Gdy w 2017 roku Gabriel Jesus przechodził z Palmeiras do Manchesteru City, o jego potencjale mówiło się ciągle. W niebieskiej części Manchesteru miał zostać następcą Sergio Aguero, a jego talent porównywano do słynnego Ronaldo Nazario. Niestety, Jesus nie spełnił wygórowanych oczekiwań i w lipcu tego roku przeniósł się do Arsenalu. W nowym klubie z miejsca stał się kluczową postacią, co zdecydowanie dodało mu skrzydeł. Świetne wejście w sezon nakłania do zastanowienia się nad tym, czy Gabriel Jesus ma szansę zostać gwiazdą całej ligi.
Transfer do Manchesteru City miał być dla młodego napastnika szansą na rozwój oraz możliwością wypłynięcia na szerokie wody europejskiej piłki. Oczekiwania, jakie w nim pokładano, były bardzo wygórowane. Jesus miał stać się następcą znakomitego Sergio Aguero, a zdarzały się także głosy porównujące jego potencjał do absolutnej legendy – Ronaldo Nazario. Czy Jesus wykorzystał swoją szansę i spełnił oczekiwania?
Po części tak. Transfer do Premier League pozwolił mu się rozwinąć na tyle, aby dzisiaj był wymieniany w gronie bardzo solidnych napastników na europejskim rynku. Jego ciągle nieduży wiek pozwala także myśleć o nim w perspektywie przyszłości. Swoje cele spełnił jednak jedynie częściowo. W zespole Pepa Guardioli tak naprawdę nigdy nie był wiodącą postacią, a jedynie zawodnikiem, który miewał przebłyski geniuszu.
Teraz, po przenosinach do Arsenalu, jego kariera może nabrać rozpędu. W pierwszych sześciu spotkaniach zdobył trzy gole i zanotował trzy asysty. Oprócz konkretnych liczb prezentuje również świetną formę. Na obecnym etapie sezonu jest najlepszym dryblerem w lidze, a przypominamy, że chodzi tu o Premier League. Tak dobra gra ponownie rozpaliła oczekiwania, a Jesus dostał kolejną okazję, aby skraść serca kibiców.
Gabriel Jesus & Manchester City
Transfer do Manchesteru City odbił się szerokim echem. Bardzo głośno mówiono o potencjale brazylijskiego snajpera, który w momencie zmiany klubu miał zaledwie 20 lat. Ostatecznie Jesus zaprezentował się dobrze, ale miało być świetnie.
Do drużyny „The Citizens” trafił w styczniu 2017 roku. W pierwszej drużynie zadebiutował już pod koniec stycznia i zaliczył piorunujące wejście w drużynę. Pierwsze pięć spotkań przyniosło trzy gole i dwie asysty, a to w niespełna 300 minut spędzonych na boisku. Jak na 20-latka, który zadebiutował w nowej drużynie i w nowej lidze, bez doświadczenia w europejskiej piłce, był to wynik znakomity. Na początku marca doznał kontuzji, która wykluczyła go z gry na prawie dwa miesiące. Powrócił pod koniec kwietnia i do końca sezonu grał na najwyższym poziomie. Łącznie w debiutanckim sezonie przy Etihad Stadium rozegrał 737 minut w 11 spotkaniach, w których 7 razy trafiał do bramki przeciwnika i 5 razy asystował. Debiut marzenie.
Po tak świetnym wejściu w drużynę huczne zapowiedzi stały się jeszcze głośniejsze. Gabriel Jesus stał się ulubieńcem publiczności i miał tworzyć wyśmienity duet napastników z Aguero. Kolejny sezon nie był aż tak znakomity, lecz ciągle trzymał wysoki poziom. Brazylijczyk rozegrał w sumie 42 mecze, zdobył 17 goli i zaliczył 5 asyst. Ponownie problemem była także kontuzja, która wyeliminowała go z gry na miesiąc.
Pierwsze problemy pojawiły się w kampanii 2018/2019. Gabriel Jesus pod względem czystych liczb zaliczył jeszcze lepszy rok niż wcześniej, lecz lwią część swoich trafień zawdzięczał pojedynczym spotkaniom, w których prezentował wyśmienitą formę. Sporo bramek zdobył także z mało wymagającymi rywalami. W sumie strzelił 21 goli, z czego zanotował hat-tricka w rywalizacji z Szachtarem Donieck, dołożył cztery gole w rywalizacji z Burton Albion (drużyna występująca na 3. poziomie rozgrywek w Anglii), a także ustrzelił dublet w rywalizacji z Watfordem w FA Cup. Najlepszą drużyną, przeciwko której Jesus strzelił bramkę, był Everton. Reprezentantowi Brazylii zaczęło brakować powtarzalności i bardzo często przeplatał znakomite występy beznadziejnymi.
Brak regularności to największa bolączka Jesusa. W kolejnych latach wcale nie prezentował złych liczb, a wręcz przeciwnie – potrafił być skuteczny pod bramką rywala, lecz nie potrafił tej skuteczności utrzymać na przestrzeni całego sezonu. Swoją przygodę w Manchesterze zakończył, mając na koncie rozegranych 236 spotkań, w których strzelił 95 goli i zanotował 46 asyst. Wynik dobry, lecz po głębszej analizie widać wiele mankamentów.
Druga szansa na podbój Premier League
Przenosiny do Arsenalu to druga szansa dla reprezentanta Brazylii. W Manchesterze udowodnił, że ma wysokie umiejętności, lecz nie potrafił być regularny. Problem z powtarzalnością mógł być spowodowany bardzo wysoką konkurencją, o którą w Arsenalu będzie dużo trudniej. Dzięki temu Gabriel Jesus nie musi martwić się o miejsce w składzie, co pozwoli mu na więcej luzu w grze.
Jak na razie Arsenal wydaje się idealnym miejscem dla Brazylijczyka. Znakomicie wpasował się w drużynę Mikela Artety, z którą obecnie zajmuje 1. miejsce w lidze. Arsenal na początku tegorocznej kampanii wygląda znakomicie, a sam Jesus jest jej wiodącą postacią. Świetnie dogaduje się z Martinem Odegardem czy z Bukayo Saką i obecnie tworzą bardzo zgraną ekipę. Zapewne prędzej czy później przytrafią im się problemy, lecz obecnie wszystko wygląda bardzo obiecująco.
Most successful dribbles in the 2022/23 season:
🥇Luis Diaz/Gabriel Jesus (14)
🥈 Gabriel Martinelli (13)
🥉 Mohamed Salah/Eberechi Eze/Harvey Elliott (12)#LFC #AFC #CPFC pic.twitter.com/m5QBPuieAQ— StatATM (@StatATM) September 15, 2022
Gabriel Jesus rozegrał sześć spotkań i zdobył sześć punktów w klasyfikacji kanadyjskiej. Dodatkowo jest najlepszym dryblerem w lidze, co potwierdza, jak dobrze czuje się w nowym miejscu. Wiele wskazuje na to, że Londyn jest idealnym miejscem dla Jesusa. Arsenal potrzebował bramkostrzelnego napastnika, którego po odejściu Aubameyanga brakowało, a Jesus potrzebował miejsca, w którym całkowicie mu zaufają. W tym momencie jest to sytuacja zwycięska dla obu stron i jeżeli się to utrzyma w dłuższej perspektywie, to istnieje szansa, że zarówno Arsenal, jak i Gabriel Jesus będą największymi zaskoczeniami w Premier League.
A jak to wygląda w reprezentacji?
W narodowych barwach sytuacja wygląda podobnie. Brazylijski snajper potrafił rozegrać znakomite spotkania, w których zachwycał swoją grą, lecz często zdarzało się, że w najważniejszych momentach nie dojeżdżał.
W reprezentacji „Canarinhos” występuje od 2016 roku. W tym czasie rozegrał 56 spotkań, w których ustrzelił 19 bramek oraz zaliczył 13 asyst. Niejednokrotnie notował znakomite występy, ale podobnie jak w karierze klubowej najlepiej wyglądał w starciach z mniej wymagającymi przeciwnikami. Najwięcej bramek Jesus zdobył w meczach towarzyskich i w eliminacjach – w sumie 17 trafień. W meczach na wielkich turniejach, tj. mistrzostwa świata i Copa America, w sumie strzelił jedynie dwa gole. Oczywiście, meczów towarzyskich i eliminacyjnych było zdecydowanie więcej, lecz mimo wszystko widać tu problem.
Il a pas convoqué Gabriel Jesus ptdrrr pic.twitter.com/sVrk2c40QJ
— R 🇩🇿 (@rayenrdi2) September 9, 2022
Obecnie wydaje się, że Jesus jest w tak znakomitej formie, że miejsce w kadrze należy mu się w zasadzie z automatu. Jest jednak inaczej, a selekcjoner Tite na najbliższe zgrupowanie nie powołał zawodnika Arsenalu. Jest to zaskakująca decyzja, aczkolwiek konkurencja w ofensywie jest naprawdę duża. Pomimo wysokiej konkurencji brak powołania dla Jesusa zaskakuje. Na najbliższe zgrupowanie udadzą się tacy zawodnicy jak Matheus Cunha czy Pedro. Pierwszy z nich w obecnym sezonie wystąpił w barwach Atletico Madryt cztery razy i nie zdobył żadnego punktu w klasyfikacji kanadyjskiej. Drugi natomiast występuje w rodzimej lidze, czyli lidze, która odstaje poziomem od Premier League. Patrząc na takie powołania, rodzi się pytanie, czy Gabriel Jesus faktycznie nie zasłużył na powołanie.
Gabriel Jesus – co dalej?
Pytanie o przyszłość napastnika z Sao Paulo jest zasadnicze. Do tej pory jego kariera miewała wzloty i upadki. Piękne chwile były przeplatane tymi gorszymi i zawsze brakowało stabilizacji. Transfer do nowego klubu może być gwarantem takowej stabilizacji, przynajmniej ze strony klubu. W Londynie Jesus ma pewność gry w zasadzie w każdym meczu od pierwszej minuty. Takiej pewności nie miał, występując w barwach Manchesteru City, a to mogło być przyczyną niestabilnej formy.
Teraz tak naprawdę wszystko jest w rękach i nogach samego zawodnika. Jesus dostał wszystko, czego potrzebował, aby wykonać kolejny krok, i teraz niemalże wszystko zależy od niego. Czy wykorzysta daną mu szansę i stanie się jednym z najlepszych napastników w lidze? Wiele wskazuje na to, że tak. Gabriel ma dopiero 25 lat, więc jak na napastnika jest ciągle młody, dodatkowo ma pewne miejsce w dobrej drużynie najlepszej ligi w Europie. Wszystkie części układanki składają się w jedną całość, a Brazylijczyk może stać się prawdziwą gwiazdą Premier League.