O przeprowadzce Edena Hazarda z Londynu do Madrytu mówiono od tak dawna, że nie było to dla nikogo zaskoczeniem. Gdy Belg w końcu ubrał biały trykot Realu, wszyscy wieścili przybycie nowej, niekwestionowanej gwiazdy zespołu. Początki Hazarda w Hiszpanii jednak bardzo mocno rozbiegły się z przewidywaniami kibiców.
Romans pomiędzy Realem Madryt a Edenem Hazardem ciągnął się latami. Każdego lata docierały do kibiców informacje o kolejnych próbach ściągnięcia Belga do stolicy Hiszpanii przez działaczy „Królewskich”. Niejednokrotnie sam zawodnik puszczał oczko w kierunku Realu, dając do zrozumienia, że z przyjemnością przyjmie jego zaloty.
Chelsea pod ścianą
Ostatni sezon Edena Hazarda w Premier League można zaliczyć do wyjątkowo udanych. Szaleństwa Belga na lewym skrzydle w końcu przyniosły „The Blues” trofea. Dwoma bramkami i asystą w finale Ligi Europy przeciwko Arsenalowi Hazard po raz ostatni dał kibicom Chelsea powody do radości ze swojej gry. Od dawna mówiło się o jego przenosinach do Madrytu i spotkanie w Baku było niczym innym, jak pożegnaniem Belga z londyńską publicznością.
Tamten moment dla włodarzy Chelsea był bardzo trudny. Odejście Hazarda było nieuniknione, tak samo jak zakaz transferowy, który został nałożony na „The Blues” przez UEFA. Do tego doszła dymisja Mauricio Sarriego skuszonego przez Juventus. Wydawało się, że londyńską drużynę wraz z nowym sezonem dopadnie kac po odejściu tych dwóch istotnych postaci i minie trochę czasu, nim kibice ujrzą światełko w tunelu.
Przybycie Franka Lamparda na ławkę trenerską nieco poprawiło nastroje w drużynie. Który kibic nie marzy o klubowej legendzie w roli trenera pierwszego zespołu? Wrażeń nie popsuł nawet przegrany z Liverpoolem bój o Superpuchar Europy. Wszyscy czekali na to, co nowy trener będzie miał do zaoferowania drużynie niemogącej wzmocnić swojej kadry.
Okazało się, że jakości nie trzeba szukać poza murami klubu. Mason Mount i Tammy Abraham wskoczyli do pierwszego składu jako następcy Hazarda i od początku pokazywali się z dobrej strony. Chelsea co prawda wynikami na razie nie przekonuje, lecz ci dwaj dają nadzieję na niezłą przyszłość londyńskiej ekipy. Co więcej, w zespole „The Blues” takich zawodników znajduje się jeszcze kilku.
https://twitter.com/SkySportsAf2/status/1176407173561085952
Złe dobrego początki?
W tym czasie w Madrycie wrze. Eden Hazard od początku jest bardzo dokładnie obserwowany przez wszystkie hiszpańskie media oraz kibiców. Jeszcze zanim rozegrał pierwsze minuty w barwach nowego klubu, pojawiły się zdjęcia, na których wyraźnie było widać kilka jego nadprogramowych kilogramów. Wtedy Belg pierwszy raz spotkał się z krytyką jako zawodnik Realu Madryt.
W budowaniu swojej pozycji w nowym kraju Hazardowi przeszkodziła również kontuzja. Na dzień przed pierwszym ligowym spotkaniem nowy gwiazdor Realu doznał urazu uda, który wykluczył go z gry na miesiąc. Brak Hazarda na początku sezonu był kolejnym ciosem dla sympatyków „Królewskich”. Kiepska forma fizyczna Belga w presezonie miała zostać szybko zmazana, tymczasem trzeba było czekać do połowy września, by Hazard mógł oficjalnie zadebiutować.
Do tej pory Belg zagrał w czterech oficjalnych meczach Realu, lecz ani razu w pełnym wymiarze czasowym. Najbliżej był w starciu z Sevillą, lecz w 90. minucie został zmieniony przez Lucasa Vazqueza. Hazard nie może jednak narzekać na brak zaufania ze strony trenera. Dużo trudniej przychodzi mu przekonanie do siebie kibiców, czego sam jest świadom. Belg wziął udział w konferencji prasowej przed meczem Ligi Mistrzów z Club Brugge:
(…) brakuje mi po prostu strzelenia gola czy bycia decydującym. Tego oczekują ode mnie ludzie. Kiedy zacznę strzelać i zaliczę serię dobrych meczów, wszystko stanie się prostsze.
Rzeczywiście najwięcej krytyki spada na piłkarza za brak wzięcia na siebie odpowiedzialności. Jego podania często nie przynoszą żadnych korzyści, a w dryblingi wdaje się zawstydzająco rzadko. Wielki żal kibice mają do niego przede wszystkim za mecz z Atletico, w ktorym był najsłabszym zawodnikiem na boisku. Właśnie w takich meczach powinien pokazać pełnię swoich umiejętności, jeśli chce udźwignąć ciężar koszulki z numerem siedem. Sam piłkarz mówi, że czuje się już w stu procentach zdrowy i potrzebuje tylko jednej bramkowej akcji, by wrócić na swój niepowtarzalny poziom.
https://twitter.com/Realmadridplace/status/1178904284890574848
Czas pokaże
Patrząc na krótki czas, jaki Hazard spędził w Madrycie, trudno mówić od razu o niewypale transferowym. Nie ulega jednak wątpliwości, że wejście do nowego klubu Belg ma zgoła inne, niż wszyscy sobie to wyobrażaliśmy. Pamiętamy przecież, że Luka Modrić swego czasu został ogłoszony najgorszym transferem ligi. Jego pozycję w obecnej drużynie Realu wszyscy dobrze znamy. Niewykluczone, że tak będzie z Hazardem.
W tym momencie wydaje się, że najlepszy biznes ubiła na tej transakcji Chelsea. Rok bez transferów pozwoli młodym zawodnikom rozwinąć skrzydła, a miliony zarobione na Belgu poczekają do następnego lata.
Nowy projekt Zinedine’a Zidane’a w Madrycie dopiero się rozkręca, czego nie można powiedzieć o Hazardzie. Jeśli jednak skrzydłowemu uda się wejść na swój optymalny poziom, „Królewscy” będą zdecydowanym wygranym całej tej transakcji z Londynem.