Flamarion − brazylijska gwiazda Dinama Batumi, która spróbuje wyeliminować Lecha z pucharów


Flamarion robi furorę z lidze gruzińskiej. W czwartek spróbuje ukłuć Lecha Poznań w meczu eliminacyjnym do Ligi Konferencji

21 lipca 2022 Flamarion − brazylijska gwiazda Dinama Batumi, która spróbuje wyeliminować Lecha z pucharów
europop.ge

Szybki Brazylijczyk lubiący kręcić obrońcami. To brzmi jak koszmar polskiego zespołu w europejskich pucharach. Już nieraz przekonaliśmy się, jak trudno zatrzymać takowego jegomościa. Oby Flamarion nie zrobił krzywdy Lechowi i nie narobił za dużo szumu. Będzie trzeba się pilnować, bo choć nigdzie poza Batumi kariery nie zrobił, jest w stanie postraszyć. Tym bardziej, że obrona „Kolejorza” jest ostatnio bardzo dziurawa.


Udostępnij na Udostępnij na

Na samym początku musimy zaznaczyć, że przy zawodnikach Lecha Flamarion oraz reszta Dinama Batumi nie powinni nawet pisnąć. Ale piłkarze Stali teoretycznie też nie mieli prawa podskoczyć. Jako 25-letni napastnik Flamarion ma za sobą jedynie dwa udane sezony, a żeby wejść na odpowiednie obroty, musiał odblokować się w drugiej lidze gruzińskiej. Nie brzmi to imponująco. Furorę zrobił głównie w sezonie 2022, w którym zdobył 14 bramek oraz 7 razy asystował kolegom. To wszystko w 18 spotkaniach.

− Flamarion jest dobrym gościem: spędził większość europejskiej kariery w Batumi i jest bardzo lubiany przez kibiców. Idealnie wpasował się do drużyny − ocenia dla nas piłkarza konto Georgian Footy.

Flamarion i trudne początki

Brazylijczyk to wychowanek Palmeiras, lecz w młodym wieku przeniósł się do Czarnogóry, więc pierwsze seniorskie kroki stawiał już w Europie. Dlatego więc choć piłkarskiego rzemiosła uczył się w kraju kawy, przesiąkł europejską kulturą gry, na co zwraca uwagę Georgian Footy:

− Nie jest „typowym Brazylijczykiem”, który słynie ze sztuczek i efektownych akcji. Ale dobrze drybluje, jest dość szybki, ma przyzwoite wykończenie z obu nóg. I wygląda całkiem nieźle fizycznie jak na swój wzrost: 171 cm.

W Czarnogórze nie zabłysnął, więc już po pół roku przeniósł się do Gruzji. Początki w Dinamie były trudne. Nie przekonywał. Praktycznie się już z nim pożegnano. W końcu w swoim pierwszym sezonie nie potrafił strzelić bramki, a przebywał na boisku ponad 800 minut. Musiało być to bulwersujące dla kibiców, ale dostał drugą szansę. Zespół spadł do drugiej ligi, a tam Brazylijczyk się odblokował i zaczął strzelać.

− W 2017 roku po przyjściu tutaj był słaby, nie wnosił nic do drużyny. Myślał o odejściu po spadku z ligi. Jednak Dinamo zdecydowało się go zatrzymać. Na 2 szczeblu rozgrywek strzelił ponad 25 goli, a po powrocie do 1 ligi zdobył 17 bramek i został wybrany zawodnikiem roku, a samo Batumi zajęło 2 miejsce w lidze.

Nieudana przygoda w Rosji

Już rok po udanym sezonie na zapleczu, gdzie razem z Dinamem Batumi awansował, został zawodnikiem roku, a klub z drugiego największego miasta Gruzji został wicemistrzem. Naturalną koleją rzeczy było więc spróbować swoich sił w lepszej lidze niż gruzińska. Ostatecznie padło na Rosję i Rotor Wołgograd. Tak swoją drogą, w tym samym czasie w klubie z Wołgogradu grało kilku obecnych zawodników Dinama. Na przykład partner Brazylijczyka z ataku, czyli Zuriko Davitashvili.

− Wypożyczenie do Rosji było spowodowane jego potrzebą rozwoju. Chciał spróbować gry w lepszej lidze niż gruzińska. Dinamo miało wcześniej oferty wykupu od Ferencvarosu i Altach, ale nie chciało go sprzedawać. Ostatecznie po okresie lockdownu jedyną możliwością został rosyjski Rotor, w którym został polecony przez jednego z gruzińskich agentów.

Przygoda w Rosji nie zakończyła się powodzeniem. Bilans to 4 bramki w 20 spotkaniach. Szału nie zrobił, więc po zakończeniu wypożyczenia wrócił tam, gdzie było mu najlepiej, czyli do Batumi. To właśnie na wybrzeżu Morza Czarnego Flamarion czuje się jak w domu. Co ważne, Gruzini pokochali go na tyle, że próbowali zrobić z niego „farbowanego lisa”. Brazylijczyk ożenił się z Gruzinką i dostał tamtejsze obywatelstwo, lecz przepisy FIFA nie pozwalają na to, żeby występował z krzyżem na piersi.

Flamarion za mocny na ligę gruzińską

Do Batumi wrócił w trakcie trwania mistrzowskiego sezonu dla Dinama. Być może wówczas nie był jeszcze kluczową postacią, choć grał bardzo dużo. Jednak w obecnym sezonie miażdży ligę gruzińską. Tak samo jak przyszły rywal Lecha. Batumi zmierza po kolejne mistrzostwo, a Flamarion po pierwszą koronę króla strzelców. W tejże klasyfikacji nokautuje konkurentów. Na półmetku rozgrywek ma przewagę 4 bramek i, co warte podkreślenia, strzela bramkę średnio co 92 minuty. A przy okazji zaliczył jeszcze 7 asyst.

Dinamo Batumi to bardzo skuteczna drużyna. Mają aż o 16 bramek więcej niż największy rywal Dinamo Tbilisi . Flamarion wydatnie dokłada się do tego wyczynu. Może okazać się, że już niedługo czeka go kolejny wyjazd i sprawdzenie się za granicą. Nasz ekspert twierdzi, że tym razem piłkarz wydaje się lepiej przygotowany. Po takim sezonie trudno nie odnieść wrażenia, że Erovnuli Liga zrobiła się dla niego za mała. Dla przypomnienia − to 43. liga w rankingu UEFA. Plasująca się między innymi za ligą farerską, łotewską, ormiańską czy luksemburską.

− Myślę, że liga gruzińska nie jest szczytem jego umiejętności. W lepszej lidze, gdzie liczy się szybkość i technika, odnalazłby się bez problemu. − Georgian Footy o szansach Brazylijczyka w innym kraju.

Czym Flamarion może zaskoczyć Lecha?

Zawodnik bryluje jak na razie jedynie w lidze, a europejskie rozgrywki są dla niego pechowe. W dziewięciu spotkaniach tylko dwukrotnie potrafił pokonać bramkarza. To nie jest jak na niego dobry wynik. Podkreślmy, że były to bramki tylko w kwalifikacjach do Ligi Konferencji. Slovan Bratysława w poprzedniej rundzie poradził sobie z nim znakomicie. Ekspert od piłki gruzińskiej twierdzi, że słabsza postawa Brazylijczyka jest spowodowana fizycznym przygotowaniem innych drużyn, których zawodnicy siłowo przewyższają Flamariona.

− Gra dobrze, jednak Batumi często rywalizuje z silniejszymi od siebie zespołami, które przytłaczają go swoją siłą.

 

Teoretycznie reprezentant PKO BP Ekstraklasy, czyli ligi jakby nie było siłowej, powinien szybko wybić Flamarionowi z głowy grę w piłkę. Jego styl określilibyśmy jako „piłkarski bajerant”. Lubi zagrać podcinką, zejść niżej po piłkę, jest w stanie przedryblować paru obrońców, niekonwencjonalnie przyjąć futbolówkę − to względnie podobny typ do Amarala. Sam Brazylijczyk w jednym z wywiadów opowiadał, że bardzo podoba mu się styl Richarlisona. Ma za to problemy z grą w defensywie, jak to Brazylijczyk. Jest też niski, więc akurat w tym meczu Lech dośrodkowań nie powinien się obawiać. Przynajmniej w kierunku najlepszego strzelca Dinama Batumi.

„Kolejorz” formą w ostatnich tygodniach nie grzeszy, ale Dinamo Batumi, choć to wschodzący potentat gruzińskiej piłki, piłkarsko po prostu ustępuje Lechowi. Flamarion może napsuć dużo krwi, ale Mikaelowi Ishakowi nie dorasta do pięt. Trzeba jednak uważać. Przypomnijmy, że w poprzedniej rundzie najwięcej krzywdy Lechowi zrobili właśnie szybcy i techniczni zawodnicy jak Zoubir, Kady i Wadji. Oby w ich ślady nie poszedł Flamarion.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze