Flora Tallinn ma ambicje, ale nie może zapominać o rzeczywistości


Mistrz Estonii opiera swoją grę na piłkarzach mających za sobą przygodę z ekstraklasą

21 lipca 2021 Flora Tallinn ma ambicje, ale nie może zapominać o rzeczywistości
soccernet.ee

Flora Tallinn na papierze jest zdecydowanie łatwiejszym rywalem dla Legii Warszawa od norweskiego FK Bodo/Glimt. To nie oznacza jednak, że mecz z Estończykami musi być dla mistrza Polski spacerkiem. Flora dysponuje bowiem zawodnikami doskonale znającymi warszawski klub z czasu swoich występów na polskich boiskach.


Udostępnij na Udostępnij na

Flora bez większych problemów awansowała do drugiej rundy eliminacji do Ligi Mistrzów. Nie miała jednak szczególnie wymagającego rywala. Estoński mistrz 5:0 pokonał maltański Hibernians FC, prezentując się w stylu znanym z krajowych boisk. Piłkarze Flory przeważali więc w obu spotkaniach z Hiberniansem, karcąc swoich przeciwników, gdy próbowali oni odrabiać straty.

Duże doświadczenie

Aktualny mistrz Estonii jest jednocześnie najbardziej utytułowanym tamtejszym klubem. Flora od czasu powstania Meistriliigi w 1992 roku sięgała po mistrzowski tytuł trzynastokrotnie. Tym samym posiada w swoim dorobku cztery złote medale więcej od swojego lokalnego rywala, czyli Levadii. Ponadto popularne „Kaktusy” mają na swoim koncie po sześć srebrnych i brązowych medali mistrzostw Estonii, a także osiem pucharów i dziesięć superpucharów kraju.

Dzięki powyższym sukcesom Flora regularnie występuje w europejskich pucharach. Od sezonu 1994/1995 zespół z Tallina nie brał udziału w kwalifikacjach jedynie w sezonie 2014/2015. W tym roku dopiero czwarty raz udało mu się jednak przejść do następnej rundy. Najlepszy występ w Europie Flora zaliczyła w ubiegłym roku, kiedy dotarła do rundy play-off eliminacji do fazy grupowej Ligi Europy.

Myślę, że coś zaskoczyło we Florze. Trener Jürgen Henn znalazł pomysł na zespół i widoczne są efekty. Już dwa lata temu Flora prezentowała się świetnie w pucharach, ale przegrała w drugiej rundzie eliminacji do LE z Eintrachtem Frankfurt. Nikt jednak za dwie porażki po dobrzej grze (Estończycy ulegli Niemcom dwukrotnie po 1:2) nie daje punktów rankingowych. Rok temu Flora dotarła do fazy play-off LE, natomiast w tym roku realnym celem jest awans do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy – mówi Szymon Góralski z Piłkarskiej Estonii.

„Polska” Flora

Flora wyraźnie daje do zrozumienia, że nie interesuje jej już tylko dominacja na krajowym podwórku. Celem „Kaktusów” jest więc uzyskanie pierwszego w historii estońskiej piłki awansu do fazy grupowej europejskich pucharów. Ambitne plany nie mogą jednak dziwić, bo „Zielono-biali” dysponują odpowiednimi środkami finansowymi, zapewnianymi między innymi przez zakłady bukmacherskie Optibet i Estoński Związek Piłki Nożnej.

Włodarze Flory starają się jednocześnie, aby zespół składał się z estońskich zawodników. – Drużyna jest oparta tylko na Estończykach. Jest to mieszanka doświadczenia i młodości. Czterech piłkarzy ma 30 lub więcej lat i są nimi byli zawodnicy polskich klubów. Wśród pozostałych graczy najstarszy jest Rauno Sappinen, który w styczniu skończył 25 lat. Z jego rocznika w kadrze są jeszcze Matvei Igonen, Henrik Purg i Marten Kuusk – mówi nasz ekspert.

Nazwiska liderów Flory są więc doskonale znane polskim kibicom. – Mózgiem zespołu jest Konstantin Vassiljev. Mimo prawie 37 lat wciąż gra dobrze, ale oczywiście w defensywie nie jest już taki dobry. On decyduje o tempie rozgrywania akcji. Flora dysponuje także szybkimi skrzydłowymi. Są nimi zawodnicy dobrze znani z polskiej ekstraklasy, czyli Siergiej Zenjov i Henrik Ojamaa.

O sile „Kaktusów” stanowią jednak nie tylko piłkarze mający za sobą występy w Polsce. – Bardzo podoba mi się Markus Soomets. Bardzo dobrze się rozwija. Obok Vassiljeva uważam, że największą gwiazdą jest Rauno Sappinen. Jest bardzo szybki i potrafi z zimną krwią wykorzystać sytuacje. Do tego też potrafi zagrać kombinacyjnie, przyjąć piłkę pod presją, jest na niezłym poziomie technicznym. Mimo 177 cm wzrostu umie strzelić gola głową. Na pewno jest bardziej wszechstronny niż kilka lat temu, kiedy był za granicą – zauważa Góralski.

Bez lekceważenia

Część podstawowych zawodników „Kaktusów” zna więc dobrze polskie realia, stadion przy Łazienkowskiej oraz samą drużynę Legii. Należy oczywiście uwzględnić fakt, że zespół warszawiaków od czasu występów w Polsce Vassiljeva, Zenjova, Ojamy czy Kena Kallaste znacząco się zmienił. Twórca Piłkarskiej Estonii zauważa jednak, że także sztab szkoleniowy mistrza Polski może kojarzyć część piłkarzy Flory.

Myślę, że oprócz Zenjova, Vassiljeva, Kallaste i Ojamy Czesław Michniewicz może kojarzyć kilku piłkarzy Flory. We wrześniu 2019 w Białymstoku i rok później w Parnawie reprezentacja Polski do lat 21 rywalizowała ze swoimi rówieśnikami z Estonii. Polacy strzelili swoim rywalom łącznie dziesięć bramek, nie tracąc jednocześnie żadnego gola. W aktualnej ekipie Flory grali wtedy rezerwowy bramkarz Karl-Romet Nomm, Markus Soomets, Markus Poom, Sten Reinkort i Henri Valja, który ma w przyszłości zastąpić Vassiljeva – mówi twórca Piłkarskiej Estonii.

Rozmówca naszego portalu nie przewiduje większej niespodzianki w pojedynku Legii z Florą. – Teoretycznie Legia w pierwszej rundzie eliminacji do LM rywalizowała z silniejszym rywalem, ale w europejskich pucharach nawet na tym etapie nie ma spacerków. Legioniści nie awansują więc, jeśli nie podejdą odpowiednio do tego spotkania. Natomiast uważam, że podopieczni Michniewicza w pełni się skoncentrują i nie zlekceważą przeciwnika. W takim przypadku szanse na awans Legii są duże – kończy Góralski.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze