to niesamowicie. Trio Son – Kane – Bale może wzbudzać w kibicach Tottenhamu pewne podobieństwa do wcześniej wspomnianego tercetu z Realu Madryt. Współpraca zapowiada się interesująco. Żaden z tych zawodników nie ma wybujałego ego, zna swoje miejsce i nadrzędnym celem dla każdego z nich będzie dobro drużyny.

Poza tym nie jest powiedziane, że liderem nie może być raz Gareth Bale, raz Harry Kane, a innym razem Hueng-min Son. Tottenham czeka walka na wielu frontach. Od Premier League i angielskich pucharów zaczynając, na kwalifikacjach i późniejszej grze w europejskich rozgrywkach kończąc. Wtedy niezbędna jest rotacja, ponieważ na „Koguty” czeka niezwykle trudne zadanie – rozgrywanie meczów co trzy dni.

Zapomnijmy o łatce golfisty i dajmy szansę

Wielu z nas z pewnością pamięta o dość głośnej sprawie związanej z Garethem Bale’em. Po jednym z meczów reprezentacyjnych Walijczyk podniósł flagę, na której widniał napis „Wales. Golf. Madrid. In that order”. Była to odpowiedź na komentarze, jakoby 31-latek nie był już piłkarzem, ale golfistą, a Real Madryt traktował nie jako klub, ale sposób na łatwy zarobek.

I być może tak było, jednak łatka golfisty i kogoś, kto nie jest piłkarzem, tylko człowiekiem odcinającym kupony, jest błędna. W Tottenhamie takie coś nie będzie miało miejsca, a takie komentarze padają ciągle. – Gdyby chciał odcinać kupony, to mógłby iść do Kataru czy Arabii Saudyjskiej, gdzie żyłoby mu się sympatycznie i zarabiałby mnóstwo pieniędzy. Jeśli idziesz do Premier League i Tottenhamu, którzy mają ambicje i będą grali na kilku frontach, musisz być w zasadzie przygotowany, że będziesz grał minimum raz w tygodniu, jeśli nie więcej. Czy on odpali? Intencje są jasne. On chce się pokazać jeszcze światu. Jakby chciał już tylko grać w golfa, to poszedłby do innego klubu, a nie do Premier League – puentuje w rozmowie z naszym portalem Maciej Łuczak.

Gareth Bale jest teraz w domu. O ile nie przejmował się opiniami w Madrycie i całej Hiszpanii, o tyle angielskie gazety spokoju mu nie dadzą. Walijczyk tutaj się wychował, zna tę kulturę, a oczekiwania wobec niego są ogromne. O ile kibice i dziennikarze w Anglii niestabilną formę mu wybaczą, o tyle lenistwo nie przejdzie. I 31-latek doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Powraca, aby ponownie podbić ligę i znów rządzić na Wyspach.

***

Trudno cokolwiek powiedzieć o ewentualnej przyszłości Garetha Bale’a na Tottenham Hotspur Stadium. Tygodniówka jest ogromna, wynosi około 600 tysięcy funtów. „Koguty” płacą Walijczykowi połowę jego pensji, a pozostałą kwotę Real Madryt. W przypadku ewentualnego definitywnego transferu do drużyny z Londynu 31-latek musiałby się liczyć ze sporą obniżką swojej wypłaty.

– Jeśli będzie dobrze grał i będzie chciał zejść do połowy tej pensji, to jest szansa. Pełne stadiony pewnie prędko nie wrócą. Nawet jakby awansowali do Ligi Mistrzów, to ja nie wiem, co ten Bale musiałby wyrabiać, żeby płacić mu całą tygodniówkę, a za sam transfer też dodatkowo trzeba zapłacić. Na tych warunkach finansowych, których jest w Realu Madryt, to żaden europejski klub nie byłby w stanie go zatrudnić. Musiałby grać na poziomie Messiego z najlepszych lat, żeby takie pieniądze inkasować – dodaje dziennikarz TVP Sport.

Zatem o przyszłości Garetha Bale’a w Tottenhamie Hotspur gdybać nie będziemy. Liczymy jednak, że Walijczyk przynajmniej w tym sezonie odbuduje się i pokaże ponownie swoją piłkarską klasę. Okazji do zaprezentowania swoich umiejętności 31-latek będzie mieć mnóstwo. Trzeba mieć jedynie nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem, a wtedy znów będziemy mogli ekscytować się jego golami, asystami i fenomenalną grą.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze